OCHRONA PRZECIWSŁONECZNA DLA MAMY I DZIECKA

13:49:00 alinadobrawa 34 Comments

Lato w pełni. Upały doskwierają, więc post idealny. Dziś chce się z Wami podzielić, tym jak z Lileczką chronimy się przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych.
Ja słońca nie lubię, albo w zasadzie to ono nie lubi mnie. Bez warstwy kremu z SPF 30+ lub SPF 50+ nawet nie mam co wychodzić, a jeśli się odważę lub po prostu zapomnę o posmarowaniu to wieczorem jak w banku mam zagwarantowaną czerwoną i piekącą skórę, która na końcu (po kilku dniach) mi zejdzie. Taki mój los, karnację mam bardzo jasną, która nie ma szans, by się opalić. Mogłabym leżeć na plaży cały dzień, a i tak się nie opalę. Słońce wpływa źle nie tylko na moją skórę, ale i na samopoczucie. Nie zawsze, ale często po przebywaniu w słońcu źle się czuję (mdłości, zmęczenie). Przez tyle lat już się przywykłam i nawet mi nie zależy, żeby ubrać strój i z przyjemnością wylegiwać się na ciepłym piasku.
Lili na szczęście, w tej kwestii ma geny po tacie :). Słońce jej nie straszne, a nawet wręcz przeciwnie. Lilu uwielbia przebywać w promieniach słonecznych. Ja ją do cienia, a ona ucieka :). Mam nadzieję, że tak jej zostanie. Pamiętam, że ja jako dziecko też mogłam bez problemu przebywać na słońcu. Moje problemy zaczęły się jak miałam może z 10-12 lat.

Przedstawiam Wam nasze kosmetyki.



Na początek moje, te które aktualnie posiadam.


BIODERMA
PHOTODERM MAX - FLUID OCHRONNY - SPF 50+
Cena: 54,00 zł / 40 ml



MOJA OPINIA:
To moje pierwsze opakowane tego kremu i już wiem, że nie prędko go zamienie. Ma konsystencje jak najzwyklejszy krem nawilżający i właśnie to jest w nim najlepsze. Wszystkie kremy z tak wysokim filtrem, jakie dotychczas miałam były gęste. Tak gęstę, że ciężko było je rozsmarować. Do tego oczywiście się bieliły, a na koniec cała twarz się tak świeciła, że bez pudru ani rusz. Niby nic, ale kiedy na dworze jest ponad 30 stopni, to taka dodatkowa warstwa na skórze to ostatnia rzecz na jaką mam ochotę. Z tym kremem problem się rozwiązał. Rozsmarowuje się w mig, szybko wchłania, nie bieli i skóra się po nim nie świeci. Chroni przed słońcem bez zarzutu. Cienka warstwa wystarczy, nawet przy najmocniejszych upałach. Ja wybrałam wersję klasyczną, czyli krem, ale jest też dostępny w formie podkładu. Dla mnie ideał, polecam go ogromnie :).

LA ROCHE POSAY
ANTHELIOS XL - FLUID OCHRONNY - SPF 50+
Cena: 58,00 zł / 50 ml



MOJA OPINIA:
Ten krem mam już na wykończeniu i przez powyższego ulubieńca za nic nie mogę go zużyć do końca :). Był moim faworytem, rok temu, ale w tym przegrał z Biodermą. Chroni dobrze, nigdy nie miałam z nim problemów w tej kwestii. Jednak konsystencja jest nie dla mnie. Gęsty niemożliwie, przez co rozprowadza się koszmarnie i bieli, nie jakoś tragicznie, ale jednak. Również dostępny w wersji standardowego kremu jak i podkładu. Podkład miałam, ale już dość dawno temu, więc szczerze to nawet nie pamiętam jak się spisywał, ale chyba średnio skoro go nie zapamiętałam :).

SORAYA
BALSAM DO OPALANIA - SPF 30+
Cena: 16,00 zł / 200 ml



MOJA OPINIA:
Tego balsamu używam do ciała. Nie jest zły, ale nie zrobił na mnie, aż takiego wrażenia, żeby kupić go ponownie. Wolę przetestować coś nowego. Stosuję go do rąk, ramion i jeśli mam krótkie spodenki, to też do nóg. Chroni przed słońcem i ładnie pachnie. Ja od balsamu więcej nie oczekuję.

