WSPÓLNE WYCHOWYWANIE DZIECKA
Mam to szczęście, że wychowali mnie oboje rodzice. Szczęście, dokładnie. Nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie, by jednego z nich mogło nie być. Niestety, często dzieję się tak, że jednego, czy nawet obojga rodziców brakuje. Smutne to bardzo i nie powinno się tak dziać, ale świat jest jaki jest.
Dziś jednak chce się skupić na tym kiedy dziecko, czy dzieci wychowuje dwoje ludzi. Małżeństwo, czy związek, nieważne. Ważne jest, że jest mama i tata i takie powinno być rodzicielstwo kiedy małżeństwo żyje w zgodzie, wspólnie. Musi być podział. Nie ma, że mama wie lepiej, że mama jest najlepsza. Rodziców jest dwoje i koniec.
Współpraca między rodzicami jest bardzo ważna, niestety okazuje się, że często jest trudna do osiągnięcia. Matka i ojciec bardzo często różnią się w swoich poglądach na temat wychowania, a co za tym idzie i podział obowiązków nie wychodzi najlepiej. Dla mnie opieka musi być podzielona po równo. Oczywiście w miarę możliwości. U nas jest podział, który wdrążyliśmy od razu. Nie była do tego potrzebna jakaś rozmowa, czy umawianie się. To po prostu było naturalne z naszej strony.
Uzupełniamy się w ciągu całego dnia:
RANO:
Tu nie ma wyjścia, bo po prostu M. jest w pracy. 5 dni w tygodniu, poranek jest tylko dla mnie i Lili. Mama da jeść, mama przewinie i z mamą jest zabawa. Jednak kiedy tata, jest w domu to nadrabiają, a ja mam więcej czasu dla siebie.
POPOŁUDNIE:
Popołudnie zazwyczaj spędzamy razem. Choć nie zawsze się da, bo jedno lub drugie musi gdzieś wyjechać, coś załatwić, itp. Jednak myślę, że o tej porze Lil przebywa z nami po równo.
WIECZÓR:
Z wieczorem codziennie jest tak samo. Ja zawsze kąpie i ubieram, a tata daje mleczko i układa do snu.
Mamą jestem od 15 miesięcy i widzę jaką więź przez ten czas, nawiązała Lili ze swoim tatą. Ja się pomiędzy nich nie wpasuję. To już jest taki duet.
Tak samo jak Lili ze mną. Mamy już swoje pewne zachowania, rytuały, takie tylko dla nas.
Lilia mimo, iż jest jeszcze malutka wypracowała sobie, że zabawy najlepsze są z tatą, za to masowaniem po brzuszku, rozśmieszy tylko i wyłącznie mama. W nocy najlepiej przytulić się do mamy, ale przy chorobie utuli tylko tata. Takich przykładów jest u nas pełno.
Lilia mimo, iż jest jeszcze malutka wypracowała sobie, że zabawy najlepsze są z tatą, za to masowaniem po brzuszku, rozśmieszy tylko i wyłącznie mama. W nocy najlepiej przytulić się do mamy, ale przy chorobie utuli tylko tata. Takich przykładów jest u nas pełno.
Bardzo ważne jest dla mnie (staram się tego trzymać), by przy dziecku nie podważać decyzji drugiego rodzica. Nawet jeśli się z czymś nie zgadzam, wolę to powiedzieć M. kiedy Lili nie ma obok. Teraz ona i tak nie wiele rozumie, ale lepiej się wdrążyć wcześniej. Dziecko nie może być świadkiem, kiedy rodzice nie zgadzają się ze sobą z jego powodu. Nawet najbardziej zgrane małżeństwo, w kwestii wychowania może mieć zupełnie różne poglądy i to jest jak najbardziej normalne. Jednak trzeba umieć dogadywać się i obierać wspólny front na osobności. Jednolite i zgodne podejście do tej kwestii jest sprawą kluczową.
