SPACEROWE LOVE

Jeszcze kilka lat temu w życiu bym nie pomyślała, że spacery staną się czymś, co aż tak bardzo polubię.
Od zawsze byłam typem domatora. Bez względu na porę roku i pogodę, to właśnie w domowym zaciszu najbardziej lubiłam spędzać wolny czas. To nie tak, że z domu nie wychodziłam :). Przebywanie na ogrodzie jak najbardziej, ale spacerowanie to już średnio.

Od narodzin Lili wszystko się oczywiście zmieniło. Spacer stał się moim codziennym obowiązkiem. No właśnie obowiązkiem, bo choć trochę polubiłam taką formę spędzania czasu, to jednak dalej wychodziłam raczej z obowiązku niż całkowitej przyjemności. Lili sporo czasu spędzała na powietrzu, ale bardziej wolałam zabierać ją na ogród niż długie wędrówki.

Wraz z przyjściem na świat Dalii, wszystko się zmieniło. Po prostu tak nagle polubiłam spacery. Dziś zrobić z wózkiem 10 kilometrów to żaden problem, a wręcz sama przyjemność.
Ogromnie cieszę się, że zima się skończyła i w końcu się ociepliło. Aktualna pogoda nie zachęca, ale wiele wypraw już za nami, a przecież pełno jeszcze przed nami :).
Niezmiennie najwięcej czasu spędzamy w lasach. Zwiedzamy wszystkie pobliskie. Odkrywamy nowe miejsca i ścieżki. Zawsze mam ze sobą aparat, żeby uwieczniać nasze wspólne momenty i cały czas zmieniającą się przyrodę :).
Świerze powietrze, cisza i spokój. Tak właśnie mijają nasze dni z Dalią.




















MIĘDZY NAMI KOBIETAMI

Kobiecość - myślałyście, kiedyś nad tym? Co w ogóle oznacza dla nas to słowo? Dla mnie kobiecość, to przede wszystkim bycie mamą. Macierzyństwo to dla mnie najlepsze odzwierciedlenie kobiecości. Poza tym mając na myśli kobiecość, mam przed oczami kobietę zadbaną, pewną siebie no i oczywiście z uśmiechem na twarzy.
Szczęśliwa kobieta to ta, która w pełni akceptuje siebie.

Ale jak to właściwie jest z tą akceptacją nas kobiet, a w szczególności właśnie Polek?
Badania przeprowadzone na zlecenie marki Tymbark pokazują, że aż 73% z nas chciałaby coś zmienić w swoim wyglądzie. Z badań wynika również, że najbardziej niezadowolone ze swojego wyglądu są młode dziewczyny. Co ciekawe, jak się okazuje, im więcej lat nam przybywa, tym bardziej zaczynamy się akceptować. Rzeczywiście coś w tym jest, bo kiedy sama miałam 20 lat, podchodziłam bardzo krytycznie do swojego wyglądu. Teraz akceptuję to, jaka jestem.
Akceptuję siebie.

Jak to właściwie jest z tym ładnym wyglądem?
Piękne jesteśmy przecież wszystkie, tylko nie każda z nas potrafi, czy ma czas, żeby o to piękno się zatroszczyć, a przecież wcale nie potrzeba wiele. Wcale nie chodzi o modne ciuchy, buty, czy piękny makijaż. Zadbane włosy, cara, czy dłonie to przecież nasza wizytówka.

Jak dbać o swój wygląd na co dzień?
Kosmetyki to jedno, ale podstawą jest zdrowa dieta - bogata w warzywa i owoce, które powinny stanowić podstawę wszystkich posiłków.
A co poza domem? Wtedy warto sięgać po soki. Sama podczas spacerów najczęściej piję właśnie soki i to te przecierowe. Połączenie marchwi z owocami to moje ulubione smaki.
Soki marchwiowo-owocowe, które zawierają beta-karoten z marchwi oraz witaminy C i E pozytywnie wpływają na nasze zdrowie, oraz wygląd skóry, włosów i paznokci, czyli właśnie to, co najbardziej odzwierciedla naszą kobiecość.
Warto małymi krokami codziennie dbać o siebie, dostarczając zdrową dawkę witamin.





A Wy lubicie soki przecierowe?

