PROJEKT SAMO_SIĘ - PODSUMOWANIE

No i stało się. Dopiero co pisałam relację z pierwszego etapu projektu SAMO_SIĘ, a tu zabieram się za podsumowanie.
Bardzo cieszę się, że wzięliśmy udział w projekcie. To było cudowne 12 tygodni. Obfitujące w super zabawy, na które pomysł pewnie nie wpadł, by mi do głowy gdyby nie właśnie SAMO_SIĘ. Również zyskaliśmy wiele nowych sposobów na spędzanie czasu z Lilką, dzięki innym rodzicom, a właściwie ich pomysłom.
Bardzo liczę, że organizatorki wkrótce wpadną na podobny pomysł i powstanie kontynuacja projektu, albo coś podobnego. Nie wiem co, ale proszę dziewczyny wymyślcie coś :).

Zastanawiałam się nad najlepszym tygodniem zabaw i ciężko było coś wybrać, ale w końcu zdecydowałam, że najbardziej radosny okazał się etap VII, czyli: "A piłka się toczy" (do obejrzenia: TUTAJ). Dlaczego, akurat ten? W zabawie wziął udział kociak i to było to. Widok Lili zachwyconej Whiskasem, biegającym za swoją kulką bezcenny. Oczywiście muszę się też pochwalić, że w ostatnim etapie zostaliśmy nagrodzeni. Bardzo, bardzo nam miło (nagrodzony etap: TUTAJ).

Co zyskaliśmy dzięki zabawie? Przede wszystkim zdjęcia. Pełno świetnych zdjęć z radosną Lilią. Było też dużo rodzinnego, wspólnie spędzonego czasu. Czasu spędzonego na śmiechu i zabawach.

ETAPY PROJEKTU SAMO_SIĘ:

4/52 - 2014

PORTRETY MOICH DZIECI, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ

4/52 - 2014

CZAS NA BAJKĘ


PROJEKT SAMO_SIĘ - ETAP X

Więcej o projekcie, na blogu (do obejrzenia: TUTAJ).
Etap dziesiąty, czyli: TEMATYCZNIE W KOSZYCZKU.

Tydzień dziesiąty, czyli ostatni. Pewnie jak wszyscy rodzice biorący udział w projekcie i ja nie mogę uwierzyć, że to już koniec, a przecież jeszcze 2 zadania miały przedłużony czas. No cóż, nie ma co się smucić. Trzeba wierzyć, że wkrótce, narodzi się kolejny pomysł organizatorek.
Temat ostatniej zabawy troszkę mnie zaskoczył. Myślałam, myślałam i wymyśliłam, będą nasze, rodzinne koszyczki.

PRZYGOTOWANIA

Dziecko szczęśliwe i zaciekawione :).


KOSZYCZEK MAMY

W koszyczku mamy, głównie znalazły się kosmetyki, ale co tam one. Pierwsza rzecz jak znalazła się w Lili rączkach to oczywiście bransoletki. Świecidełka jednak najbardziej przykuwają uwagę małych oczek. Duże zainteresowanie wywołał też tusz do rzęs.




KOSZYCZEK TATY

Ku mojemu zdziwieniu, koszyczek z tatusiowymi gadżetami wywołał największe emocje. To właśnie przy nim było najwięcej uśmiechu, krzyków i pisku. Lila tak szalała, że ponad połowa zdjęć wyszła rozmazana. Chyba rośnie nam córeczka tatusia :).




KOSZYCZEK LILI

Zawartość koszyka dobrze znana dziecku, jak najbardziej się spodobała. Włożyłam te zabaweczki, które przez ostatnie kilka dni były zapomniane. Wszystko się podobało i smakowało :).




KOSZYCZEK WHISKASA

Skoro zabawa rodzinna to oczywiście w naszym przypadku nie mogło zabraknąć koteczka. Tak więc, podebrałam Whiskasowi co nieco z jego dobytku i schowałam do koszyka. Lili od razu chwyciła po rzeczy, które widziała pierwszy raz.



Po wspólnej zabawie i zrobieniu zdjęć, Lilka jeszcze długo odkrywała wszystkie przedmioty. Na pewno jeszcze nie raz będziemy się bawić w ten sposób.
I na koniec, Gumbas sam został zawartością kosza.


I takim o to szczęśliwym akcentem, kończymy z Lilią, M. i kociakiem projekt SAMO_SIĘ. Na początku tygodnia, na blogu pojawi się jeszcze małe podsumowanie całości.

