MIŁOŚĆ MATKI

Z miłością matki nic nie jest w stanie się równać. Już dawno temu to słyszałam, ale zrozumiałam dopiero po narodzinach Lili. Teraz mogę potwierdzić sens i prawdziwość tych słów.
Tak, zdecydowanie nie ma na świecie drugiego tak silnego uczucia. Jeszcze kilka lat temu, nawet bym nie pomyślała, że mogę tak mocno kochać, ale jednak. Jeden malutki człowiek sprawił, że obudziły się we mnie ogromne uczucia. Malutki człowiek, który sprawił, że zupełnie inaczej patrzę na wiele spraw.
Miłość do niej jest bezwarunkowa i bezgraniczna. Może mnie denerwować, robić na złość i choć się zezłoszczę, to kochać nie przestanę, ani na chwilę. Nie ma jej jakiś czas, a ja już tęsknie i choć korzystam z czasu tylko dla siebie, to często myślę o tym, co u niej.

Pojąć nie mogę, jak można odrzucić własne dziecko. Jak można nowo narodzone maleństwo, zawinąć w worek i wyrzucić. Jak można upić się do nieprzytomności, kiedy dziecko nosi się jeszcze pod sercem. Jak można bić, znęcać się, katować psychicznie i fizycznie.
Źle mi z tym, że razem nazywane jesteśmy w ten sam sposób - matkami. Ja, która kocha i ta druga, która nienawidzi.
Dziecko to dar, to największe szczęście, jakie może nas spotkać. Ja kocham i kochać nie przestanę. To właśnie jest miłość, moja miłość do córki.



NASZE WAKACJE NAD POLSKIM MORZEM

W tym roku podczas wakacji postawiliśmy na wodę i piasek, dużo wody i piasku :). Na ostatnią chwilę wyjazd na Mazury zmieniony na kilka dni nad naszym morzem. Zazwyczaj z pogodą ciężko trafić, ale nam udało się idealnie.
Lilia tak jak podejrzewałam, morzem zachwycona, a z początku nawet bardzo odważna jednak wystarczyła jedna mocniejsza fala i już do końca pobytu sama bała się podchodzić, dlatego zabawą i wygłupom w piasku nie było końca.
Wybraliśmy się do Ustronia Morskiego i na jeden dzień do Kołobrzegu. W Ustroniu byłam pierwszy raz i bardzo mi się spodobało. Idealna miejscowość na przyjazd z dzieckiem.

Niczego nie odkryje jak napiszę, że wakacje męczą bardziej niż normalne dni w domu, wakacje z dzieckiem to już w ogóle, ale byłam pewna, że wieczory we dwoje będziemy mieć codziennie. Niestety nic z tego, padaliśmy z M. jak muchy w pól godziny po Lili :).




















DERMEDIC - OLEJEK DO KĄPIELI

Z problemami skórnymi Lili, już od dawna nie mamy do czynienia. Na samym początku musieliśmy uważać na to jakie kosmetyki dla niej dobieramy, ale po pewnym czasie duża wrażliwość skóry, sama z siebie ustąpiła. Na dzień dzisiejszy sporadycznie zdarzy się jakieś zaczerwienienie. Mimo to nadal staram się, by jak najbardziej skórę Lili nawilżać.
Dziś pokażę Wam kolejny produkt, który świetnie się nam sprawdza.

DERMEDIC
LINUM BABY - OLEJEK DO KĄPIELI
Cena: 27,00 zł / 400 ml



OPIS PRODUCENTA:
Olejek do kąpieli przeznaczony jest do codziennej pielęgnacji skóry suchej, bardzo suchej i skłonnej do alergii. Szczególnie polecany do pielęgnacji skóry atopowej.
- eliminuje uczucie dyskomfortu napiętej skóry
- regeneruje i zmiękcza skórę
- hypoalergiczny

MOJA OPINIA:
Już od dłuższego czasu Lila ma do kąpieli dodawane zwykłe płyny przeznaczone dla dzieci. Teraz najważniejsza jest przecież piana :). Jednak o nawilżenie dbamy cały czas i po każdej kąpieli obowiązkowy jest balsam. Od kiedy mamy Linum Baby, balsam jest zbędny. Kąpiel z dodatkiem tego olejku, przygotowuję dla Lilki dwa razy w tygodniu. Na dzień dzisiejszy już coraz rzadziej pojawiają się jakieś problemy skórne, więc częstsze używanie jest niepotrzebne. Olejek mocno nawilża, skóra po kąpieli jest cudownie mięciutka. Dla mnie jedyny minus to zapach, ale to już sprawa indywidualna dla każdego :). Jak się sprawdza w pielęgnacji skóry atopowej nie napiszę, ale tym, którzy borykają się z problemem skóry wysuszonej, olejek serdecznie mogę polecić.






