NIE STRASZMY NASZYCH DZIECI

08:00:00 alinadobrawa 26 Comments

"Bądź grzeczny, bo cię pani zabierze". Mówicie tak do dziecka albo byliście świadkiem sytuacji gdzie rodzic w ten sposób straszy dziecko?
Ja do Lili nigdy się tak nie zwrócę, ale widziałam takie straszenie wiele razy, raz nawet to mną, jednego malucha postraszono. Nie przemilczałam tego oczywiście, grzecznie poprosiłam mamę, by w ten sposób nie robić i mną dziecka nie straszyć, a do malucha puściłam ciepły uśmiech z zapewnieniem, że nie ma się czego bać.

Wzbudzić lęk w dziecku można na setki sposobów. Wymyślamy na poczekaniu, że pójdziemy gdzieś, zostawimy dziecko, opowiadamy o potworach, dziadach, babach, itp. Dla nas dorosłych to tylko puste słowa, słowa, które mają pomóc zapanować nam nad dzieckiem, które zachowuje się nie tak jak chcemy.
Dla dziecka to strach i przerażenie. Myśl, że może być zabrane od mamy, czy taty. Dziecko nie rozumie, że tylko żartujemy, dla niego to prawdziwe słowa, w zasadzie to prawdziwa groźba.
Wzbudzanie w dziecku strachu i lęku po to, by osiągnąć posłuszeństwo wobec nas jest niczym innym jak objawem naszej bezradności i bezsilności. Takie jest moje zdanie. Nie radząc sobie z emocjami dziecka, bo tak to są emocje, a nie złe zachowanie, uciekamy się do różnych rzeczy. Jedni uderzą, inni zastraszą, niektórzy nie będą zwracać uwagi, ale na szczęście wielu postara się wytłumaczyć.
Zastraszając, kilkoma słowami zatracamy w dziecku poczucie bezpieczeństwa. Wydaję nam się, że dziecko za chwilę i tak zapomni, ale nie zawsze tak jest. Może pamiętać nasze słowa i to bardzo długo. Takie doświadczenie, często może wywołać w nim lęki, nieśmiałość, czy strach. Nie tylko teraz, ale i w przyszłości.

Lilia ma teraz ponad 2 lata i uwierzcie mi, że bunt, gniew i złość nie są nam obce. Czasem jest ciężko i trwa to długo, ale udaje nam się uspokajać ją poprzez rozmowę i tłumaczenie. Na szczęście rozumie coraz już więcej, więc coraz łatwiej coś wytłumaczyć, przekazać.
Straszyć nie będę, nie chce tego robić. Jestem mamą i moja rola w wychowaniu jest zupełnie inna. Dla Lili jestem teraz najważniejsza, do mnie przychodzi, kiedy jej źle, kiedy się boi, kiedy jej smutno. Moim zadaniem jest zrobienie wszystkiego, by czuła się bezpieczna i kochana, nie odwrotnie.
Dlatego tak ważne jest, żebyśmy nie uciekali się do takich sposobów w momencie kiedy dziecko zachowuje się nie tak jak chcemy. Nie straszmy tylko rozmawiajmy. Trwa to dłużej, ale działa, zapewniam Was :).

26 komentarzy:

  1. Są sytaucje, gdy nastraszyć trzeba. No dobra, może nie nastraszyć, ale ostrzec, co się może stać. Ja dopuszczam "nie uciekaj, bo możesz się zgubić. Nie będzie mamy i taty i może zabierze Cię ktoś obcy". Niestety Polka nam się juz raz zgubiła (ona się nie zorientowała), wiele razy gdzieś w markecie uciekała i jedynie takie "straszenie" pomaga, bo mniej więcej wyobraża sobie, co może się stać.

