RELACJA MIĘDZY KOTEM, A DZIECKIEM - #3

To już trzeci post z opisem relacji między Lilią, a Whiskasem (dla zainteresowanych dwa poprzednie: TUTAJ i TUTAJ). Ta notka będzie już ostatnią z tej serii. Jestem pewna, że nic już się nie zmieni.
Może niektórzy pamiętają, że początki były u nas kiepskie. Przeszliśmy długą i czasami ciężką drogę, ale warto było czekać.

Kiedy ja po porodzie leżałam z Lileczką w szpitalu, M. przyniósł do domu ubranko, które Lila miała cały dzień na sobie. Podobno miało to pomóc w pierwszym kontakcie kota z dzieckiem, szczerze? Na pewno nie zaszkodziło, ale chyba też nic nie dało. Whiskas nie specjalnie się tym zainteresował, powąchał i tyle. To była pierwsza porada jaką znalazłam w poszukiwaniu sposobów na przygotowanie kota na dziecko.
Kolejnym pomysłem na jaki trafiłam i wykorzystałam, było pozwolenie kotu na przywitanie dzidziusia. Kiedy przyjechaliśmy ze szpitala do domu, Lili spała. Postawiliśmy fotelik na podłodze i daliśmy Whiskasowi czas. Zachował się książkowo, powąchał z każdej strony, popatrzył i odszedł. Pomyślałam, że może będzie dobrze. Niestety nie było.
Mimo, iż Lili prawie cały czas spała i rzadko kiedy płakała, a właśnie o hałas bałam się najbardziej. Whiskas zachowywał się i wyglądał na strasznie zagubionego. Chował się, unikał nas. Bardzo było nam go szkoda. Mimo to nic nie robiliśmy. Zachowywałam się wobec niego tak jak zawsze. Biedaczek sam musiał się z tym uporać i zaakceptować nową sytuację. Straszono mnie, że może atakować Lilkę, ale on wręcz przeciwnie bał się jej. Nie było opcji, żeby sam do niej podszedł, a kiedy ja przystawiłam Lili do niego to od razu uciekał w popłochu.
Mała zmiana nastąpiła po niecałych trzech miesiącach. Wtedy Whiskas pozwalał już na bliską obecność z Lilką, ale tylko wtedy kiedy on tego chciał. Zaczął kłaść się przy niej kiedy spała w sypialni. Wrócił też do spania w nocy z nami. Nawet kiedy dodatkowo na łóżku była Lili. Przychodził do nas kiedy wszyscy razem biliśmy w pokoju, siadał i obserwował :).
I tak wszystko powolutku się toczyło. Z miesiąca na miesiąc było coraz lepiej, aż gdzieś na przełomie ósmego i dziewiątego miesiąca Lili, nasz kociak całkowicie powrócił do tego jaki był zawsze. Lili już wcale mu nie przeszkadzała. Od tamtej pory sam do niej przychodzi, a czasem nawet się łasi. Towarzyszy nam nawet podczas kąpieli. Kiedy Lili zaczęła raczkować, był lekko zdziwiony, że sama do niego podchodzi, ale szybko przywyknął do nowej sytuacji. Jest nawet bardzo cierpliwy. Kiedy Gumbasek idzie w jego stronę zawsze czeka, aż całkiem podejdzie i dopiero ucieka. Lilu nie raz chwyciła go za sierść, ogon, czy pyszczek i Whiskas nigdy jej nie udrapnął. Nawet nie próbował tego zrobić.

Ogromnie się cieszę, że w końcu jest tak jak być powinno. Jednak wcześniej nie pomyślałbym, że to może, aż tyle trwać, a jednak. Co najważniejsze trzeba cierpliwie czekać i nie robić nic na siłę. Whiskas widocznie potrzebował, aż tylu miesięcy, żeby przyzwyczaić się do nowego członka rodziny. Na pewno największe znaczenie ma tu to, że on był w domu jako pierwszy. Wszystko było do jego dyspozycji, nas miał tylko dla siebie i oczywiście duża ilość czasu była poświęcona tylko jemu.
Warto pamiętać, że najważniejsze, by opiekunowie zwierzaka wykazali się dużym zaangażowaniem w to, by pojednać dziecko i kota. Jeśli zwierzę samo podejdzie do dziecka i nie robi nic złego to nie warto go odganiać. Trzeba mu pozwolić oswajać się w taki sposób jaki sam chce. Mimo, iż czasami byliśmy zmęczeni trzeba było się też pobawić z kociakiem, nie zapominać o głaskaniu. Przez cały czas staraliśmy się, by kociak nie poczuł się odrzucony.

Teraz trochę o Lili. Tak jak na początku troszkę bałam się o nią, tak teraz obawiam się o kota. Już od dawna systematycznie tłumaczę jej, że nie wolno chwytać kotka za ogon. Teraz kiedy już raczkuje pilnuję, by nie szła do niego kiedy, np. siedzi na podłodze i się myje, czy położy się, żeby pospać. Lili też próbuje już podbierać mu zabawki :). Trzeba jak najszybciej mówić dziecku, co wolno, a czego zdecydowanie nie. Musi dosyć wcześnie rozumieć, że kotkowi nie wolno czasami przeszkadzać, czy nigdy robić mu krzywdy.
U nas jest już coraz śmieszniej :). Jeśli schodzę na chwilę na dół, zamykam za sobą bramkę przy schodach. Kiedy wracam oboje przy niej na mnie czekają :). Kiedy chce puścić bańki też razem przychodzą. Jak dla mnie widok niesamowity, mój kot i dziecko razem.

