ZAKUPY Z SECOND HAND - 1

Od dziś zapraszam Was na nowy cykl.
Będę Wam pokazywać co ładnego udało mi się kupić w lumpeksach. W sumie to nie tylko mi, bo muszę zaznaczyć, że dużą część ciuszków dostajemy od Lili cioci, której wyszukanie czegoś pięknego idzie zdecydowanie lepiej niż mi. Nie wiem jak często będą pojawiać się posty. Po prostu jak w nasze ręce wpadnie coś ślicznego, czy fajnego to na pewno Wam pokażę.
Zapraszam do obejrzenia tego co kupiłam ostatnio.

ZAKUPY Z SECOND HAND

BLUZKA - MARKS&SPENCER
Cena: 12,50 zł






LEGGINSY - MARKS&SPENCER
Cena: 12,50 zł





SPODNIE - MARKS&SPENCER
Cena: 14,00 zł





Bluzka i legginsy tworzą komplet, ale równie dobrze wyglądają w zestawieniu z innymi ubrankami. Bluzeczka wyjątkowo mnie urzekła, piękna i dziewczęca :).
Spodnie w gwiazdki od razu wpadły w moje ręce i uwierzyć nie mogłam, że są tak tanie, Nawet się nie zastanawiałam, czy brać :).

WSZYSTKIE ZAKUPY Z SECOND HAND W JEDNYM MIEJSCU: ZAKUPY Z SH.

MATKA WARIATKA, CZYLI JA NA POCZĄTKU MACIERZYŃSTWA

Matka wariatka. Dokładnie tak, najkrócej mogłabym opisać pierwsze 6 miesięcy z życia Lileczki, a moje z bycia mamą.
Jednak nie od razu mogłam tak powiedzieć :). Musiało minąć trochę czasu, by zauważyć pewne przegięcia z mojej strony w kwestii wychowania i opieki nad Lili. Wyrocznią było dla mnie wszystko to co mówiła położna, pediatra, czy przykłady opisywane w książkach i poradnikach. Kurczowo trzymałam się pewnych reguł. Dziś się z tego śmieję, ale przecież początki nie są łatwe :). Ja potrzebowałam czasu, żeby do wszystkiego nabrać więcej dystansu.
Poznajcie kilka moich utrapień.

KARMIENIE MLEKIEM
Póki karmiłam piersią nie było problemu. Cyc na zawołanie i koniec. Jednak kiedy przeszliśmy na butelkę było jasne, że dziecko ma być karmione regularnie, co 3 godziny. Uwierzcie mi, że dosłownie to przyjęłam :), aż za bardzo. Równiutko, co do minuty podawałam Lilce kolejną butelkę w ciągu dnia. Nie było ważne co, gdzie i jak. Zawsze byłam przygotowana na karmienie. Cały plan dnia miałam tak podporządkowany, by na porę jedzonka Lili była w domu. Jednak wiadomo, nie zawsze się tak da, więc czasem karmienia odbywały się tam gdzie nas zaskoczyła "godzina zero" :).
Dopiero po pewnym czasie wyluzowałam i zrozumiałam, że pół godziny wcześniej, czy później to nie tragedia. Dziecko to nie robot, którego możemy zaprogramować.

JEDZENIE
W tej kwestii to już w ogóle byłam zakręcona. Schemat żywienia mam opanowany do perfekcji. Jak w tabeli było zalecenie, by żółtko podawać 2-3 razy w tygodniu, to tak robiłam. Nie mniej, nie więcej. Nigdy też nie przyspieszyłam podania nowego produktu. Jeśli coś było od 5 miesiąca to podałam dopiero gdzieś tydzień, czy dwa po skończonym piątym miesiącu.
W tej kwestii przeszło mi zdecydowanie później niż z całą resztą. W zasadzie to do dziś zdarza mi się z czymś przesadzać. Jednak już wiem, że obiady, które jem ja, Lili nie zaszkodzą i nie zawsze musi mieć swój osobno przyrządzony. Raz na jakiś czas może dostać jajecznicę usmażoną na patelni, a woda z odrobiną owocowego syropu, też szkody jej nie wyrządzi. Tak mogłabym wymieniać i wymieniać. Jeśli chodzi o dietę Lili, jestem przewrażliwiona i to bardzo, ale cieszę się, że zaczynam się poprawiać :).