    Z drugiej strny, nienawidze jak ktoś mówi, ze mi ją zabierze. Raz baba u lekarza przeszła samą siebie. Siedziałyśmy z Polką (miała z 1,5 roku, max 2 lata, nie pamiętam) w poczekalni i się nudziła, zaczęła rozsypywać kamyki spod kwiatka. Nie ragowała na moje uwagi, zaczęłam więc za nią sprzątać. Nagle jakaś baba bierze ją na kolana i mówi, że jak nie będzie grzeczna, to ona ją od mamy zabierze. Od razu babie powiedziałam, ze tak się nie mówi, a Poli że nikt jej nie zabierze, bo mama nie odda. Masakra. Najgorsze z tym zabieraniem dziecka na kolana. Kiedys też jakis dziad próbował na poczcie szalejąca Polkę wziąć. Na szczęście się go przestraszyła i przyszła do mnie (swoją drogą na poczcie mogliby w końcu kącik dla dzieci zrobić, bo czasem się 20 minut w kolejce czeka), ale nie lubię takich sytuacji, bo ona dość ufna jest

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no wiadomo, to co opisałaś to zupełnie inna sytuacja :). Ostrzegać wręcz trzeba, żeby dziecko wiedziało co może je spotkać. Ja w poście piszę tylko o tym celowym kłamaniu kiedy chcemy by dziecko było posłuszne.

      To rzeczywiście miałyście nie miła sytuację. Po co to się w ogóle wtrącają ludzie?!
      Z pocztą masz rację, tyle miejsca tam mają w dodatku.

      Usuń
    2. Całkiem inną sytuacją jest właśnie ostrzeganie o prawdziwych konsekwencjach, a całkiem inną wymyślanie bajek i straszenie całym światem w koło.
      Ale zasadniczo myślę, że słowa "nie uciekaj, bo możesz się zgubić. Nie będzie mamy i taty." wystarczą. Szansa, że ktoś nam zabierze dziecko w sklepie jest naprawdę bardzo malutka. A ja mam zawsze obawy przed straszeniem dziecka innymi ludźmi, bo to dziecko jednak niedługo pójdzie w świat, będzie musiało sobie radzić samo, będzie musiało się dogadywać z ludźmi wokół. I ja szczerze mówiąc wolałabym, żeby moje dziecko wyrosło na kogoś otwartego, komunikatywnego, a nie bało się, bo mu wpoję, że "inni" ludzie stanowią zagrożenie.

      Usuń
  2. Jak dobrze pamiętam ze swoich czasów straszenie "zjedz obiad, bo pójdziesz do pana z betoniarką". No i Monika jadła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I pewnie jadłaś ze strachu :(. Ja na szczęście nie miałam tak mówione, a przynajmniej nic takiego nie pamiętam :)

      Usuń
  3. Też nie straszę... Natomiast na słowa (gdy synu nie chce współpracować na spacerze) "to mama idzie, papa" Aleksander odwraca się w swoją stronę, woła "papa" i to ja za nim biec muszę ^^"

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś szłam z Młodą i moim tatą. Szła matka z 4 dzieci i jedno uciekało. Powiedziała do niego, że pan go zabierze. Mój tata odpowiedział, że nie zabierze bo ma swoją wnuczkę i mu wystarczy- chciał to obrócić w żart. Ja posłałam babie powalające spojrzenie. Nie cierpię takich sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I, że ludziom nie jest wstyd tak się zwracać to obcych osób :/ Dobrze zrobiłaś.

      Usuń
  5. Zofia ma totalny olew, jak chcę ją "niby" zostawić, żeby jednak ona sama ruszyła z miejsca :P zbyt cwana jest. Są za to ludzie, których się boi od pierwszego wejrzenia. Nie wiem, czy to źli ludzie, ale szanuję jej zdanie i nie karzę na siłę się z nimi witać np.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w tej kwestii Lila od początku tak ma. Boi się i jest nieśmiała w stosunku do obcych, ale dla mnie to jest akurat na plus. Przynajmniej teraz.

