WSPÓLNA ZABAWA KOTA I DZIECKA

Grzechotki, pluszaki, gryzaczki. Tym zabawiamy się już od jakiegoś czasu. Lili uwielbia obserwować kolorowe przedmioty.
Ostatnio jednak mamy coś nowego, odkrytego całkiem przypadkiem. Czymś cudownym okazały się bańki mydlane. W domu mamy je od dawna ze względu na Whiskasa. Kociak je uwielbia. Może spać bardzo mocno, ale jak tylko usłyszy, że otwieram buteleczkę z płynem przybiega i miauczy :). Whiskasowi wystarczy, że usiądzie i patrzy czasami tylko machnie łapką kiedy bańka przeleci mu blisko noska.
Kilka dni temu kiedy robiłam je kotkowi, a obok była Lili zauważyłam, że jest bardzo zaciekawiona. Oczka momentalnie zrobiły się ogromne i z uwagą obserwowały co ta mama robi :). Teraz Whiskas będzie musiał się podzielić zabawką.





NASZE PIERWSZE WSPÓLNE GRZYBOBRANIE

Wczoraj korzystając z pięknej pogody postanowiliśmy zabrać Lili na grzyby. Pomysł okazał się jak najbardziej trafiony. Mała była zachwycona.
Rok temu byliśmy w tym samym lesie. Wtedy były to pierwsze dni od kiedy wiedziałam, że jestem w ciąży. Teraz Lili też była u mnie pod sercem, ale już poza mną :).
Polecam każdemu taki wypad z dzieckiem. Miałam na sobie duży polar M. więc mogłam się zapiąć mając Lili w chuście dzięki czemu było jej cieplutko.






SKOK ROZWOJOWY

Dziękuję Wam bardzo, za wczorajsze rady :).
Tak jak już odpisywałam na komentarze, wychodzi na to, że to był skok rozwojowy. Jednak kiedy inne mamy opisywały tą przypadłość u swoich dzieciaszków to muszę stwierdzić, że Lili wyjątkowo dobrze to przeszła, bo jak już pisałam wczoraj, problemy mieliśmy tylko wieczorami. Czytałam, że dzieci są marudne zarówno w dzień jak i w nocy i to nie tylko przez kilka dni, ale nawet przez ponad tydzień.
U nas, wczorajszy wieczór wyglądał już po staremu. Lili po kąpieli, butli i czytaniu bajeczki ładnie sama zasnęła w swoim łóżeczku. Dodatkowo poszło jej to szybciej niż normalnie, bo padła po 5 minutach. Zobaczymy jak będzie dzisiaj, ale myślę, że już jest dobrze. Jeśli tak się stanie to problemowe mieliśmy tylko w 2 wieczory.

Co do tych skoków, to Lili ma już skończone 3 i pół miesiąca, a zdarzyło się to pierwszy raz. Z tego co czytałam, na tym etapie życia powinien to być 4 skok. Teraz nie wiem, czy tamte przechodziła bezobjawowo, czy może w ogóle. Jestem pewna, że nie zdarzało się, by jakieś dni odchodziły od naszej normy, ale z drugiej strony, dopiero nie dawno dowiedziałam się o tych skokach rozwojowych. Nie miałam pojęcia o czymś takim.
Zobaczymy co w tej kwestii przyniesie przyszłość. Kolejny skok przewidywany jest między 22, a 26 tygodniem. Będę wtedy uważniej obserwować Lilkę, bo może cały czas przechodzi te skoki, ale z bardzo małymi objawami.
Znalazłam dziś kilka ciekawych artykułów na ten temat, ale niestety w żadnym nie było napisane, czy dziecko może nie mieć żadnych objawów. Jak będziemy na kolejnym szczepieniu zapytam o to pediatrę.

Jak to jest u Was? Maluchy typowo książkowo to przechodzą, czy zdarza się też tak jak u Lili?