Od kiedy mam Lilię myślę też, że jeden rodzic nie zastąpi dziecku drugiego. Mama to mama, a tata to tata i choćby człowiek na rzęsach stanął nie będzie jednym i drugim. Już nie raz czytałam jak kobiety, które samotnie wychowują dzieci piszą, że bez problemu zastępują dziecku ojca. Nie wierzę, nie przemawia to do mnie. Na pewno można dziecku to wynagrodzić, ale nie zastąpić. Osobiście gratuluję i podziwiam ludzi, którzy podjęli się rodzicielstwa w pojedynkę. Z własnego wyboru, czy niezależnie od siebie. Ja mając u boku M. nawet nie umiem się postawić w sytuacji, że miałabym zostać sama.
Moje dzieciństwo wspominam głównie z tatą. Pracował w domu, więc to jego zadaniem było zrobić mi śniadanie, wyszykować do szkoły, itp. Mama po pracy miała jeszcze dużo obowiązków, więc siłą rzeczy najwięcej czasu spędzałam z ojcem. Był długi czas, że z nim lepiej się dogadywałam. Nie chce tego u Lili. Chce, żeby mnie i M. postrzegała w ten sam sposób i na obu mogła tak samo liczyć.
Zupełnie się zgadzam, jak wychowywać to razem.
OdpowiedzUsuńU nas ciut inaczej, bo że pracujemy oboje, są dni gdy Polka siedzi tylko z tatą, a są dni gdy tylko z mamą :)
Tata wie co to nocne wstawanie, robienie obiadu, tulenie, gdy nie ma humoru. Tata pójdzie na plac zabaw, kupi dobry rozmiar pieluchy i prawidłowe mleko :)
Bez tatusia nie dalibyśmy rady
U nas też bez Taty byłoby ciężko :)
UsuńDla mnie taka postawa to norma, ale widzę, że w wielu przypadkach to nadal rzadkość :/
Najgorsze jest to gdy rodzice nie zgadzaja się w róznych kwestiach i podważają swój autorytet przy dziecku . I wtedy taki malec nie wie kto ma racje i kogo ma sluchac . Super że u was to wszysto tak naturalnie ułożyło :)
OdpowiedzUsuńDokładnie. I sam fakt, że nie zgadzają się z jego powodu, dziecko potem nie wie co się dzieję i myśl, że coś źle zrobiło.
UsuńMuszę się zgodzić ze wszystkim co napisałaś :) i u nas wszystko wygląda podobnie. Jest pewien podział, który też jest wymuszony przez pracę, ale doskonale się w tym odnajdujemy. Co do trzymania tego samego frontu, to pamiętam, że jak byłam dzieckiem to strasznie mnie to denerwowało u moich rodziców. Szłam do Mamy, Ona mi czegoś zabraniała, no to próbowałam u Taty i zawsze było to samo pytania: "a co powiedziała Mama", "że nie mogę", "no to jak Mama powiedziała, że nie możesz, to nie możesz" :) Dopiero jako już dorosła zrozumiałam, że dobrze robili. I tak samo my będziemy robić wychowując Marysie :)
OdpowiedzUsuńNo widzisz :)
UsuńMiło się czyta, że u kogoś jest podobnie :)
Bardzo mądre podejście, zgadzam się w stu procentach. Teraz taka moda na samotne macierzyństwo, ale dwoje rodziców to co innego. W dzisiejszym nowoczesnym świecie to wręcz skarb:)
OdpowiedzUsuńMama na Wyspach
http://nataliamumtobe.blogspot.co.uk/
W sumie masz rację z tym, że dziś coraz więcej samotnych rodziców :(
UsuńZgadzam się z Tobą w 100%. Jedno z rodziców nigdy nie zastąpi drugiego.
OdpowiedzUsuńNiestety :/
UsuńBardzo mądre słowa :) i bardzo pedagogiczne podejście. Popieram
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńJa czekam tylko na koniec budowy, bo Zośka zdecydowanie czasem bywa do mnie przyklejona... Pomimo tego, że może z Tatą spędzić nawet cały dzień, to jednak Mama to Mama ;) No, ale są już pewne - tylko ich - zachowania czy tradycje. Teraz z racji tego, że Maluch pojawi się niedługo musimy trochę na Tatę przerzucić Zosię (np. zasypianie), żeby mniej czuja się samotna, kiedy już będzie dwójka. Siłą rzeczy, Maleństwo będzie przy piersi, i będzie wiecej przy mnie. Wtedy Zosia musi czuć, że Tato jest dla niej :)
OdpowiedzUsuńZośka zresztą czasem sama sobie wybiera, i no po śnie woła Tatę albo mnie :) Kiedy na urlopie więcej razy zasypiała z Tatą, to później tylko z nim chciała przytulania po przebudzeniu. myślę, że to go bardzo podniosło na duchu, bo wcześniej tylko mama mogła to robić :D a to też ważne, żeby rodzice czuli się docenieni przez dziecko.
