BUNT DWULATKA

13:18:00 alinadobrawa 23 Comments

Bunt dwulatka, kto by o nim nie słyszał. Z opowiadań innych lub już z doświadczeń z własnymi dziećmi.

Kiedy jeszcze nie było z nami Lili i co jakiś czas dochodziły mnie słuchy o buncie, myślałam sobie, no ale jak to tak, że każde dziecko właśnie w tym okresie zaczyna się buntować. Na pewno są jakieś wyjątki, a zachowanie dzieci pewnie jest konsekwencją wychowania. Tak właśnie sobie myślałam, do czasu.
Kiedy sama zostałam mamą, całe moje postrzeganie macierzyństwa i wychowania się zmieniło. Wiecie, co innego czytać w poradniku, a co innego trzymać dziecko na rękach i tego doświadczać. Niebo, a ziemia i tak właśnie, niby na wszystko byłam przygotowana, a okazało się, że wszystko mnie zaskoczyło i zaskakuje nadal. Od porodu, przez ząbkowanie po dzień dzisiejszy.
Dzień dzisiejszy, czyli czas, kiedy wkraczamy w magiczne, osławione 2 lata i oczywiście bunt jaki się za tym niesie.

Kiedyś tam przez głowę mi przeszło, że może mnie i moje dziecko to ominie. Przecież tyle rzeczy potoczyło się zupełnie inaczej. Nigdy nie ukrywałam, że z Lilą macierzyństwo jest naprawdę lekkie. Dziecko mam bardzo spokojne i wyrozumiałe, więc skąd nagle miałaby się wziąć taka nagła zmiana? A jednak.
Sławny bunt dwulatka, chyba naprawdę dopada każdego. Moje anielskie dziecko właśnie zaczyna się przeobrażać w małego chochlika (najdelikatniej pisząc). Jakieś tam przejawy, że coś zaczyna się zmieniać pojawiały się już kilka miesięcy temu. To były sporadyczne przypadki, ale już wtedy powinna mi się zapalić czerwona lampka, że coś jest na rzeczy i dziecku trzeba się lepiej przyjrzeć, obserwować, bo szykują się zmiany. Ja na te drobnostki nie zwracałam uwagi, tłumacząc sobie, że może ma gorszy dzień, przecież każdemu się zdarza. Dziś wiem, że to były początki tego, co teraz rozkręciło się teraz na całego, a rozkręciło się w bardzo szybkim tempie, praktycznie z dnia na dzień. Nagle moje zakazy zaczęły wywoływać w Lili gniew, płacz i ogólny sprzeciw na moje słowa. Jednak nie tylko zakazy. Cokolwiek, na co Lili w danym momencie po prostu nie ma ochoty.

Każdy kto przez to przeszedł lub przechodzi wie jak czasem potrafi być ciężko. Nie poznaję własnego dziecka. Wiem, że jedyne co można zrobić to czekać. Czekać, aż minie, bo minie. Taki etap w rozwoju dziecka i trzeba go przetrwać.
Jak sobie radzimy? Przede wszystkim wszystko zależy od sytuacji, bo są momenty kiedy ja, czy M. możemy odpuścić i się wycofać, ale są też przykłady kiedy w żadnym wypadku nie można pokazać, że dziecko krzykiem i wrzaskiem postawi na swoim. Wiadomo, że bunt dwulatka to dla dziecka dobry sposób rozpoznania na ile rodzice pozwolą. W ciągu dnia różnych sytuacji mogłabym naliczyć dziesiątki, ale bez sensu byłoby wypisywanie wszystkiego.
Odpuszczamy w błahych sprawach. Jeśli Lila, zaczyna się złościć, bo chcę ją rano przebrać z piżamy to odpuszczam. Nie to nie, bo czy to coś zmieni? Jeśli nigdzie się nie wybieramy to niech ma tę piżamę ile chce, po jakimś czasie sama przyjdzie i pokaże, żeby ją przebrać.
Nie ulegnę za to nigdy w momencie kiedy widzę, że robi na złość (nie często, ale zdarza się) lub próbuję wymusić coś czego chwilę wcześniej zabroniłam. Jestem konsekwentna i nie ulegam. Lila uwielbia się kąpać i gdyby mogła przesiedziałaby w wodzie sporo czasu. Ja daje jej maksymalnie jakieś 20-30 minut na zabawę, potem myjemy zęby i wychodzi. Kiedyś nie było z tym problemu, teraz sprzeciw na wyjście jest praktycznie codziennie, mimo to nie opuszczam. Zawsze na chwilę przed wyjściem informuję Lilę, że zaraz przyjdę to umyjemy zęby, a potem wyjdzie z wody. Dzięki temu wie co ją czeka i, że krzyki nic nie dadzą.

