ULUBIONE POSTY W 2014 ROKU

Dziś zapraszam Was na podsumowanie 2014 roku, pod względem postów z tego bloga. Przedstawię Wam 10 tekstów, które uważam, że są warte przypomnienia. Postów, które opisują ważne sprawy, czy po prostu są bardzo istotne dla mnie.
Jedne teksty powstawały pod wpływem impulsu, a inne były szczegółowo zaplanowane. Różnie z tym bywało, ale na dzień dzisiejszy żadnego bym już nie zmieniła.
Myślę, że to był dobry rok blogowania i kolejnego takiego sobie życzę :).

NAJWAŻNIEJSZE WPISY Z BLOGA W 2014 ROKU


Trzeci i jednocześnie podsumowujący wpis na temat relacji naszego kota z Lilką. Po wejściu w post będzie można kliknąć w 2 poprzednie wpisy. U nas mimo długiego czasu oswajania się kota z nową sytuacją, wszystko na szczęście zakończyło się pozytywnie :).

Mimo ogromnych chęci, wszystko poszło nie tak jak planowałam. Mam nadzieję, że moja historia pokazuje, że chcieć to nie zawsze móc, ale też da do zrozumienia, że walczyć i szukać pomocy trzeba do samego końca.

Jedna z najważniejszych dat w moim życiu. Przy pisaniu tego wpisu łzy szczęścia leciały po policzkach.

Choć wydaje się trudno i długo to jest wprost przeciwnie. Polecam zajrzeć wszystkim rodzicom, którzy zaczynają przygodę z gotowaniem dla dzieci.

O mich przyzwyczajeniach w kwestii macierzyństwa. Niestety musi upłynąć trochę czasu, żeby zauważyć swoje niektóre wariactwa, ale zawsze lepiej późno niż wcale :).

Przytulanie dziecka to przecież sama przyjemność, a ile jeszcze w tym dobrego. Post doceniony również przez ogólnopolską kampanie społeczną "Przytulenie ma znaczenie".

Jeśli dziecko ma oboje kochających się rodziców, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby oboje brali czynny udział w wychowaniu.

Nadal nie rozumiem tego fenomenu i zawsze będę twierdzić, że jeśli coś dolega nam lub dziecku, to pomocy należy szukać tylko i wyłącznie u lekarza, a nie w Internecie.

Wpis opisujący jak należy przewozić dzieci autem w zimowych miesiącach. Niestety jeszcze wielu z nas popełnia ogromny błąd i zbyt grubo ubiera dzieci do fotelików.

Przechowywanie pamiątek dla kolejnych pokoleń to cudowna sprawa.

52/52 - 2014

PORTRETY MOICH DZIECI, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ

52/52 - 2014

ROZMYŚLAJĄC


MIXA BABY I JUVENTAS BABY - PŁYNY DO KĄPIELI

W czym kąpać dziecko? Nieodłączne pytanie wielu z mam.
Kiedy ja byłam w ciąży, nie od razu podjęłam decyzję na jaki produkt się zdecyduję. Wybrałam kilka, a następnie po przejrzeniu opinii wybrałam ten jedyny.
Tak właśnie padło na Mustelę. Lili była kąpana w żelu tej firmy dzień w dzień przez 18 miesięcy. I właśnie po ukończeniu przez Lilu półtora roczku pomyślałam, że czas na zmianę. Cały czas byłam zadowolona z Musteli, Lili skóra idealnie ją tolerowała, ale chciałam czegoś nowego.
Tym razem nie sugerowałam się już żadną opinią. Całkowicie przypadkowo padło na Mixę. Sama miałam już kilka produktów tej marki i byłam zadowolona. Do tego doszła niższa cena i łatwa dostępność.

