MOJA KOCIA MIŁOŚĆ

Jako dziecko, nie przepadałam za kotami. Zdecydowanie bardziej byłam za psami i to właśnie u ich boku zawsze widziałam swoją przyszłość. Nie to, że nie lubiłam kotów, ale były mi w zasadzie całkowicie obojętne. Nie czułam się nigdy z nimi tak związana, jak właśnie z psem, który wydaje się bardziej oddany i przywiązany do człowieka.

Czas mijał, a ja coraz bardziej zaczęłam dostrzegać w kotach coś wyjątkowego i magicznego. Po kilku latach związku z Lili tatą postanowiliśmy, że to właśnie obojętny mi kiedyś kociak, będzie dla nas najlepszym zwierzakiem. Na dziecko było jeszcze za wcześnie, a chcieliśmy mieć kogoś u boku. Tak właśnie zamarzył nam się malutki brytyjczyk. Wybór rasy był kierowany głównie wyglądem. Kot brytyjski po prostu nam się spodobał i tak naprawdę dopiero później zaczęłam czytać i interesować ich zachowaniem i charakterem, które na szczęście okazały się bardzo pozytywne.
Na temat kota dużo było rozmów, ale ostatecznie nie podjęliśmy decyzji i jak się później okazało, nasz kot miał być dla mnie niespodzianką. W wielkiej niewiadomej dla mnie, z Poznania pojechaliśmy do Wrocławia i dopiero na miejscu dowiedziałam się po co, a właściwie po kogo przyjechaliśmy.
Tak doszło do naszego pierwszego spotkania z Whiskasem i po chwili zabrania go do domu. Od tej pory całkowicie przepadłam na jego punkcie, a mój zachwyt trwa niezmiennie do dziś.
Uwielbiam tego małego szaraka, choć są momenty, że denerwuje mnie niemiłosiernie. Dumna jestem niesamowicie z tego, jak zaakceptował Lili, bo to przecież on był wcześniej w domu najważniejszy. Choć sprzątania przy nim jest dwa razy więcej i sporo też obowiązków, to nie wyobrażam sobie, by mogło go zabraknąć. Naszego kota, który daje nam ogrom radości i najzwyczajniej jest po prostu naszym ukochanym, wymarzonym zwierzakiem.








3/52 - 2016

ZDJĘCIE TYGODNIA, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ

3/52 - 2016

MAGIA BIAŁEGO PUCHU


Dookoła znów śnieżno i biało. Zimowa aura jest w tym roku wyjątkowo łaskawa i nie odpuszcza, dając nam nacieszyć się pięknym śniegiem.
Lili zauroczona i wprost zachwycona. W śniegu, w robieniu śladów i śniegowych kulek, w spadających płatkach. W tym ostatnim zdecydowanie najbardziej. Uwielbia wychodzić na dwór, kiedy z nieba sypie biały puch. Dziecięcej radości nie ma końca, a ja dzięki niej na nowo odkrywam piękno i urok tej pory roku.

BEZCENNA MIŁOŚĆ MATKI

"Jedynym wytłumaczeniem bezinteresowności, poświęcenia, lojalności i ciepła macierzyństwa, jest miłość."
(Leroy Brownlow)

Miłość do dziecka jest bezwarunkowa i jedyna w swoim rodzaju. Z mojego punktu widzenia to uczucie największe i najpiękniejsze, jakiego dotychczas doświadczyłam. Od kiedy mam Lilię nic nie liczy się bardziej niż to, żeby zapewnić jej wszystko, czego potrzebuje. Nie chodzi mi tu o sprawy materialne, które oczywiście też są ważne, ale przecież nie najważniejsze. Chodzi mi o miłość, o interesowanie się, o uczucie do własnego dziecka, po prostu o bycie przy nim.
Od samego początku mówię do Lilki o tym, co do niej czuję. Chce, żeby wiedziała, jak wiele dla mnie znaczy i jak bardzo ją kocham. Czasami same uczucia nie wystarczą i trzeba o nich mówić. Powtarzać dziecku jak najczęściej, jak bardzo jest dla nas ważne.

Matka dla dziecka jest w stanie wiele poświecić. Od momentu, kiedy zostałam mamą, wszystko zmieniło swoją kolejność. Na pierwszym miejscu stawiam wszystko to, co jest związane z Lili. Teraz to jej potrzeby realizuję w pierwszej kolejności, a dopiero potem myślę o sobie i nie robię tego, bo tak powinnam, czy muszę, tylko dlatego, że chce. Ona jest najważniejsza i całkiem dobrze mi z tą myślą.
Zresztą o to chyba w życiu chodzi, że najpierw sami jesteśmy dziećmi, potem dorastamy, rozwijamy się, aż w końcu przychodzi czas na dziecko i od tego momentu żyjemy właśnie dla niego.
Tak właśnie było i jest u mnie i jestem niesamowicie szczęśliwa z tego, jak potoczyło się moje życie. Od momentu pojawienia się Lili, ja jestem po prostu dumna z tego, że zostałam mamą. Tak samo, jak ponad 2 lata temu, tak samo i dziś ta duma nie maleje, a wręcz rośnie i to jest właśnie miłość.

