MAMĄ BYĆ

Mój instynkt macierzyński obudził się dosyć wcześnie, bo już w dwudziestym roku życia. Od tamtej pory często myślałam o dziecku. Rozczulały mnie reklamy z bobasami. Troszkę zazdrościłam kiedy wśród znajomych lub rodziny pojawiało się dzieciątko.
Marzenie o dziecku narastało, a czas mijał. Mimo tego, że bardzo chciałam być mamą to nie staraliśmy się z M. Wiedziałam, że to nie jest dobry czas i decyzję trzeba odłożyć choć podświadomie co miesiąc miałam nadzieję, że może jednak.
Tak minęły 3 lata. Rok temu, w końcu ujrzałam wymarzony pozytywny wynik testu. Na krótko przed zajściem w ciąże, o dziecku myślałam już wręcz obsesyjnie.

Mój instynkt oczywiście się nie mylił i cudownie czuję się w roli mamy. I nie mam na myśli tu, że oczywiście kocham swoją córkę ponad wszystko. Chodzi o to, że spełniam się wychowując Lilię. Czuję, że tu i teraz jest moje miejsce.
Teraz całe moje życie kręci się wokół dziecka i bardzo mi to odpowiada. Mimo, iż zdarzają się gorsze dni to i tak jest wspaniale.


BLISKI KONIEC GONDOLI

Trochę nas nie było, ale ostatnio coś z niczym nie mogę się wyrobić. Dodatkowo zmieniłam komputer i musiałam poprzenosić wszystko, instalować na nowo programy, których używam, itp. Jednak Wasze blogi pilnie śledziłam :).

Dziś nie o tym, dziś o gondoli, a konkretnie o bliskim pożegnaniu jej. Jeszcze kilka tygodni temu łudziłam się, że dam radę przezimować Lilię na spacerach w głębokim wózku. Niestety chyba nic z tego nie będzie.
Myślę, że gdzieś za miesiąc będziemy zmuszeni wyciągnąć spacerówkę. Teraz jeszcze bardziej żałuję, że nie wybrałam większego wózka.


Jak widać miejsca jest już niewiele, ale jeszcze na tyle, by mogła się ze spokojem wyciągnąć.
Mam w tej kwestii do Was pytanie. Czy w spacerówce można wozić dziecko, które jeszcze nie siedzi? Jeśli tak to pewnie tylko w pozycji leżącej?

ROZSZERZANIE DIETY U NIEMOWLAKA

Wczoraj był nasz wielki dzień. Lilka rozpoczęła swoją najsmaczniejszą przygodę.
Na początek, chyba tak jak wszyscy zdecydowaliśmy się ma marchewkę, choć przez moment myślałam o dyni.

Lilka jadła wczoraj popołudniu i do teraz nie wystąpiły żadne objawy uboczne, a wiec marchew już na stałe zagości w Lili menu.
Podczas jedzenia było dużo śmiechu, bo Lila cały czas kiedy podawałam jej łyżeczkę wyciągała języczek, by chwycić smoczek od butli :). Jestem pewna, że szybko nauczy się jeść z łyżeczki.
Jestem strasznie dumna z mojego Gumbaska.






PROJEKT SAMO_SIĘ

Od listopada bierzemy z Lili udział w projekcie SAMO_SIĘ. Będziemy kreatywnie spędzać wolny czas.

