OSTATNIE TAKIE DNI

W końcu zima zaczyna odpuszczać i ustępować miejsca wiośnie. Nie powiem, lubię te chłodniejsze dni, ale tegoroczna zima jakoś mnie zmęczyła.
Ostatnie dni były już zdecydowanie na plus. Słońce i temperatura powyżej 10 stopni pozwoliły w końcu wyjść bez kurtki. Miniony weekend upłynął nam z Dalią na wyczekanych długich spacerach. W powietrzu czuć było nadchodzące ciepło i wcale nie chciało się wracać do domu. Dziś ta weekendowa pogoda jest wspomnieniem, ale podobno aktualne ochłodzenie to już to ostatnie :).
Mimo ciepła i słoneczka w przyrodzie jeszcze nie widać zbytnio wiosny, ale już powolutku wszystko zacznie się budzić do życia.
Wiosno, czekam!

 






CIĄŻOWY BRZUSZEK TYDZIEŃ PO TYGODNIU

Ciąża to taki cudowny, dla nas kobiet stan. Wiem, że nie wszystkie się ze mną zgodzicie, ale dla mnie osobiście, nie ma chyba rzeczy bardziej niezwykłej, niż właśnie to, jak w naszym ciele powstaje i rozwija się mały człowiek, nasz mały cud.
Mimo wszystkich problemów, z jakimi przyszło mi się zmierzyć, obie moje ciąże wspominam bardzo pozytywnie i w ogóle lubię często myślami wracać właśnie do tego czasu.

Rośniemy, kilogramy przybywają, ale czy któraś z nas się tym przejmuje? To chyba jedyny czas w życiu kobiety, kiedy te wszystkie zmiany tak bardzo nas cieszą. Przecież dobrze wiemy, jaki jest wspaniały cel i finał tego wszystkiego.

Trzy lata temu, kiedy urodziła się Lili, żałowałam nie tylko zakończenia ciąży, ale i tego, jak mało miałam zrobionych zdjęć z tego okresu. Od razu obiecałam sobie, że przy kolejnym maleństwie będzie inaczej. Słowa dotrzymałam.
Na uwiecznienie rosnącego brzuszka tydzień po tygodniu, miałam kilka pomysłów. Ogólnie miało być bardziej profesjonalnie, ale byłam zdana tylko na siebie i dodatkowo bez statywu, więc wyszło właśnie tak i taką oto mam pamiątkę. Cudownie widać jak rosła Dalia w brzuszku, a o to przecież najbardziej mi chodziło :). Jakość w sumie przestała mieć znaczenie.
Zabawę zaczęłam z początkiem drugiego trymestru, bo dopiero wtedy brzuszek zaczął się zmieniać. Sukcesywnie, raz w tygodniu dodawałam kolejne zdjęcie i tak do samego końca.

Bardzo lubię te zdjęcia, wracać do nich co jakiś czas i przeglądać. Mam też nadzieję, że ten wpis będzie fajną i pomocną podpowiedzią dla przyszłych mam, o tym, jak zmienia się brzuszek w ciąży.






Kochane, a Wy robiłyście lub aktualnie robicie zdjęcia z każdego tygodnia Waszej ciąży?

CHRZEST ŚWIĘTY DALII

Po raz drugi zimowo i po raz drugi krótko po Świętach Bożego Narodzenia. Dalia, tak jak trzy lata temu jest starsza siostra, przyjęła Chrzest Święty.
Decyzję podjęliśmy my, rodzice. Jeśli kiedyś wybiorą inną drogę, ich sprawa, ale teraz decydujemy ja i Michał i postanowiliśmy, aby tak jak my i one zostały ochrzczone.

Ja osobiście nie wdaję się w to, kto chrzci swoje dziecko, a kto nie. Niech to będzie decyzja rodziców, której nikt nie powinien podważać i komentować.

