KOLEJNA WIZYTA ZA NAMI

15:44:00 alinadobrawa 14 Comments

Wczoraj mieliśmy bardzo ważną wizytę u lekarza. Nie ukrywam, że strasznie się stresowałam tym co powie doktor. Lekarz już kiedy przyszedł po mnie do poczekalni, dotknął brzuszka i powiedział, że jest bardzo twardy (za twardy).
Po badaniu stwierdził na szczęście, że nie jest gorzej niż ostatnio, czyli Lila nie zeszła jeszcze niżej tylko grzecznie jest na swoim miejscu. Szyjka też jest zamknięta i nie skraca się, czyli najważniejsze czego się obawiałam nie uległo zmianie. Lekarz był tylko cały czas zaniepokojony tym, że brzuch jest taki twardy. Dodatkowo cały czas nie odpuszcza nas infekcja nerek i znowu dostałam tabletki.
Po badaniu trochę porozmawialiśmy, wypisał mi wszystkie zalecenia i recepty, a na koniec oświadczył, że bardzo chciałby, żebym w sobotę pojechała na jeden dzień do szpitala w celu obserwacji. No więc pojadę, a M. ze mną i może będzie mógł tam zostać. Głównie to pewnie zależy od tego jakie badania będą mi robić i, czy zostanę w jednym miejscu, czy będę musiała chodzić po całym budynku. Mamy się zgłosić przed południem i jeśli badania wypadną dobrze to wieczorem będę już w domku, a jeśli coś będzie nie tak to zostanę tyle ile będzie trzeba. W razie czego muszę sobie spakować torbę chociaż na 2 dni, żeby wszystko mieć przy sobie.

Na koniec jeszcze moje wczorajsze niemałe zdziwienie i załamanie jakiego doświadczyłam przed wizytą. Do mojego lekarza chodzę od 2 miesięcy, chodziłam też przed ciążą, ale on przyjmuję tylko prywatnie, więc skoro na początku wszystko było dobrze zdecydowałam się na wizyty refundowane w przychodni. Od końca lutego, kiedy zaczęłam się gorzej czuć, jeździmy już prywatnie, choć w marcu byłam jeszcze ostatni raz w przychodni, żeby przedłużyć zwolnienie. Ostanie badania jakie robiłam (przeciwciała, morfologia i mocz) były jeszcze ze skierowania od mojej poprzedniej lekarki. Poszłam w celu odebrania ich, a pani w rejestracji mówi mi, że niestety mi ich nie wyda, bo muszę być najpierw przyjęta i lekarz po zatwierdzeniu wyników może mi je dać do domu. Powiedziałam jej, że jadę właśnie do innego lekarza i, że do tej przychodni prawdopodobnie już nie przyjdę, ale niestety nic nie dało się zrobić, bo recepcjonistka ma takie nakazanie od dyrekcji. Jak chciałam już wychodzić to ulitowała się chyba i powiedziała, że chociaż zerknie, czy wyniki są dobre. Dzięki temu, że była tak łaskawa, dowiedziałam się przynajmniej, że dalej mam białko w moczu. Reszta na szczęście była w porządku.
Nie pojmuję i nie rozumiem tego jak można nie wydać pacjentowi jego własnych wyników. A co z nimi zrobią? Za 2 może 3 tygodnie pewnie wywalą do kosza. Śmiechu warte to wszystko.

14 komentarzy:

  1. Bardzo dziwna to sytuacja z badaniami!Czy oni w ogóle mogą odmówić ich wydaniu??Pierwsze słyszę..a co do wizyty w szpitalu, to będę trzymać kciuki,żeby wszystko było ok!Pozdr!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też się zdziwiłam, ale co zrobić.
      Dobrze, że chociaż powiedziała mi, że wyniki nie są najgorsze.
      Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  2. To jest właśnie chora polska służba zdrowia, bez komentarza po prostu. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pierwszy i nie ostatni raz byłam zdziwiona tym co się dzieje :)
      Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  3. Dziwne po prostu odnotowali by w papierach, że byłaś i dostali by kasę z refundacji. TO czym chciałaś iść czy nie już ich guzik obchodzi. Nasza służba zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Tym bardziej kiedy dotyczy to ciężarnej i wiadomo, że te wyniki są bardzo ważne.
      Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  4. Mam nadzieje, że wyniki wyjdą dobrze kochana :) W przychodni chyba tak jest, jak poszłam pierwszy raz odebrać wyniki wykonane w przychodni to Pani z recepcji powiedziała, że są piętro wyżej tam gdzie chodzę do ginekologa i wpięte w moją kartę przyjęć, więc domyślam się, że też miałabym problem z odbiorem, ale na szczęście trafiłam na dobrą Panią ginekolog, więc uciekać nie będę :) Trzymaj się i odpoczywaj :)Tak niewiele nam zostało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mi też ta Pani w recepcji trochę poszła na rękę, bo chociaż przeczytała te wyniki, ale z drugiej strony to jednak lekarz musi je widzieć, a nie sugerować się tym co ja powiem.
      Pozdrawiam cieplutko ♥

      Usuń
  5. mi kiedyś zrobili nie te badania krwi, co miałam mieć zrobione, a były ważne i ich potzrbowałam, więc pani pobrała mi próbkę jeszcze raz na miejscu, dała fiolkę z krwią i kazała iść przez pół miasta do laboratorium, żeby wykonali badanie, a byłam juz w 8 m-cu ciąży, masakra...mnie tam już nic nie zdziwi... ale cieszę się, że z Twoją kruszynką jest dobrze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli ich błąd, a Ty musiałaś sama to załatwić. Masakra!
      Widzę, że takie przypadki to temat rzeka :)
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  6. już tak niewiele zostało, z pewnością wszystko będzie dobrze. Trzymamy kciuki.
    a jeśli chodzi o PL "służbę" zdrowia to niestety temat rzeka....

    OdpowiedzUsuń
  7. No właśnie problemem jest to że nie chcą pokazywać badań i człowiek nawet nie wiem czy jest ok czy nie. Trzymam kciuki. Sama w obu ciążach leżałam kilkukrotnie w szpitalu. Pozdrawiam
    Zapraszam do mnie na wyróżńienie Liebster Awards
    http://mamom-polecamy.blogspot.com/2013/04/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń

DZIĘKUJĘ ZA KAŻDY POZOSTAWIONY KOMENTARZ