MOJA OPINIA:
Pierwszy raz do Kliniki Świętej Rodziny, trafiłam w 30 tygodniu ciąży, na oddział patologi ciąży. Spędziłam tam tydzień. Mimo, że cały czas bardzo martwiłam się o Lili to sam pobyt wspominam bardzo miło. Do czasu porodu leżałam tam jeszcze 2 razy. Po porodzie, przebywałam też raz na oddziale ginekologi.
To co dla mnie jest najważniejsze i co powoduje, że zawsze będę polecać ten konkretny szpital to opieka. Lekarze, pielęgniarki i położne. Bez żadnego problemu wykonują szereg badań, odpowiadają na każde pytanie, wyjaśniają każde wątpliwości. Do tego dochodzi ich sympatia do pacjenta. Naprawdę, podczas każdego pobytu, ani razu nie spotkałam się, by ktoś był nie miły.
ODDZIAŁY:
Patologia ciąży jak i ginekologia niewiele się od siebie różnią. Na ginekologii plusem może być to, że odwiedziny bliskich osób mogą się odbywać w pokojach. Na patologi ciąży, niestety pacjentka musi wychodzić z pokoju. Czy to problem? To już indywidualna sprawa. Mi to było obojętne i nie miałam problemu, żeby wychodzić i nawet kiedy leżałam na ginekologi, nie lubiłam siedzieć w pokoju kiedy ktoś do mnie przychodził.
Na oddziale poporodowym jest już całkowity zakaz wchodzenia odwiedzających, nawet na korytarz. Mama z dzieckiem może podejść do drzwi i oficjalnie dziecko można pokazywać tylko przez szybę, ale położne przymykają oko i nasi goście mogą wejść chociaż za drzwi.
Większość pokoi na oddziałach ma swoje łazienki, ale jest kilka takich gdzie trzeba wychodzić do wspólnej łazienki na korytarzu. Pokoje i łazienki są na bardzo dobrym poziomie. Ładnie i czysto, wszystko odnowione i po remoncie.
PRZYJĘCIE DO PORODU:
Ja na poród pojechałam z polecenia mojego lekarza. Wiedziałam, że już rodzę i byłam przygotowana na wyjazd z domu, ale zadzwoniłam do lekarza i powiedziałam co się dzieję i on także natychmiast kazał jechać. Sam zadzwonił do kliniki, by powiadomić o moim przybyciu, choć tak naprawdę niewiele to daje. W ferworze przyjmowania pacjentek, nikt nie patrzy od jakiego jest się lekarza.
Po przyjeździe do szpitala, standardowo trzeba się zameldować w izbie przyjęć. W moim przypadku, jak na złość, akurat kiedy przyjechałam, czekałam na przyjęcie godzinę. Tyle było pacjentek do porodu. W izbie jako pierwszy jest przeprowadzany szybki wywiad. Mówimy co się dzieję, z czym przyjechaliśmy. Po wywiadzie bada nas lekarz, potem jest jeszcze rozmowa z nim i dopiero w tym momencie lekarz podejmuje decyzję, czy jesteśmy przyjęte.
Po przyjęciu wracamy do osoby, z którą był wywiad przed badaniem i teraz odbywa się cały proces przyjęcia do szpitala. Jest kolejny wywiad z pytaniami o choroby, badania, itp. Podpisujemy zgodę na proponowane leczenie oraz zgodę na zabiegi higieniczne, np. wlew oczyszczający. Jest mierzone ciśnienie, temperatura ciała i waga. Na koniec zapinana jest bransoletka z nazwiskiem, na nadgarstek i już jesteśmy pacjentem szpitala.
Ja po przyjęciu, ze względu na dużą ilość pacjentek, przed udaniem się na porodówkę, trafiłam na ginekologię. Leżałam niecałą godzinę i podczas tego czasu byłam podłączona pod KTG. M. mógł być ze mną przez cały czas.
PORÓD:
Mój poród miał być porodem rodzinnym, czyli z M. Jednak dopóki nie zwolniło się miejsce na wyznaczonej do tego sali, musiałam czekać na sali gdzie M. nie miał wstępu. Była to sala porodowa z 3 stanowiskami, oddzielonymi ścianą. Niestety, było mi dane słyszeć cierpienie innych kobiet co nie nastrajało pozytywnie. Modliłam się tylko o to, by jak najszybciej trafić na salę do porodów rodzinnych. Zaraz po położeniu się i podłączeniu pod KTG, ponownie jest przeprowadzany krótki wywiad.
W moim przypadku nie odbyło się tak jak planowaliśmy i na tej sali już zostałam. Po dwóch godzinach od położenia się, urodziłam Lilię. Nikt nie spodziewał się, że urodzę tak szybko. Weszłam jako ostatnia, a urodziłam jako pierwsza. Z tego powodu nie dostałam znieczulenia. Kiedy chciałam, położna stwierdziła że jest za wcześnie, a po chwili zaczęłam już rodzić. Była to sala z zakazem wchodzenia osób towarzyszących, ale położne widząc moją rozpacz, zgodziły się, by wpuścić M. Urodziłam po 4 parciach, cały czas leżąc. M. odciął pępowinę, po czym Lili od razu zabrano na badanie, mierzenie, warzenie i ubranie.
