JAK ODSMOCZKOWAĆ DZIECKO?

Wielu z Was prosiło mnie o post na ten temat, więc proszę bardzo :). Dziś o tym, jak przeszedł u nas proces odzwyczajenia Lili od smoczka.
Od razu zaznaczę, że cały proces odsmoczkowania, trwał w naszym przypadku bardzo długo. Na początku po przeczytaniu porad w Internecie chciałam po prostu zabrać smoka i tyle, ale nie dałam rady. Reakcja Lili mnie przerosła i po chwili go oddalam. Wtedy właśnie sobie uświadomiłam, że to nie jest sposób i, że ze smoczkiem musimy się pożegnać w sposób jak najmniej dla Lili dotkliwy. Nie chciałam, żeby przechodziła przez jakąś traumę. Z drugiej jednak strony bałam się, że przez to, ze smoczkiem nie pożegnamy się nigdy. Na szczęście jednak stało się, tak jak chciałam.

Najważniejsze, od czego musimy zacząć to zaleźć odpowiedni moment, czyli aby u dziecka nie było żadnych innych zmian. Musi być zdrowe i w normalnych dla siebie warunkach, chodzi mi o to, że nie ma być żadnych nowości. Nie łączmy też odsmoczkowania z innymi sprawami, np. z odpieluchowaniem, czy zmianą diety. Dla takiego malucha jedna zmiana wystarczy i na niej musi się skupić. U nas długo czekaliśmy na ten idealny czas. Kiedy już chciałam zacząć, to Lila zachorowała, następnie M. wyjechał, potem znowu coś i jeszcze raz choroba. Wszystko jakby na złość, ale przeczekaliśmy i w końcu nastał ten moment.

Cały proces zaczęliśmy od tego, że smok nie był już dostępny cały czas. Przedtem Lili mogła go mieć, kiedy chciała. Gdzieś w okolicach 18 miesiąca zaczęłam go chować, kiedy Lili zostawiła go gdzieś na wierzchu, to zabierałam, ale kiedy się o niego upomniała, oddawałam.
Po kilkunastu dniach i przyzwyczajenia się Lili poszliśmy krok dalej i smoczek nie był już dawany w ciągu dnia, wyjątkiem były drzemki, czy wyjazdy i tu znowu daliśmy trochę czasu na oswojenie się przed kolejnym etapem.
Dalej postanowiliśmy zabrać smoczka do spania na noc. Zanim się udało, mieliśmy chyba z 3 nieudane podejścia. Po położeniu Lilki nie dawałam smoczka i kończyło się to ogromną histerią. Krzyk, wrzask, złość, ja nie potrafiłam patrzeć, jak się tak męczy i ulegałam. O czwartym podejściu zadecydował przypadek, który wykorzystaliśmy, a w zasadzie M. Lili miała kilka kiepskich dni, humor nie dopisywał i wieczorne zasypianie też nie było łatwe. Jednego wieczora, kiedy po wypiciu mleka miała się położyć, rozzłościła się i w gniewie rzuciła smoczkiem. Wtedy M. stwierdził, że nie odda jej go, powiedzieliśmy, że smoka nie ma i tyle. Bałam się jej reakcji, ale pozłościła się niecałe 5 minut i zasnęła. Byłam pewna, że to efekt zmęczenia i na drugi dzień o smoka się upomni. Na drzemce w dzień zawołała i oczywiście dałam, bo w dzień jeszcze miała pozwolenie. Wieczorem zaczynałam się stresować, ale niepotrzebnie. Po wypiciu mleka, Lila położyła się i najzwyczajniej zasnęła. Co wieczór zachowywała się, jakby nigdy nie spała ze smoczkiem. Bardzo zadziwiło mnie jej zachowanie, tym bardziej że wiedziała, że smoczek cały czas jest.
Na koniec przyszedł czas na ostatni krok i zabrnie smoczka właśnie od drzemki w dzień. Tu też miałam kilka podejść. Próbowałam kłaść Lilę bez, ale upominała się za każdym razem. W końcu jednego dnia na drzemkę szła już bardzo zmęczona i kiedy prawie zasypiała mi na rękach widziałam, że to jest ten moment. Położyłam się razem z nią, w pierwszej chwili wołała o smoka, ale powiedziałam, że nie ma. Rozpłakała się, przytuliła i zasnęła. Na drugi dzień znowu zapytała o smoczka, a na odpowiedź, że nie ma zareagowała już na spokojnie i po prostu poszła spać.