Niestety mimo mojego spokojnego podejścia, ataki histerii są coraz częściej. Moment złości u dziecka nie jest łatwy i pierwsze takie zachowania mogą rodzica nieźle zaskoczyć. Ja za pierwszym razem stałam jak wryta, dosłownie. Przy kolejnych razach już wiedziałam, że przede wszystkim to zostać przy dziecku, nie odchodzić, żeby zostało z tą złością same. Jestem obok i na ile to możliwe staram się przytulić, tłumaczę jej w zależności od sytuacji co się stało. Przeważnie Lili odwzajemnia przytulenie, ściska mnie i tuli mimo płaczu i złości, bo czegoś zabroniłam. Jednak są momenty, że nawet nie mam się co zbliżać, wtedy odpuszczam, ale jestem cały czas w pobliżu i czekam.
Takie napady buntu w naszej sytuacji są mocniejsze i trwają tym dłużej, im Lila jest bardzie zmęczona.

Najczęściej opisywane zachowanie towarzyszące buntowi dwulatka to:
- notoryczne używanie słowa "nie", ewentualnie "daj"
- skrajne reakcje na zakazy - wściekłość, niekontrolowane rzucanie się, krzyk, bicie
- rzucanie i plucie jedzeniem, rozlewanie płynów przeznaczonych do picia, czy odmowa jedzenia
- rysowanie lub malowanie po ścianach, książkach i innych zakazanych powierzchniach
- wymaganie natychmiastowej realizacji wszystkich pragnień
- sprzeczne zachowania, np. niszczenie przedmiotów (zabawek), a potem płacz z powodu ich zniszczenia
- nieustanna walka z rodzicami na każdej płaszczyźnie, okazywanie chęci samodzielnego działania
Wiele z tego sprawdza się u Lili, niestety. Nie wiem ile to jeszcze potrwa, oby jak najkrócej. Mamy z Lilką cudowną więź i boję się, że przez cały ten bunt może się coś pogorszyć.

23 komentarze:

  1. U nas tez się zaczyna więc łączę się w bólu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wytrwałości Kochana. U nas wygląda to tak, że z rodzicami nie ma żartów. Gabi już wie, że nie ma co protestować czy krzyczeć. Z babciami co innego. Obecnie Mała nie krzyczy, nie bije tylko płacze z żalu np. że musi już wyjść z wanny. Także to minie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, ale u nas też tak było. Ten cały bunt bardzo zmienił Lilię.

      Usuń
  3. Jejku, aż się boję co to będzie u nas. Gabrysia za chwilę kończy rok a już pokazuje charakterek. Kiedyś, gdzieś przeczytałam że dziecku wystarczy kilka razy powiedzieć że czegoś nie wolno i w końcu załapie. Ja mogę powtarzać setki razy dziennie, a ona i tak robi to czego jej nie karze i ma przy tym niezły ubaw. A kiedy zabiorę jej coś czego nie pozwoliłam przed chwilą wziąć, zaczyna krzyczeć a raczej piszczeć tak że uszy bolą :P
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Lili teraz zdecydowanie nic nie dociera, a może dociera, a robi na złość.
      Ciężko mi czasami rozgryźć jej zachowanie :/

      Usuń
  4. u nas był bunt dwulatka, potem trzylatka i teraz gdy ma już cztery nadal ma fochy:) ale wszystko do przeżycia:) pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy bunt dwulatka moze przyjsc u 19miesiecznego dziecka? Wszystkie "objawy"mamy ;0

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Specjalistą nie jestem, ale myślę, że jak najbardziej tak.
      2 lata to przybliżony wiek. U jednych dzieci szybciej, u innych później.