Tak, jak w przypadku Lili, tak i teraz nie robiliśmy z tego powodu wielkiej uroczystości, ale chcieliśmy uczcić to wydarzenie, choć małym poczęstunkiem dla najbliższych. Najbliższych zebrało się prawie 20 osób, więc pozostało nam tylko rezerwować miejsce w restauracji. To była dobra decyzja, bo nie musiałam martwić się żadnym gotowaniem, przygotowaniami, czy sprzątaniem. Było miło i przyjemnie.
Dalia głównie przespała swój dzień, a Lili szczęśliwa w towarzystwie innych dzieci.














TRZYMAM ZA RĘKĘ

Po raz drugi przechodzę przez ten cudowny etap macierzyństwa. Etap, kiedy maluszek jest niemowlęciem, które tak bardzo potrzebuje mamy.
Dziecko oczywiście zawsze potrzebuje drugiej osoby, ale zdecydowanie tylko z początku potrzeba bliskości jest tak silna.

Przytulenie mamy jest ukojeniem na wszystko. Każdy płacz, czy strach uspokoją moje ramiona, mój dotyk, i ciche szeptanie do małego uszka.
Bezgranicznie uwielbiam ten etap. Czas, kiedy do woli mogę nosić, przytulać i być z nią tak blisko. Wiem, że lada moment zacznie ją interesować pełno innych ważniejszych spraw i zabaw. Wiem, że zacznie mi umykać i wiem też, jak bardzo będę tęsknić za tym, co jest właśnie teraz.

Jednym gestem bliskości daję do zrozumienia tej małej istotce, że jestem obok, że może czuć się bezpiecznie.
To jest właśnie niesamowita moc rodziców. Dotykiem ukoić każdy lęk.

Pewnie dobrze wiecie, jak cenię i uwielbiam to, że jestem mamą, że mam dwie cudowne córki. Codziennie tuląc Dalię czuję, że tak właśnie miało być, że tak chciałam. Trzymam za rękę moje największe szczęście. To, co najważniejsze mam najbliżej siebie.


PROJEKT 52/2016 - MOJE ULUBIONE

Projekt 52 w 2016 roku już dawno zakończony. Cieszę się, że udało mi się dotrwać do końca, a na blogu pojawiły się 52 zdjęcia. Zdjęcia naszej codzienności. Lubię do nich wracać, a dziś ponownie pokażę Wam te, które podobają mi się najbardziej :).

Nasz kociak dreptający po śniegu, oj nie do końca był zachwycony, choć jego mina wcale tego nie zdradza. W tym roku jeszcze nie był na śnieżnym spacerze, ale nadrobimy na pewno.
Później nastały piękne Święta Wielkanocne i ślady zajączka, które poprowadziły Lilkę wprost do prezentu.
Konwalie uwielbiam i co rok niecierpliwie na nie czekam. Piękne i ten ich niesamowity zapach.
Rok 2016 upłynął mi głównie na oczekiwaniu na Dalię. Nie mogę uwierzyć, że to malutkie body ze zdjęcia, lada moment będzie jej już za małe.
Ten dzień, kiedy po nocnej ulewie zrobiło się tak ciepło i słonecznie, dokładnie pamiętam. Lileczka była zachwycona bieganiem po kałużach.
W minionym roku był też dla Lili pierwszy świadomy Dzień Ojca. Z moją niewielką pomocą wykonała śliczną pierwszą laurkę dla taty.
Cukierkowe bransoletki pamięta chyba każdy. U Lili oczywiście nie wytrzymała zbyt długo na nadgarstku.
Maleńkie materiałowe buciki, zostawione jeszcze po Lili. Chowałam je z nadzieją o kolejnej córeczce i marzenie się spełniło.
Nasza czteroosobowa rodzina w końcu razem. Choć jak teraz patrzę na to zdjęcie, to brakuje mi jeszcze na górze kociej łapki.
Świątecznym akcentem zbliżyliśmy się do końca projektu i końca roku.











Wszystkie zdjęcia, tydzień po tygodniu, do zobaczenia: TUTAJ.