TEDDY, CZYLI NASZ MIŚ PODRÓŻNIK

Pośród wszystkich pluszaków i maskotek, mamy kilka nietypowych. Takich, które coś znaczą, czymś się wyróżniają, czy po prostu są niezwykłe i inne od reszty. Chce je Wam pokazać, bo nie dość, że są piękne to mogą też okazać się idealnym pomysłem na prezent dla dziecka, czy nawet dorosłego.

Dziś będzie o małym, białym misiu. Misiu podróżniku, który ma na imię Teddy. Teddy to imię z paszportu, bo jak na podróżnika przystało, miś podróżuje z dokumentami. Przyleciał do nas dwa lata temu, z pięknego i słonecznego Kataru. Od razu się zadomowił i podbił Lili serce. Jest jednym z ulubionych pluszaków i jeździ z nami na prawie wszystkie wycieczki. Prawie, bo czasami zostaje w domu i grzecznie czeka na nasz powrót.
Teddy jest misiem niedużym. Piękne i mięciutkie futerko zdobi prześliczny szalik w błękitnym kolorze. Pod kolor szalika Teddy ma malutką walizeczkę. Do kompletu oczywiście paszport :).
Poznajcie naszego małego podróżnika.











MIAŁAM MARZENIE

Miałam jakieś 10 może 11 lat. Podczas letniej, upalnej nocy leżałam na kocu w ogrodzie i obserwowałam niebo, które było piękne i intensywnie gwieździste. Bez trudu zauważyłam spadającą w pewnym momencie gwiazdę.
Tradycyjnie pomyślałam sobie życzenie. Marzenie dość dojrzałe i poważne jak na moje lata wtedy. Zamiast pomyśleć o czymś, co interesuje dzieciaki w tym wieku, ja zamarzyłam sobie, że chce zostać mamą. Mamą taką fajną i dobrą, której dziecko będzie szczęśliwe i niczego mu nigdy nie zabraknie.

Nie mam pojęcia, dlaczego tak wcześnie pojawiły się u mnie pierwsze poważne wzmianki o macierzyństwie. Od kiedy tylko pamiętam najbardziej lubiłam się bawić właśnie w dom, opiekować się lalkami, czy być mamą ulubionych maskotek.
Od zawsze miałam w sobie ogrom uczuć i pragnienie posiadania dziecka, zaczęło dawać o sobie znać już tak całkiem na poważnie, kiedy miałam zaledwie jakieś 17 lat. Oczywiście wiedziałam, że to za wcześnie. Rok później poznałam Lili tatę i po dwóch latach związku mój instynkt macierzyński już mocno bił na alarm. Nie uważałam tego za nic dziwnego, więc otwarcie mówiłam o tym, że chciałbym już zostać mamą i oczywiście spotykałam się ze sporym zdziwieniem i niezrozumieniem.
Mimo ogromnych chęci przyszło mi na Lilkę jeszcze trochę poczekać. Sama wiedziałam, że chcę i nawet powinnam najpierw skończyć szkołę. Do dziecka trzeba dwojga, a Lili tata nie był gotowy tak szybko jak ja, więc musiałam dać czas i jemu, aby sam wiedział, że jest świadomy i przede wszystkim pewien, podjęcia decyzji o zostaniu ojcem.

Ponad 2 lata temu, moje marzenie się spełniło. Urodziłam upragnione dziecko. Po porodzie pomyślałam o tej sytuacji sprzed kilkunastu lat. Łzy szczęścia popłynęły po policzku, ponieważ spełniło się to, o czym zamarzyłam tak dawno temu. Zostałam mamą, tak jak zawsze tego chciałam. W końcu spełniło się marzenie małej dziewczynki.
Teraz sama o sobie myślę, że sprawdzam się w tej roli i jestem dobrą mamą, choć tak naprawdę nie mnie jest to oceniać i dziś moim małym życzeniem jest, żeby usłyszeć to kiedyś od Lili, mojej córki.


1/52 - 2016

ZDJĘCIE TYGODNIA, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ

1/52 - 2016

MAMY BIAŁO


W pierwszym tygodniu tego roku najważniejszy zdecydowanie był śnieg. Powitał nas razem z Nowym Rokiem i jeszcze minimalnie do dziś się utrzymuje. Niestety nie jest tak pięknie jak na początku tygodnia, ale to nic. Wierzymy, że jeszcze uda nam się nim nacieszyć.
Zabawę w śniegu zaliczyli wszyscy, choć nie każdy z tego powodu był zadowolony :). Kociak zdecydowanie woli ciepły kocyk od białego puchu, ale krótki spacer na pewno wyjdzie mu na zdrowie :).

ULUBIONE POSTY W 2015 ROKU

Tak jak w poprzednim roku i teraz postanowiłam zrobić podsumowanie i wybrać 10 ulubionych postów z bloga. Wymienione wpisy są dosyć ważne dla mnie lub poruszające ważne tematy. Według mnie są warte przypomnienia i z przyjemnością do nich powróciłam.

NAJWAŻNIEJSZE WPISY Z BLOGA W 2015 ROKU



1 - TOKSOPLAZMOZA - PRZYCZYNY, OBJAWY I LECZENIE
Temat istotny przede wszystkim dla przyszłych rodziców, którzy mają już w domu kota. Niestety nadal panuje duże przekonanie, że kobieta w ciąży nie powinna mieć styczności z tym zwierzakiem, co jest oczywiście nieprawdą.

