TRZYMAM ZA RĘKĘ

Po raz drugi przechodzę przez ten cudowny etap macierzyństwa. Etap, kiedy maluszek jest niemowlęciem, które tak bardzo potrzebuje mamy.
Dziecko oczywiście zawsze potrzebuje drugiej osoby, ale zdecydowanie tylko z początku potrzeba bliskości jest tak silna.

Przytulenie mamy jest ukojeniem na wszystko. Każdy płacz, czy strach uspokoją moje ramiona, mój dotyk, i ciche szeptanie do małego uszka.
Bezgranicznie uwielbiam ten etap. Czas, kiedy do woli mogę nosić, przytulać i być z nią tak blisko. Wiem, że lada moment zacznie ją interesować pełno innych ważniejszych spraw i zabaw. Wiem, że zacznie mi umykać i wiem też, jak bardzo będę tęsknić za tym, co jest właśnie teraz.

Jednym gestem bliskości daję do zrozumienia tej małej istotce, że jestem obok, że może czuć się bezpiecznie.
To jest właśnie niesamowita moc rodziców. Dotykiem ukoić każdy lęk.

Pewnie dobrze wiecie, jak cenię i uwielbiam to, że jestem mamą, że mam dwie cudowne córki. Codziennie tuląc Dalię czuję, że tak właśnie miało być, że tak chciałam. Trzymam za rękę moje największe szczęście. To, co najważniejsze mam najbliżej siebie.


5 WYJĄTKOWYCH MOMENTÓW ZWIĄZANYCH Z MOIM DZIECKIEM

Obserwowałam ostatnio bawiącą się Lili. Taką roześmianą, pełną energii, biegającą i śpiewającą. Cudownie jest ją mieć i być jej mamą.
W ciągu trzech wspólnych lat są za nami chwile lepsze i gorsze, momenty pełne śmiechu, jak i te gorsze z płaczem i smutkiem.
W ciągu całego tego czasu było też kilka momentów naprawdę wyjątkowych. Takich, które zostają w pamięci na zawsze i za każdym razem, kiedy o nich pomyślę mam uśmiech na twarzy, a oczy mokre od łez wzruszenia. Każda mama ma swoje momenty, które są dla niej troszkę ważniejsze niż codzienność, ale myślę, że wiele z Was pomyślałby o tych samych co ja.

1. CIĄŻA
Lili ten wspólny dla nas stan pozna z moich opowiadać i zdjęć. Ciążę z Lilką wspominam w większości w samych plusach. Każdy dodatkowy centymetr na brzuchu i każdy mały kopniaczek wynagradzał to, co było mniej przyjemne. Ta ciąża była przeze mnie bardzo wyczekana i radość trwała przez całe 40 tygodni. Uwielbiałam leżeć, głaskać brzuch i rozmyślać jak to będzie. Mówić do Lili i po prostu cieszyć się tym magicznym dla kobiety stanem. Wiedziałam już wtedy, że będzie wyjątkowo, ale nie spodziewałam się, że aż tak.

2. NARODZINY
Zwieńczeniem jednego cudu, był drugi cud. Moment narodzin dziecka to chwila po prostu niezwykle wyjątkowa i wzruszająca. Ból przestaje mieć znaczenie, kiedy w końcu możesz przytulić swoje upragnione dziecko. Wyczekane i wymarzone. Nigdy nie zapomnę jaka Lilka była wtedy malutka i jak patrzyła na mnie ciemnymi oczkami. Czas stanął wtedy dla nas w miejscu.

3. PIERWSZE URODZINY
Każde są ważne, ale zdecydowanie te pierwsze są najbardziej wyjątkowe. Wyczekane, zaplanowane i długo przeżywane. Już na długo przed myślałam o tym, jak Lili zareaguje na przyjęcie, prezenty, tort i całą rodzinę w komplecie. Była ogromna ciekawość, trochę wstydu i strachu, które po chwili przerodziły się w uśmiech, który nie schodził z buźki. Ja nie mogłam uwierzyć, że ten pierwszy rok tak szybko nam upłynął, zdecydowanie za szybko.

4. PIERWSZE SŁOWO "MAMA"
Mimo, że tak długo czekałam, to pamiętam, że z zaskoczenia nie wiedziałam co zrobić. Wzruszenie przeplatało się ze szczęściem i ogromną dumą. Pierwsze świadome "mama" z ust dziecka jest niezwykle wzruszające.

