34/52 - 2016

ZDJĘCIE TYGODNIA, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ

34/52 - 2016

MALINOWA MIŁOŚĆ


Uwielbiam maliny. W każdej postaci - dżemy, soki, dodatek do deserów, czy po prostu jedzone świeże, najlepiej z krzaczka.
Sezon na te pyszności trwa w pełni, więc i korzystamy z niego, ile tylko się da. Tego owocu nigdy dość :).

33/52 - 2016

ZDJĘCIE TYGODNIA, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ

33/52 - 2016

KOCIE WYGRZEWANIE


Idzie jesień, nie mam żadnych wątpliwości, bo mamy w domu kogoś, kto co roku robi to samo :).
Nasz kociak codziennie po podniesieniu rolety kładzie się w słoneczku. Wygrzewanie futerka to ewidentny znak, że lato zbliża się już ku końcowi.

PROJEKT WYPRAWKA - OTULACZE MUŚLINOWE MOTHERHOOD

Ostatnio trochę przystopowałam z kompletowaniem wyprawki. Oczywiście najchętniej sporo jeszcze bym dołożyła, ale po doświadczeniu z jednym dzieckiem, wiem już, że wcale tak dużo nie potrzeba.
Dziś chce Wam pokazać otulacze marki MOTHERHOOD, które mamy dla naszej dziewczynki. Otulacze to nie coś obowiązkowego w wyprawce, ale przy Lili nie miałam i teraz wiedziałam, że to jedne z rzeczy, które zwyczajnie chce mieć, są śliczne i użyteczne :).

MOTHERHOOD
OTULACZE MUŚLINOWE BAWEŁNIANE
Cena: 59,00 zł


MOJA OPINIA:
Otulacze muślinowe to delikatne i cieniutkie kocyki przypominające troszkę pieluszki, ale zdecydowanie są bardziej mięciutkie, przez co i milsze w dotyku. Wykonane są z mięsistej bawełny muślinowej.
Do czego będą nam służyć?
Otulacze z Motherhood będą nam, a właściwie to naszej dziewczynce służyć jako codzienne okrycie. Coś milutkiego co będzie mieć zawsze obok przy spaniu. Jeden otulacz będziemy mieć w domu, a drugi będzie z nami podróżował w wózku lub aucie. Lilka bardzo lubiła podczas snu przytulać się do kocyka, więc myślę i liczę na to, że otulacze świetnie nam się sprawdzą. Dodatkowo uwielbiam za piękne, delikatne i dziewczęce wzory :).












32/52 - 2016

ZDJĘCIE TYGODNIA, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ

32/52 - 2016

RADOŚĆ


Uwielbiam w dzieciach to, że tak niewiele potrzeba im do radości. Zachwycają się rzeczami, na które my przeważnie nie zwracamy uwagi.
Wczorajszym hitem okazał się zwykły, mały lizak. Pójście po niego do sklepu wywołało w Lili tyle radości, że nie sposób było się nie śmiać :).

NASZ LIPIEC 2016

Kolejny nasz miesiąc, który skończył się nie wiadomo kiedy. Może to sprawa wakacji, a może pięknej pogody, nie wiem, ale czas po raz kolejny przeleciał nam przez palce.
Na początku lipca, po kilkunastu tygodniach oszczędzania się, w końcu dostałam pozwolenie na małą aktywność. Wróciłyśmy z Lilką do naszych wspólnych spacerków. Nasza druga dziewczynka rośnie i rozwija się prawidłowo, jeszcze dwa miesiące i będziemy ją mieć przy sobie. Lipiec to oczywiście czas borówek, jagód i malin jedzonych prosto z krzaczka, uwielbiamy po prostu :). Oby sierpień był równie cudowny.
Zapraszam na kilka zdjęć z Instagrama.

NASZE ZDJĘCIA Z LIPCA 2016