MIXA BABY
ŁAGODNY SZAMPON I PŁYN DO KĄPIELI 2w1
Cena: 22,90 zł / 400 ml



OPIS PRODUCENTA:
Płyn i szampon do codziennej kąpieli, łagodnego mycia ciała i włosów najmłodszych. Podczas aplikacji zmienia się w bogatą, kremową pianę, przez co kąpiel staję się pieszczotą. Delikatnie oczyszcza skórę, nawilża, a także oczyszcza. Włosy są miękkie i lśniące. Odpowiedni do mycia dla całej rodziny.

MOJA OPINIA:
Uwielbiam ten żel. Po pierwsze za zapach. Ten Musteli chyba mi się już opatrzył :). Mixa pachnie zupełnie inaczej, świeżo i rześko. Lili bez żadnych problemów przyjęła zmianę kosmetyku. Skóra po myciu jest delikatna i pachnąca. Płyn jej nie wysusza i nie ściąga, a wręcz przeciwnie. Potwierdzam również na swoim przykładzie, bo już nie raz po niego sięgnęłam pod prysznicem.
Tak jak obiecuje producent, z płynu powstaje ogromna ilość piany co dla Lili jest mega zabawą co wieczór. Włosków Lilu ma mało, więc nie powiem jak sprawuję się w tej kwestii, ale z tego co czytałam to podobno dobrze. Nie plącze i nie przesusza, a to najważniejsze.

Z kolei ostatnio trafiłam na nowe odkrycie. Jest nim polski producent m.in. kosmetyków dla dzieci JUVENTAS.

JUVENTAS BABY
ŻEL DO MYCIA CIAŁA DLA DZIECI
Cena: 12,00 zł / 500 ml

ŹRÓDŁO: http://www.juventas.pl/

Cena jest jeszcze niższa niż w przypadku Mixy, a pojemność większa. Uważam, że warto wspierać polskich producentów, dlatego przy najbliższej okazji pokuszę się chyba o przetestowanie ich produktów, a na pewno żelu do mycia ciała.
O całej serii kosmetyków jakie mają w ofercie możecie poczytać tutaj: http://www.juventas.pl/kosmetyki/kosmetyki-dla-dzieci/.
Jestem ciekawa jak się sprawdzą. Może ktoś z Was już używał jakiś produktów tej marki?

51/52 - 2014

PORTRETY MOICH DZIECI, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ

51/52 - 2014

PRZYGOTOWANIA DO ŚWIĄT


BAJKA MOJEGO DZIECIŃSTWA

Bajki, czyli nieodłączny element bycia dzieckiem. Ja jako mama bajkom nie mówię nie. Jednak muszą być dostosowane do wieku i w ograniczonych ilościach.
Kiedy sama byłam dzieckiem lubiłam oglądać przygody niektórych bohaterów, jednak bez przesady. Nie byłam wpatrzona w TV bez końca. To były czasy kiedy preferowałam zabawy poza domem :). Jednak była bajka, której nie mogłam przegapić. "Zwariowane melodie" na Canal+ to było to :).

ŹRÓDŁO: https://54disneyreviews.wordpress.com/

Moimi ulubieńcami byli Królik Bugs, Diabeł Tasmański i Kojot ze Strusiem Pędziwiatrem. Tak to zdecydowanie z tymi bohaterami najbardziej wspominam czasy kiedy byłam małą dziewczynką. Zawsze mnie rozśmieszyli, zawsze zaskoczyli i zawsze był żal, że już koniec. Codziennie rano z niecierpliwością (jeszcze leżąc w piżamie) oczekiwałam kiedy się zaczną. Dopiero po zakończeniu mogłam zacząć dzień :).

ŹRÓDŁO: http://www.krolik-bugs.com/

ŹRÓDŁO: http://www.sadistic.pl/

Nawet teraz kiedy o tym piszę na buzi pojawia się uśmiech. Same pozytywne emocje :).
A Wy macie swoich bajkowych ulubieńców?