      Usuń
  6. Masz całkowitą rację, mnie też strasznie razi takie straszenie dzieci. Czasem może się do czegoś ucieknę, ale w takiej wersji light, natomiast tekst "bo pani cię zabierze", lub tym podobne, nie mieszczą misie w głowie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałabyś widzieć moje zdziwienie jak pewna pani, właśnie mną postraszyła. Dlatego, że akurat przechodziłam obok niech kiedy jej dziecko nie chciało czegoś oddać.

      Usuń
  7. U nas to działa na zasadzie żartu. Wszyscy się boją bociana. Kuba mówi że Bocian Ugryzie Zoche w Nóżki i ona biega z piskiem po całym mieszkaniu. Potem ona nas straszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się obraca w żart to też zupełnie co innego :).
      Zośka ma z tego radość, a nie przerażenie i lęk :)

      Usuń
  8. U nas to działa na zasadzie żartu. Wszyscy się boją bociana. Kuba mówi że Bocian Ugryzie Zoche w Nóżki i ona biega z piskiem po całym mieszkaniu. Potem ona nas straszy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z wielkim bólem ale muszę przyznać że my popełniliśmy ten błąd i go straszyliśmy od kilku miesięcy nie jest straszony niczym bo nadal odczuwamy skutki poprzednich strachów boi się wszystkich i wszystkiego ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, że zauważyliście, że straszeniem można zrobić dużo złego.
      Oby szybko zapomniał. Całusy :*

      Usuń
  10. Staram się dziecku wiele tłumaczyć, choć bywa czasem ciężko i mam dosyć- to nie odpuszczam. Niestety strachem nie osiągnie się zamierzonego celu. Mało tego, dziecko w późniejszych latach może odczuwać strach przed wieloma rzeczami z dzieciństwa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak czasem jest naprawdę ciężko. Moja Lili w złości zaczyna się sama nakręcać i jest jeszcze gorzej, ale czekam i w końcu moje słowa do niej docierają :).

      Usuń
  11. Czytając Twojego bloga widzę, że mamy podobne podejście do wielu tematów związanych z macierzyństwem - to fajne :) Takie rodzicielstwo bliskości. Dla dziecka i z dzieckiem, a nie obok niego. Na co dzień często spotykam się z odmiennymi sposobami na wychowywanie... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodzicielstwo bliskości jak najbardziej :). Ja w takim wychowaniu widzę same plusy :)
      Pozdrawiam ciepło :*

      Usuń
  12. Wszystko się zgadza. Ja nie do końca rozumiem w ogóle takie straszenie. Chyba ani razu w sytuacji kryzysowej (a sporo już ich było) nie przyszło mi do głowy straszenie dziecka.
    Chociaż kiedyś w przychodni mieliśmy zabawną sytuację - było sporo ludzi, ale względnie cicho. Mówię do synka, poczekaj jeszcze spokojnie, zaraz wejdzie ta pani, my po niej, a potem pojedziemy do Baby Jagi". Od razu kilka mam podłapało, że one też swoje dzieci straszyły "babą jagą", i musiałam się tłumaczyć, że synek na babcię mówi Baba Jaga, bo był jeszcze za mały, żeby powiedzieć babcia Jagoda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Baba Jaga" - no tak :), rzeczywiście śmieszna sytuacja :).
      Super, że myślimy podobnie :)

      Usuń
  13. też nie lubię takich sytuacji. dzieci później miewają koszmary senne. Myślę że każdy powinien znaleźć inny swój wlasny sposób na dziecko a nie straszenie bo takie rzeczy na przyszłość mogą rzutować.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mnie dziecko raz uciekło z supermarketu i schowało się na zewnątrz. Chciała zrobić niespodziankę. Bałam się jak nigdy. Straszyć nie można, ale tłumaczyć trzeba, bo dzieci wierzą, że tylko dobrzy ludzie są na świecie. A rzeczywistość potrafi być inna :(

    OdpowiedzUsuń

DZIĘKUJĘ ZA KAŻDY POZOSTAWIONY KOMENTARZ