NASZ MARZEC 2015

Marzec minął nam naprawdę błyskawicznie. Dużo się działo, to i czas szybciej uciekał.
Ostatnie 4 tygodnie to zdecydowanie, wyłapywanie pojawiającej się wszędzie wiosny i słońca :). Były spacery po lesie i parku, pierwsze lody, czy odwiedzanie ukochanych kaczek. Kotek też łapał pierwsze wiosenne promyki słońca, oczywiście podczas wylegiwania się :).
Zapraszam na kilka zdjęć z Instagrama.

NASZE ZDJĘCIA Z MARCA 2015










WIOSENNO-LETNIA KOLEKCJA DLA DZIEWCZYNEK W C&A

Tak jak uwielbiam pastele, granaty i szarości, tak równie mocno urzekła mnie tegoroczna kolekcja w C&A. Tej wiosny postawili na kolory, pełno żywych kolorów. Oczu od tych ciuszków nie mogę oderwać.
Poniżej to co spodobało mi się najbardziej i pewnie co nieco z tego wpadnie niedługo do Lili szafy :).

WIOSENNO-LETNIA KOLEKCJA DZIECIĘCA DLA DZIEWCZYNEK W C&A

SWETRY


SPRAWDZONY SPOSÓB NA SUCHĄ SKÓRĘ DŁONI

Okres jesienno-zimowy to dla moich dłoni nie najlepszy czas. Kiedy tylko zaczyna robić się zimniej, skóra moich rąk od razu zaczyna protestować. Robi się czerwona, sucha, szorstka, a czasem nawet pęka. Przez to wszystko, moje dłonie wyglądają nie estetycznie i są niemiłe w dotyku.
Oprócz stosowania kremów, nie bardzo robię coś w kierunku polepszenia ich wyglądu. Podczas mycia, czy sprzątania nie używam rękawiczek. Zakładam je dopiero przy silnych detergentach. Nie kremuje też dłoni po każdym myciu rąk.

Z drogeryjnych półek przetestowałam większość, jak nie wszystkie kremy. Niektóre pomagały, ale nigdy nie było takiego zaskoczenia jak przy ostatnim odkryciu. Podobnie jest z maskami na bazie domowych produktów, też nigdy nie przynosiły tak dobrego rezultatu.
W końcu jednak znalazłam sposób, który powala na kolana wszystkie kremy, maski i inne mazidła do rąk. O czym mowa? O najzwyklejszej witaminie A+E, której koszt za opakowanie, nie przekracza 5 zł. Ja po pierwszym użyciu nie mogłam uwierzyć w to jak delikatna zrobiła się skóra moich dłoni.
Na jedno użycie stosuję 4 kapsułki (po 2 na jedną rękę). Przekłuwam je malutkimi nożyczkami. Wystarczy malutka dziurka, tylko żeby wycisnąć witaminę. Wyciskam całą zawartość na dłonie, wmasowuję przy okazji rozgrzewając, zakładam bawełniane rękawiczki i gotowe. Przed założeniem rękawiczek nakładam jeszcze odrobinę kremu do rąk, ale tylko dlatego, że nie bardzo mogę się przekonać do zapachu witaminy, a krem idealnie go neutralizuje.
Witaminy używam tylko na noc i tylko w rękawiczkach. Na początku stosowałam ją co noc, teraz już wystarczy 2 razy w tygodniu, a latem pewnie już tylko sporadycznie.

Polecam każdemu. Nawet tym, którzy skórę dłoni mają zadbaną, dodatkowa porcja nawilżenia na pewno im nie zaszkodzi.






WITAJ WIOSNO

Koniec zimy, już nie tylko tej w pogodzie. Najchętniej już pochowałbym grube kurtki, czapki i zimowe buty, ale żeby aura nie zrobiła na złość, wstrzymam się jeszcze kilka dni.

Zanim zostałam mamą, pory roku były mi obojętne. Lubiłam jesień za piękne kolory, ale na resztę miesięcy nie narzekałam. Było gorąco to dobrze, było zimno też dobrze. Jednak teraz kiedy mam Lilę, na wszystko patrzę zupełnie innym okiem, okiem mamy.
Wyjście na dwór jest latem takie proste. Zakładamy buty i gotowi. Teraz też nie jest źle, na szybko cienka kurtka, czy polar i można wychodzić. Zimą i jesienią moment przed wyjściem zmienia się w prawdziwą batalię. Już nie raz, w czapce, owinięta szalem i w grubej kurtce musiałam ganiać za Lilą, bo przy odkluczaniu drzwi, jej się.

Teraz będzie już tak łatwo :). Koniec z rozbieraniem przed zapięciem pasów (dlaczego to tak ważne, pisałam: TUTAJ), koniec ciężkich buciorów i niewygodnych rękawiczek. Już myślę o obiadach jedzonych na ogrodzie i wieczornym grillowaniu. Cały zimowy okres z niecierpliwością czekałam na powrót ciepła i w końcu jest. Sezonie letni trwaj w nieskończoność :).








JAK DOBRZE WYCHOWAĆ DZIECKO?

Patrzę na tą małą, rezolutną dziewczynkę. Dziewczynkę coraz bardziej rozumniejszą, coraz bardziej ciekawą świata. Myślę jaka będzie za chwilę, za kilka i kilkanaście lat. Jakim będzie człowiekiem w dorosłym życiu.
Na to, na kogo wyrośnie, wpływ ma wiele czynników. Jej przyszli znajomi, otoczenie. Jednak najważniejsza rola jest dla nas. Dla mnie i M. To my jako rodzice musimy jej pokazywać co dobre, a co złe. Chwalić za dobre uczynki i tłumaczyć te złe.

Moją największą misją jest to by była po prostu dobrym człowiekiem. Może się ubierać jak tylko chce, mieć znajomych dziwaków i poglądy nie do końca odpowiadające moim, ale chce, żeby była dobra dla innych. Nie wyśmiewała, nie oceniała, nie patrzyła z góry. Już kiedyś w jednym z postów wspominałam, że nie będę się przejmować jeśli Lili nie będzie orłem w nauce.
Wiem, że czeka mnie nie łatwe zadanie. W zasadzie to moja rola zaczęła się już w momencie przyjścia Lili na świat. Nie mam jakiegoś szczególnego schematu. Po prostu jestem dobrą mamą. Traktuję Lilę tak samo jak sama chciałabym być traktowana. Nie chce jej bić, karać, krzyczeć. Jestem zdania, że wszystko można załatwić za pomocą słów. Rozmowa najważniejsza.

"Czym skorupka za młody nasiąknie". Znacie, prawda?
Teraz kiedy Lili jest malutka i chłonie wszystko jak gąbka, jest dla nas najważniejszy czas. To właśnie teraz i przez najbliższe kilka lat muszę jej pokazywać co dobre, a co złe. Sama muszę w każdej sytuacji odpowiednio się zachowywać, czy reagować. M. i dziadkowie tak samo, bo teraz jesteśmy wszyscy dla Lilki największym autorytetem. Obserwuję nas i naśladuję.

Rozmowa i miłość. Nie zabawki, czy stos ubrań. Najważniejsze i najlepsze co można dać dziecku to nasza miłość i wsparcie. Rodzice kochający i co najważniejsze okazujący tą miłość, mają ogromne możliwości, żeby wychować dziecko, które będzie cenić te same wartości.
Ja mam taki plan. Życzcie mi powodzenia, bo wiem jak ciężkie zadanie przede mną.