POPRAWNE PRZEWOŻENIE DZIECKA W FOTELIKU ZIMĄ

12:06:00 alinadobrawa 28 Comments

Dziś o tym, co nie każdy wie, a każdy wiedzieć powinien. O tym, jak ważne jest, aby rozbierać nasze dzieci z kurtek, czy w ogóle jakichkolwiek grubych okryć wierzchnich podczas jazdy autem. Dla jednych logiczne, a dla nie których niestety dziwne i pewnie bezsensu.

Sezon zimowy w pełni. Nastał więc czas na kurtki, płaszcze, kożuszki, czapki, szale, rękawiczki i co tam nam jeszcze przyjdzie do głowy, żeby zarzucić na dziecko, kiedy na dworze zimno. Wszystko okej, ale na spacer, a do auta rozbieramy nasze dzieci.
Na samym początku wspomnę o bezpieczeństwie. Każdy pewnie wie, że fotelik samochodowy (z każdego przedziału wagowego) w stu procentach spełnia swoje zadanie tylko wtedy, kiedy jest prawidłowo używany. Oczywiste jest, że trzeba go poprawnie ustawić i zamontować, a kiedy chcemy wyruszyć z dzieckiem, trzeba je też odpowiednio zapiąć. I tu jest właśnie bardzo istotne, że pasy w foteliku będą działać jak należy, tylko wtedy kiedy będą jak najbardziej przylegać do ciała dziecka, czyli będą jak najmocniej ściągnięte i dzięki temu odpowiednio napięte. Gruba kurta niestety bardzo to uniemożliwi. Nawet jeśli wydaję nam się, że pasy są mocno napięte to zapewniam Was, że tak nie jest, a przy zderzeniu (nawet niewielkim) pojawią się luzy.
Nie wierzycie? To polecam zrobić mały test, który znalazłam na jednej ze stron opisujących bezpieczne przewożenie dziecka.

SPRAWDŹ, CZY PRAWIDŁOWO ZAPINASZ DZIECKO W FOTELIKU
1. Załóż dziecku kurtkę zimową, w której podróżuje na co dzień.
2. Umieść dziecko w foteliku oraz zapnij i dopasuj pasy.
3. Wyjmij dziecko z fotelika bez poluzowywania pasów.
4. Zdejmij kurtkę, ponownie umieść dziecko w foteliku i zapnij pasy bez dopasowywania ich długości.
5. Sprawdź, czy pod pasem na wysokości obojczyka zmieści się więcej niż 2 palce.
Jeśli punkt 5 się zgadza należy skrócić długość pasa lub zrezygnować z przewożenia dziecka w zimowym ubraniu.

Drugą kwestią jest komfort. Jestem przekonana, że każde dziecko ubrane w grubą kurtkę, czy kombinezon, wsadzone do fotela, ściągnięte pasami jest w mało komfortowej sytuacji. Niektórzy naprawdę nie widzą w tym problemu, ale uwierzcie mi, że dziecku nie jest wygodnie. Pół biedy wygodnie, po chwili jazdy auto nam się nagrzewa i mamy w środku milutką temperaturę około 21 stopni. Cieplutko, ale dziecku zapewne jest gorąco i bardzo nieprzyjemnie, a kiedy dojedziemy do celu, to zazwyczaj śmiało wyciągamy rozgrzanego malucha na mróz.

Ja wiem, że często wyjeżdżamy z domu w pośpiechu. Niektórzy rodzice rano muszą odwieźć dziecko do żłobka, przedszkola, szkoły, gdziekolwiek, a potem jeszcze sami jadą do pracy. Rano jeszcze pewnie ciemno, zimo, czasu mało, ale tu chodzi o bezpieczeństwo. Wszystko idzie zorganizować tylko po prostu trzeba chcieć.
W naszym aucie mamy teraz system webasto, wiec jest łatwiej, bo przed wyjazdem włączę i auto się nagrzeje, ale jeszcze nie dawno nie mieliśmy takiego ułatwienia. Jednak i wtedy nie widziałam problemu w tym, aby prawidłowo przewozić Lili. Jeśli byłam w domu wychodziłam wcześniej, żeby odpalić samochód. W czasie kiedy auto się nagrzewało ja szykowałam nas do wyjazdu. Mieszkamy w domu jednorodzinnym, więc nie musiałam się obawiać, że ktoś mi odjedzie :). Jeśli jednak już jesteśmy poza domem to wsiadamy razem do auta, odpalam je i czekamy, aż się nagrzeje. Po chwili rozbieram Lilkę z kurtki i zapinam w fotelu. Kiedy natomiast Lili jeździła w foteliku 0-13 kg to zapinałam ją w domu, bez kurtki i przykrywałam grubym kocem, który potem w aucie zsuwałam.
Jeśli mimo wszystko uważacie, że przy krótkich dystansach, w szczególności po mieście nie będziecie ściągać kurtki, to naprawdę warto chociaż ją odpiąć przed zapięciem dziecka i przy okazji ściągnąć mu czapkę, szalik, itp.