Z POKOLENIA NA POKOLENIE, CZYLI O KLOCKACH, KTÓRE MAJĄ JUŻ PONAD 35 LAT

W moim rodzinnym domu nigdy nie było nawyku odkładania pamiątkowych rzeczy. Jeśli coś się niszczyło, czy nie było już potrzebne, najzwyczajniej lądowało w koszu. Tak więc, niestety nie mam żadnych pamiątek ze swojego dzieciństwa. Nawet ze zdjęciami krucho. Szkoda mi zawsze było. Chciałabym mieć cokolwiek, czym się bawiłam, czy co ubierałam jako mała dziewczynka. Jestem bardzo sentymentalna i lubię takie rzeczy.
Dlatego od zawsze wiedziałam, że kiedy już sama będę mamą, będzie inaczej i dzisiaj oczywiście tak jest :). Odkładam po Lili sporo rzeczy. Pierwsze ubranka, smoczek, gryzak, buciki. Już się nie mogę doczekać, kiedy jej to wszystko pokażę.

W rodzinie Lili taty było zupełnie odwrotnie niż u mnie. Jego rodzice bardzo dużo zostawili. Dziś Lili śpi w łóżeczku swojego taty, huśta się w tej samej huśtawce, czy bawi tymi samymi klockami. Dla mnie to coś wspaniałego.
Po tych wszystkich rzeczach oczywiście widać czas, jaki przeleżały, ale nie to się przecież liczy. Zresztą jak na ponad 35 lat, to chyba nie jest z nimi najgorzej :). Lili bawi się tym wszystkim codziennie, a to najważniejsze.
Dziś pokażę Wam klocki, mamy ich dwa rodzaje - plastikowe i drewniane.



































50/52 - 2014

PORTRETY MOICH DZIECI, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ

50/52 - 2014

SZUKAJĄC POMYSŁU NA OBIAD


POPRAWNE PRZEWOŻENIE DZIECKA W FOTELIKU ZIMĄ

Dziś o tym, co nie każdy wie, a każdy wiedzieć powinien. O tym, jak ważne jest, aby rozbierać nasze dzieci z kurtek, czy w ogóle jakichkolwiek grubych okryć wierzchnich podczas jazdy autem. Dla jednych logiczne, a dla nie których niestety dziwne i pewnie bezsensu.

Sezon zimowy w pełni. Nastał więc czas na kurtki, płaszcze, kożuszki, czapki, szale, rękawiczki i co tam nam jeszcze przyjdzie do głowy, żeby zarzucić na dziecko, kiedy na dworze zimno. Wszystko okej, ale na spacer, a do auta rozbieramy nasze dzieci.
Na samym początku wspomnę o bezpieczeństwie. Każdy pewnie wie, że fotelik samochodowy (z każdego przedziału wagowego) w stu procentach spełnia swoje zadanie tylko wtedy, kiedy jest prawidłowo używany. Oczywiste jest, że trzeba go poprawnie ustawić i zamontować, a kiedy chcemy wyruszyć z dzieckiem, trzeba je też odpowiednio zapiąć. I tu jest właśnie bardzo istotne, że pasy w foteliku będą działać jak należy, tylko wtedy kiedy będą jak najbardziej przylegać do ciała dziecka, czyli będą jak najmocniej ściągnięte i dzięki temu odpowiednio napięte. Gruba kurta niestety bardzo to uniemożliwi. Nawet jeśli wydaję nam się, że pasy są mocno napięte to zapewniam Was, że tak nie jest, a przy zderzeniu (nawet niewielkim) pojawią się luzy.
Nie wierzycie? To polecam zrobić mały test, który znalazłam na jednej ze stron opisujących bezpieczne przewożenie dziecka.

