PIERWSZY I OSTATNI RAZ

23:28:00 alinadobrawa 39 Comments

Kochana Córeczko.
Dziś był nasz najgorszy dzień.
Dzień, który mam nadzieję już nigdy się nie powtórzy.
Jeszcze kilka godzin temu tak bardzo się o Ciebie bałam, a teraz tak bardzo się cieszę, że wszystko dobrze się skończyło.

Lilia spadła dziś z kanapy. Byłabym w stanie jakoś to zrozumieć, gdyby Lilka była w tym czasie sama, ale dziecko leżało obok mnie. Nigdy nie zapomnę tego widoku, a jednocześnie będzie to dla mnie przestroga, by w przyszłości w 100% zapobiegać takim sytuacją.
Ja siedziałam, a Lili leżała obok na brzuszku i chwytała zabawki. Kiedy chciała się przewrócić, z brzuszka na plecki, skończył jej się tapczan, a ja nie zdążyłam jej złapać.
Płakała i krzyczała jakieś 5 minut. Normalnie ruszała rączkami i nóżkami, więc wiedziałam, że nie są złamane. Kiedy udało mi się ją uspokoić, od razu zaczęła się śmiać i gaworzyć, ale dla mnie to było za mało, by mieć pewność, że nic jej nie jest.

Zabrałam ją do szpitala. Lekarz wypytał co się stało, dokładnie obejrzał całe ciałko i stwierdził, że wszystko jest dobrze i kazał obserwować Lili w domu, a w razie jakiś odstępstw od normalnego zachowania, natychmiast jechać do szpitala w Poznaniu.
Po powrocie, Lilu tak jak zawsze zjadła obiadek, potem spała. Wszystko tak jak zawsze. Z zasypianiem też nie było problemu.
Dziękuję Bogu, że tak się to skończyło. Niestety sporo w tym mojej winy. Cały czas nie mogę pojąć tego, że byłam zaraz obok, a nie zdążyłam zareagować. Mieć oczy wkoło głowy to za mało.

39 komentarzy:

  1. Najważniejsze, że nic Jej nie jest, Swoją drogą przy dziecku niemożliwe staję się możliwe...

    OdpowiedzUsuń
  2. Te nasze dzieci są już tak ruchliwe, że trzeba ich cały czas pilnować. Naszego Filipa środowiskiem naturalnym stała się podłoga, a i tak potrafi się uderzyć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Nam O. też spadła już dwa razy podczas snu w nocy, za pierwszym razem trochę płakała, a drugim nawet nie pisnęła tylko mówiła po swojemu sobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieci chyba w ogóle są jakoś odporne na ból, bo aż się zdziwiłam, że tak szybko udało się Lili uspokoić.

      Usuń
  4. O jejku to straszne :( ja ostatnio zostawiłam małego na naszym dużym łóżku w sypialni i on pierwszy raz przekręcił się na brzuch jak mnie nie było obok. Na szczęście miejsca miał sporo, ale teraz ciągle kładę go na podłodze, też się boję bardzo takiego upadku :( oby wszystko u Was było w porządku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ja już teraz Lili zostawiam tylko na macie jak muszę wyjść z pokoju, a jak siedzimy na tej nieszczęsnej kanapie to ja jestem z brzegu.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Mi młody zaczął spełzywać z łóżka w nocy jak jeszcze nie umiał raczkować i to mimo, że spał od ściany! Długo nie mogłam sobie wyobrazić jak to możliwe, ale raz się obudziłam i podpatrzyłam jego dżdżowniczą technikę:). Na szczęście nic mu się nie stało, a ja zaczęłam układać na podłodze obok łóżka stertę kołder i materacy (bo nie przyszło mi jakoś do głowy. żeby zacząć go kłaść do łóżeczka:/). Jak już nauczył się raczkować, to zaniechał nocnych wędrówek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie źle :)
      Nocy wędrowniczek :)
      Dobrze, że się nic złego nie stało.

      Usuń
  6. Na szczęście dzieci są naprawdę odporne na takie 'wypadki' oczywiście najlpeiej gdyby ich nie było, ale zdarzały się i będą zdarzać a to dopiero początke co będzie jak zaczną chodzić? My myśleliśmy nawet o kasku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie coś w tym musi być, że dzieciaczki są bardziej odporne :)
      Na całe szczęście!
      O przyszłości to nawet nie chce myśleć... Kask to by było to :)

      Usuń
  7. Najważniejsze, że jest wszystko w porządku i umiałaś odpowiednio zareagować. Jak to mówią przy dziecku: oczy dookoła głowy, a dwie ręce to za mało :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło. Ja już kilka razy łapałam Lenę w locie i od tamtej pory bawi się na podłodze. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, że jednak udało Ci się ją złapać!

      Usuń
  9. Kochana, to się zdarza! Mojej szwagierce też mała spadła z łóżka (a mają takie wysokie)..pojechali na pogotowie to tak ich zjechali, że długo nie mogli się pozbierać... mi też Li spadła z kanapy, też byłam obok...J. wypadła z wózka, ledwo co odpięłam pasy. Niestety, wypadki chodzą po ludziach...mamy nauczkę, najlepiej żeby to się już nie powtórzyło... dobrze, że skończyło się tak... jest to ciężkie przeżycie, ale to się,niestety, zdarza. Pozdrawiam Was cieplutko,
    www.swiat-wg-anuli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      Teraz jak już jest wszystko dobrze to też mówię, że mam w jakimś stopniu nauczkę, by w przyszłości zapobiegać takim sytuacją.

