W końcu musiał nadejść ten czas. Po 13 miesiącach i 15 dniach przyszedł moment, że mama i córka miały się rozstać. Przedtem nasza najdłuższa przerwa to było zaledwie ponad pół dnia, kiedy Lili miała 3 miesiące.
Troszkę się obawiałam jak to będzie. Brałam pod uwagę, że kiedy Lili rano się zorientuje, że mnie nie ma, będzie niespokojna i zacznie płakać. I co? Moje dziecko w ogóle nie zauważyło, że mnie nie ma. Bawiła się świetnie i okazało się, że bez mamy da się żyć. Lili spędziła super weekend z tatą, a mama wybawiła się w przemiłym towarzystwie nad morzem. Wszyscy szczęśliwi i zadowoleni :).
Przed wyjazdem było mi troszkę smutno, że zostawiam Lilu, ale w głowie cały czas miałam, że przecież zostaje z tatą i w końcu wyjeżdżam tylko na weekend. Pierwszy dzień minął mi bezstresowo, jednak przy drugim złapałam się na tym, że coraz częściej myślę o Lileczce. M. przysyłał mi zdjęcia, by pokazać co aktualnie robią, a mi robiło się ciepło na sercu.
Póki co, to taki weekend jest dla mnie maksymalnym czasem na jaki mogę się rozstać z Lilu. Więcej chyba nie dałabym rady.
No i stało się. Mamy ostatni dzień wyzwania blogowego. 5 dni minęło nawet nie wiem kiedy.
Wszystko na temat projektu, w którym wzięłam udział, znajdziecie na blogu pomysłodawczyni, czyli Uli z: ULA PHELEP.
WYZWANIE BLOGOWE - DZIEŃ 5
MÓJ TYPOWY DZIEŃ
Mój dzień, to też dzień mojej córki, większość czasu spędzamy razem.
Swoją drogą, to na blogu 3 miesiące temu pojawił się już post z naszym planem dnia (do zobaczenia: TUTAJ). Na dzień dzisiejszy nie wiele się zmieniło.
Obie z Lili jesteśmy śpiochami. Po całej przespanej nocy Lili budzi się zazwyczaj o 7.30. Zaczyna bawić się w łóżeczku pluszakami i po chwili budzi mnie. Mamy czas na poranne buziaki, a po chwili pędzę robić mleczko. Po śniadanku wstajemy. Lili się bawi, a ja mam czas, by ogarnąć nasze cztery kąty. Poranek to też czas dla Whiskasa, któremu trzeba dać jeść, by mógł dalej spać :). Kiedy domek jest już wysprzątany, dołączam na chwilę do bawiącej się Lili. Chwilę potem ona udaję się na pierwszą drzemkę, a ja mam czas dla siebie, który przeznaczam na kubek kawy i bloga. No chyba, że mam kiepski dzień to też idę spać.
Kiedy Lili się budzi, nie od razu ją wyciągam. Gumbasek lubi jeszcze sobie poleżeć, czy pobawić się. Po chwili relaksu, udajemy się na drugie śniadanie. Potem jest czas na wygłupy i wspólną zabawe, które kończą się drugą drzemką i znowu mam czas dla siebie, który wykorzystuję na różne sposoby. Robię coś w domu (czyt. piorę, prasuję, sprzątam) no chyba, że mam wszystko porobione to szczerze przyznaję, że się po prostu lenię :).
Kiedy Lilu się budzi jest to już czas kiedy tata wrócił lub za chwilę wróci. To czas na wspólny obiad, pogaduchy, zabawy. O tej porze wstaje też kociak. Najzwyklejsze rodzinne popołudnie. Jeśli pogoda pozwala, to czas poobiedni jest u nas porą spacerową i właśnie wtedy udajemy się na przechadzkę.
Wieczór to zazwyczaj ciężki czas. W okolicach 18.00 Lili jest już bardzo zmęczona i trudno jej jakkolwiek dogodzić. Jakoś jednak udaje nam się przetrzymać i po godzinie rozpoczynamy rytuał zasypiania. Najpierw mama kąpie i szykuję do snu, a potem tata daje mleczko i kładzie Lileczkę. Kiedy dziecko błogo śpi, my mamy już czas tylko dla siebie. Jemy kolację, a później ja lubię posiedzieć z laptopem na kolanach :). Spać zazwyczaj chodzę po północy.
Dziś już przedostatni dzień wyzwania blogowego. Szczerze myślałam, że nie wyrobię, by post pojawiał się codziennie, ale jak widać nie jest źle :). Pewnie dużą zasługą jest to, że temat mam już z góry narzucony.
Jeśli chcecie wiedzieć coś więcej na temat wyzwania, to tak jak w poprzednich postach odsyłam Was do bloga Uli, czyli: ULA PHELEP.
WYZWANIE BLOGOWE - DZIEŃ 4
ULUBIONA KSIĄŻKA, ALBUM MUZYCZNY I FILM, DO KTÓRYCH LUBIĘ POWRACAĆ
ULUBIONA KSIĄŻKA
Lubię czytać, w zasadzie uwielbiam :). Teraz czasu mam już mniej, ale kiedyś czytałam codziennie, a kilka stron przed snem to był obowiązkowy rytuał. Mam swój ulubiony gatunek, jakim jest thriller medyczny. Z tego gatunku ubóstwiam pisarkę Tess Gerritsen, której książki kupuję i zbieram. Nie mogłabym wybrać jednej książki. Kocham i polecam wszystkie. Wciągają od pierwszej kartki, by całą resztą trzymać w napięciu, a końcem zszokować i zaskoczyć.
Jeśli lubicie coś bardziej lżejszego to polecam wszystkie książki Wojciecha Cejrowskiego. Można się dowiedzieć dużo fajnych rzeczy z miejsc gdzie podróżował, a przy okazji pośmiać, bo książki są bardzo humorystycznie napisane.
ULUBIONY ALBUM MUZYCZNY
W tej kategorii ciężko mi coś wybrać, ponieważ tak naprawdę nie mam ulubionego artysty, którego bym się kurczowo trzymała. Lubię różne gatunki. W domu najczęściej słucham Stinga, Dido, czy po prostu radia. Za to w samochodzie puszczam sobie coś bardziej dynamicznego, najczęściej Armina van Burrena.
ULUBIONY FILM
Z filmem może być ciekawie ponieważ moim ulubieńcem od lat jest "Bodyguard". Tak, tak :). Kiedy tylko dowiaduję się, że zostanie puszczony na jakieś stacji muszę go obejrzeć. Nawet jeśli wypada to kilka razy w roku. Znam go już na pamięć. Ciągnie mnie do niego głównie dlatego, że Kevin Costner to jeden z moich ulubionych aktorów, a w roli ochroniarza gwiazdy podoba mi się niesamowicie :). No i oczywiście piękna historia miłosna. Lubię też co jakiś czas wracać do starych polskich komedii. "Poranek kojota", czy "Czas surferów" to filmy, które zawsze mnie rozśmieszą :). Cenię sobie też filmy gdzie trzeba się skupić podczas oglądania. Najciekawszym jaki ostatnio widziałam to "Labirynt". Bardzo dobry dramat i jeśli jeszcze go nie widzieliście to czas nadrobić :). Jedną z głównych ról gra tam Jake Gyllenhaal, którego wielbię, podobnie jak Costner'a :).