NASZ MARZEC 2016

Chyba mogę już napisać, że zimowe dni poszły w zapomnienie. Przynajmniej zaryzykuję, a zimowe kurtki najwyżej z powrotem wyciągnę :). Marzec lubię za pierwsze oznaki wiosny, za zbliżające się ciepło i wydłużające dni.
Nam miniony miesiąc upłynął dosyć szybko. Zresztą, od kiedy jestem w ciąży, to ciągle mam wrażenie, że czas szybciej płynie, tylko odliczam tydzień za tygodniem. W marcu przypadły Święta, które z powodu Lili choroby spędziliśmy w domu, choć pogoda akurat dopisała. Poza tym, jak to u nas często bywa za nami dużo czasu we dwie, dużo przytulania i leniuchowania :).
Zapraszam na kilka zdjęć z Instagrama.

NASZE ZDJĘCIE Z MARCA 2016






13/52 - 2016

ZDJĘCIE TYGODNIA, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ

13/52 - 2016

SZAŁ NA LITTLEST PET SHOP


Lili dostała od swojej starszej kuzynki kolekcję Littest Pet Shop, czyli małych słodkich zwierzaków i to właśnie pod znakiem tych figurek upłynął nam miniony tydzień.
Lilka ma już kilka swoich ulubionych, którymi zdecydowanie częściej się bawi. Oczywiście to nie są wszystkie, jakie można dostać i podejrzewam, a w sumie to jestem pewna, że za kilka lat kolekcja będzie się dalej uzupełniać. Nie mam nic przeciwko, bo są ładnie wykonane i fajne po prostu :).

NASZE MAŁE SZCZĘŚCIE

Rok 2016 zapowiadał się dosyć spokojnie. Nawet nie przypuszczałam, że już koniec stycznia wywróci nasze życie do góry nogami.
Tak naprawdę już na kilka dni przed, coś tam podejrzewałam. Choć czułam się jak co miesiąc przed tymi gorszymi dniami, to jednak w głowie krążyła już pewna myśl i mimo tych wszystkich podejrzeń i przeczucia, pojawienie się dwóch kresek na teście ciążowym ogromnie mnie zaskoczyło. Chwila szoku, strachu i niepewności oczywiście szybko przerodziła się w szczęście.

W październiku po raz drugi zostaniemy rodzicami. Maleństwo ma już 12 tygodni i zaczynamy drugi trymestr. Przez pewien czas rozwijały się 2 pęcherzyki i oczekiwaliśmy bliźniąt, jednak jeden maluszek okazał się słabszy i zanikł.
To moja trzecia ciąża i nie ukrywam, że nie należy do łatwych, zwłaszcza pod względem zdrowotnym, ale wierzę, że wszystkie problemy wkrótce znikną. Na razie muszę dużo leżeć, co przy Lili nie jest łatwe, ale na szczęście rodzina pomaga i wszystko się jakoś pozytywnie układa.

To właśnie dlatego blog jest teraz mniej aktywny. Większość wolnego czasu poświęcam na sen i odpoczynek, ale na pewno regularność postów niebawem wróci. Na razie chyba mi wybaczycie :).


12/52 - 2016

ZDJĘCIE TYGODNIA, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ

12/52 - 2016

WIELKANOCNY ZAJĄCZEK


Kolejne Święta Wielkanocne już za nami. Tym razem trochę smutniejsze, bo Lili z temperaturą i na antybiotyku, ale na poszukiwania prezentu od zajączka mimo wszystko pozwoliliśmy jej pójść.
U nas królik zostawia ślady i tak naprawdę to podążanie za nimi sprawiło najwięcej radości, więcej niż sama paczuszka na końcu :). Święta z dzieckiem mają jednak swój magiczny urok :).

PRZEPIS NA ZUPĘ KREM Z MARCHEWKI

Już dawno nie było na blogu żadnego przepisu. Kilka dni temu zrobiłam zupę krem z marchewki, a że wyszła bardzo dobra postanowiłam się podzielić :).
Krem jest idealny na pierwsze danie do obiadu, czy nawet przystawkę, ale świetnie się też sprawdzi jako mała przekąska w ciągu dnia. Idealna dla tych, którzy lubią dania na słodko.

ZUPA KREM Z MARCHEWKI Z DODATKIEM ZIAREN SŁONECZNIKA

SKŁADNIKI:
- marchew - 10 szt.
- ziemniaki - 2 szt.
- por (biała część) - 1 szt.
- cebula - 1 szt.
- czosnek - 1 ząbek
- bulion drobiowy - 750 ml
- olej do smażenia
- śmietanka lub jogurt naturalny
- pestki słonecznika
- papryka słodka
- sól
- pieprz
PRZYGOTOWANIE:
Warzywa obieram, płuczę i kroję. Marchewkę i por w talarki, ziemniaki w kostkę, czosnek w cienkie plasterki. Do garnka nalewam odrobinę oliwy i wrzucam wszystkie warzywa, dusząc je 20 minut (od czasu do czasu mieszając). Następnie zalewam gorącym bulionem i gotuję na wolnym ogniu przez kolejne 20 minut. Po ugotowaniu całość blenduje, a uzyskany krem doprawiam papryką, pieprzem i solą.
Gotowy krem do podania, doprawiam jeszcze na talerzu odrobiną śmietanki lub jogurtu i dorzucam trochę ziaren słonecznika (można je wcześniej uprażyć na patelni).
Zupa wychodzi dosyć mocno słodka, wiec ja lubię ją złamać dużą ilością pieprzu jednak przez to, zanim przyprawię po swojemu, odlewam w inne naczynie dla Lili.