Całkowicie pożegnaliśmy smoczka jakoś miesiąc temu. Jak sami widzicie długo to wszystko u nas trwało, ale z jakim skutkiem dla Lilki. Praktycznie nie odczuła zabrania, ale ważne jest, że wykorzystaliśmy odpowiedni moment. Tak jak pisałam czasem nawet lepiej odpuścić i spróbować po raz kolejny za jakiś czas.
W ogóle to bardzo zaskoczyła mnie jej reakcja. Odsmoczkowanie nastąpiło u nas tak późno głównie przeze mnie, bo bałam się, że Lili źle to zniesie. Oczywiście po raz kolejny mój strach okazał się całkiem nie potrzebny, a Lila pokazała, że bez problemu da się żyć bez największego przyjaciela.
Bałam się jeszcze jak to będzie ze spaniem, że będą nocne pobudki, wcześniejsze wstawanie, ale też nic takiego nie miało miejsca.
Stało się też coś, w co kiedyś bym nie uwierzyła, a mianowicie bez smoczka jest o wiele lepiej. Nie żałuję, że Lila go używała ponieważ było pełno sytuacji, kiedy nam pomagał, ale bez niego też jest dobrze.

Jeśli ktoś z Was ma przed sobą odsmoczkowanie dziecka to naprawdę polecam zrobić to tak jak my, czyli etapami. Oczywiście nie mówię, że każde dziecko zniesie to tak dobrze, jak Lila, ale pewna jestem, że jest to lepszy sposób niż zabranie z dnia na dzień i czekanie, aż się dziecko wypłacze. Dla niego ten moment to jedna wielka trauma, a jak widać, można mu tego oszczędzić. Zostawienie dziecka samego sobie nie jest dobrym wyjściem. Oczywiście, że minie kilka dni i zapomni co to smoczek, ale jakim kosztem. Płacz, krzyk i nierozumienie tego co się dzieje.
Nawet kiedy dziecko dobrze przez to przechodzi to bądźmy z nim. Niech nie zasypia samo, a kiedy pyta o smoczka, nie ignorujcie tylko krótko odpowiadajcie.



ZAKUPY Z SECOND HAND - 5

Dawno już nie było wpisu o moich zakupach z lumpeksów, a ostatnio bywam tam coraz częściej. Letnich ciuszków już zdecydowanie wystarczy i teraz rozglądam się już za długimi spodniami i swetrami.
Na dziś, taki misz-masz :).

ZAKUPY Z SECOND HAND

BLUZKA - GEORGE
Cena: 10,00 zł




SPODNIE - GEORGE
Cena: 12,00 zł




SANDAŁY - YOUNG DIMENSION
Cena: 12,00 zł





Bluzeczkę w sowę mamy już od dłuższego czasu i Lila często sama ją wyciąga, żeby ubrać :).
Spodnie to jeden z ostatnich zakupów. W zasadzie są jeszcze za długie na Lili, ale że w pasie pasują (dzięki gumce z guzikiem) to nosi je z podwiniętymi nogawkami i też fajnie wyglądają.
Buciki to zdecydowanie jeden z najlepszych ostatnich zakupów. Zauważyłam je w ostatniej chwili, już wychodząc ze sklepu. Nowe, skórzane i jeszcze w Lili rozmiarze :), nawet się nie zastanawiałam, czy brać.

WSZYSTKIE ZAKUPY Z SECOND HAND W JEDNYM MIEJSCU: ZAKUPY Z SH.