SPRAWDŹ, CZY PRAWIDŁOWO ZAPINASZ DZIECKO W FOTELIKU
1. Załóż dziecku kurtkę zimową, w której podróżuje na co dzień.
2. Umieść dziecko w foteliku oraz zapnij i dopasuj pasy.
3. Wyjmij dziecko z fotelika bez poluzowywania pasów.
4. Zdejmij kurtkę, ponownie umieść dziecko w foteliku i zapnij pasy bez dopasowywania ich długości.
5. Sprawdź, czy pod pasem na wysokości obojczyka zmieści się więcej niż 2 palce.
Jeśli punkt 5 się zgadza należy skrócić długość pasa lub zrezygnować z przewożenia dziecka w zimowym ubraniu.

Drugą kwestią jest komfort. Jestem przekonana, że każde dziecko ubrane w grubą kurtkę, czy kombinezon, wsadzone do fotela, ściągnięte pasami jest w mało komfortowej sytuacji. Niektórzy naprawdę nie widzą w tym problemu, ale uwierzcie mi, że dziecku nie jest wygodnie. Pół biedy wygodnie, po chwili jazdy auto nam się nagrzewa i mamy w środku milutką temperaturę około 21 stopni. Cieplutko, ale dziecku zapewne jest gorąco i bardzo nieprzyjemnie, a kiedy dojedziemy do celu, to zazwyczaj śmiało wyciągamy rozgrzanego malucha na mróz.

Ja wiem, że często wyjeżdżamy z domu w pośpiechu. Niektórzy rodzice rano muszą odwieźć dziecko do żłobka, przedszkola, szkoły, gdziekolwiek, a potem jeszcze sami jadą do pracy. Rano jeszcze pewnie ciemno, zimo, czasu mało, ale tu chodzi o bezpieczeństwo. Wszystko idzie zorganizować tylko po prostu trzeba chcieć.
W naszym aucie mamy teraz system webasto, wiec jest łatwiej, bo przed wyjazdem włączę i auto się nagrzeje, ale jeszcze nie dawno nie mieliśmy takiego ułatwienia. Jednak i wtedy nie widziałam problemu w tym, aby prawidłowo przewozić Lili. Jeśli byłam w domu wychodziłam wcześniej, żeby odpalić samochód. W czasie kiedy auto się nagrzewało ja szykowałam nas do wyjazdu. Mieszkamy w domu jednorodzinnym, więc nie musiałam się obawiać, że ktoś mi odjedzie :). Jeśli jednak już jesteśmy poza domem to wsiadamy razem do auta, odpalam je i czekamy, aż się nagrzeje. Po chwili rozbieram Lilkę z kurtki i zapinam w fotelu. Kiedy natomiast Lili jeździła w foteliku 0-13 kg to zapinałam ją w domu, bez kurtki i przykrywałam grubym kocem, który potem w aucie zsuwałam.
Jeśli mimo wszystko uważacie, że przy krótkich dystansach, w szczególności po mieście nie będziecie ściągać kurtki, to naprawdę warto chociaż ją odpiąć przed zapięciem dziecka i przy okazji ściągnąć mu czapkę, szalik, itp.

Na dzień dzisiejszy jest już dostępnych sporo ułatwień. Są kombinezony, czy otulacze, które możemy montować w foteliku, wystarczy poszukać. Przy maluchach, dobrym sposobem oprócz koca może też być zakładanie kurtki tył na przód.
Można? Można, tylko trzeba chcieć. Ja zdaję sobie sprawę, że jest to czasem skomplikowane i wymaga od nas nie małego wysiłku, bo kiedy jest zimno i ciemno to stać przy aucie i rozbierać dziecko (które za nic nie chce z nami współpracować) nie jest fajne, ale idzie to zrobić. Ja to wałkuję za każdym razem, kiedy wyjeżdżamy. Wszystko przedłuża nam się w czasie, często robi się nawet nerwowo, ale jadąc dalej, czy bliżej mam świadomość, że zrobiłam co mogłam, aby zapewnić Lilce bezpieczeństwo. Jeśli przy wypadku ma to choć trochę pomóc to będę, to robić choćby nie wiem co.
Ważne jest to, by zrozumieć i zdać sobie sprawę z tego wszystkiego. Ja kiedyś nie miałam pojęcia, że ściąganie kurtki ma takie znaczenie. Jednak gdzieś trafiłam na tę informacje, zaczęłam szukać, czytać i wiem. Jestem mamą i pewnie do końca będę się uczyć nowych rzeczy. Nieraz mnie coś zaskoczy, co potem automatycznie wprowadzę w nasze życie.
W żadnym wypadku nie chce nikogo urazić tym postem. Nasze dzieci to nasza sprawa, ale jeśli choć jedna osoba przyzna mi rację i zmieni dotychczasowy sposób przewożenia swojego dziecka to dla mnie będzie to duży sukces.