KORA DĘBU, CZYLI IDEALNA POMOC PRZY PODRAŻNIONEJ SKÓRZE

Cudowne działanie naparu z kory dębu odkryłam ponad trzy lata temu, kiedy to jeszcze Lili była malutkim niemowlakiem. To właśnie ten naturalny sposób, poradziła nam położna, kiedy to po podaniu Lili antybiotyku, zaczęło ją bardzo mocno wysypywać pod pieluszką.
Wcześniej straciliśmy sporo czasu na próby zwalczenia tego problemu różnymi maściami i kremami. Kompletnie nic nie chciało pomóc i dopiero wspomniany napar z kory dębu przyniósł niesamowitą poprawę i ulgę. Znaczne polepszenie było widać już pierwszego dnia od zastosowania.

Nie wiem, dlaczego ten post nie powstał już dużo wcześniej. O korze dębu zwyczajnie zapomniałam, ale wróciliśmy do niej na nowo kilka tygodni temu, kiedy podobny problem z podrażnioną skórą pojawił się u Dalii. Tym razem już nie traciłam czasu na szukanie i od razu, kiedy skóra zaczęła robić się czerwona, zaczęłam przemywać ją, naparem z kory. Oczywiście tak jak poprzednio poprawa była widoczna niemal natychmiastowo.

Jak przygotować?
Zwyczajnie zalać 2 torebki, szklanką wrzącej wody. Odczekać do przestygnięcia.
W letnim naparze nasączyć płatek kosmetyczny i przemywać kilka razy dziennie podrażnione miejsca.

W czasie problemów ze skórą u maluszków (zwłaszcza tych najmłodszych), oprócz zastosowania kory dębu, warto na ten czas zrezygnować z używania chusteczek nawilżających, różnego rodzaju kremów no i w razie możliwości dużo wietrzyć podrażnione miejsca.


Dodatkowo wspomnę, że kora dębu jest pomocna nie tylko przy stanach zapalnych skóry. Świetnie sprawdza się też przy:
- przetłuszczających się włosach (tylko ciemnych) - z kory dębu robimy płukankę
- nadmiernej potliwości
- oparzeń i odmrożeń
Tak więc naprawdę, warto mieć ją w domu, a dostaniemy ją przeważnie w każdej aptece za kilka złotych.

KOLOROWA WIOSNA W NIEMOWLĘCEJ SZAFIE

To już kwestia kilku dni, żeby zima w końcu na dobre odpuściła. Szczerze, to chyba, jak jeszcze nigdy wcześniej, wyczekuję tych cieplejszych dni. Nie zależy mi na upałach, ale wyjście na spacer bez kurtki będzie czymś, co zdecydowanie mnie ucieszy.

Idzie wiosna, a razem z nią nadszedł czas zmiany garderoby. U mnie zmian niewiele, ale za to u dziewczynek sporo się dzieje. Szczególnie u Dalci.
Przeglądając ostatnio Lilki ubrania okazało się, że nie musimy robić dużych zakupów. Ma sporo ubrań. Nie wyrasta już z nich tak szybko. Kilka bluzek z długim i krótkim rękawem i jej garderoba jest gotowa :).
Zupełnie inaczej sprawa wygląda z Dalią. Tu ubranka zmienią się dosyć szybko. Dopiero co kompletowałam rozmiar 50, a już nosi 62. Przy wyborze ubranek na wiosnę z pomocą po raz kolejny przyszedł nam BONPRIX. To już moje kolejne zakupy w ich sklepie internetowym i po raz kolejny jestem z nich zadowolona.
Tym razem do szafy Dalii wpadło sporo koloru.














OSTATNIE TAKIE DNI

W końcu zima zaczyna odpuszczać i ustępować miejsca wiośnie. Nie powiem, lubię te chłodniejsze dni, ale tegoroczna zima jakoś mnie zmęczyła.
Ostatnie dni były już zdecydowanie na plus. Słońce i temperatura powyżej 10 stopni pozwoliły w końcu wyjść bez kurtki. Miniony weekend upłynął nam z Dalią na wyczekanych długich spacerach. W powietrzu czuć było nadchodzące ciepło i wcale nie chciało się wracać do domu. Dziś ta weekendowa pogoda jest wspomnieniem, ale podobno aktualne ochłodzenie to już to ostatnie :).
Mimo ciepła i słoneczka w przyrodzie jeszcze nie widać zbytnio wiosny, ale już powolutku wszystko zacznie się budzić do życia.
Wiosno, czekam!