ODCZUCIA MŁODEJ MAMY PO PORODZIE

Dziś post na prośbę autorki bloga: ZIMOWA MAMA.
Jak to wszytko wygląda po 3 miesiącach z perspektywy mamy? Różnie, ale na pewno bardziej pozytywnie niż negatywnie.

PORÓD
Było ciężko. Poród to nic przyjemnego i każda mama o tym wie. Myślałam, że było naprawdę źle, ale już kilka godzin po wszystkim, kiedy usłyszałam opowieści innych dziewczyn z sali wiedziałam, że mogę dziękować za to, że tak szybko i sprawnie to u mnie przebiegło. Dziś myślę tak samo, ale nie zgadzam się z tym, że zapomina się o bólu porodowym. Ja na pewno go nie zapomnę. Na samą myśl, ciarki mnie przechodzą. Mimo tego, jeśli będzie mi dane jeszcze zostać, po raz kolejny mamą to jak najbardziej chcę rodzić naturalnie. Głównie ze względu szybkiego dojścia do siebie i możliwości, by krótko po wszystkim mieć dzidzię przy sobie.

PIERWSZE CHWILE Z MALEŃSTWEM
Lilkę dostaliśmy, na 2 godziny, jakieś pół godziny po tym jak się urodziła. Są to najpiękniejsze momenty. Tyle czekania i w końcu mogłam ją trzymać i przytulać. Z perspektywy czasu, najbardziej żałuję tego, że nie przystawiłam jej od razu do piersi. Zrobiłam to dopiero z pomocą położnej, gdzieś po 7 godzinach (kiedy przynieśli mi Lilkę już na stałe).

KARMIENIE
Cudownie wspominam tylko pierwsze karmienie, niezapomniane, cudowne uczucie. Przy drugim i kolejnym następnym, piersi miałam już mocno poranione i ssanie po prostu bolało. Pomocne okazały się silikonowe nakładki. Lilka piła już przez nie do końca, bo z przyzwyczajenia nie chciała już bez. Całkowicie przestałam karmić w 9 tygodniu. Po zapaleniu piersi, pokarm zrobił się jałowy i Lila nie mogła się najeść. Najpierw tylko dokarmialiśmy mlekiem modyfikowanym, ale stopniowo dawki były zwiększane. Dziś kiedy poczytałam trochę na ten temat wiem, że prawdopodobnie za szybko się poddałam. Niestety kierowałam się tylko tym co mówi położna, która niestety nie do końca dobrze mi doradzała.

PRZYGOTOWANIA DLA DZIECKA
Najważniejsze co doceniłam kiedy na świat przyszła nasza córeczka to, to, że zdążyłam wszystko dla niej przygotować. Ułożone ubranka, przygotowane łóżeczko, itp. Kiedy to wszystko jest gotowe na powrót do domu, możemy w pełni poświęcić się opiece nad dzieckiem. W ciąży myślałam, że jeśli nie zdążymy czegoś kupić to nic się nie stanie. Dokupimy kiedy Lila będzie już z nami. Teraz wiem, że byłby to zakup szybki i na siłę. Zresztą zakupy to ostatnia rzecz, na jaką miałam ochotę w pierwszych tygodniach po porodzie.

MOJE CIAŁO
całej ciąży przybyło mi 14 kg, czyli akurat tyle ile najczęściej zalecają lekarze. Najszybszy przyrost wagi miałam na samym początku, ale i apetyt wtedy najwięcej mi dopisywał. Później wszystko zwolniło i tyłam równomiernie. Na miesiąc przed porodem, waga stanęła już do rozwiązania. Na dzień dzisiejszy zostało mi jeszcze do zrzucenia 3 kilo, ale nie dążę do tego na siłę. Włosy i paznokcie w ciąży były w bardzo dobrej kondycji i tak utrzymało się do dziś. Za to miałam i mam problemy ze skórą. Zrobiła się jeszcze bardziej wrażliwsza niż była. Kilka razy wyszło mi uczulenie od kremów, których wcześniej używałam bez problemu.