49/52 - 2014

PORTRETY MOICH DZIECI, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ

49/52 - 2014

PO WIZYCIE MIKOŁAJA


18 MIESIĄC Z ŻYCIA LILI

STATYSTYKA:
  Waga - 12,3
  Wzrost - 86 cm
  Rozmiar ubrań - 86
  Rozmiar pieluch - 4
  Mleko - Bebilon 3
  Porcje mleka - 250 ml / 2 porcje
  Zęby - 16
OSIĄGNIĘCIA:
  Rozumie co do niej mówimy.
  Świadomie używa słów "mama" i "tata".
  Jest coraz bardziej samodzielna.

Sama Lili nie mówi tzn. mówi, ale tylko w niezrozumiałym dla nas języku :). Na szczęście bardzo dużo rozumie, z tego co my do niej mówimy. Dużo nam ułatwia takie porozumiewanie się. Z dnia na dzień, widać jak jest coraz bardziej rozumniejsza.

Nadszedł czas kiedy Lili zaczęła świadomie używać słów "mama" i "tata". Do niedawana używała ich na opak. Dziś już wie, że mama to ja. Woła mnie kiedy czegoś potrzebuje, czy spogląda na mnie kiedy ktoś pyta gdzie jestem. Tak samo jest z tatą :).

Powoli u Lili zaczyna się samodzielnośćMleko chce pić sama, jeść wszystko chce sama, ubierać chce się sama i jeszcze wiele przykładów mogłabym wymienić. A jak się denerwuję kiedy czegoś nie pozwalam jej zrobić.

Dni bez większych zmian. Jedynie to zauważyłam, że wieczorami Lili praktycznie codziennie marudzi. Nawet kiedy ma dwie drzemki, a przychodzi godzina 18.00 robi się śpiąca i jęcząca. Podejrzewam, że przyczyną jest szybsze ściemnianie się. Co do drzemek to nadal jedna lub dwie z przewagą dwóch. Nawet kiedy śpi dwa razy to wytrzymuje maksymalnie do 19.00.

Od kilku dni mamy problem z piciem mleka. Lila nie zawsze chce, co mnie dziwi, bo zawsze, aż świrowała na widok butli. Zmieniłam nawet butelkę, ale i to nie bardzo pomogło.

Za nami przykry miesiąc. Mimo wszystko udało nam/mi się, by Lili niczego nie odczuła. Dla niej zawsze był na mojej twarzy uśmiech.

LILIA W OSIEMNASTYM MIESIĄCU ŻYCIA



POPRZEDNIE MIESIĄCE
1 / 2 / 3 / 4 / 5 / 6 / 7 / 8 / 9 / 10 / 11 / 12
13 / 14 / 15 / 16 / 17

WYBÓR PIERWSZYCH BUCIKÓW ZIMOWYCH

Za nami wybór pierwszych zimowych bucików dla Lili. Jesień w tym roku długo rozpieszczała nas ciepłem, więc buty dopiero co zostały zakupione :).
Po przemyśleniach padło na moją ulubioną markę, czyli Lasocki Kids. Co prawda upatrzone miałam inne (z kolekcji dla chłopców), ale z powodu barku rozmiaru wybraliśmy te. Buciki mimo, że wydają się masywne są dosyć lekkie. Cały środek jest wypełniony miękkim i cieplutkim kożuszkiem. Posiadają sznurowadła i zamek z wewnętrznej strony. Niestety mimo, że jest zamek to i tak muszę dodatkowo je odsznurować, bo inaczej ciężko je założyć.