      Usuń
  10. Tak na prawdę to w 100% nie zapobiegniesz takim rzeczom. Dziecka nie da się zawsze upilnować. Czasem spadnie czasem się przewróci czasem walnie o coś głową. Zobaczysz co to będzie jak zacznie chodzić. Upadki i siniaki są u nas na porządku dziennym a mała już nawet nie płacze jak się przewróci :) Nie martw się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi mówią, ze tak naprawdę to się dopiero zacznie, aż się boje.

      Usuń
  11. Mnie na szczęście takie wypadki ominęły. Też jestem zdania, że dziecka nie da się upilnować i trzeba mieć oczy dookoła głowy. Najważniejsze, że Twojej Córeczce nic się nie stało. Na Twoim miejscu też pojechałabym do lekarza, tak na wszelki wypadek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojechałam mimo, iż Lili już cały czas się śmiała. Jakoś tak zawsze lepiej jak lekarz powie, że wszystko jest dobrze.

      Usuń
  12. Każdemu się może takie coś przytrafić... najważniejsze, że z Małą jest wszystko w porządku!! :) Dobrze, że mimo wszystko pojechałaś sprawdzić czy nic jej się nie stało!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojechałam, ale miałam obawy co powie lekarz jak zobaczy, że dziecko uśmiechnięte od ucha do ucha, a matka panikuję, ale na szczęście był w porządku i stwierdził, że dobrze zrobiłam.

      Usuń
  13. Ostatnio mi się to śniło!
    Nie ma co zwalać na siebie winę. To były sekundy. Podobno dzieci takie sturlanie z łóżka, ok. 50 cm, znoszą bez żadnych objawów. Więcej pewnie było w płaczu strachu niż bólu... Już wszystko jest dobrze, lekarz to potwierdził i ok! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może faktycznie coś w tym jest, że dzieciaszkom nic nie grozi.
      Lilka spadła gdzieś z 40 cm.

      Usuń
  14. Nie obwiniaj się aż tak. Teraz na pewno będziesz bardziej ostrożna. Najważniejsze, że nic jej nie jest.
    Uściski dla was! :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiem, że pewnie łatwo napisać. Ale nie możesz, aż tak się obwiniać. Trzeba żyć dalej. Mieć naprawdę oczy dookoła głowy. Sama nie raz słyszałam opowieści rodziców. Jak to tacie z wersalki spadłam. Odszedł dosłownie na sekundę, żeby przynieść mi coś ze stołu. Odszedł kilka kroków ode mnie. A ja za tatusiem się wychyliłam i ryp na ziemię. Wpadłam w taki ryk, że babcia z domu obok przyleciała. I tatę od g*wnianego ojca wyzwała. Sytuacja tylko raz miała miejsce. Także na pewno u Was też będzie wszystko dobrze! Głowa do góry!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To masz przykład na samej sobie :)
      Mi też od razu teściowa opowiedział jak to malutki M. sturlał się ze schodów i było wszystko dobrze.

      Usuń
  16. Faktycznie trzeba mieć więcej niż oczy wokoło głowy. Nie wyobrażam sobie co poczułaś, ale sama bym się wystraszyła. Choć zdarza się każdemu, wszystkiego nie da się wykluczyć, najważniejsze że nic się nie stało.

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystraszyłam się i to jak!
      Tak jak piszesz dobrze, ze wszystko się szczęśliwie skończyło :)

      Usuń
  17. Nawet najlepszym się zdarza, także nie obwiniaj się, bo na szczęście nic się nie stało.
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  18. Całe szczęście że wszystko się dobrze skończyło!! wiem jak musisz się czuć, jest jeszcze malutka...nie obwiniaj się, gdybyś mogła napewno zapobiegłabyś temu "wypadkowi"...ale przyszykuj się na więcej stresu:/ mój Nikoś już jest taki ruchliwy, raczkuje chwyta się do stawania a ja ciągle w strachu że na głowe upadnie a to się gdzieś uderzy :/ 3majcie się cieplutko :* P.S. Dzięki Tobie wskrzesiłam mojego bloga na nowo! :) zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyszłość mnie przeraża :)
      Kochana bardzo miło mi, że wróciłaś, a tym bardziej, że jakaś tam moja w tym zasługa :)
      Z niecierpliwością będę oczekiwać nowych wpisów i zdjęć Nikosia, bo z filmów to nie wiele o nim wiem :)
      Ściska mocno ;*

      Usuń
  19. obie najadłyście się strachu dobrze że tak się skończyło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, a ja mam jakiegoś rodzaju nauczkę, by być bardziej ostrożną.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  20. Dobrze, że nie uderzyła się w główkę! To nieszczęśliwy wypadek, który skończył się szczęśliwie. Tylko już się tym nie zamartwiaj. Zdarzyło się, nie cofniesz, nic się nie stało.
    Ja się zawsze boję, że rano, gdy podsypiamy, mała wpadnie między łóżko a ścianę. Od pewnego czasu wkładam tam poduchy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety trochę się uderzyła w główkę :( ale już jest wszystko dobrze.
      Pewnie nie długo też będziemy układać poduchy :)

      Usuń

DZIĘKUJĘ ZA KAŻDY POZOSTAWIONY KOMENTARZ