Jeśli chodzi o ochronę Liliczki to nie miałam pojęcia co kupić. Wybór był całkowicie przypadkowy.


PHARMACERIS
KREM OCHRONNY - SPF 30+
Cena: 29,00 zł / 125 ml



MOJA OPINIA:
Z punktu widzenia mamy, mogę napisać, że jestem z niego zadowolona, ale w przyszłym roku pewnie z ciekawości kupię coś innego. Troszkę ciężko się rozsmarowuję, co przy małym dziecku jest nieco uciążliwe, ale już przywykłam :). Na plus jest jego wydajność. Najważniejsze, że chroni i to dobrze. Lili często przebywa na słońcu i skóra ani razu nie była czerwona, czy podrażniona.

OILATUM BABY
KREM PIELĘGNACYJNY
Cena: 20,00 zł / 50 g



MOJA OPINIA:
Krem Oilatum, to najlepszy kosmetyk jaki mogę polecić do pielęgnacji dziecka. Jest z nami od samego początku. Pisałam już o nim na blogu dwa razy (do zobaczenia: TUTAJ i TUTAJ). Kiedy nie jest upalnie, to smaruje Lili właśnie nim. Sprawdza się rewelacyjnie.

Tak wygląda kwestia ochrony przed słońcem u mamy i córki. Macie jakiś swoich ulubieńców? Coś do polecenia?

34 komentarze:

  1. ja używam tylko z Dax ,synek również

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kubuś też w tym roku zaczął z Daxem 50+:) Po upałach i prażącym słońcu nad morzem ani razu nie miał czerwonej skóry, a wrócił pięknie opalony (mimo, że staraliśmy się go trzymać w cieniu ;)). Ja od dłuuuuuugiego czasu używam Ziaji :)

      Usuń
    2. Będę na przyszłość pamiętać o jednym i drugim :)

      Usuń
  2. Ja,mimo że mam jasna karnacje nie używam kremów . Pewnie dlatego że unikam słońca jak ognia Tak samo ja jak i Młody nie wychodzimy na to najmocniejsze słońce i szczerze, w tym roku tylko raz się smarowaliśmy gdy byliśmy nad jeziorem . Więc ja się nie wypowiem . doświadczenia nie mam zwyczajnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też unikam, ale czasem wiadomo nie da się i wyjść trzeba :/
      My z Lili na spacery w upały wychodzimy dopiero późnym popołudniem, albo wcale :/
      Na szczęście mamy ogród, więc na świeżym powietrzu jesteśmy :)

      Usuń
  3. Oilatum też mamy i również polecamy:)
    A na sloneczko wybraliśmy Mustele 50+

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Musteli zupełnie zapomniałam, a przecież cały czas Lili używa żelu i balsamu :)

      Usuń
  4. My mieliśmy ziajkę, która okropnie się rozsmarowuje, a teraz mamy liren w sprayu 20, która jest super, niestety o zapachu gumy do żucia, ale przeżyję :D Wiem też, że BabyDream ma 50 w sprayu. i jeśli chodzi o Zofię, to tylko spray, nic innego. Są super lekkie i świetnie się rozsmarowują :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz :)
      To może w przyszłym roku też kupimy spray :)

      Usuń
  5. U nas niestety upały się skończyły. Ale gdy były, to ja używałam Flos- leku a chłopcy Linomag

    OdpowiedzUsuń
  6. My używamy, a raczej Gabi La Roche 50+ Ethelios, ale jest bardziej opalona niż ja. Karnacja tatusia jak nic ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dzięki Biodermie coś się zniechęciłam do LRP choć koleżanka ostatnio bardzo mi zachwala ich kremy do twarzy.
      No to będziemy bladziochy przy naszych Córach :)

      Usuń
  7. Mam to samo. Opalam się na raczka, wychodzą mi plamy, nic prawie z opalenizny nie zostaje. A Polka wygląda jakby w Egipcie była, a nie nad polskim morzem :)
    Muszę wypróbować ten krem do twarzy, dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Palmy też mam czasem :/
      Ja nawet bym się nie chciała mocno opalić tylko tak troszkę :) Bo taka skóra muśnięta słońcem zawsze zdrowiej i ładniej wygląda.
      No, ale co zrobić :/

      Usuń
  8. siebie nigdy nie smarowałam i nie smaruję.
    dziewczynki? nawet nie pamiętam jakiej firmy, na pewno ma filtr 50.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lili 30 starcza w zupełności, bo i tak jej kilka razy dokładam nową warstwę.