Markę Lasocki bardzo sobie chwalę. Oferują dobre jakościowo obuwie, z którym nigdy nie miałam problemu. Buty są dobrze wykonane, skórkowe, ładne, a cena jak najbardziej do zaakceptowania.

Pierwszy spacer Lili w nowych bucikach nie był zbyt pewny. Jakoś tak dziwnie stawiała nóżki, ale za drugim razem śmigała już tak jak zawsze.








48/52 - 2014

PORTRETY MOICH DZIECI, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ

48/52 - 2014

ZACHWYT


46/52 I 47/52 - 2014

PORTRETY MOICH DZIECI, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ

46/52 - 2014

WSPÓLNE WYPATRYWANIE



47/52 - 2014

IDĄ ŚWIĘTA


DZIĘKUJĘ ZA WSPARCIE

Chciałabym Wam ogromnie podziękować za Wasz odzew pod poprzednim postem. Cały czas miałam obawy, że może nie powinnam pisać o tym co nas spotkało. Jednak teraz wiem, że dobrze zrobiłam.
Dziękuję za wszystkie komentarze pod postem jak i wiadomości, które dostałam. Daliście mi wsparcie, które było mi po prostu potrzebne. Jest lepiej, z dnia na dzień coraz bardziej. Najwięcej daje mi oczywiście Lili. Opieka nad nią nie pozwala myśleć o niczym złym, a wprost przeciwnie.
Powolutku wracam na bloga. Pomysłów cała masa, więc trzeba je realizować. Zresztą myślę, że powrót do pisania wyjdzie mi tylko na dobre. W końcu uwielbiam to. Będzie dobrze, wiem to.

STRACIĆ TAK WIELE

Mało mnie tu ostatnio, wszędzie mnie mało. Kochani dostałam już kilka wiadomości z pytaniami, czy coś się stało, dlaczego nie dodaję postów. Mam nadzieję, że zrozumiecie tą chwilową przerwę.

Dano nam kogoś kto miał zmienić wszystko, zmienić na lepsze. Cieszyłam się, planowałam, snułam wizję przyszłości. Wszystko po to, by w ciągu chwili wszystko stracić.
Jest mi źle, smutek przeplata się z wściekłością. Mam ochotę zamknąć się sama w pustym pokoju i siedzieć. Tak po prostu, siedzieć w samotności. Przecierpieć to wszystko, ale nie da się.
Życie toczy się dalej. Nadal jestem przede wszystkim matką i partnerką. Nie mogę swoim bólem karać Lili. Ona chce być przy mnie, chce zabawy, tulenia i ja muszę jej to dać, chce jej to dać. Nie chce, żeby była w jakikolwiek sposób poszkodowana tym co się stało.

Kiedyś obiecałam sobie, że nie będę tu wywlekać swoich problemów, czy żali. Jednak usiadłam, napisałam ten tekst. Łzy lecą po policzkach, a ja czuje, że dobrze robię, że jest mi choć trochę lepiej kiedy to piszę.
W lipcu miało przyjść na świat nasze drugie dzieciątko. Niestety los zadecydował inaczej. Wierzę, że czas pomoże mi się z tym pogodzić.