Przed porodem miałam w planach, aby od razu prosić o położenie mi dziecka na klatce piersiowej, ale potem w ogóle o tym nie myślałam. Po chwili przerwy musiałam jeszcze urodzić łożysko, co poszło całkiem sprawnie. Nie udało się jednak urodzić całego i był potrzebny zabieg wyłyżeczkowania. Dopiero po tym mnie zszyto i w końcu dostaliśmy Lileczkę. Przez cały ten czas M. był obok mnie. Na porodówce, razem w trójkę zostaliśmy jeszcze 2 godziny. Potem Lilu zabrano na odział noworodków, ja musiałam przenieść się na oddział poporodowy, a M. wrócił do domu.
ODDZIAŁ POPORODOWY:
To miejsce, w którym będziemy z dzieckiem do wypisu. Oczywiście jeśli nie będzie żadnych komplikacji. Na oddziale poporodowym mamy czas, żeby dojść do siebie, odpocząć, przespać się. Póki nie dostaniemy dziecka, to też dobry moment, by wziąć prysznic. Pierwsza kąpiel zawsze jest w asyście położnej, ale jeśli czujemy się na siłach to ona bez problemu poczeka przed łazienką. Ja dałam radę sama się wykąpać, ale i tak cały czas musiałam mówić do położnej, że nic mi nie jest :).
Po 5 godzinach odpoczynku, przyniesiono mi Lileczkę i byłyśmy już razem do końca. W Św. Rodzinie, dzieci cały czas są na sali razem z mamą. W pokojach są duże stanowiska, podzielone na miejsce do kąpieli, przewijania i warzenia. Przewijamy dziecko same, a kąpielą zajmują się położne, na krótko przed poranną wizytą pediatry.
Pobyt na oddziale trwa średnio 3 dni po porodzie drogami natury, 4 dni po porodzie zabiegowym i 4-5 dni po cesarskim cięciu.
ZNIECZULENIE:
- znieczulenie zewnątrzoponowe - ze wskazań lekarskich i na życzenie pacjentki, poprzedzone jest badaniem i konsultacją anestezjologiczną (podanie zależne jest od dyspozycyjności anestezjologa i od możliwości podania ze względów medycznych)
- opioidowe leki przeciwbólowe podawane domięśniowo - nie hamują akcji porodowej i są bezpieczne dla dziecka
POTRZEBNE NA PORÓD:
- dowód osobisty
- karta ciąży
- wyniki badań i konsultacje z lekarzami
WAŻNE INFORMACJE:
- w szpitalu chyba nigdy nie odsyłają do domu, jeśli przyjeżdżamy z jakimś problemem to zawsze warto mieć ze sobą torbę z rzeczami, chociażby na jedną dobę
- po porodzie, kobiety same decydują o bieliźnie, nie ma przymusu na majtki siateczkowe, czy zakazu na zwyczajne materiałowe figi
- szpital oferuje koszule do porodu i podkłady poporodowe dla pacjentki oraz ubranka, środki pielęgnujące i pieluszki jednorazowe dla dziecka
- w przypadku problemu z karmieniem jest możliwość podania dziecku glukozy lub mleka modyfikowanego na życzenie
- od poniedziałku do piątku, na oddziale są obecne również studentki, dziewczyny zawsze chętnie służą pomocą i radą
- przed porodem jest możliwość obejrzenia oddziałów
Tak jak w przypadku bielizny po porodzie, tak i w kwestii ubrań, szpital nam nic nie narzuca. Ja nie cierpię koszul, wiec podczas każdego pobytu preferowałam dres lub leginsy z koszulką. Piżamę (bluzkę ze spodniami) zakładałam tylko do spania.
W szpitalu są zapewniane standardowo trzy posiłki dziennie: śniadanie, obiad i kolacja. Wyżywienie zapewnia firma zewnętrzna w formie cateringu. Jedzenie jak jedzenie, szpitalne nigdy nie będzie tym domowym, ale w Świętej Rodzinie nie jest najgorzej. Nie przepadałam za zupami i kawą, czy herbatą, które zawsze były jałowe, ale reszta była jak najbardziej do przyjęcia. Wszystko zawsze podawane w plastikowych, jednorazowych naczyniach. Porcje bardzo duże i ja całości nigdy nie zjadałam.
Na korytarzu, na każdym oddziale zawsze jest do dyspozycji czajnik elektryczny i mikrofalówka.
Szpital posiada certyfikat "Szpital bez bólu" - nadany przez Polskie Towarzystwo Badania Bólu.
13 komentarze:
DZIĘKUJĘ ZA KAŻDY POZOSTAWIONY KOMENTARZ