5. PRZYTULANIE
Lili jest dzieckiem bardzo przytulaśnym i uczuciowym co ogromnie mnie cieszy. Tulenie to najpiękniejsza chwila bliskości z dzieckiem. Uwielbiam, kiedy to Lili sama przychodzi i opłata mnie swoimi małymi rączkami. To cudowne uczucie, kiedy w moich ramionach znajduje ukojenie i przestaje się bać.


Podzielcie się koniecznie swoimi wyjątkowymi chwilami z dzieckiem :).

1000 PIERWSZYCH DNI

Czwartego czerwca 2013 roku zostałam mamą, był to wtorek i o godzinie 18.13 stał się dla nas prawdziwy, wymarzony cud. Moment narodzin dziecka to chwila magiczna i wyjątkowa, o której nie da się zapomnieć i do której ja często lubię wracać. Wspominam, przeglądam zdjęcia i po cichu uśmiecham się, ponieważ wiem, jak wiele spotkało mnie szczęścia.
Dziś dokładnie ostatniego dnia lutego w roku przestępnym 2016, mija równe 1000 dni, od kiedy jesteśmy razem i, od kiedy to szczęście wypełnia nasze życie.
Ja zostałam mamą, a Lili naszą córką i mimo, że mieliśmy dziewięć miesięcy na przygotowanie się, to jednak tamta chwila wywróciła wszystko do góry nogami. Pojawiły się emocje, o których nie miałam pojęcia, nie sądziłam, że potrafię tak kochać i, że ta mała istotka tak bardzo zmieni nasze życie. Po prostu miłość w najczystszej postaci.

Jak pewnie każdej mamie i mnie ciężko uwierzyć, że czas tak szybko ucieka. Dopiero co nerwowo oczekiwałam zwiastunów zbliżającego się porodu, a tu biega mi po domu mała blondyneczka, której buzia się wprost nie zamyka i od której słyszę, że mnie kocha. No, czy może być coś piękniejszego?
Słowa, że dziecko jest darem, wcale nie są przesadzone. Dziś wiem, że życie bez dziecka jest inne. Może nie gorsze, ale na pewno puste. Brakuję tego czegoś, tego co może wypełnić tylko ten maluszek i zrozumiemy to dopiero w chwili, kiedy przytulimy to maleństwo po raz pierwszy.

1000 pierwszych dni przyniosło nam tak wiele. Nasz dom wypełnia miłość, najpiękniejsza na świecie. Jest tyle radości i powodów do śmiechu, ale oczywiście nie tylko. Ten czas, od kiedy jesteśmy razem, wniósł w nasze życie też zmęczenie, czasem nerwy, płacz i złość. Emocji naprawdę dużo, ale przecież to wszystko jest nam potrzebne i ma swój ogromny sens, bo czy macierzyństwo byłoby takie fajne, gdyby ciągle buzie nam się uśmiechały? Problemy i złe momenty też mają swoją rolę i cel. Przecież po burzy zawsze wychodzi słońce, a plusów warto dostrzegać w każdej sytuacji, nawet tej pozornie złej.
1000 pierwszych dni to w naszym przypadku dużo przytulania. Uwielbiam ciągle tulić Lilkę i dziś ona sama pokazuje, jak bardzo jest jej to potrzebne. Teraz w ciągu dnia to ona często przychodzi na przytulaski. Przytulanie to dla nas najlepszy sposób, żeby odgonić wszystkie smutki i złości. Wychowanie w rodzicielstwie bliskości to chyba najlepsze co możemy dać dziecku.
1000 pierwszych dni to też ogrom nauki. Dla Lili, która ciągle uczy się wszystkiego po kolei. Nauki i dla nas, uczymy się nowych emocji, nowych ról, odpowiedzialności za nasze dziecko i tego, aby być jak najlepszym rodzicem.
Te 1000 dni zmieniło i wniosło w nasze życie, jak i życie całej naszej rodziny jeszcze wile różnych spraw. Jednak ważne jest też to, że ten czas dał mi samej potwierdzenie tego, o czym kiedyś tylko myślałam. Spełniło się to, że rola mamy jest dla mnie najważniejsza, nic więcej mi nie potrzeba. Nie mówię oczywiście, że jestem idealna, bo tak nie jest, ale sama w sobie czuję, że jestem tu, gdzie być powinnam. Wychowanie Lili daje mi całkowite spełnienie, a te 1000 dni to dopiero początek niesamowitej przygody, która czeka mnie jako mamę.