WSZYSTKIE ETAPY W JEDNYM MIEJSCU: PROJEKT SAMO_SIĘ.

JAK PORADZIŁAM SOBIE Z WYPADANIEM WŁOSÓW I MOJA AKTUALNA PIELĘGNACJA

Na początku października, pisałam o wypadaniu moich włosów (dla przypomnienia: TUTAJ.) Było naprawdę kiepsko, włosy były dosłownie wszędzie. Co ranek zbierałam je z poduszki, w ciągu dnia, wyciągałam je z Lili rączek, jednak najgorzej było przy każdym myciu, wychodziły całymi garściami. Mój kłopot trwał 3 miesiące. Niby długo, ale z tego, co czytałam na forach internetowych, jak i komentarze niektórych z Was, pod wyżej wymienionym postem wiem, że to wcale nie tak długo.
końcu jakieś 3 tygodnie temu przestały. Tak po prostu, z dnia na dzień, od razu poczułam przeogromną ulgę. Głównie dlatego, że wytrwałam i nie obcięłam ich, a muszę przyznać, że bliska byłam temu dwa razy. Jednak zabrakło mi odwagi (na szczęście).
dzisiejszym poście pokażę i opiszę Wam dwa produkty, które mi pomogły, a także podzielę się z Wami, moją aktualną pielęgnacją włosów. Będę ogromnie zadowolona, jeśli ten post pomoże choć jednej z Was.

FARMONA - RADICAL
KURACJA PRZECIW WYPADANIU WŁOSÓW
Cena: 36,00 zł / 15 ampułek





OPIS PRODUCENTA:
Preparat nowej generacji, przeznaczony do włosów wypadających i zniszczonych, wymagających bardzo intensywnej regeneracji i głębokiego odżywienia.
Do stosowania na skórę głowy.

MOJA OPINIA:
Dla mnie to rewelacyjny produkt. Codziennie wieczorem, przez 15 dni wcierałam w skórę głowy jedną ampułkę. 3 tygodnie po skończonej kuracji, włosy przestały wypadać. Wątpię, żeby był to przypadek. Płyn bardzo ładnie pachnie (delikatnie i ziołowo). Nakładanie zajmuję chwilę, jednak jest tak tylko wtedy, gdy przelejemy płyn do strzykawki (bez igły) i za jej pomocą nałożymy na skórę głowy. Właśnie ampułka jest jedyną wadą, całkowicie nieprzemyślana. Mimo iż produkt jest nakładany codziennie na skórę głowy, to włosy nie przetłuszczają się. Od pewnego czasu, zauważyłam też na głowie ogrom "baby hair". Wydaję mi się, że to też zasługa właśnie tej kuracji.

Właśnie ten produkt uważam jako najważniejszy w mojej walce z wypadaniem włosów. Szczerze polecam go każdej z Was, która boryka się z takim problemem, ale nie tylko. Jestem pewna, że ampułki idealnie sprawdzą się nawet przy zdrowych włosach, po prostu jako wzmocnienie. Tym bardziej teraz w okresie zimowym. Ja na pewno jeszcze do nich wrócę i to nie raz.

MARION
14-DNIOWA TERAPIA WZMACNIAJĄCA
Cena: 10,00 zł / 5 ampułek




OPIS PRODUCENTA:
Wzmacnia włosy wraz z cebulkami włosowymi oraz zapobiega nadmiernemu wypadaniu i stymuluje ich wzrost i dotlenienie.
Do stosowania na włosy, bez spłukiwania.

MOJA OPINIA:
Również bardzo dobry produkt. Nawet nie wiem ile dokładnie zużyłam opakowań. Używałam jednej ampułki po każdym myciu, przez cały ten czas kiedy tak mocno wypadały. Czy działa? Trudno mi powiedzieć, bo zbyt wiele rzeczy stosowałam na raz. Na pewno jednak nie zaszkodzi, a pachnie tak cudownie, że dla mnie ich używanie było przyjemnością. Włosy świetnie się rozczesują. Odżywka wydaje się być tłusta, ale również nie przetłuszcza włosów.

MOJA AKTUALNA PIELĘGNACJA WŁOSÓW - STYCZEŃ 2014


Wszystkich tych produktów używałam w tym samym czasie co opisanych powyżej. Nie będę Wam ich jakoś szczególnie opisywać, bo pewnie nie jedna z Was, używa tych samych. Przedstawię Wam tylko jak je stosuję. Jeśli jednak będzie ktoś zainteresowany, szczegółowo konkretnym produktem to piszcie w komentarzu.
Włosy myję co 2-3 dni. Zawsze po umyciu suszę, a na koniec delikatnie wygładzam prostownicą, żeby się nie puszyły. Od ponad 4 lat nie farbuję włosów.