CUKIER W DIECIE
Jeszcze będąc w ciąży wbiłam sobie do głowy, że cukru będziemy unikać jak ognia. Wiadomo, bo niezdrowy, bo słodki smak uzależnia. Przy sklepowych pułkach, starannie czytałam etykiety, Wybierałam najlepsze produkty.
W końcu zmiękłam, odpuściłam. Oczywiście to nie znaczy, że teraz Lili wyjada z cukierniczki. Po prostu czasem pozwalam jej na małe co nieco. Jeśli babcia, która nie do końca to wszystko (czyt. moje fobie) ogarnia i przyniesie Lili, Danonka to już krzywo na nią nie patrzę. Przecież ten jeden serek krzywdy jej nie wyrządzi. Wiadomo, że nie będzie tego jadła codziennie. Kiedy sama jem jakiś placek, czy coś podobnego, dam zawsze spróbować.

DRZEMKA
Lili lubi posapać. Od samego początku jest wielkim śpiochem. Dosyć szybko opanowałyśmy schemat dnia, który się codziennie powtarzał i zawsze mogłam przewidzieć kiedy wypadnie Lilkowe spanie. Wbiłam sobie do głowy, że o tej i o tej, Lilu powinna spać i czasem usypianie kończyło się płaczem. Przecież dziecko nie zawsze może mieć ochotę na sen codziennie o tej samej porze.
Później (i tak jest do dnia dzisiejszego) już zaczęłam rozpoznawać u Lili objawy senności. Czekam, aż sama pokaże, że czas ją położyć.

UBIERANIE
Oczywiście chodzi tu o standardowe zastanawianie się, czy Lili na pewno nie było zimno. Na szczęście ten etap trwał u mnie bardzo krótko, bo niecały miesiąc, ale nie raz w upalne dni chciałam na Lili wcisnąć kolejną warstwę. Dobrze, że M. pilnował i nie pozwalał :).

TYLKO RODZICE
O tak :), tylko ja i M. zrobimy przy Lili wszystko najlepiej. Długo tak myślałam, aż w końcu doszło do mnie, że babcia, dziadek, czy ciocia mogą równie dobrze przewinąć i nakarmić. Dziecko jest częścią całej rodziny, a ja przez pewien czas chciałam ją odseparować i mieć tylko dla siebie.

DOBRE RADY
Co tu dużo pisać. Kiedy rodzi się dziecko, od wszystkich wkoło słyszymy co jest dla nas i maleństwa najlepsze, co robić, jak postępować. Ja zawsze wysłuchałam, ale wiadomo jednym uchem wleciało, a drugim wyleciało.
Dziś już wiem, że czyjeś rady, mogą się naprawdę okazać pomocne. I teraz sama chętnie doradzam, bo nic nie uczy lepiej niż doświadczenie.

Pisząc ten tekst zastanawiałam się ile z Was mam, które to przeczytają pomyślą sobie, że też tak miały :). Podobno to jak najbardziej "normalne" zachowanie wśród kobiet, które zostają mamami po raz pierwszy. Mam rację? Pochwalcie się jak było z Wami :).

