NASZ KWIECIEŃ 2016

Nie mogę uwierzyć, że już od trzech dni mamy maj. Co roku po zimowych miesiącach, właśnie najbardziej wyczekuję pięknego, zielono-kolorowego i ciepłego maja.
Nasz kwiecień upłynął dosyć szybko. Nie wiem dlaczego, bo w zasadzie to niewiele się u nas działo. Szczególnie w moim przypadku czas upływa głównie leniwie. Pogoda coś niezdecydowana, ale na szczęście już wiele dni mogliśmy spędzić na ogrodzie, zresztą nie tylko my, bo kociak też miał już swoje pierwsze wyjście :). W ciągu ostatnich tygodni Lili po spacerach przynosi mi do domu kwiatki, coś pięknego. Oby maj było równie przyjemny.
Zapraszam na kilka zdjęć z Instagrama.

NASZE ZDJĘCIA Z KWIETNIA 2016






17/52 - 2016

ZDJĘCIE TYGODNIA, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ

17/52 - 2016

KREATYWNA ZABAWA


Mijający tydzień minął nam w dużej części na nowej zabawce dla Lili. Odkryliśmy coś, co całkowicie pochłania naszą dziewczynkę. Mowa o tablicy do przybijania. Z początku myślałam, że może sobie nie poradzi, ale całkiem nie potrzebnie, od razu wiedziała co i jak. Zabawa gwarantowana dla całej rodziny :).

WIOSNA, CZY JESIEŃ?

Było już tak miło, słonecznie, ciepło i pięknie. Niestety, ale było. Jeszcze tydzień temu mogłam cieszyć się piciem kawy na ogrodzie, a dziś w ogóle nie mam ochoty wychodzić z domu.
Wszyscy wiemy, że kwiecień bywa przewrotny, jeśli chodzi o pogodę, ale naprawdę w ostatnie dni tego miesiąca, takiej aury się chyba nikt nie spodziewał. Oby to były ostatnie podrygi zimna, bo przeglądając ostatnie zdjęcia, aż trudno uwierzyć w to, co dzieje się teraz za oknem.

Słońce i ciepło potrafią od samego rana tak pozytywnie nastroić, dać energii i chęci do działania. Deszczowe poranki sprawiają, że już cały dzień maluje się w szarych barwach i z nadzieją tylko czekam, żeby się skończył. Wiosno, czekamy :).











16/52 - 2016

ZDJĘCIE TYGODNIA, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ

16/52 - 2016

POLNE PIĘKNOŚCI


Uwielbiam kwiaty. Kwitnące, czy liściaste chyba nie ma większej różnicy. Jednak wiosną, najbardziej rozkochuję się w kwiatach polnych. To przepiękny widok, kiedy łąki i pola nagle robią się kolorowe i, kiedy w powietrzu unosi piękny, delikatny zapach. To znak, że lato i ciepło już coraz bliżej :).

OLEJOWANIE WŁOSÓW

Pierwszy raz z tematem olejowania włosów spotkałam się już dawno temu, na jednym z kobiecych portali. Od razu pomyślałam, że to jakiś dziwny pomysł, żeby nakładać sobie na włosy oleje. Tłuste, lepiące i niby jak to potem zmyć. Temat praktycznie od razu ucichł.
Jakiś czas później olejowanie stało się już tak popularne, że jego temat wyskakiwał, na co drugim blogu kosmetycznym. Wszędzie tego typu metoda pielęgnacji była zachwalana, podziwiana i polecana.
Zaczęłam na nowo się zastanawiać, interesować, czytać i szukać. Okazało się, że olejowanie to wcale nie nowy wynalazek, bo tej metody dbania o włosy, kobiety używały już nawet w starożytności.
Wszędzie wkoło samo zachwalanie, więc w końcu i ja się przekonałam i postanowiłam spróbować. Oczywiście jak to bywa, już po pierwszym razie byłam zadowolona i żałowałam tylko, że tak późno się zdecydowałam. Włosy były cudowne w dotyku, oleje wcale ich nie przetłuszczają, a i myje się je bez większego problemu.

Co w ogóle daje nam ten zabieg?
Regularne olejowanie przede wszystkim zapewni nam nawilżenie, odżywienie i wzmocnienie włosów, powinno też sprawić, że włosy będą bardziej miękkie w dotyku i błyszczące.
Ja na swoim przykładzie mogę potwierdzić, że rzeczywiście moje włosy stały się nawilżone i wyglądają po prostu o wiele zdrowiej. Już po kilku miesiącach pożegnałam się z tak zwanym "sianem" co po częstym farbowaniu było niestety wtedy moją największą zmorą.

Jakie oleje wybrać?
Na jakie tylko macie ochotę. Mogą być typowo kosmetyczne, jak i te spożywcze z naszej kuchni. Trzeba próbować, testować i szukać swoich ulubionych. W moim przypadku, po kilku latach przygody z olejowaniem, przetestowałam bardzo wiele produktów i dziś moje ulubione to olejki z Alterry (dostępne w Rossmannie), olej arganowy i najnowszy ulubieniec, czyli olej kokosowy.

OLEJOWANIE
Mamy dwie opcje - nałożyć olej na suche lub mokre włosy. Ja od początku przez długi czas nakładałam na suche i pasowało mi to, aż do momentu, kiedy nie spróbowałam nałożyć na wilgotne i okazało się, że jednak tak bardziej mi odpowiada. Włosy zwilżam mgiełką w sprayu, mają być lekko mokre/wilgotne, a nie ociekać wodą.
Olejować warto oczywiście regularnie, ale trzeba uważać, żeby nie przesadzić. U mnie sprawdza się częstotliwość co 2-3 mycie, a włosy myję co 3 dni. Oleje nakładam na około 2-3 godziny przed myciem, ale ten czas też oczywiście zależy od własnych upodobań, choć wiadomo, że im dłużej, tym lepiej. Na moją długość, czyli włosy długie, zużywam jednorazowo około 2 łyżki oleju, nakładając od wysokości uszu, aż po końcówki. Naolejowane włosy zwijam w wysokiego koka i zostawiam.






ZMYWANIE
Do zmywania olejków najczęściej polecane są delikatne szampony i ja też się pod tym podpisuję. Na początku właśnie takich używałam, potem na jakiś czas przeszłam na zwykłe, a teraz znowu powróciłam do delikatniejszych i jednak ta opcja jest lepsza. Używam Johnson's Baby, bo i tak kupuje je dla Lili, więc po prostu jej podbieram :).



Mam nadzieję, że te z Was, które jeszcze nie znały tej metody pielęgnacji włosów, po moim wpisie szybko się przekonają.
Naprawdę warto się zdecydować, bo niedużym, nakładem możemy mieć zdrowe i piękne włosy. Oczywiście muszę dodać na koniec, że efekty olejowania nie są niestety szybko widoczne. Po kilku razach jedyne co można zauważyć to miękkość włosów, ale na poprawę ich kondycji potrzeba zdecydowanie więcej czasu. To metoda dla dziewczyn cierpliwych i systematycznych, bo nakładanie sporadyczne, tylko raz na jakiś czas też efektu nie przyniesie. Tak więc podstawa to cierpliwość i systematyczne stosowanie. Warto jednak pamiętać, że to przecież naturalny sposób pielęgnacji :).
A do tych z Was, które znają tę metodę mam jeszcze pytanie. Jakie olejki się u Was najbardziej sprawdzają?