ZATRZYMAĆ CZAS

Chcesz zrozumieć, jak szybko upływa czas? To po prostu spójrz na swoje dziecko. Jakie to prawdziwe, prawda?
Ja patrzę i ciągle jestem przerażona, tym jak szybko uciekają dni. Bardzo się cieszę, że na dzień dzisiejszy, cały czas mogę być z Lilią w domu. Wychowywać ją, obserwować jak się zmienia i najzwyczajniej w świecie, spędzać razem z nią ten cenny czas. Jednak mimo tego, niestety dużo rzeczy mnie czasem omija. W zawirowaniu codziennych obowiązków ,wiele spraw związanych z Lilką, gdzieś mi umyka.

Na dzień przed moimi trzynastymi urodzinami, na świat przyszła moja bratanica. Malutki, kochany niemowlak, który w mgnieniu oka zaczął mówić, a dziś jest już w gimnazjum i powoli wkracza w dorosłość. Tyle czasu upłynęło, nawet nie wiem kiedy.
Ja jako nastolatka w ogóle nie przejmowałam się upływającym czasem, a jeśli już to w odwrotną stronę. Często chciałam być starsza, niż byłam i oczywiście, jak chyba każdy i ja odliczałam czas do magicznej osiemnastki :).
Potem już było inaczej. Poznałam Lili tatę i nagle po tej wyczekiwanej dorosłości, każde kolejne urodziny dawały do zrozumienia, że czas jednak ucieka i to bardzo szybko.
Mając 24 lata, zostałam mamą i już ruszyło na całego. Urodziłam Lili, a tu nagle obchodziliśmy jej pierwszy miesiąc. Ledwo przywykłam do tego, że jest z nami, a ona już zaczęła chodzić. Pojutrze skończy równe 30 miesięcy, a ja się zastanawiam kiedy, jak i dlaczego tak szybko.

Chciałabym zatrzymać czas. Od kiedy jestem mamą, myślę o tym codziennie. Chciałabym, żeby chociaż każdy moment, każda chwila, trwały dłużej, żeby dzień tak szybko się nie kończył, a miesiące i lata nie uciekały w takim tempie, jeden za drugim.
Zatrzymać czas właśnie, teraz kiedy moja córeczka jest jeszcze malutka, a z jej buźki nie schodzi uśmiech, kiedy wszyscy jesteśmy zdrowi i szczęśliwi.


KIEDY ZOSTAJEMY WE DWIE

Dziś kilka słów o tym, jak to jest, kiedy zostajemy z Lilią same, my dwie, mama i córka przez kilka dni ciągle razem.
Lili tata, raz na jakiś czas wyjeżdża w delegacje. Nie ma go przeważnie 5-7 dni. Poza tym są jeszcze studia, co też powoduje, że wiele weekendów jesteśmy z Lilką we dwie.
Na samym początku mojego macierzyństwa, strasznie nie lubiłam tego czasu. Czasami byłam nawet zła, że znowu zostajemy same. Wkurzałam się, że mam przez to więcej na głowie czy, że ze wszystkim zostaję sama.

Z czasem jednak wszystko zaczęło się zmieniać, wraz z tym, jak Lilka dorasta, ja widzę coraz więcej plusów w tym, kiedy zostajemy tylko we dwie. Dziś widzę, że te dni są wyjątkowe. Fakt, będąc sama mam więcej pracy i obowiązków, ale bez przesady, wszystko idzie pogodzić, to tylko kwestia organizacji i przede wszystkim podejścia, które teraz mam zupełnie inne niż jeszcze dwa lata temu.
Kiedy jesteśmy same jest inaczej, ale to nie znaczy, że gorzej. Jeśli choroba nie pokrzyżuje nam planów, staram się jak najbardziej wynagrodzić Lilce czas bez taty. Wyjeżdżamy na wycieczki, odwiedzamy dziadków. Te dni są dla nas bardzo intensywne i próbuję wykorzystać z nich ile tylko się da, a jeśli jednak musimy zostać w domu, to także staram się zaciekawiać ją jakimiś fajnymi zajęciami, choć zdarza się też, że czas spędzamy na miłym lenistwie i nicnierobieniu.
Bardzo, a chyba nawet najbardziej, lubię nasze noce, całe łózko mamy dla siebie :). To już tradycja, że jak nie ma taty to Lilka, zajmuje jego miejsce. Od zawsze lubiłam mieć podczas spania Lili przy sobie, ale w trzech mamy już ciasno, więc kiedy jest okazja zawsze zabieram ją do siebie. Uwielbiam te noce, ostatnio Lilia śpi bardzo spokojnie, więc mogę ją tulić cały czas. Dla mnie to najpiękniejsze momenty, kiedy mogę ją mieć przez tak długi czas, tak blisko, czuć jej zapach i oddech. Po prostu cudowna bliskość, nasza bliskość.