Na dzień dzisiejszy jest już dostępnych sporo ułatwień. Są kombinezony, czy otulacze, które możemy montować w foteliku, wystarczy poszukać. Przy maluchach, dobrym sposobem oprócz koca może też być zakładanie kurtki tył na przód.
Można? Można, tylko trzeba chcieć. Ja zdaję sobie sprawę, że jest to czasem skomplikowane i wymaga od nas nie małego wysiłku, bo kiedy jest zimno i ciemno to stać przy aucie i rozbierać dziecko (które za nic nie chce z nami współpracować) nie jest fajne, ale idzie to zrobić. Ja to wałkuję za każdym razem, kiedy wyjeżdżamy. Wszystko przedłuża nam się w czasie, często robi się nawet nerwowo, ale jadąc dalej, czy bliżej mam świadomość, że zrobiłam co mogłam, aby zapewnić Lilce bezpieczeństwo. Jeśli przy wypadku ma to choć trochę pomóc to będę, to robić choćby nie wiem co.
Ważne jest to, by zrozumieć i zdać sobie sprawę z tego wszystkiego. Ja kiedyś nie miałam pojęcia, że ściąganie kurtki ma takie znaczenie. Jednak gdzieś trafiłam na tę informacje, zaczęłam szukać, czytać i wiem. Jestem mamą i pewnie do końca będę się uczyć nowych rzeczy. Nieraz mnie coś zaskoczy, co potem automatycznie wprowadzę w nasze życie.
W żadnym wypadku nie chce nikogo urazić tym postem. Nasze dzieci to nasza sprawa, ale jeśli choć jedna osoba przyzna mi rację i zmieni dotychczasowy sposób przewożenia swojego dziecka to dla mnie będzie to duży sukces.

28 komentarzy:

  1. Ehh... Sama nie rozumiem ludzi jeżdżących w kurtkach autem - a są tacy. Dorosły również traci bezpieczeństwo, które mogłyby zapewnić mu pasy, jeśli jeździ w grubym ubraniu.
    My solidarnie całą rodziną w bluzach :) Tylko tracę (jeszcze), bo siedzę z tyłu, a tam jest zimne siedzenie (skóra). Tato z przodu ma podgrzewane, a Zosia w swoim foteliku nieskórzane ;P Ale niedługo i tak Szymek zajmie moje miejsce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas to różnie bywa :) Zależy jak daleko jedziemy, ale jak kawałek to nie chce mi się kurtki ściągać.
      To jest właśnie największy minus skóry :(

      Usuń
  2. Dzisiaj pierwszy raz trafilam na Twoj blog i juz zostaje ;-)

    Kurde az glupio sie przyznac ale ja faktycznie przewoze swoje maluchy w kurtkach...
    Dzieki Tobie wiem ze musze to zmienic.
    Dziekuje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :)
      Cieszę się ogromnie, że się podoba i, że aktualny post się przydał :)

      Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  3. Jak dobrze że czytuje Twojego bloga bo nie miałam zielonego pojęcia o tym że przewożenie Gabi w kombinezonie może być dla niej niebezpieczne. Całe szczęście nie podróżujemy dużo.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że pomogłam :)
      Pozdrowienia dla Was dziewczyny :)

      Usuń
  4. Ja już tak od dawna robię. Nie nagrzewam auta wcześniej, ale moje się tak szybko nagrzewa, że przez tę chwilę małemu się nic nie stanie (chociaż jeszcze się zastanawiam, co będzie, gdy temperatura znacznie spadnie). Na razie zakładam grubszą bluzę i na początku młody siedzi w czapce i szaliku. Po chwili ściągam. Chyba, że jedziemy na bardzo krótki dystans (nie więcej niż 3-5 minut w samochodzie), to wtedy zostawiam w kurtce. A i co ważne. Na długi dystans małemu zakładam zwykłe buty a nie zimowe. W zimowych by chyba umarł z ciepła :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, a o butach nie pomyślałam :)
      Rok temu Lili jeszcze nie nosiła, a teraz za to nie byliśmy jeszcze nigdzie dalej, ale masz rację.
      Dziecko ma stopy o wiele wyżej niż my, a buciki często są konkretnie ocieplane.