2 - PRZYTULIĆ TU I TERAZ
Tulenie dziecka jest jednym z najmilszych dotyków, a jeśli dziecko samo wychodzi z inicjatywą, aby być tak blisko to nie odmawiajmy mu. Potem może nadejść czas, że przestanie do nas przychodzić.

3 - BYĆ BLISKO
Dla mnie to jeden z piękniejszych widoków, kiedy dziecko śpi w ramionach rodzica. Uwielbiam takie chwile i żałuję, że zdarzają się już coraz rzadziej.

4 - JAK DOBRZE WYCHOWAĆ DZIECKO?
Cały czas się uczę i cały czas wierzę, że się sprawdzę. Mój plan to sprawić, alby Lili po prostu była dobrym człowiekiem.

5 - BUNT DWULATKA
Bunt trwa tak jak trwał, ale z silnymi emocjami potrafimy sobie już bez problemu poradzić.

6 - MIŁOŚĆ MATKI SILNIEJSZA NIŻ WSZYSTKO
Mieć dziecko to najlepsze co mnie spotkało i kiedyś nawet nie przypuszczałam, że będę w stanie tak mocno kochać.

7 - KIEDY TWOJE DZIECKO CIĘ NIENAWIDZI
Chcesz dobrze dla swojego dziecka, ale ono akurat w tym momencie odbiera to zupełnie inaczej. Mimo złości z jego strony warto spokojnie przy nim czekać. Nie zostawiajmy dziecka z tak silnymi emocjami samego.

8 - 3 PRZYKŁADY JAK NIE ZACHOWYWAĆ SIĘ NA PLAŻY
Nikomu nie dogodzimy, ale niektórych rzeczy po prostu nie wypada robić.

9 - NIE STRASZMY NASZYCH DZIECI
Dzieci czasem dają w kość i bywają momenty, że ciężko nam sobie poradzić z ich zachowaniem. Straszenie ich w tym momencie to niestety jedynie objaw naszej bezradności.

10 - ZATRZYMAĆ CZAS
Niech stanie w miejscu, teraz kiedy mam jeszcze w domu takie maleństwo.

CZY WYCHODZIĆ Z DZIECKIEM NA MRÓZ?

Czy wychodzić z dzieckiem, kiedy na dworze panuje mróz? To odwieczny problem wielu rodziców, a w szczególności mam. Do niedawna także ja miałam ogromne obawy i do końca nie wiedziałam jak postępować. Iść, czy nie i niestety z lęku nie wiadomo, przed czym wybierałam tę drugą opcje.

Pierwsza zima z Lili w ogóle była pełna strachu. Niby była zdrowa i tak naprawdę nic nie stało na przeszkodzie, żeby wyjść to jednak, kiedy temperatura wskazywała poniżej 0 stopni, zostawałyśmy w domu.
Dzisiaj to nawet trudno mi zrozumieć samą siebie wtedy. Gdzieś tam przeczytałam, ktoś jeszcze dopowiedział, że to niezdrowo, że dziecko się rozchoruje i uwierzyłam. Nie sprawdzając niczego, zimniejsze dni wolałam spędzać z Lili na zabawie w domu.
Zapomniałam nawet, że ja sama jako dziecko cały dzień potrafiłam bawić się w śniegu, zwłaszcza kiedy temperatura nie zachęcała do wyjścia. Muszę tutaj też dodać, że jako dziecko nie chorowałam praktycznie wcale. Przypadek? Nie sądzę.
Dziś już na szczęście wiem, że moje myślenie sprzed dwóch lat było błędem i aktualnie, kiedy nieźle mrozi, a Lilka zdrowa, wychodzimy codziennie. Dziecko wręcz potrzebuję przebywania na zimnym, mroźnym powietrzu, zresztą dla niego to nawet niezła zabawa tak samo jak dla nas, kiedy byliśmy mali. Teraz śmiało wychodzimy na dwór do - 10 stopni. Oczywiście nie są to długie spacery tylko 15-30 minutowe przechadzki w pobliżu domu. Pochodzimy, pobiegamy, poskaczemy i wracamy.
Jest takie powiedzenie, które mówi, że nie ma brzydkiej pogody, a jest tylko nieodpowiednie ubranie. Przy mrozach sprawdza się to idealnie. Nie chce nam się wychodzić z powodu zimna, ale grube ubranie, ciepłe buty i ochronny krem na odsłonięte części ciała spowodują, że będzie nam ciepło :).

Co tak naprawdę daje nam spacer w mroźnym powietrzu?
Mróz uodparnia i hartuje nasz organizm, wzmacnia się nasza odporność, giną wszystkie bakterie i drobnoustroje. Spacer w mrozie, kiedy jeszcze dodatkowo jest słoneczna aura poprawi nam samopoczucie, doda energii i sił.
Wbrew opinii to właśnie w domu jesteśmy bardziej narażeni na rozchorowanie się. Ciepłe pomieszczenia z dodatkowo suchym powietrzem to idealne miejsce dla rozwijających się wirusów. Dlatego oprócz wychodzenia, warto też porządnie wietrzyć mieszkanie.
Tak więc pamiętajmy, że warto wychodzić z dziećmi jak i samemu z domu, kiedy mrozi. Nie bójmy się przeziębienia i korzystajmy z cudownego rześkiego powietrza.