OPOWIEŚĆ O MOIM KARMIENIU

16:30:00 alinadobrawa 0 Comments

Moja mleczna przygoda trwa nieustannie od ponad trzech miesięcy. Niektórzy z Was mogą pomyśleć, że to przecież tyle, co nic i skąd w ogóle tak wczesna radość, ale dla mnie to już ogromny sukces i wielki powód do dumy. Tym bardziej, że po raz drugi miałam kiepski start.
Nasze początki nie były łatwe. Pierwsze nieudane przystawienie, pierwszy nawał, nad którym ciężko było mi zapanować, ból i karmienie przez łzy. Karmiłam, cały czas mając w głowie, że to tylko teraz, że tylko ten początek jest taki ciężki. Wiedziałam, że trzeba zacisnąć zęby i przetrwać, bo potem będzie już tylko lepiej. Nie myliłam się, jest cudownie :).

Co najbardziej mi pomogło?
Otóż to, że nie wyszło mi z Lilką. Niestety, ale przy karmieniu Lili popełniłam pełno błędów, które spowodowały, że nasza przygoda skończyła się po miesiącu. Na samej piersi Lilka była ledwie dwa tygodnie. Skończyło się, bo nie miałam wiedzy i zbyt mało silnej woli, żeby zawalczyć. Nie katuję się z tego powodu, bo moje starsze dziecko świetnie wyrosło na mleku modyfikowanym, ale obiecałam sobie, że przy kolejnym maluszku będzie już inaczej.
Trzy lata temu popełniłam błąd już na samym początku. Jeszcze będąc w pierwszej ciąży, mówiłam sobie, że na nic się nie nastawiam, co ma być, to będzie. To był błąd, bo problemy, które się pojawiły, po prostu przyjęłam, zamiast próbować je pokonać.
Tym razem już od samego początku, kiedy wiedziałam, że po raz drugi zostanę mamą, od razu obiecałam sobie, że zrobię wszystko, żeby zawalczyć o karmienie moim mlekiem. Takie właśnie nastawienie pomogło mi już od pierwszego dnia bycia mamą Dalii. Tym razem też nie bałam się pytać i prosić o pomoc. Tutaj też po raz kolejny bardzo chcę podziękować Weronice (BUDUJĄCA MAMA) za poświęcony mi czas i przekazanie ogromniej wiedzy i wielu cennych wskazówek, które bardzo mi pomogły przetrwać i pokonać wszystkie przeszkody.
Mając dzisiejszą wiedzę na temat karmienia piersią, wiem na sto procent, że z Lilką też by się nam udało. Kryzys, który wtedy mnie dopadł, poszłoby pokonać. Dzień, czy dwa i wszystko wróciłoby do normy.

Teraz przy drugiej przygodzie z karmieniem zdecydowanie najgorszy okres dotychczas, miałam zaraz po wyjściu ze szpitala. Wtedy właśnie dostałam nawału, nad którym ciężko było mi zapanować. Zaczęło też mocno boleć ssanie Dalii. Do tego jeszcze ogólne zmęczenie po porodzie i tak namnożył się spory kryzys.
Przy nawale ciężko było sobie poradzić. Dalia piła krótko, a mleko nachodziło szybko w coraz większej ilości. Co chwilę lądowałam pod prysznicem, żeby w miarę naturalnie sobie z tym poradzić. Po dwóch dniach mozolnego odciągania i w miarę częstego przystawiania Dalci, w końcu pomogło. Nadeszła pierwsza niesamowita ulga. Wiedziałam i na szczęście nie myliłam się, że teraz będzie już tylko z górki.
Zdarzały się jeszcze gorsze dni, czy momenty, ale potrafiłam sobie już z nimi sama radzić. To jest chyba mój największy sukces! Wiedza, której tak bardzo mi zabrakło przy Lilce.

Karmienie piersią to cudowna sprawa, teraz to wiem. Uwielbiam tę bliskość, dotyk, te malutkie rączki trzymające się mojej bluzki, te oczka, które tak się we mnie wpatrują. Naprawdę warto było przejść przez ten ciężki początek, żeby teraz mieć taką nagrodę.
Tak, karmienie Dalii to dla mnie piękna nagroda macierzyństwa.

0 komentarze:

DZIĘKUJĘ ZA KAŻDY POZOSTAWIONY KOMENTARZ