Sama Lilka jeszcze nie odczuwa, że taty jakiś czas z nami nie ma. Choć ostatnio, powoli zaczynają się pytania, ale tylko napomni i zaraz zapomina. Wieczorami zawsze jest ich wspólna rozmowa, więc można powiedzieć, że w jakiś sposób Lilka nadrabia brak taty w ciągu całego dnia.
Dzisiaj spokojnie mogę już napisać, że takie dni są potrzebne. Zarówno mamie, jak i tacie, więc kiedy i ja mam okazję do wyjazdu, nawet się nie zastanawiam i wiem wtedy, że Lilię i tatę czeka fajnie spędzony wspólnie czas.
Ciekawa jestem Waszego zdania na ten temat :).

JAK TO JEST BYĆ MAMĄ?

Mamą jestem od ponad dwóch lat. 27 miesięcy, które zleciały zdecydowanie za szybko.
Od pierwszej godziny, aż po dzisiejsze dni jestem tam gdzie być powinnam. Mamą chciałam zostać już na długo, zanim zdecydowaliśmy się na dziecko. Narodziny Lili były przeżyciem wymarzonym i długo wyczekiwanym.

Urodziłam w wieku 24 lat, więc ani wcześnie, ani późno. Dzisiaj, dwa lata później, czyli tak naprawdę z bardzo krótkim stażem w roli mamy, nie umiem już żyć inaczej, nie chce.
Kiedyś czas był na wszystko, z niczym nie trzeba było się spieszyć. Chciałam wyjechać to wyjeżdżałam, chciałam spać to spałam. Lubiłam tę beztroskę, ale nadszedł moment, jak pewnie u większości par, że czegoś zaczęło brakować.
Ogrom wolnego czasu, zaczął mnie przytłaczać, a myśl o naszym dziecku pojawiała się w głowie dziesiątki razy dziennie. Chciałam zmiany, byłam na nią w 100% gotowa.
Zmiana nadeszła, zostałam mamą. Doba, która kiedyś wydawała się nie mieć końca, dziś ciągle się kurczy. Czasu brak, dosłownie na wszystko. Każdy wyjazd, nawet zwykłe zakupy, muszą być zaplanowane i dostosowane wedle Lili. Codzienne pranie, sprzątanie. Zabawa klockami, zamiast ulubionej książki. Wybór najlepszego jedzenia przy półce z żywnością dla dzieci, zamiast przymierzanie nowej bluzki w butiku obok.

Narzekam? Nie, wręcz przeciwnie. Ja pokochałam takie życie, życie w takim pędzie. Nie wiem jak kiedyś mogłam trwać w takim "nic nierobieniu". Uwielbiam być mamą i we wszystkich planach, myślach, zawsze na uwadze jako pierwszą mieć Lilę. Uwielbiam jej uśmiech, który jest wynagrodzeniem każdego zmęczenia. Jedno jej przytulenie i zapominam o wszystkim co złe. To piękne doświadczenie móc obserwować małego człowieka, który jest częścią Ciebie. Czasem, aż brak mi słów, żeby opisać ile dla mnie znaczy ta mała, dwuletnia dziewczynka.
Każda kobieta spełnia się inaczej, moim spełnieniem było dziecko, w którym codziennie zakochuję się od nowa i które codziennie uświadamia mi ile mam. Posiadanie dziecka to ogromne szczęście i ja codziennie jestem wdzięczna, że mogłam tego szczęścia doznać.
Uwielbiam być mamą i chce być dla mojej córki, mamą jak najlepszą.