STAN EMOCJONALNY
Po porodzie nie miałam żadnych problemów z zaakceptowaniem nowej sytuacji. Było ciężko nie powiem, ale szybko się do tego dostosowałam. Kryzys miałam tylko raz. W 3 dobie, w szpitalu. Dopadło mnie zmęczenie, było strasznie gorąco, wszystko bolało. Dowiedziałam się, że z Lili zostajemy jeszcze 5 dni. Wszystko się we mnie skumulowało i płakałam cały dzień. Na następny, wzięłam się w garść i dzielnie wytrwałam. Dziś myślę, że na dobre wyszedł mi dłuższy pobyt w szpitalu. Lili została dokładnie przebadana, a ja w pełni doszłam do siebie po porodzie, dzięki czemu do domu wróciłam całkowicie sprawna i wypoczęta.

Z perspektywy czasu wiem, że wiele rzeczy zrobiłabym inaczej. Pewnie każda z Was tak ma, ale mądry człowiek po szkodzie.
Żałuję, że tak mało wiedziałam. Naprawdę dużo spraw mnie zaskoczyło. Nie chciałam za dużo czytać na temat porodu i całej tej otoczki, bo po prostu się bałam (głównie tego, że negatywnie się nastawię). Przestałam oglądać wszystkie programy telewizyjne o takiej tematyce. Dziś wiem, że lepiej być źle nastawionym, niż kompletnie nieświadomym.
Przy drugim bobasku będzie już o wiele pewniej i świadomej.

ŁAPIEMY OSTATNIE CIEPŁE DNI

W blogowym świecie dużo ostatnio małych i dużych wypadów. I my postanowiliśmy choć na chwilkę wyrwać się z domku.
Niestety nastąpił koniec lata. Normalnie bardzo bym się z tego faktu cieszyła, ale teraz kiedy jest z nami Lili postrzegam tę porę roku zupełnie inaczej. Ja zdecydowanie wolę wiosnę i jesień. Około 20 stopni to temperatura idealna dla mnie. Kiedy jest ciepło możemy oszczędzić dziecku ubierania w grube rzeczy. Lili już teraz coś źle zaczęła znosić ubieranie, i aż strach pomyśleć co to będzie jak przed wyjściem do zakładania dojdzie nam kilka warstw.

Dziś u nas już deszczowo i pochmurnie. Szaro, buro i brzydko. Na szczęście wczoraj zdążyliśmy wykorzystać ładną pogodę i wybraliśmy się nad jeziorko do Kiekrza pod Poznaniem. Pochodziliśmy trochę po lesie gdzie Lilka bez końca oglądała drzewka. Był też czas na karmienie.










WSPOMNIENIA

Dziś robiłam porządek w telefonie. Tak, tak w telefonie :). Jestem pedantką do bólu, ale do rzeczy :).
W telefonie mam zapisane pełno notatek. Zapisuje co muszę zrobić, ważne sprawy, plany, itp. Raz na jakiś czas przeglądam wszystko i kasuję to co niepotrzebne. Dziś się za to zabrałam i trafiłam na notkę z 4 czerwca, o której zupełnie zapomniałam.

A o czym te zapiski? O skurczach :).
Kiedy o godzinie 4.12, obudził mnie pierwszy skurcz, podświadomie wiedziałam, że coś zaczyna się dziać. Nie chciało mi się wstawać, a pod ręką był tylko telefon. Tak więc wzięłam go i notowałam.

4.12, 4.24, 4.35, 4.44, 4.56, 5.06, 5.20, 5.28, 5.39, 5.50, 6.03, 6,15, 6.24, 6.36, 6.46, 6.56, 7.06, 7.14, 7.26, 7.33, 7.44, 7.51, 8.00, 8.11, 8.23...


Wzruszyłam się kiedy to czytałam. Powróciły myśli i odczucia jakie mi wtedy towarzyszyły. Byłam strasznie podekscytowana i szczęśliwa, że coś zaczęło się dziać. Wiedziałam, że rozpoczyna się ostatni etap, którego uwieńczeniem będzie widok mojego wyczekiwanego dziecka.
Jednocześnie uświadomiłam sobie, po raz kolejny, o tym jak dobrą podjęłam decyzję, by pisać bloga. O tylu rzeczach zdążyłam już zapomnieć. Tu wszystko mam zapisane i w każdej chwili mogę wrócić myślami do cudownych chwil.

3 MIESIĄC Z ŻYCIA LILI

STATYSTYKA:
  Waga - 5,69 kg
  Wzrost - 60 cm
  Rozmiar ubrań - 56 i 62
  Rozmiar pieluch - 2
  Mleko - Bebilon 1
  Porcje mleka - 120 ml / 5 porcji
OSIĄGNIĘCIA:
  Gaworzy.
  Odpowiada uśmiechem na uśmiech.
  Piszczy i głośno pokrzykuje.
  Bardzo długo potrafi utrzymać główkę.