Na rodzicielstwo w pojedynkę bym się nie odważyła. Nie dość, że dla dziecka nie będzie to łatwe, bo nikt mi nie powie, że jest to normalne. Dziecko potrzebuje różnych ludzi, opinii. Nie bez powodu, do stworzenia Dziecka są potrzebni oboje :D Taka zabawa w pojedynkę to ciężka praca i myślę, że niewdzięczna, bo ten drugi rodzic często będzie "tym fajniejszym", bo przecież on i tak będzie... Chyba, że w przypadku siły wyższej...
O widzisz o tym zapomniałam!
UsuńTo przecież ważne, że jak dziecko jest tylko z Mamą to kiedy ma zostać z Tatą czuje się nie pewnie i taki Ojciec potem też jest zdezorientowany, bo jego własne dziecko płacze i mówi, że chce do mamy :(
Świetnie napisane. Zgadzam się z Tobą w 100%. Rodzice absolutnie nie powinni podważać swojego autorytetu ani sprzeczać się przy dziecku.
OdpowiedzUsuńNiestety to chyba nadal rzadkość :/
UsuńMama to mama , tato to tato . Sama widzę po mojej Amelii ,że potrzebuje mnie i wie co może ze mną ,ale i potrzebuje taty i wie co z tatą można ... Nie da się zastąpić taty czy mamy dziecku ...
OdpowiedzUsuńhttp://swiatamelki.blogspot.com
Dokładnie, dziecko samo daje znać, że potrzebuję Mamy i Taty :)
UsuńJest nawet taka piosenka, ktora śpiewaja wszystkie przedszkolaki"Tata jest potrzebny" :-) Pozdrawiam Was
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńRównież pozdrawiam :)
Idyllicznie napisane i bardzo chcę wierzyć, że prawdziwie. Jakoś tak cieplej się robi na serduchu wiedząc, że harmonijne rodziny istnieją, że można razem w komplecie i szacunku.
OdpowiedzUsuńMożna, jak najbardziej można.
UsuńZ tym, że to wszystko się zaczyna jeszcze za nim pojawi się dziecko.
wiesz, zgadzam się z Tobą Alina, także dążymy z mężem do tego, by córki były nasze.
OdpowiedzUsuńale to trudne, ja spędzam z nimi 24h/dobę. mąz pracuje 8-17/20, różnie i siłą rzeczy dziewczynki więcej czasu spędzają ze mną.
czas, który mąż jest w domu wykorzystuje, by wyszykować się do pracy, zjeść, wyjść z psem.
uczestniczy ile się da, ale w dalszym ciągu to za mało.
widzę, jaka była ogromna różnica, gdy skręciłam kolano i on przejął 100% obowiązków, wtedy ja zeszłam na dalszy plan.
To jest właśnie najgorsze, że czasem chcesz, a nie możesz :(
UsuńU nas też są okresy, że M. wraca do domu dopiero o 17.00, więc zostają im dwie godziny co przy moim całym dniu z Lili to naprawdę nie wiele.
A ile razy musi jeszcze gdzieś wyjechać. Wtedy nie jest łatwo, bo Lil już pokazuję, że za nim tęskni.
Niestety czasem życie decyduję za nas.
My wprowadzamy właśnie nowe obowiązki z opiece ;)
OdpowiedzUsuńCo to za zmiany? :)
UsuńStuprocentowa prawda:) wtedy wszystko może wydawać się łatwiejsze. Myślę, że dużo zależy od charakteru dlatego gratuluję męża który chce świadomie brać udział w wychowaniu córeczki!:)
OdpowiedzUsuńTak, charakter wiele tu daję :)
UsuńU nas niestety tata jest dopiero kolo 20 i w niedzielę ale stara się jak może zeby maksymalnie wykorzystac ten czas
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak późno wraca :(
UsuńAle czasem nic się nie da poradzić.