32/52 - 2014

PORTRETY MOICH DZIECI, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ

32/52 - 2014

PEŁNIA SZCZĘŚCIA


OCHRONA PRZECIWSŁONECZNA DLA MAMY I DZIECKA

Lato w pełni. Upały doskwierają, więc post idealny. Dziś chce się z Wami podzielić, tym jak z Lileczką chronimy się przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych.
Ja słońca nie lubię, albo w zasadzie to ono nie lubi mnie. Bez warstwy kremu z SPF 30+ lub SPF 50+ nawet nie mam co wychodzić, a jeśli się odważę lub po prostu zapomnę o posmarowaniu to wieczorem jak w banku mam zagwarantowaną czerwoną i piekącą skórę, która na końcu (po kilku dniach) mi zejdzie. Taki mój los, karnację mam bardzo jasną, która nie ma szans, by się opalić. Mogłabym leżeć na plaży cały dzień, a i tak się nie opalę. Słońce wpływa źle nie tylko na moją skórę, ale i na samopoczucie. Nie zawsze, ale często po przebywaniu w słońcu źle się czuję (mdłości, zmęczenie). Przez tyle lat już się przywykłam i nawet mi nie zależy, żeby ubrać strój i z przyjemnością wylegiwać się na ciepłym piasku.
Lili na szczęście, w tej kwestii ma geny po tacie :). Słońce jej nie straszne, a nawet wręcz przeciwnie. Lilu uwielbia przebywać w promieniach słonecznych. Ja ją do cienia, a ona ucieka :). Mam nadzieję, że tak jej zostanie. Pamiętam, że ja jako dziecko też mogłam bez problemu przebywać na słońcu. Moje problemy zaczęły się jak miałam może z 10-12 lat.

Przedstawiam Wam nasze kosmetyki.



Na początek moje, te które aktualnie posiadam.


BIODERMA
PHOTODERM MAX - FLUID OCHRONNY - SPF 50+
Cena: 54,00 zł / 40 ml



MOJA OPINIA:
To moje pierwsze opakowane tego kremu i już wiem, że nie prędko go zamienie. Ma konsystencje jak najzwyklejszy krem nawilżający i właśnie to jest w nim najlepsze. Wszystkie kremy z tak wysokim filtrem, jakie dotychczas miałam były gęste. Tak gęstę, że ciężko było je rozsmarować. Do tego oczywiście się bieliły, a na koniec cała twarz się tak świeciła, że bez pudru ani rusz. Niby nic, ale kiedy na dworze jest ponad 30 stopni, to taka dodatkowa warstwa na skórze to ostatnia rzecz na jaką mam ochotę. Z tym kremem problem się rozwiązał. Rozsmarowuje się w mig, szybko wchłania, nie bieli i skóra się po nim nie świeci. Chroni przed słońcem bez zarzutu. Cienka warstwa wystarczy, nawet przy najmocniejszych upałach. Ja wybrałam wersję klasyczną, czyli krem, ale jest też dostępny w formie podkładu. Dla mnie ideał, polecam go ogromnie :).

LA ROCHE POSAY
ANTHELIOS XL - FLUID OCHRONNY - SPF 50+
Cena: 58,00 zł / 50 ml



MOJA OPINIA:
Ten krem mam już na wykończeniu i przez powyższego ulubieńca za nic nie mogę go zużyć do końca :). Był moim faworytem, rok temu, ale w tym przegrał z Biodermą. Chroni dobrze, nigdy nie miałam z nim problemów w tej kwestii. Jednak konsystencja jest nie dla mnie. Gęsty niemożliwie, przez co rozprowadza się koszmarnie i bieli, nie jakoś tragicznie, ale jednak. Również dostępny w wersji standardowego kremu jak i podkładu. Podkład miałam, ale już dość dawno temu, więc szczerze to nawet nie pamiętam jak się spisywał, ale chyba średnio skoro go nie zapamiętałam :).

SORAYA
BALSAM DO OPALANIA - SPF 30+
Cena: 16,00 zł / 200 ml



MOJA OPINIA:
Tego balsamu używam do ciała. Nie jest zły, ale nie zrobił na mnie, aż takiego wrażenia, żeby kupić go ponownie. Wolę przetestować coś nowego. Stosuję go do rąk, ramion i jeśli mam krótkie spodenki, to też do nóg. Chroni przed słońcem i ładnie pachnie. Ja od balsamu więcej nie oczekuję.

Jeśli chodzi o ochronę Liliczki to nie miałam pojęcia co kupić. Wybór był całkowicie przypadkowy.


PHARMACERIS
KREM OCHRONNY - SPF 30+
Cena: 29,00 zł / 125 ml



MOJA OPINIA:
Z punktu widzenia mamy, mogę napisać, że jestem z niego zadowolona, ale w przyszłym roku pewnie z ciekawości kupię coś innego. Troszkę ciężko się rozsmarowuję, co przy małym dziecku jest nieco uciążliwe, ale już przywykłam :). Na plus jest jego wydajność. Najważniejsze, że chroni i to dobrze. Lili często przebywa na słońcu i skóra ani razu nie była czerwona, czy podrażniona.