      Usuń
  5. O kurczaczki! Nie miałam pojęcia o tym. Nawet przez myśl mi to nie przeszło! Sama się nie rozbieram podczas jazdy, więc mogę uznać, że temperatura zawsze jest dobrze dobrana, ale przecież tutaj głównie chodzi o BEZPIECZEŃSTWO! Bardzo dziękujemy! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie różnie, ale w większości się rozbieram. Szczególnie jak prowadzę to mi wygodniej po prostu bez kurtki :)
      Ja tak samo byłam zaskoczona kiedy pierwszy raz trafiłam na tą informację :) Na szczęście byłam wtedy jeszcze w ciąży, więc Lili już pierwszą zimę była poprawnie przewożona :)

      Usuń
  6. Nie miałam pojęcia!! Ani ja się nie rozbieram, ani moich dzieci..
    dobrze, że piszesz. Cały czas człowiek się uczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. tez rozbieram choć znam takich co zimą zapinają szelki tylko przez brzuch.. :/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja póki co nie mam problemu z pasami. I uważam, że jest to głupota nie zapinać pasów. Maluszek jest w naszym brzuszku bardzo bezpieczny, więc nie ma co się martwić.
    Nominowałam Ciebie do Liebster Blog Award.
    Informacje znajdziesz u mnie na blogu: http://fitnesscookmadame.blogspot.com/2014/12/liebster-blog-award.html
    Życzę miłej zabawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zapinałam do samego końca :) Do porodu też jechałam w zapitych pasach :)
      Dziękuję za nominację :*

      Usuń
    2. To tak jak ja:) Do porodu w pasach:)

      Usuń
  10. Długo myślałam nad tym co napisac.
    Niestety wszystko fajnie, ale to moim zdaniem sprawdza sie na dłuższe podróże.
    Ja codziennie zawożę Julię do siostry - 5 km. Głupotą byłoby rozgrzewanie auta, a mój nagrzewa się z 15 minut, potem ubieranie w aucie i wyjście na dwór.
    Dla mnie trochę nielogiczne, bo sama na krótkie trasy się nie rozbieram, bo nie widzę sensu. Pasy zapinam sobie i żadnych luzów nie widzę. Często też zabieram ją na zakupy, a tam co chwilę gdzieś chodzimy, dojeżdżamy, nie ma sensu ubierać i rozbierać, bo choroba murowana.
    My bez kurtek jeździmy tylko w dłuższe trasy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana zawsze pisz to co myślisz :)
      Ja jak jadę tylko kawałek, np. do sklepu, czy przychodni to też oczywiście nie ściągam Lili kurtki. Zdejmę jej tylko czapę, a kurtkę odpinam. O luzach w pasach to pisałam tylko o tych w foteliku.

      Usuń
  11. dzieciaki powinny być zapięte w pasy! zdecydowanie! nie wyobrażam sobie, zebym nie zapieła mojego Michałka :(
    hej chciałam podzielić się z Wami stronką którą wykukałam. www.bajkotowry.pl
    dzieciaki tworza tutaj własne bajki i mogą podkładać głosy. Ekstra sprawa:) Mój Maciuś został już reżyserem, haha. Posłuchajcie co uważacie a propos prezentu w takiej postaci na świeta? mozna kupić dostep do konta na pol roku.. wydaje mi sie ze to fajny prezent, ale z takiego niematerialnego dziecko moze sie nie ucieszyc. co uwazacie???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ahh a adres stronki to: www.bajkotwory.pl

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  12. My jezdzimy zazwyczaj w bluzach a dodatkowo dzieciaki w tym roku maja po dwie kurtki. Cienkie narciarskie do auta i ciepłe grube na spacery. Staś na dłuŻszą jazdę też ma tylko bluzę i na dworzu nakrywam go kocem w aucie ściągam no i oczywiście nie grzeje na maxa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też dwie kurtki :) Cieniutka do auta i gruba na mroźne spacery :)

      Usuń
  13. Bardzo ciekawy i przydatny post :) Przewożenie dziecka samochodem bywa ciężkie, a w zimę to wyjątkowe wyzwanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :)
      Bywa ciężko, ale wszystko jest do ogarnięcia :)

      Usuń
  14. Do przedszkola mam 5minut .. i polną drogę a Młoda jest zmarźluchem i nie lubi jeździć gdy jest zimno bez kurtki .. nie bawię się w takie nerwy :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeszcze mamą nie jestem , ale zdaje sobie sprawę, jakie to ważne wszystko jest. Dziękuję za uczący post!

    OdpowiedzUsuń

DZIĘKUJĘ ZA KAŻDY POZOSTAWIONY KOMENTARZ