KIEDY TWOJE DZIECKO CIĘ NIENAWIDZI

Mimo, że Lileczka jest ze mną i tatą bardzo związana to przychodzą takie momenty, że po prostu nas nienawidzi. Tak, nienawidzi, bo napisać, że jest zła to w tym przypadku, zdecydowanie za mało.

Przychodzi czas na drzemkę. Widzę to, małe czerwone oczka, ciepłe dłonie, marudzenie. To ewidentne znaki, które mówią za Lili, że pora się położyć. Kiedy ją pytam oczywiście dostaje odmowną odpowiedź, ale wiem, że muszę ją położyć. Moment kiedy zanoszę ją do łóżeczka jest dla niej jednym słowem traumą.
Podobnie jest kiedy nie pozwolimy na coś. Lilia nie rozumie jeszcze tego kiedy tłumaczę jej, dlaczego na coś nie pozwalam. Chce mieć to coś i koniec, w tym momencie nic więcej się dla niej nie liczy.
Takich sytuacji jest oczywiście więcej, szczególnie teraz kiedy dodatkowo przechodzimy przez bunt dwulatka (o buncie do przeczytania: TUTAJ). Złość jest teraz zdecydowanie bardziej nasilona niż jeszcze z rok temu.
Pierwsze takie zachowanie Lili wobec mnie, zwaliło mnie z nóg. Nie mogłam uwierzyć, że moje dziecko patrzy na mnie z taką złością, że krzycząc próbuję się uwolnić z moich objęć. Mimo, że dla dzieci w tym wieku, w jakimś stopniu, normalne jest takie zachowanie i taka reakcja na zakazy to nie ukrywam, że mi jako mamie jest ciężko. Nie lubię tych momentów płaczu i gniewu na mnie. Smutno mi choć wiem, że zaraz i tak będzie dobrze.

Co robię w takich sytuacjach? Może w zasadzie czego nie robię. Nigdy się nie śmieję i nie ignoruję. To chyba najgorsza reakcja rodzica na takie zachowanie dziecka, a niestety bardzo często właśnie tak się mama, czy tata zachowują. Wydaję nam się, że płacz z powodu pójścia na drzemkę jest tylko wymysłem i śmieszy nas to, co okazujemy dziecku przy okazji mówiąc, że jest złe i niedobre, że ma przestać się tak zachowywać.
Wyśmianie dziecka w takim momencie to najgorsze co możemy zrobić. To co dla nas jest błahostką, dla malucha jest w pewnym stopniu tragedią. Dziecko do pewnego wieku nie rozumie, że jest pora na spanie, czy czegoś na co ma ochotę mu akurat nie wolno.
W naszym przypadku każdy taki atak histerii i pełnego znienawidzenia mnie przez Lili, ratuję byciem obok. Mimo, że czasem Lila robi wszystko by ode mnie uciec, nie pozwalam jej. Mówię i tłumaczę jej co i dlaczego się stało, dlaczego tak musi być, daję jej do zrozumienia, że jestem, że chce ją przytulić. Pomaga i po chwili już jest w moich ramionach.

Teraz póki Lilka jeszcze nie wszystko potrafi zrozumieć, jest dla nas rodziców naprawdę ciężki czas. W tym małym człowieku jest tyle emocji. Od pozytywnych po negatywne, czasem mieszanka wybuchowa :).


NASZ LIPIEC 2015

Pierwszy wakacyjny miesiąc już za nami.
Pogoda w kratkę, ale nie narzekamy, bo to był dla nas fajny czas. Wycieczka do ZOO, nowe storczyki, czy udany i pyszny sernik :). Mam nadzieję, że i sierpień będzie równie fajny.
Zapraszam na kilka zdjęć z Instagrama.

NASZE ZDJĘCIA Z LIPCA 2015