MIŁOŚĆ MATKI

Z miłością matki nic nie jest w stanie się równać. Już dawno temu to słyszałam, ale zrozumiałam dopiero po narodzinach Lili. Teraz mogę potwierdzić sens i prawdziwość tych słów.
Tak, zdecydowanie nie ma na świecie drugiego tak silnego uczucia. Jeszcze kilka lat temu, nawet bym nie pomyślała, że mogę tak mocno kochać, ale jednak. Jeden malutki człowiek sprawił, że obudziły się we mnie ogromne uczucia. Malutki człowiek, który sprawił, że zupełnie inaczej patrzę na wiele spraw.
Miłość do niej jest bezwarunkowa i bezgraniczna. Może mnie denerwować, robić na złość i choć się zezłoszczę, to kochać nie przestanę, ani na chwilę. Nie ma jej jakiś czas, a ja już tęsknie i choć korzystam z czasu tylko dla siebie, to często myślę o tym, co u niej.

Pojąć nie mogę, jak można odrzucić własne dziecko. Jak można nowo narodzone maleństwo, zawinąć w worek i wyrzucić. Jak można upić się do nieprzytomności, kiedy dziecko nosi się jeszcze pod sercem. Jak można bić, znęcać się, katować psychicznie i fizycznie.
Źle mi z tym, że razem nazywane jesteśmy w ten sam sposób - matkami. Ja, która kocha i ta druga, która nienawidzi.
Dziecko to dar, to największe szczęście, jakie może nas spotkać. Ja kocham i kochać nie przestanę. To właśnie jest miłość, moja miłość do córki.



NASZE WAKACJE NAD POLSKIM MORZEM

W tym roku podczas wakacji postawiliśmy na wodę i piasek, dużo wody i piasku :). Na ostatnią chwilę wyjazd na Mazury zmieniony na kilka dni nad naszym morzem. Zazwyczaj z pogodą ciężko trafić, ale nam udało się idealnie.
Lilia tak jak podejrzewałam, morzem zachwycona, a z początku nawet bardzo odważna jednak wystarczyła jedna mocniejsza fala i już do końca pobytu sama bała się podchodzić, dlatego zabawą i wygłupom w piasku nie było końca.
Wybraliśmy się do Ustronia Morskiego i na jeden dzień do Kołobrzegu. W Ustroniu byłam pierwszy raz i bardzo mi się spodobało. Idealna miejscowość na przyjazd z dzieckiem.

Niczego nie odkryje jak napiszę, że wakacje męczą bardziej niż normalne dni w domu, wakacje z dzieckiem to już w ogóle, ale byłam pewna, że wieczory we dwoje będziemy mieć codziennie. Niestety nic z tego, padaliśmy z M. jak muchy w pól godziny po Lili :).




















DERMEDIC - OLEJEK DO KĄPIELI

Z problemami skórnymi Lili, już od dawna nie mamy do czynienia. Na samym początku musieliśmy uważać na to jakie kosmetyki dla niej dobieramy, ale po pewnym czasie duża wrażliwość skóry, sama z siebie ustąpiła. Na dzień dzisiejszy sporadycznie zdarzy się jakieś zaczerwienienie. Mimo to nadal staram się, by jak najbardziej skórę Lili nawilżać.
Dziś pokażę Wam kolejny produkt, który świetnie się nam sprawdza.

DERMEDIC
LINUM BABY - OLEJEK DO KĄPIELI
Cena: 27,00 zł / 400 ml



OPIS PRODUCENTA:
Olejek do kąpieli przeznaczony jest do codziennej pielęgnacji skóry suchej, bardzo suchej i skłonnej do alergii. Szczególnie polecany do pielęgnacji skóry atopowej.
- eliminuje uczucie dyskomfortu napiętej skóry
- regeneruje i zmiękcza skórę
- hypoalergiczny

MOJA OPINIA:
Już od dłuższego czasu Lila ma do kąpieli dodawane zwykłe płyny przeznaczone dla dzieci. Teraz najważniejsza jest przecież piana :). Jednak o nawilżenie dbamy cały czas i po każdej kąpieli obowiązkowy jest balsam. Od kiedy mamy Linum Baby, balsam jest zbędny. Kąpiel z dodatkiem tego olejku, przygotowuję dla Lilki dwa razy w tygodniu. Na dzień dzisiejszy już coraz rzadziej pojawiają się jakieś problemy skórne, więc częstsze używanie jest niepotrzebne. Olejek mocno nawilża, skóra po kąpieli jest cudownie mięciutka. Dla mnie jedyny minus to zapach, ale to już sprawa indywidualna dla każdego :). Jak się sprawdza w pielęgnacji skóry atopowej nie napiszę, ale tym, którzy borykają się z problemem skóry wysuszonej, olejek serdecznie mogę polecić.