OILATUM BABY
KREM PIELĘGNACYJNY
Cena: 20,00 zł / 50 g



MOJA OPINIA:
Krem Oilatum, to najlepszy kosmetyk jaki mogę polecić do pielęgnacji dziecka. Jest z nami od samego początku. Pisałam już o nim na blogu dwa razy (do zobaczenia: TUTAJ i TUTAJ). Kiedy nie jest upalnie, to smaruje Lili właśnie nim. Sprawdza się rewelacyjnie.

Tak wygląda kwestia ochrony przed słońcem u mamy i córki. Macie jakiś swoich ulubieńców? Coś do polecenia?

14 MIESIĄC Z ŻYCIA LILI

STATYSTYKA:
  Waga - 10,5 kg
  Wzrost - 80 cm
  Rozmiar ubrań - 74 i 80
  Rozmiar pieluch - 4
  Mleko - Bebilon 3
  Porcje mleka - 240 ml / 2 porcje
  Zęby - 12
OSIĄGNIĘCIA:
  Chodzi trzymana za jedną rączkę.
  Wykonuję proste polecenia.
  Coraz więcej świadomie mówi.

Trzymana za dwie rączki, Lili śmiga już bardzo pewnie i zawsze kiedy chce wstać podaje obie łapki :). Kiedy chce ją trzymać za jedną, długo muszę się siłować, bo Lilu za nic nie chce puścić, ale kiedy się uda, to powolutku idziemy :). Co prawda chwieje się mocno, ale kroczki robi ładne. O samodzielnym chodzeniu w ogóle nie ma mowy i myślę, że nie prędko to nastąpi.

Lileczka coraz więcej rozumie z tego co się do niej mówi. Kiedy poproszę, by podała mi jakąś zabawkę, zrobi to. Pokazuje też niektóre przedmioty o które proszę.

Lili najwięcej gada, oczywiście po swojemu lub stara się powtarzać to co jej powiemy. Ostatnio jednak sama z siebie zaczyna mówić odpowiednio do sytuacji :). Kiedy idzie Whiskas mówi "kici, kici", a kiedy idziemy na spacer woła "da, da" :).

Oczywiście jak co miesiąc napiszę, że nasze dni się w ogóle nie zmieniają. Wszystko przewidywalne do granic możliwości :). Drzemki dwie i ciągle długie, zazwyczaj po 2 godziny. Druga drzemka została przesunięta i Lili śpi teraz po obiadku. Kiedy kładziemy ją na nocne spanie o 20.00, to rano budzi się o 7.30. Jak widać, moja córka potrzebuje bardzo dużo snu.

Lipiec obfitował w upalne dni, dzięki czemu Lili dość często kąpała się na ogrodzie. Uwielbia to :). Jest pluskanie, piszczenie i ogrom śmiechu.

Od trzech miesięcy Lili, ani drgnie z wagą. Cały czas ma równe 10,5 kg. Nie dziwi mnie to, bo na miejscu nie usiedzi, a i gdzieś od 3 tygodni nie zawsze zjada całą porcje posiłku jak to miało miejsce dotychczas.

Zaraz na początku 14 miesiąca Lili przeszła pieluszkowe zapalenie skóry. Było ciężko, za późno wybraliśmy się do lekarza, bo myślałam, że Alantan sobie z tym poradzi. Niestety, w ciągu jednego dnia tak się pogorszyło, że Lili cały czas płakała, bo ją szczypało i pewnie bolało. Pani doktor poleciła świetną maść i już po jednej nocy różnica była kolosalna, a Lilu wrócił dobry humor.

LILIA W CZTERNASTYM MIESIĄCU ŻYCIA


POPRZEDNIE MIESIĄCE
1 / 2 / 3 / 4 / 5 / 6 / 7 / 8 / 9 / 10 / 11 / 12