Dziś mama ma swój dzień :). Lubię urodziny choć pewnie do czasu :).
Dziś już 25, ale wcale się na tyle nie czuję.
Cytując Anię (z bloga: PRZEWIJAK) w sobotę "wyszłam z bloga" :). Pierwszy raz i oczywiście z córką.
Całe spotkanie zorganizowała Marta (autorka bloga: TOMI & TOBI). Szczerze podziwiam i gratuluję, bo napracowała się strasznie. Oczywiście finał był świetny. Nie mam porównania, ale bardzo mi się podobało.
W końcu, mogłam porozmawiać z ciocią Lili, czyli Izą (z bloga: NIE TYLKO RÓŻOWO). Tak, jesteśmy rodziną i nawet mieszkamy w tym samym mieście, ale do tej pory nie miałyśmy okazji się bliżej poznać. Wszystko zmieniło się dzięki spotkaniu blogowemu. Nareszcie spotkałam się też z Anią i jej synkiem Ksawerym, którym Lili bardzo się zainteresowała :). I tak nie nagadałyśmy się tyle ile chciałam.
No dobrze, a teraz trochę szczegółów. Spotkanie odbyło się w centrum rozrywki - Madagaskar w Poznaniu (strona internetowa: TUTAJ). Jak na spotkanie z dziećmi miejsce Marta wybrała idealne. Ja byłam tam pierwszy raz i całość zrobiła na mnie spore wrażenie. Jestem pewna, że tam wrócę. Całe spotkanie trwało od 10.00 do 14.00 i cały ten czas zleciał mi bardzo szybko. Głównie dlatego, że ciągle musiałam uważać na Lili. Mała oszalała kiedy mogła raczkować jak szalona po macie i zaglądać do zabawek. Puściłam ją i już jej nie było. Jak się zmęczyła to chciała być tylko na rękach, bo jednak ludzi sporo i chyba była przestraszona. Zresztą chyba wszystkie dzieciaczki były pod wrażeniem tak kolorowego miejsca. Był też gość specjalny, czyli Król Aleks. Troszkę poplotkowałam z niektórymi mamami, ale zdecydowanie mi mało. Oczywiście była kawa, herbata zimne napoje i mnóstwo słodkości w tym tort zrobiony przez Izę, który osobiście dowiozłyśmy :). Były też losy, a uzbierane za ich zakup pieniążki trafią na konto chorego Wojtusia (więcej o Małym Bohaterze: TUTAJ).
Zapraszam na relację.
I zdjęcia wykonane przez Patrycję, czyli WEGNER-KEILING PHOTOGRAPHY (blog: TUTAJ i Facebook: TUTAJ).
Dziękuję wszystkim sponsorom spotkania za upominki.
Sponsorzy spotkania:
Ci z Was, którzy śledzą nas na Facebooku (TUTAJ) wiedzą, że na ostatni dzień majówki postanowiliśmy odwiedzić ZOO w Poznaniu. Tak się cieszyłam i wyobrażałam jak Lili będzie reagować na zwierzaki. Niestety pogoda pokrzyżowała nasze plany. Od rano było pięknie, ale z godziny na godzinę robiło się coraz chłodniej i pochmurniej. Dlatego pierwszy wypad do ZOO został odwołany. Ja jednak byłam już nastawiona na dzień poza domem i nie odpuściłam wycieczki. Padło na Palmiarnię Poznańską.
Oczywiście to nie, to co ZOO, ale nie było źle. Najważniejsze, że Lili się podobało. Była pod ogromnym wrażeniem :). Jak tylko zobaczyła zwisające rośliny, zaczęło się. Śmiech, piski i krzyk :). Wyciągała rączki, chciała złapać każdy listek.
Cieszę się, że tam pojechaliśmy, ale zdecydowanie nie warto tam jechać w takie dni jak majówka. Ludzi było mnóstwo. Już na początku sporo czasu spędziliśmy w kolejce. Nie dało się wszystkiego obejrzeć na spokojnie, bo przy każdym dłuższym zatrzymaniu robiła się za nami kolejka. Zrobienie zdjęcia bez przypadkowych osób w tle to już w ogóle sukces. No i jazda wózkiem, w tak zatłoczonym miejscu to nie lada wyzwanie.
Pojedziemy tam jeszcze na pewno, ale w środku tygodnia.