NASZ CZERWIEC 2015

Czerwiec, czyli miesiąc lata i wakacji.
Lata zdecydowanie za mało, ale wierzę, że ciepłe dni szybko nadejdą :). Nam czerwiec minął bardzo radośnie i pozytywnie. W sypialni zagościły piękne kwiatki, pożegnaliśmy smoczka i objadaliśmy się cudownymi truskawkami :).
Zapraszam na kilka zdjęć z Instagrama.

NASZE ZDJĘCIA Z CZERWCA 2015






LATO MOIMI OCZAMI

Tydzień wyzwania blogowego minął błyskawicznie. Dopiero co zaczynaliśmy, a dziś koniec. Cieszę się, że wzięłam udział, bo powstało kilka fajnych postów, na które pewnie sama nie miałabym pomysłu.
Wszystko na temat wyzwania znajdziecie na blogu Uli: TUTAJ.

ŹRÓDŁO: http://www.senmai.pl/

DZIEŃ 5
LATO MOIMI OCZAMI

Lato to piękna pora roku. Uwielbiam szczególnie to wczesne, kiedy jest ciepło, a jeszcze nie gorąco, na drzewach soczysta zieleń, a w koło pełno kolorowych kwiatów. To też czas dla pysznych owoców, uwielbiam truskawki i jagody i czekam za nimi niecierpliwie cały rok. Lato kojarzy mi się z cudownymi wspomnieniami, te z dzieciństwa jak i te z całkiem niedawna. No i oczywiście słońce, nic nie daje tyle energii co słoneczny, ciepły dzień.






 




CZEGO NIKT CI NIE POWIE O BYCIU BLOGEREM

Mamy dziś czwarty post, czyli przedostatni dzień wyzwania blogowego. Każdy temat wyzwania mi się spodobał to i na każdy dzień niecierpliwie oczekuję.
Po więcej informacji jak zwykle odsyłam Was na bloga Sen Mai: TUTAJ.

ŹRÓDŁO: http://www.senmai.pl/

WYZWANIE BLOGOWE - DZIEŃ 4
CZEGO NIKT CI NIE POWIE O BYCIU BLOGEREM

Założenie bloga to nic trudnego, na dzień dzisiejszy powstaje ich mnóstwo. Założenie mojego było decyzją przemyślaną, do której podchodziłam kilka razy. Początki nie były łatwe i patrząc z perspektywy czasu na swój cieszę się, że mimo kiepskiego startu, dziś to miejsce tak się rozwinęło. Dla mnie blogowanie to dużo korzyści o których nawet nie myślałam zakładając konto na Blogerze.

ZNAJOMOŚCI
Kiedy pisałam pierwszego posta, nawet nie podejrzewałam ile wspaniałych ludzi poznam w przyszłości. Poznanie się w realu, czy poprzez wymienianie wiadomościami. Czytam naprawdę sporo blogów i do każdego z nich zaglądam z ciekawością co tam się nowego wydarzyło. Do tego dochodzi Facebook i Instagram gdzie też jest mnóstwo cudownych dziewczyn. Tyle dobrych dusz o których istnieniu nie miałbym pojęcia gdyby nie blog :).

WIEDZA
Głównie ta o blogowaniu, do wielu zmian u siebie doszłam sama. HTML, CSS to wszystko na początku było jedną wielką zagadką :). Dziś nawet lubię coś tam pozmieniać, pokombinować. Zdjęć nie robię perfekcyjnych, ale na pewno są dużo lepsze niż kilka lat temu. To też zasługa bloga, bo sama zaczęłam szukać, czytać uczyć się na aparacie nowych możliwości. Dużo też dowiedziałam się na tematy związane z macierzyństwem, wychowaniem, czy pomysły na kreatywne zabawy z dzieckiem.

PASJA
To zdecydowanie najważniejsza kwestia tutaj. Coś co na początku miało być czymś dla zabicia wolnego czasu, coś w co wchodziłam i odkrywałam bardzo powoli, dziś stało się moją pasją. O blogowaniu mogę gadać i gadać, to moje miejsce, które wygląda tak jak chciałam i zawiera co to chce. Dziś z dumą mówię, że prowadzę bloga. Uwielbiam zasiadać do komputera i zabierać się za nowy wpis :).