      Usuń
  9. Mama filtr 50 a córeczka 30??? upssssssss

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dlaczego nie?
      Tak jak napisałam Lili nie jest tak podatna na słońce jak ja i 30 jej wystarcza. Tym bardziej, że w ciągu całego dnia dość często dokładam jej nową warstwę, bo jak to dziecko ciągle gdzieś się otrze i krem schodzi.

      Usuń
    2. nie ważne czy dziecko opala się na brązowo czy na czerwono, ochrona musi być najwyższa,Słońce bardzo szkodzi skórze a u dziecka jak wiemy jest ona bardzo podatna i delikatna.....ja uważam że takie małe dzieci jak Lili i nawet starsze powinny być bezwzględnie smarowane 50, a co oznacza słowo podatna? to ze nie spieka się na przysłowiowego raczka nie oznacza że promienie słoneczne nie szkodzą Pani Córce..ale to moje zdanie,zresztą proszę zwrócić na odpowiedzi Pani znajomych..prawie wszystkie matki smarują dzieci 50,a nawet taki filtr nie powiduje całkowitej ochrony dziecka przed szkodliwym działaniem słońca o czym można przeczytać choćby na opakowaniu kremu La Roche Posay dla dzieci filtr 50

      Usuń
    3. O ile dobrze pamiętam z programu o filtrach, SPF to nic innego jak czas "ochrony" przed słońcem. Wartość SPF mnożymy przez 10, czyli 20 SPF to 200 minut, itd. W tym roku na pewno wybiorę się jeszcze do dermatologa, więc pewnie zapytam jak to jest dokładnie i czy krem z 50 jest mocniejszy od 30.

      Usuń
  10. Ja dla Majki zakupiłam Perfecta Baby SPF 30, jestem zadowolona, łatwo się rozprowadza i ma fajny zapach. Sama niczego nie stosuje:) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  11. Dla Antka używam Ziajki.
    A sama?
    Sama to wstyd się przyznać, ale nic nie użwam ;(

    OdpowiedzUsuń
  12. My mamy z Kolastyny filtr 50 dla Amelii ,a ja jakiś tam mam ... :http://swiatamelki.blogspot.com))

    OdpowiedzUsuń
  13. U nas w tym roku Mustella króluje ta do twarzy dla dzieci jest rewelacyjna szybko się wchłania i nie jest biała jak mąka :D A ja mam alergię na słońce. Dostaję od niego wysypki swędzącej. Choc w tym roku wysypki nie było chyba dzięki hormonom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że Mustela znowu :)
      Ciekawe, czy to faktycznie hormony :)

      Usuń
  14. Fajnie że o tym piszesz , zapisze sobie Twój post gdzieś w komputerze :)

    OdpowiedzUsuń
  15. oj maz ma podobnie. Bez kremu ochronnego w minucie potrafi spalic sie na raka. Potem jeczy i marudzi hehe :)

    OdpowiedzUsuń
  16. La Roche 50+ - super krem, choć w tym roku kupiłam Vichy wersja matująca 50+ - szczerze polecam - bardzo dobry krem, chyba najlepszy wg mnie oczywiście.
    Syn stosuje Ziajkę 30+ tez jestem zadowolona, choć trochę gęsty, ciężko dokładnie rozsmarować, ale chroni dobrze. Soraya miałam, ale że tak powiem bez szału-nie jest źle, ale nie kupię ponownie.
    Sporo osób poleca Mustellę, może na przyszły rok się skuszę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w przyszłym roku wybiorę jednak spray dla Lili.
      I mnie kusi ta Mustela :)

      Usuń

DZIĘKUJĘ ZA KAŻDY POZOSTAWIONY KOMENTARZ