ZDJĘCIE TYGODNIA, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ
1/52 - 2016
MAMY BIAŁO
W pierwszym tygodniu tego roku najważniejszy zdecydowanie był śnieg. Powitał nas razem z Nowym Rokiem i jeszcze minimalnie do dziś się utrzymuje. Niestety nie jest tak pięknie jak na początku tygodnia, ale to nic. Wierzymy, że jeszcze uda nam się nim nacieszyć.
Zabawę w śniegu zaliczyli wszyscy, choć nie każdy z tego powodu był zadowolony :). Kociak zdecydowanie woli ciepły kocyk od białego puchu, ale krótki spacer na pewno wyjdzie mu na zdrowie :).
Czy wychodzić z dzieckiem, kiedy na dworze panuje mróz? To odwieczny problem wielu rodziców, a w szczególności mam. Do niedawna także ja miałam ogromne obawy i do końca nie wiedziałam jak postępować. Iść, czy nie i niestety z lęku nie wiadomo, przed czym wybierałam tę drugą opcje.
Pierwsza zima z Lili w ogóle była pełna strachu. Niby była zdrowa i tak naprawdę nic nie stało na przeszkodzie, żeby wyjść to jednak, kiedy temperatura wskazywała poniżej 0 stopni, zostawałyśmy w domu.
Dzisiaj to nawet trudno mi zrozumieć samą siebie wtedy. Gdzieś tam przeczytałam, ktoś jeszcze dopowiedział, że to niezdrowo, że dziecko się rozchoruje i uwierzyłam. Nie sprawdzając niczego, zimniejsze dni wolałam spędzać z Lili na zabawie w domu.
Zapomniałam nawet, że ja sama jako dziecko cały dzień potrafiłam bawić się w śniegu, zwłaszcza kiedy temperatura nie zachęcała do wyjścia. Muszę tutaj też dodać, że jako dziecko nie chorowałam praktycznie wcale. Przypadek? Nie sądzę.
Dziś już na szczęście wiem, że moje myślenie sprzed dwóch lat było błędem i aktualnie, kiedy nieźle mrozi, a Lilka zdrowa, wychodzimy codziennie. Dziecko wręcz potrzebuję przebywania na zimnym, mroźnym powietrzu, zresztą dla niego to nawet niezła zabawa tak samo jak dla nas, kiedy byliśmy mali. Teraz śmiało wychodzimy na dwór do - 10 stopni. Oczywiście nie są to długie spacery tylko 15-30 minutowe przechadzki w pobliżu domu. Pochodzimy, pobiegamy, poskaczemy i wracamy.
Jest takie powiedzenie, które mówi, że nie ma brzydkiej pogody, a jest tylko nieodpowiednie ubranie. Przy mrozach sprawdza się to idealnie. Nie chce nam się wychodzić z powodu zimna, ale grube ubranie, ciepłe buty i ochronny krem na odsłonięte części ciała spowodują, że będzie nam ciepło :).
Co tak naprawdę daje nam spacer w mroźnym powietrzu?
Mróz uodparnia i hartuje nasz organizm, wzmacnia się nasza odporność, giną wszystkie bakterie i drobnoustroje. Spacer w mrozie, kiedy jeszcze dodatkowo jest słoneczna aura poprawi nam samopoczucie, doda energii i sił.
Wbrew opinii to właśnie w domu jesteśmy bardziej narażeni na rozchorowanie się. Ciepłe pomieszczenia z dodatkowo suchym powietrzem to idealne miejsce dla rozwijających się wirusów. Dlatego oprócz wychodzenia, warto też porządnie wietrzyć mieszkanie.
Tak więc pamiętajmy, że warto wychodzić z dziećmi jak i samemu z domu, kiedy mrozi. Nie bójmy się przeziębienia i korzystajmy z cudownego rześkiego powietrza.
Mamy styczeń, rok 2015 to już tylko wspomnienia. Za mną dużo przemyśleń, planów, trochę niewiadomych oraz kilka marzeń i celów. Mam nadzieję i ogromnie wierzę w to, że przyszłe dwanaście miesięcy będzie można wspominać z uśmiechem na ustach.
Nasz grudzień był bardzo pozytywny i rodzinny. W zasadzie to standardowo wszystko kręciło się wokół Świąt. Najpierw planowanie, potem przygotowania i w końcu się doczekaliśmy :).
Codzienne czekoladki z kalendarza, wiecznie leniwy kot, świąteczne ozdoby, prezenty. Nasz grudzień to miesiąc rodzinnych chwil, wspólnych zabaw, po prostu szczęścia. Bardzo lubię ten czas i już nie mogę się doczekać kolejnych Świąt :).
Zapraszam na kilka zdjęć z Instagrama.
NASZE ZDJĘCIA Z GRUDNIA 2015
Tym postem rozpoczynam kolejny rok z blogiem. Postanowień nie mam, ale kilka planów i celów jak najbardziej. Już ponad miesiąc temu myślałam, żeby wprowadzić od nowego roku jakiś blogowy projekt, coś co regularnie będzie się tu pojawiać. Pomysłów było kilka, ale zdecydowałam się dosyć szybko na jeden.
W 2014 roku był projekt "PORTRETY MOICH DZIECI, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ". Po roku przerwy postanowiłam wprowadzić coś na wzór właśnie tego z tym, że nie będą to już zdjęcia Lili. Nie mówię, że nie pojawi się w ogóle, ale nie będzie to już projekt poświęcony tylko dla niej.
Każdego tygodnia w niedzielę, będę wybierać jedno zdjęcie z minionych siedmiu dni. Mam nadzieję, że uda mi się stworzyć mieszankę fajnych chwil i ważnych momentów z naszego życia.
Może ktoś z Was dołączy?