COŚ SIĘ DZIEJE

Niestety coś niedobrego z Lilką. Od kilku dni mamy problemy ze spaniem. Nie tyle samym snem co zasypianiem.
Wcześniej nie było problemu. Po wieczornej bajeczce, Lilunia była odkładana do łóżeczka i sama zasypiała, nie trwało to nigdy dłużej niż 15 minut. Jednak teraz jest niespokojna. Praktycznie przez całe przygotowania do snu. Ubieranie po kąpieli kończy się krzykiem. Z podawaniem butli też nie jest za łatwo, ale udaje się. Po wypiciu jednak, zaczyna się płacz o więcej. Przy czytaniu, sporo popłakuje. Raz baja wcale nie była czytana, bo rozpłakała się na całego. Przekładanie do łóżeczka to już w ogóle koszmar. Ostatnio kończy się tak, że kładę ją na naszym łóżku i usypiam kładąc się obok razem z suszarką, która jest od kilku dni dodatkowym wyposażeniem sypialni. Przy szumie i moim mocnym tuleniu, głaskaniu i cichutkim mówieniu do niej, wymęczona w końcu zasypia, ale nie jest to ten sam sen co jeszcze kilka dni temu. Przedtem spała mocno, teraz łatwo się przebudza. Często słychać jak się odzywa przez sen.

Kilka dni temu Ania (MAKS, LITTLE BABY BOY) pisała o skoku rozwojowym. Zastanawiam się, czy to może być to, ale w sumie poza kłopotem z wieczornym zasypianiem nic więcej nie dolega Lilce. W ciągu dnia jet dobrze, malutka jest pogodna i radosna jak zawsze. Zasypia na drzemki też bez większego problemu, więc może to jednak coś innego, bo chyba skoki u maluszków, mają to do siebie, że cały czas są marudne. Chyba, że się mylę.

Może któraś z Was miała podobną przygodę ze swoim dzieckiem?

ROLA OJCA W WYCHOWANIU DZIECKA

Kilka dni temu, w programie "Dzień Dobry TVN" został poruszony temat ojcostwa. Była mowa o tym jak opiekują się swoimi dziećmi ojcowie i ile czasu im poświęcają.
Niestety tata zajmujący się dzieckiem, a w szczególności niemowlakiem to jeszcze nowość. Ciągle w wielu rodzinach panuje opinia, że kobieta poradzi sobie lepiej. Jeden z gości, pan Michał Figurski twierdził, że był wręcz odpychany od nowo narodzonego dziecka, bo przecież może zrobić krzywdę.

Ja absolutnie się z tym nie zgadzam. Myślę, że tata powinien mieć takie same obowiązki, przy opiece nad dzidziusiem jak mama. Oczywiście wszystko w miarę możliwości, bo wiadomo, że ci pierwsi przeważnie jeszcze chodzą do pracy.
nas M. od samego początku bardzo angażował się w opiekę nad Lili. Mam nawet wrażenie, że czasem radzi sobie lepiej ode mnie. Kiedy krótko po porodzie dostałam zapalenia piersi i leżałam cały czas z gorączką, całkowicie przejął obowiązki przy dziecku. Do dziś, staramy się utrzymywać jakiś podział w zajmowaniu się Lilą, bo bardzo mi zależy, żeby w przyszłości miała taki sam kontakt z mamą jak i tatą. Choć może być ciężko, bo przecież M. chodzi do pracy i większość dnia to ja jestem z dzieckiem. Kiedy wraca też dajemy mu odpocząć, zrobić coś w domu, itp. Nasz rytuał wieczorny (KĄPANIE-MLECZKO-DOBRANOCKA-SPANIE) nie uległ zmianie i umówiliśmy się tak, że codziennie się zmieniamy z M. (jeden dzień ja to robię, a na drugi on).
Wśród rodziny i znajomych widzę, że jest bardzo podobnie i mężowie lub partnerzy bardzo się angażują w wychowanie, od samego początku. Niestety na pewno jest też wielu takich, którzy po prostu nie chcą tego robić. Najczęściej twierdząc, że to obowiązek kobiety i tyle.


Ciekawe jak to u Was wygląda i jakie jest Wasze zdanie na ten temat?
P.S.
Planuję namówić M. na napisanie posta o pierwszych miesiącach życia dziecka z perspektywy taty. Chcielibyście poczytać? Może jak zobaczy, że tak, to będzie miał większą motywację :).