Gaworzenie jest już u Lili na porządku dziennym. Lileczka pogada do mamy i taty, ale chętnie utnie też pogawędkę z pluszakami :).

Śmieję się do niej bardzo często i za każdym razem w odpowiedzi dostaję to samo. Uśmiech dziecka to coś pięknego.

Lili ma głos, i to donośny głos. Daje nam o tym znać bardzo często poprzez piszczenie i długie gaworzenie.

Nasza Lilunia jest już bardzo silna i naprawdę długo potrafi utrzymać główkę. Oczywiście nie pozwalam jej na to za bardzo.

Nasz rytm dnia trochę się zmienił od tego miesiąc temu. Przede wszystkim postanowiliśmy kłaść Lilkę wcześniej spać, bo doszłam do wniosku, że 22.00 to jednak za późno. Na dzień dzisiejszy kąpiemy ją między 20.00, a 20.30. Potem oczywiście mleczko, dobranocka i zasypianie we własnym łóżeczku. Z nocami nadal bez zmian i póki co wszystkie zaliczam do całkowicie przespanych. Jeśli chodzi o rozpoczynanie dnia to z tym jest różnie. Raz Lili budzi się między 8.00, a 8.30. Innym razem potrafi spać nawet do 9.30. Nie wybudzam jej na siłę. Niech śpi tyle ile potrzebuje. W ciągu dnia, też jest niezłym śpiochem, bo zasypia po każdej butelce i drzemka trwa około godziny do półtorej. Śpi w swoim łóżeczku, w sypialni. Zawsze też zamykam drzwi, żeby miała ciszę. Na początku w ciągu dnia kładłam ją na naszym łóżku, ale my mamy bardziej miękki materac i Lila za każdym razem budziła się cała mokra.

Moja kochana dziewuszka jest już coraz większa. Aktualnie zakładam jej ciuszki z rozmiaru 62. Dzięki przedłużaczom (pisałam o nich: TUTAJ), cały czas mogę ją ubierać w bodziaki w rozmiarze 56, które właśnie teraz są jej idealnie dobre na szerokość. Dobre zrobiły się też bluzeczki rozpinane, z rozmiaru 56.

LILIA W TRZECIM MIESIĄCU ŻYCIA



POPRZEDNIE MIESIĄCE
1 / 2

PIERWSZA KOLKA

I stało się, dopadła moje dzieciątko. Tak się jej obawiałam. Zastanawiałam się, czy rozpoznam, że to ona, czy będę umiała pomóc Lili. Na całe szczęście, kolka wystąpiła tylko raz, mam nadzieję, że pierwszy i ostatni.
Było ciężko, ale z opowiadań innych mam wiem, że mogło być o wiele gorzej. Wszystko wydarzyło się kilka dni temu. Kolka wystąpiła u Liluni późnym wieczorem. Na krótko przed porą kąpania. Cały dzień był taki jak wszystkie poprzednie. Lilka był bardzo spokojna i nagle wieczorem, momentalnie z chwili na chwilę zaczęła mocno płakać. Płacz z czasem przerodził się we wrzeszczenie i krzyczenie. Miałam wrażenie, że za chwile zedrze sobie gardło.
Nie pomagało nic. Butelka, smoczek, noszenie, bujanie, czy karuzela. Próbowaliśmy też ciepłych okładów na brzuszek, ale i to nie pomogło.
Lilka płakała i krzyczała bez przerwy. Po ponad godzinie, ciągłego płaczu i naszych przeróżnych prób pomocy przypomniał mi się polecany sposób z suszarką do włosów. Kiedyś przypadkiem znalazłam ankietę, w której pytano rodziców o najlepszy sposób na uspokojenie niemowlęcia i na pierwszym miejscu była właśnie włączona suszarka do włosów. Pomogło, choć nie do końca jestem pewna, czy to zasługa jedynie suszarki. W tym samym momencie M. wziął Lili na ręce i stał z nią przy oknie, a dodatkowo była już bardzo zmęczona.
Skończyło się tak, że zasnęła na rękach przy szumie suszarki. Jeśli kolka przytrafi się też Waszym dzieciom to polecam wypróbować tą metodę, bo w jakim stopniu na pewno uspokaja dzidziusia.

Lili pospała kilka godzin i po przebudzeniu było już dobrze. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli więcej przez to przechodzić.