A jak u Was to wyglądało? Mieliście jakieś ciekawe sposoby, czy nie robiliście nic? Jeśli macie jeszcze jakieś pytanie o kota i dziecko pod jednym dachem, to śmiało piszcie.



MAMA UWIELBIA - MIESIĄC MAJ

Dziś o moim kolejnym ulubieńcu.
Nie będzie to żaden gadżet, czy przedmiot. Tylko najwspanialszy i mój ulubiony miesiąc.

MIESIĄC - MAJ

To najlepszy miesiąc w roku. Wiosna w pełni, o nagły powrót zimy nie ma się co bać :). Soczysta zieleń na drzewach, pierwsze kolorowe kwiaty, kwitną na całego. To czas dla bzu, konwalii, bratków, kasztanów. Choć w tym roku przez kiepską zimę rozbudziły się już w kwietniu. Jest przyjemnie cieplutko, ale jeszcze nie męcząco gorąco. Jest po prostu tak jak lubię.
Dla mnie maj, to najpiękniejszy miesiąc  w roku. Urodziłam się w maju i miałam nadzieję, że i z Lileczką tak będzie, ale ona wolała czerwiec. Niedługo też Dzień Mamy, mój pierwszy, a więc chwilo trwaj. Niech te 31 dni dłuży się jak najmocniej.


PRZEPIS NA DESER JOGURTOWY Z PŁATKAMI OWSIANYMI I OWOCAMI

Dziś kolejny przepis na deserek dla niemowląt z wykorzystaniem jogurtu naturalnego jako głównego składnika.

JOGURT NATURALNY Z PŁATKAMI OWSIANYMI I JABŁKAMI Z BRZOSKWINIAMI

SKŁADNIKI:
- jogurt naturalny - pół opakowania (małego)
- płatki owsiane - 1 łyżka
- jabłka z brzoskwiniami - pół słoiczka (małego)
PRZYGOTOWANIE:
Mieszam wszystkie składniki.



17/52 - 2014

PORTRETY MOICH DZIECI, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ

17/52 - 2014

POMOCNIK W SPRZĄTANIU


GDZIE NA WAKACJE Z DZIECKIEM?

Rok temu nie mieliśmy z M. wakacji. Głównie ja nie chciałam. Niby podróż z kilkutygodniowym niemowlęciem to nic nadzwyczajnego, ale ja wolałam odpuścić.
W tym roku to co innego. Wyjazd jest obowiązkowy. Wyjazd za granicę póki co odpada, a gdzie się wybrać w naszym kraju? Góry, czy morze?
Właśnie między tymi dwoma zastanawialiśmy się na samym początku jednak oba odpadły.

GÓRY

ŹRÓDŁO: http://turystyka.wp.pl/

Lubimy z M. góry, ale to na tyle. Nie jesteśmy jakimiś zapaleńcami, którzy musza tam być minimum 2 razy w roku i obowiązkowo wspinać się całymi dniami. My byliśmy dwa razy w ciągu siedmiu lat. Latem i zimą. Ja zdecydowanie wolę góry latem, jest przepięknie.
No, ale wracając do wypadu z dzieckiem. Dla nas wyjazd, nawet w niskie góry, np. okolice Karpacza, byłby z Lilą męczący. Nie ważne, czy na spacer wybralibyśmy wózek, czy chustę. Jeśli ktoś nie jest przyzwyczajony do takich maszerowań to nie ma sensu.

MORZE

ŹRÓDŁO: http://www.national-geographic.pl/

Tu jest już bez wzniesień :). Tak więc ze spacerowaniem z dzieckiem nie ma problemu. Nad morze wybieramy się z M. zdecydowanie częściej. Choć ja kąpieli nie lubię, a opalać się nie mogę, to lubię tak po prostu posiedzieć na plaży.
Niestety i ta wersja wyjazdu u nas odpada. Głównie ze względu na pogodę, która nad morzem dosyć często się zmienia, a do tego silniejszy wiatr, którego nie cierpię. Drugim ważnym powodem dla, którego rezygnujemy jest tłum turystów. Tłumy jakoś wielce mi nie przeszkadzają, ale środek sezonu, np. w Kołobrzegu to jakieś szaleństwo. My z M. potrzebujemy trochę spokoju.

Skoro nie góry i nie morze to co nam zostało?

MAZURY

ŹRÓDŁO: http://www.polskieszlaki.pl/

Nigdy tam nie byliśmy. Tak więc to będzie nas wszystkich pierwszy wyjazd do krainy jezior. Gdzie konkretnie się udać jeszcze nie wiemy. Będę szukać, ale mam sporo czasu, bo nie będziemy rezerwować nic na przód. Wyjedziemy na spontanie, wtedy kiedy będzie najładniejsza pogoda podczas całego urlopu M. Będzie spokojnie, tak jak chcemy :). Spacery po lasach, leniuchowanie przy jeziorku.
Już się nie mogę doczekać. Choć nie ukrywam, że przeraża mnie wizja pakowania. Obawiam się też trochę samej podróży. Mieszkamy pod Poznaniem, więc trochę będzie do przejechania.

A jak było z Waszymi pierwszymi wakacjami z dzieckiem? Gdzie się wybraliście?
No i najważniejsze. Jak maluchy znosiły podróż?