SZCZĘŚCIE MIŁOŚCIĄ PISANE

Szczęśliwe dzieciństwo - to mój główny cel macierzyństwa. Tego właśnie chce dla mojego dziecka. Robię i zrobię wszystko, żeby w dorosłym życiu na jej wspomnienia o dziecięcych latach, na buzi pojawiał się uśmiech.
Co chwilę słyszę jej śmiech, uwielbiam go. To dla mnie dowód na to, że jest jej dobrze, że jest szczęśliwym dzieckiem, że ja jako mama osiągam to co sobie zamierzyłam.

Najwięcej szczęścia daje dziecku miłość. Nie zabawki, nowe ubrania, czy inne pierdołki. One dają uśmiech na chwilę, minie zafascynowanie nową rzeczą i tyle. Tym, dziecku super dzieciństwa nie zapewnimy. Oczywiście, że zabawki i cała reszta muszą być, ale nie starajmy się tym, w dziecku szczęścia zaszczepiać.
Miłość, właśnie miłość jest najważniejsza. Okazywanie jej w zasadzie. Mówienie, że się kocha, przytulanie, całusy. Lila ma to na co dzień. Czasem sama mam wrażenie, że może przesadzam, ale nie, przytulasów chyba nigdy nam nie będzie dość :).
Jako mama chce po prostu przy niej być. Być, wspierać i najważniejsze, czyli zawsze mieć czas, bo nie ma nic lepszego niż dobra relacja między rodzicem i dzieckiem.


MIŁOŚĆ MATKI SILNIEJSZA NIŻ WSZYSTKO

Lilię pokochałam od pierwszego wejrzenia.
Już w ciąży czułam silną więź, ale miłość to nie była, choć wtedy tak mi się wydawało. Ogrom uczucia ogarnął mnie dopiero z pierwszym ujrzeniem jej. Ta mała kruszynka sprawiła, że we mnie narodziło się coś magicznego.
Jestem szczęściarą, że mogę tego uczucia doświadczać.

Kiedyś nie sądziłam, że można tak kochać, nie myślałam, że mam w sobie tyle miłości. Miłości, która wybaczy wszystko i wiele zrozumie. To uczucie jest silniejsze i piękniejsze niż jakiekolwiek inne.
Ważne, by tą miłość umieć przekazać, by dziecko wiedziało jak jest dla nas ważne. Najlepszy sposób to oczywiście bliskość i słowa. Bliskość przez przytulanie, a słowa to najzwyczajniej mówienie o tym. Ja od pierwszych dni tulę i szepczę do uszka jak bardzo kocham. Za kilka lat będę nie tylko mówić, ale i tłumaczyć dlaczego kocham, dlaczego jest tak dla nas ważna. 

Szkoda tylko, ze nie każda mama tego doświadcza, że nie u każdej kobiety budzą się takie uczucia do własnego dziecka. Bardzo szkoda mi przede wszystkim tych dzieci, które niczemu winne zaczynają życie jakby w samotności, bez kochającego obok rodzica. Znowu matek, które nie potrafią pokochać, czy poczuć więzi z własnym dzieckiem jest mi żal, bo nieświadomie omija je coś niesamowitego.



2 LATKA LILI - RELACJA Z PRZYJĘCIA

Tyle oczekiwania, a to już ponad tydzień temu :).
W tym roku z wyprawieniem przyjęcia, trafiliśmy idealnie w urodziny. 4 czerwca wszystkim gościom pasowało, a pogoda trafiła się idealnie. Przyjęcie tak jak rok temu, zorganizowaliśmy na ogrodzie. Pracy było mnóstwo, ale uśmiech Lili wynagrodził wszystko.
Pierwsze urodziny były pod hasłem: "słoneczny roczek", było żółto i słonecznie (do zobaczenia: TUTAJ. Tym razem, całkiem spontanicznie padło na postacie z bajki. Bajki przy której Lili zawsze się uśmiecha. Drugie urodziny przystroiły Przytulaczki :).
Zapraszam na kilka zdjęć z tego cudownego dnia.