      Usuń
  6. To normalny etap rozwoju. Na ten "bunt' staram się patrzeć jak na rodzącą się asertywność mojego dziecka, a przecież chcę by moje dziecko w przyszłości w stosunku do innych potrafiło być asertywne. Dlatego ja podchodzę do tego spokojnie, a każdą moją decyzję rozważam, czy rzeczywiście muszę powiedzieć "nie", czy to już moja granica, którą muszę synkowi wyraźnie przedstawić. Zawsze też pomagam synowi w przejściu przez moją odmowę. Przytulam, rozmawiam, mniej tłumaczę, bardziej koncentruję się na tym co synek odczuwa. I to działa :)
    A na wielkie histerie polecam artykuł: http://dobrarelacja.pl/bicie-plucie-i-inne-milosne-wyznania/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ważne jest by być przy dziecku w tych trudnych momentach.
      No i tak jak Ty, zanim powiem "nie" szybko analizuję, czy może jednak mogę na coś pozwolić.

      Usuń
  7. No to przeraziłam się! Bo nasza Gabrysia ma 17 miesiecy i chce krzykiem i płaczem osiągnąc coś co sobie wymyslila...

    OdpowiedzUsuń
  8. To trudny czas (chociaż tyle trudnych chwil każdego rodzica jeszcze czeka...), ale jeszcze na studiach (psychologicznych) uczyli nas, że mały człowiek MUSI się buntować, bo buduje swoją asertywność, granice swojego poczucia tożsamości, no i zasad - co można osiągnąć i w jaki sposób. A ciężkim zadaniem rodzica jest go w tym jednocześnie wspierać i okiełznywać... Wszystkie te kryzysy jeszcze przede mną, bo na razie moja córka w brzuchu, ale już uparta i ćwiczy moją cierpliwość - jesteśmy 4. dzień po terminie i zero oznak, że mała ma ochotę wyjść na świat :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak? Dzieciątko już pewnie z Wami :)
      Oj, ja z całych sił wspieram moją Lilę w tym buncie :)

      Usuń
  9. O rany, Franek ma 19 mies i u nas już są wszystkie objawy :/

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj Kochana, właśnie u Was się zaczęło, a u nas już raczej po kulminacji. Byłam zmęczona każdym dniem. Zasypianie było dla mnie tak stresujące, że czułam aż fizyczny ból z powodu mojej złości. Na szczęście jest juz lepiej <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja już zdążyłam zapomnieć i własnie szukam w zakamarkach pamięci - jak to było? Ale jedno wiem, było a jakby nic nie było. Nie ma mowy o zerwanych więziach, ba nie ma nawet mowy o minimalnym osłabieniu. Pozdrawiam i życzę wytrwałości :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mania od 10 miesiąca życia była dzieckiem idealnym. Grzecznym, radosnym. Od dwóch tygodni Jej nie poznaje. Na dodatek wychodzą Jej trójki, które chyba pogarszają sytuacje. Są momenty kiedy dotykać może Ją tylko Tata. Jakoś sobie radzimy. Przytulam, całuje, tłumaczę. Czasem jest ciężko, jak Nika również płacze...Byle do wakacji :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mój zaczął się buntować już jakieś pół roku temu. Czasem to jest straszne, bo kilkanaście razy dziennie protestuje przeciwko wszystkiemu. A też był wcześniej spokojnym maluchem...

    OdpowiedzUsuń
  14. zostawiasz dwuletnie dzdiecko samo podczas kapieli?!

    OdpowiedzUsuń

DZIĘKUJĘ ZA KAŻDY POZOSTAWIONY KOMENTARZ