ZAKUPY Z SECOND HAND - 3

Czas zimowy przed nami i choć piękna jesień nas rozpieszcza, to w z Lilką jesteśmy już gotowe na zimniejsze dni :). Niedawno tak narzekałam na brak kurtki dla Lil, a teraz w garderobie wiszą, aż cztery.
Kurtki i w ogóle okrycia wierzchnie to chyba jedne z najlepszych zakupów w SH. Nie ma co ukrywać, że to dosyć droga część garderoby, a do tego służąca nam jedynie na krótki, określony czas. Tym bardziej cieszę się kiedy w ręce wpada mi piękna i tania kurteczka.

ZAKUPY Z SECOND HAND

KURTKA - F&F
Cena: 23,00 zł






KURTKA - LADYBIRD
Cena: 5,00 zł






Pierwszą kurteczkę kupiłam już ponad rok temu i podczas zeszłorocznej zimy, ubrałam w nią Lili kilka razy, na spacer. Lileczka leżała wtedy w gondoli, więc z podwiniętymi rękawami było okej. Trochę się obawiałam, że w tym roku może się już okazać za mała, ale na szczęście nie.
Drugą przyniosła nam Lili babcia, jest ciut cieńsza od szarej i sprawdza się idealnie w cieplejsze dni.

WSZYSTKIE ZAKUPY Z SECOND HAND W JEDNYM MIEJSCU: ZAKUPY Z SH.

2 URODZINY BLOGA

Siódmy listopada to ważny dla mnie dzień. Zakładając bloga, 2 lata temu nie sądziłam, że dziś będzie to tak wyglądać, że to miejsce się tak rozwinie. Buzia śmieję mi się na samą myśl :).
Pamiętam jak dziś, tą listopadową noc kiedy nie mogłam spać, początki ciąży :). Leżałam na kanapie i podczytywałam blogi mam. I tak mnie naszło. Otworzyłam Bloggera, założyłam konto i napisałam pierwszy wpis (dokładnie: TEN). Oczywiście o samym blogowaniu myślałam już wcześniej, ale jakoś tak motywacji chyba mi brakło. Musiało mnie najść i naszło :).
Nie wciągnęło mnie od razu. Zresztą widać to po tym jak rzadko dodawałam posty. Blog z czasem się rozwinął. Ja sama nabrałam mocy. Nabyłam też sprej wiedzy o blogu, od strony technicznej. Moja strona się zmieniała. Wygląd, opcje. Ze wszystkim radziłam sobie sama i jestem z tego bardzo dumna.

Blog to też Wy, to głównie Wy :). Patrząc przez pryzmat czasu, bardzo dziękuję tym, którzy byli od początku jak i oczywiście wszystkim, którzy dołączyli później. To miejsce szybko zyskało czytelników co do dziś wprawia mnie w osłupienie :).
Dziś jest tu tak jak chce. Podoba mi się. Lubię pisać, odpowiadać na Wasze komentarze, wiadomości. No moje miejsce. Pisząc jak i czytając inne blogi, odpoczywam. To mój sposób na relaks. W końcu znalazłam to co lubię, co sprawia mi przyjemność :).

Kiedy zaczynałam przygodę z blogiem było inaczej. Dziś kiedy widzę co się dzieję jestem dumna, że mój blog jest miejscem przyjaznym. Nie ma tu kłótni, wzajemnego obrażania się i chamstwa.
Mam już w głowie plan na małe zmiany. W końcu nie można stać w miejscu :). Ten post jest też okazją, abyście Wy mogli napisać mi, czy czegoś Wam tu brakuje, może czegoś jest za dużo. Piszcie śmiało, czy są jakieś tematy o których chcielibyście częściej czytać.


45/52 - 2014

PORTRETY MOICH DZIECI, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ

45/52 - 2014

JESIENNY SPACER


MAMA COFFEE I NINIO BIOLIFE

W dzisiejszym poście przedstawię Wam, moją opinię o chyba wszystkim znanym już produktom, czyli kawie dla kobiet w ciąży i karmiących piersią Mama Coffee oraz krochmalowi NINIO BIOlife.

