Jest to chusta elastyczna kółkowa, wykonana ze 100% bawełny. Wiązanie kółkowe w bardzo łatwy i szybki sposób umożliwia włożenie i wyjęcie niemowlęcia z chusty.
MOJA OPINIA:
Na początek może o tym kiedy najczęściej przydaję mi się chusta:
- wypad do lasu lub w inny trudny teren gdzie wózkiem byłoby ciężko
- kiedy Lila jest zmęczona i nie może zasnąć (wkładam ją do chusty i przytulona do mnie zasypia bardzo szybko)
- drobne prace w domu
Przy tej chuście na pewno potwierdzam to, że dzięki kółkowemu zapinaniu jest bardzo łatwa i przede wszystkim szybka w obsłudze. Nawet pierwsze wiązanie nie było kłopotem.
Strona, z której korzystałam: SZKOŁA CHUSTONOSZENIA. Fajnym pomysłem jest też kieszonka. Raz miałam na sobie sukienkę bez kieszeni i ta w chuście sprawdziła się idealnie, choćby do telefonu.
Teraz trochę o tym co mi się nie spodobało. Niestety ogromnym minusem dla mnie jest niewygoda, która występuję po pewnym czasie noszenia. Ja wytrzymuję gdzieś 30 minut, potem zaczyna doskwierać ból pleców. Najprawdopodobniej jest to wina tego, że chusta przechodzi przez plecy na skos. Zastanawiam się nad kupnem takiej, którą będę wiązać dłużej, przez brak kółek, ale za to materiał na plecach będzie przechodził krzyżowo, dzięki czemu ciężar dziecka rozłoży się równomiernie i moje plecy nie powinny już boleć. Pod względem praktycznym, nie podoba mi się też sam materiał. Wydaję się być bardzo cienki i niezbyt wytrzymały. Za to kolorystycznie idealnie w moim stylu. Trzeba też uważać przy wkładaniu dziecka do chusty. Konkretnie chodzi o to, by upewnić się, że dzidziuś jest bezpieczny, czyli jak najwięcej materiału wsunąć pod pupkę. Zdarza się, że podczas noszenia trzeba to poprawiać.
Jeśli chodzi o najważniejszego użytkownika to śmiało mogę napisać, że Lilka bardzo dobrze czuję się w chuście, ale jeśli nie uda jej się zasnąć to gdzieś po 30-45 minutach ma dosyć (podejrzewam, że po prostu robi się ścierpnięta). Póki co noszę ją tylko w jednej pozycji, czyli przodem do mnie, na biodrze w siadzie "żabki". Jeśli zaśnie to bardzo łatwo idzie ją odłożyć do łóżeczka, właśnie dzięki temu wiązaniu kółkowemu (luzujemy materiał, wyciągamy z kółka i dziecko jest wolne). Pierwszy raz włożyłam Lilkę jak miała skończony miesiąc. Tak jak ją wkładałam to od razu ją wyciągałam. Mała mogła być noszona wtedy tylko w pozycji leżącej i bardzo jej to nie odpowiadało, od razu płakała. Nie wiem dlaczego, może ja coś źle robiłam.
W jednym z postów padło pytanie o przyzwyczajenie dziecka do bycia na rękach. W tej kwestii trudno mi coś doradzić. Aktualnie Lilka jest na etapie, że bardzo chce być noszona. Lubi oglądać co się dzieje i pozycja w pionie to podstawa. Tak więc od kilku dni każde odkładanie kończy się płaczem. Wcześniej nie było czegoś takiego, a chusty używam tyle samo. To chyba zależy od tego ile chcemy nosić naszego szkraba. Jeśli codziennie i dosyć długo to na pewno się przyzwyczai, że mama jest tak blisko. Ja, aż tak często z chusty nie korzystam, bo nie mam takiej potrzeby.
Chustę piorę w 40 stopniach, ale przed praniem wkładam ją do siateczki ochronnej, żeby metalowe kółka nie obijały się o bęben.