ŹRÓDŁO: http://przewijak.blogspot.com/

Jeśli chcecie więcej informacji to zapraszam na bloga Ani, autorki pomysłu: NA PRZEWIJAKU. Akcja rusza 4 listopada 2013 roku. Posty będą dodawane zawsze w weekend (najpóźniej poniedziałek).
Projekt dzieli się na trzy kategorie:
- 0-3 miesięcy - POZNAJĘ ŚWIAT WOKOŁO
- 3-6 miesięcy - ROSNĘ I CORAZ WIĘCEJ POTRAFIĘ
- 6-12 miesięcy - UCZĘ SIĘ SAMODZIELNOŚCI
Etapy projektu według tygodni:
Dla pierwszych dwóch grup wiekowych:
- 04.11 - 10.11 - ZABAWA Z MAMĄ I TATĄ
- 11.11 - 17.11 - PAMIĄTKA Z DZIECIŃSTWA
- 18.11 - 24.11 - NIEMOWLAK NIE LUBI... NIEMOWLAK UWIELBIA...
- 25.11 - 01.12 - MINKI CHŁOPCZYKA I DZIEWCZYNKI (KOLAŻ ZDJĘĆ Z MINKAMI Z TYGODNIA)
- 02.12 - 08.12 - ULUBIONA KSIĄŻECZKA, CZYLI CZYTAMY DZIECIOM
- 09.12 - 15.12 - NOWA UMIEJĘTNOŚĆ W TYM TYGODNIU
- 16.12 - 22.12 - W TYM TYGODNIU ZACHWYCAM SIĘ NAD... A NIE PRZEPADAM ZA...?
- 23.12 - 29.12 - NA MACIE, KOCU, ŁÓŻKU - HARCE BRZUSZKOWE I NIE TYLKO...
- 30.12 - 05.01 - ZABAWKA HANDMADE ZROBIONA PRZEZ RODZICA
- 06.01 - 12.01 - POZNAJEMY RÓŻNORODNE FAKTURY
Dla trzeciej grupy wiekowej:
- 04.11 - 10.11 - WSTĄŻKA, SZNUREK, SZNUROWADŁO
- 11.11 - 17.11 - ZA RĄCZKĘ, ZA NÓŻKĘ
- 18.11 - 24.11 - PAPUGUJĘ WSZYSTKICH WKOŁO
- 25.11 - 01.12 - SKRZYNIA SKARBÓW
- 02.12 - 08.12 - POKAŻ, KOTKU CO JEST W ŚRODKU
- 09.12 - 15.12 - DLA PRZYSZŁYCH INTELIGENTÓW W OKULARACH
- 16.12 - 22.12 - A PIŁKA SIĘ TOCZY
- 23.12 - 29.12 - ZMIENIAMY PERSPEKTYWĘ
- 30.12 - 05.01 - ZBUDOWAŁEM I ZBURZYŁEM
- 06.01 - 12.01 - TEMATYCZNIE W KOSZYCZKU

WYPADANIE WŁOSÓW PO CIĄŻY

Coś złego zaczęło się dziać z moimi włosami. Z góry muszę uprzedzić, że nigdy nie musiałam na nie narzekać. Mimo, iż w przeszłości katowałam je farbowaniem, suszeniem i codziennym prostowaniem to były wyjątkowo mocne i zdrowe. Dodatkowo nie przechodzę teraz przez żaden stres, itp.

Prawie 4 lata temu, w zakładzie fryzjerskim całkowicie zmyłam farbę z włosów i przez zaprzestanie farbowania, zauważyłam, że włosy stały się jeszcze ładniejsze. Gdzieś z 2 lata temu z kręconych zrobiły się proste (nie mam pojęcia jak to się stało), więc w dużym stopniu odstawiłam też prostownice. Niestety przestały mi rosnąć, nie wiem dlaczego. Rosły do pewnego momentu i po prostu zatrzymały się. W ciąży zaczęłam stosować kurację wcierką Jantar i pomogło. W końcu ruszyły z miejsca.
Byłoby idealnie, do teraz. Od prawie 3 tygodni wychodzą mi garściami (dosłownie). Najgorzej jest podczas mycia, wylatują całymi pękami. Przy czesaniu to już w ogóle jest tragedia. Jeszcze nigdy nie widziałam takiej ilości włosów na szczotce. Wychodzą ogromną ilością z każdym przeciągnięciem, dlatego czeszę je tylko po umyciu. Kiedy wstaję rano, poduszka jest cała we włosach. Miałam już w życiu kilka momentów, że włosów wypadało więcej, ale to co jest teraz to jakaś masakra.

Zaczęłam szukać i czytać jakiś porad. Znalazłam dużo informacji, że to podobno jest to "normalne" 3-4 miesiące po porodzie. Dużo kobiet opisywało taką samą sytuację jaka dotyczyła moich włosów. Podobno trawa to krótki czas i mija z dnia na dzień. Nie wiem co miały na myśli pisząc krótki czas.
Tak więc pytanie do Was. Miałyście coś takiego? Jest faktycznie możliwe, że to wpływ ciąży?
Od 2 tygodni biorę Skrzypovitę. W drogerii kupiłam ampułki z Mariona - "14-dniowa kuracja wzmacniająca". Dziś pojadę do drogerii, po inny szampon i odżywkę. W tygodniu przejdę się jeszcze do apteki i zapytam o coś co mogłoby pomóc.
Jeśli przez najbliższe 3 tygodnie nie będzie jakieś poprawy to ze smutkiem zetnę włosy co najmniej do ramion.