Kawę uwielbiam i nie ma dnia bez jednego kubka, a często wypijam dwa. Moją ulubioną od zawsze jest ta z ekspresu. Biała latte, czy cappuccino - to jest to.
Z krochmalem jeszcze nigdy nie miałam do czynienia, więc była to dla mnie nowość.
Tak więc kiedy otrzymałam propozycję od firmy ADAMED, z przyjemnością się zgodziłam :).

MAMA COFFEE
KAWA DLA KOBIET W CIĄŻY
Cena: 23,99 zł / 120 g









OPIS PRODUCENTA:
Mama Coffee jest suplementem diety w formie rozpuszczanej, naturalnej kawy zbożowej z jęczmienia. Mama Coffee przeznaczona jest dla kobiet w ciąży oraz dla matek karmiących piersią. Zawiera kwas foliowy oraz kompleks witamin. Wiele smakoszek kaw z żalem rozstaję się podczas ciąży i karmienia piersią z przyjemności picia kawy. Mama Coffee rozwiązuję tą trudność, oprócz świetnego smaku uzupełnia dietę w ważne składniki.
Mama Coffee dostępna jest w trzech smakach: naturalnej kawy, waniliowym i toffi.

MOJA OPINIA:
Jak już wspomniałam, jestem miłośniczką kawy. Kawę zbożową też bardzo lubię. Zwłaszcza teraz jesienią i zimą, często późnym wieczorem nachodzi mnie na kubek gorącej kawki i właśnie taka spisuję się idealnie. Myślałam, że ta przeznaczona dla kobiet w ciąży i tych karmiących piersią będzie jakoś mocno odbiegać smakiem od tradycyjnej Inki, którą piłam dotychczas, jak i będąc w ciąży, ale na szczęście nic z tego. Kawa jest pyszna, a najbardziej smakuję mi waniliowa, oczywiście z dodatkiem mleka :).
Mimo, że okres ciąży i karmienia już dawno za mną to bez problemu zastąpiłam nią Inkę, którą piłam dotychczas. Zawsze to więcej witamin z każdym kubkiem :).

NINIO BIOLIFE
KROCHMAL DO KĄPIELI
Cena: 11,50 zł / 5 saszetek





OPIS PRODUCENTA:
NINIO BIOlife to produkt przeznaczony do kąpieli niemowląt i dzieci z problemami skórnymi. Kąpiel z dodatkiem NINIO BIOlife polecana jest także dla skóry suchej i wrażliwej. Preparat jest szczególnie polecany przy pielęgnacji delikatnej oraz alergicznej skóry, a także skłonnej do występowania podrażnień (odparzenia, potówki, wypryski alergiczne). NINIO BIOlife to preparat 100% naturalny, oparty na skrobi roślinnej.

MOJA OPINIA:
Lilkę od urodzenia kąpię w jednym i tym samym żelu. Problemy ze skórą miała w pierwszych tygodniach życia, ale nie było to nic poważnego i nawet zmiana kosmetyków nie była potrzebna. Mimo tego z chęcią przyjęłam okazję przetestowania czegoś nowego. Krochmal NINIO BIOlife jest rewelacyjny w użyciu (wsypujemy do wanienki wypełnionej wodą, mieszamy i kąpiel gotowa). O zaletach takich naturalnych preparatów pewnie wie każdy. Póki co zrobiłam Lili dwie takie kąpiele, by zobaczyć co i jak. Dla mnie jedynym minusem jest zapach - taki specyficzny, ale skóra jest bardzo gładka i mięciutka, balsam praktycznie nie potrzebny.
3 saszetki zostawię sobie w razie gdyby pojawiły się jakieś problemy (choćby zaczerwieniona skóra od pieluszki) i wtedy znowu przetestuję.

Stosowaliście krochmal lub piliście już tą kawkę? Jestem ciekawa Waszej opinii :).
Dziękuję firmie ADAMED za możliwość przetestowania.