1 / 2 / 3
SZAMPONY
Stosuję, aż trzy szampony (nie na raz). Co mycie używam innego. Nie chcę, żeby włosy przyzwyczaiły się do jednego produktu, bo wiele razy czytałam, że to nie dobrze później na nie wpływa. Nie mam pojęcia ile w tym prawdy, ale trzymam się tego i widzę, że włosom nic nie jest, a ja dodatkowo lubię często zmieniać kosmetyki. Minimum dwóch szamponów, używam już od dawna i teraz ciężko byłoby mi zostać przy jednym.

4
ODŻYWKA
Tu już używam tylko jednej. Oczywiście za każdym razem, gdy się skończy to kupuję inną. Stosuję tylko te, które należy spłukać i używam ich po każdym myciu.

5
MASKA
Maskę zawsze wybieram, do włosów zniszczonych, ponieważ ma silniejsze działanie i w sumie chyba tylko tym kieruję się przy zakupie. Raz w tygodniu, używam jej zamiast odżywki. Trzymam na wilgotnych włosach pod ręcznikiem jakieś 30 minut i potem spłukuję.

6 / 7
ODŻYWKI W SPRAYU (MGIEŁKI)
Obu używam na zmianę i bardziej odpowiada mi ta z Dove, ale tą drugą też chce wykończyć. Włosy po nich pięknie pachną i łatwo się rozczesują. Mimo że nie są do spłukiwania, to w żaden sposób nie obciążają włosów.

8
OLEJEK
Olejowanie stosuję już od dawna. Zawsze używałam olejków z Alterry, ale przy wypadaniu zaczęłam szukać czegoś bardziej mocniejszego i trafiłam na ten. Używam go maksymalnie raz na półtora miesiąca. Nie czuję potrzeby, by robić to częściej i chyba nawet moje włosy, nie potrzebują częściej takich zabiegów.

9
ODŻYWKA Z OLEJKIEM
Ten olejek używam tak samo, jak jedwabiu do włosów. Produkt nakładam przed suszeniem włosów, na końcówki.

10
WCIERKA
To jedyny produkt, którego nie zmieniłam od roku. Uwielbiam ją. To był jeden z kosmetyków, które testowałam na porost włosów, wtedy kiedy moje, nie wiedzieć czemu zatrzymały się. Właśnie ta wcierka, choć troszkę mi pomogła i dlatego jestem jej tak wierna. Na początku stosowania zrobiłam sobie 3 trzytygodniowe kuracje z 4 dniowymi odstępami pomiędzy. Potem, aż do dziś używam jej zawsze po myciu w ten sam sposób co kurację Radical, czyli za pomocą strzykawki i tylko na skórę głowy. Kiedy stosowałam Radical, wcierki Jantar nie używałam.

11
SZCZOTKA
Moja uwielbiona, ponad wszystko Tangle Teezer. Jedyna moja szczotka. Chyba już każda z Was o niej słyszała. Ja jestem z niej w 100% zadowolona i potwierdzam, że przy czesaniu wychodzi mniej włosów.

Tak o to, wielu lub nie wielu kosmetyków potrzebują moje włosy. Wiem, że wszystkie te produkty naraz to jedna wielka bomba SLS, ale ja na ten składnik nie zwracam najmniejszej uwagi. Nigdy mi nie szkodził i na kondycję oraz wygląd włosów nie narzekam. Zresztą raz skusiłam się na naturalny szampon i po jednym umyciu zrezygnowałam, bo włosy zrobiły się strasznie suche. Podejrzewam, że są po prostu przyzwyczajone do silikonów. Jednym SLS szkodzi, a innym wręcz przeciwnie.


Nie jestem kosmetyczką ani tym bardziej fryzjerką, a całą moją wiedzę na temat włosów posiadam głównie z czytania blogów włosomaniaczek.
Może są jakieś świeżo upieczone mamy, które zaczęły teraz silniej tracić włosy? Chętnie też poczytam, czy macie jakieś super sprawdzone cudeńka do włosów.

PIERWSZY ŚNIEG

Przez ostatnie dni, jak dziecko czekałam na pierwszy śnieg. Przecież to pierwszy śnieg mojej córki :).
Niestety przywiał nam go silny wiatr i oglądaliśmy go tylko przez okno. Jednak nic straconego i dwa dni później wyruszyliśmy na zimowy spacer.