Miłość matki do dziecka jest jedyna i niepowtarzalna. Nie da się tego uczucia zastąpić żadnym innym. Dziecko od samego początku potrzebuje największego kontaktu właśnie z mamą. Jej dotyku i głosu. Prostym przytuleniem dajemy mu całkowite poczucie bezpieczeństwa. Kontakt z matką lub jego brak ogromnie wpływa na dorosłe życie. Na charakter, zachowanie i okazywanie uczuć. Dziecko, któremu jest okazywana miłość, będzie w życiu dorosłym łatwiej to uczucie przekazywało.
Tak naprawdę rola mamy i jej miłości rozpoczyna się już w ciąży. Szczęśliwa lub nie, zachowuje się z odpowiednim nastawieniem. Dba o siebie lub niestety wprost przeciwnie.
To bardzo smutne, że nie każda kobieta czuje radość z tego stanu, że nie każda mama zaspokaja u swojego dziecka tak ważne poczucie bliskości.
To jest coś, co powinien dostać każdy z nas, a niestety tak często jest inaczej. Czasami tej mamy nie ma od początku, ale nie dlatego, że nie chciała. Innym razem kobiety odtrącają dziecko z własnej woli i to jest chyba najgorsze. Rezygnowanie z tak bezcennego uczucia, które na zawsze pozostawi w dziecku pewnego rodzaju pustkę, której nie wypełni już nic innego.


PRZEPIS NA PIECZONEGO KURCZAKA Z WARZYWAMI

Na blogu już od dawna nie pojawił się żaden przepis. W sumie to nawet dużo ich tu nie ma, ale ciągle nie mam nawyku, żeby podczas gotowania chwycić za aparat i zrobić kilka zdjęć. Na szczęście zaczynam nad tym pracować i ostatnio udało się uchwycić jeden z naszych ulubionych obiadów :).

Pieczony kurczak to taki mój sprawdzony sposób, kiedy nie mam żadnego pomysłu na obiad. Wszystkim smakuje, a przy okazji robi się błyskawicznie.
W tym przepisie użyłam kurczaka, a konkretnie nóg, ale świetnie nadają się też filety. Równie dobrze możecie wykorzystać inne mięso, np. z indyka. Według upodobań można też zmienić warzywa, ich rodzaj i ilość. Po prostu to, co lubicie najbardziej.

PIECZONY KURCZAK Z WARZYWAMI, MIODEM I MUSZTARDĄ

SKŁADNIKI:
- mięso z kurczaka - 1 kg
- marchew - 3 szt.
- por - 1 szt.
- cebula - 1 szt.
- musztarda - 3 łyżki
- miód - 2 łyżki
- oliwa
- bazylia suszona
- sól
- pieprz
PRZYGOTOWANIE:
Opłukane i osuszone mięso dzielę na mniejsze części. Formę do pieczenia smaruję oliwą i układam mięso, które wcześniej przyprawiłam bazylią oraz solą i pieprzem. Każdy kawałek mięsa smaruję odrobiną musztardy i miodu. Na koniec układam pokrojone w cienkie plastry warzywa. Tak przygotowane mięso nakrywam folią aluminiową i wstawiam na około godzinę do piekarnika, nagrzanego do 190 stopni. Na ostatnie 15-20 minut pieczenia ściągam folię.




2/52 - 2016

ZDJĘCIE TYGODNIA, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ

2/52 - 2016

WYCZEKIWANY KWIAT


Minione siedem dni upłynęło nam bardzo leniwie. Od poniedziałku zostałyśmy z Lilką same, a przez chorobę byłyśmy zmuszone do spędzenia tych dni w domu.
Najważniejszym wydarzeniem minionego tygodnia, okazał się nasz hiacynt, a w zasadzie to czekanie, kiedy w końcu zakwitnie. W poniedziałek były jeszcze same liście, a dziś już piękne bladoróżowe kwiaty. Lilia codziennie rano po przebudzeniu, biegła do parapetu zobaczyć ile już urósł. W ciągu dnia też często się kwiatkiem interesowała. Podchodziła, wąchała i dotykała, a kiedy już zakwitł to jej zachwyt nagle znikł :).