PALMIARNIA POZNAŃSKA

Ci z Was, którzy śledzą nas na Facebooku (TUTAJ) wiedzą, że na ostatni dzień majówki postanowiliśmy odwiedzić ZOO w Poznaniu. Tak się cieszyłam i wyobrażałam jak Lili będzie reagować na zwierzaki. Niestety pogoda pokrzyżowała nasze plany. Od rano było pięknie, ale z godziny na godzinę robiło się coraz chłodniej i pochmurniej. Dlatego pierwszy wypad do ZOO został odwołany. Ja jednak byłam już nastawiona na dzień poza domem i nie odpuściłam wycieczki. Padło na Palmiarnię Poznańską.

Oczywiście to nie, to co ZOO, ale nie było źle. Najważniejsze, że Lili się podobało. Była pod ogromnym wrażeniem :). Jak tylko zobaczyła zwisające rośliny, zaczęło się. Śmiech, piski i krzyk :). Wyciągała rączki, chciała złapać każdy listek.
Cieszę się, że tam pojechaliśmy, ale zdecydowanie nie warto tam jechać w takie dni jak majówka. Ludzi było mnóstwo. Już na początku sporo czasu spędziliśmy w kolejce. Nie dało się wszystkiego obejrzeć na spokojnie, bo przy każdym dłuższym zatrzymaniu robiła się za nami kolejka. Zrobienie zdjęcia bez przypadkowych osób w tle to już w ogóle sukces. No i jazda wózkiem, w tak zatłoczonym miejscu to nie lada wyzwanie.
Pojedziemy tam jeszcze na pewno, ale w środku tygodnia.





11 MIESIĄC Z ŻYCIA LILI

STATYSTYKA:
  Waga - 10,3 kg
  Wzrost - 73 cm
  Rozmiar ubrań - 68 i 74
  Rozmiar pieluch - 4
  Mleko - Bebilon 2
  Porcje mleka - 210 ml / 2 porcje
  Zęby - 8
OSIĄGNIĘCIA:
  Samodzielnie wstaje i stoi (przytrzymując się czegoś).
  Chodzi po łóżeczku, przy ławie i przy kanapie.
  Mówi szeptem.
  Wdusza przyciski na zabawkach dzięki, którym załącza się muzyka.

W tym miesiącu bez wątpienia najważniejszym wydarzeniem było pierwsze wstanie Lili. Nic się na to nie zapowiadało. Tak po prostu, siedziała i trzymając się kanapy wstała. Moja mina w tym momencie była bezcenna :).

Nie długo po tym jak Gumbas zaczął wstawać stało się to o co często pytała nas pediatra, a mianowicie, czy Lili wstaje i przemieszcza się w łóżeczku. Teraz już tak :). Lilu nie tylko chodzi po łóżeczku, ale od kilku dni przemieszcza się też przy kanapie lub ławie.

Nie jestem pewna, ale wydaję mi się, że pierwszy raz Lili zaczęła szeptać już w poprzednim miesiącu i zapomniałam o tym. Teraz już dosyć często słychać jak cichutkim głosikiem mówi sobie pod noskiem. Uwielbiam to :).

Mamy w domu kilka zabawek i książeczek z przyciskami po których naciśnięciu wydobywa się melodia, czy krótki dźwięk. Lili dosyć szybko załapała gdzie trzeba nacisnąć i dziś kiedy ją o to poproszę zrobi to bezbłędnie i ile przy tym śmiechu :).

Nasz aktualny plan dnia już znacie (jeśli ktoś nie czytał to jest: TUTAJ) i oczywiście nie ma żadnych zmian. Lili jest przewidywalna do granic możliwości, ale to dobrze. Ja tak lubię, mogę wiele dzięki temu zaplanować.
Mamy małą zmianę przy drzemkach. Lili ma już tylko dwie, choć bardzo często są dni, że brakuje jeszcze tej jednej. Wtedy jest kąpana już przed 19.00, bo dłużej i tak nie wytrzyma. Nie usypiam jej już w ciągu dnia. Kładę do łóżeczka, daję wody, a przy główce kładę smoczek i wychodzę. Lili nigdy nie płacze, trochę sobie pogada i po maksymalnie 10 minutach śpi. Przychodzę jeszcze tylko ją przykryć kocykiem.

Nie lada problemem stało się u nas wymuszanie. Kiedy Lili nie ma pozwolenia na zrobienie czegoś co aktualnie chce to strasznie wymusza, od razu zaczyna przeraźliwie płakać i wyginać się. Staram się nie reagować choć nie zawsze mi się udaję.

Od kilku dni Lili często podczas zabawy, czy zwiedzania domu powtarza sobie "to, to", a może chodzi jej o Toto. KEEPTHEMOMENTS, wiesz coś o tym :)?

I na koniec moje małe obawy. Jak to jest ze wzrostem u niemowlaków? Lila już od 7 miesiąca nosi ubranka w rozmiarze 68 i 74. Odkładam tylko jakieś pojedyncze sztuki. To normalne, że wzrost tak zahamował?

LILIA W JEDENASTYM MIESIĄCU ŻYCIA



POPRZEDNIE MIESIĄCE
1 / 2 / 3 / 4 / 5 / 6 / 7 / 8 / 9 / 10

18/52 - 2014

PORTRETY MOICH DZIECI, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ

18/52 - 2014

CORAZ CIEPLEJ


RELACJA MIĘDZY KOTEM, A DZIECKIEM - #3

To już trzeci post z opisem relacji między Lilią, a Whiskasem (dla zainteresowanych dwa poprzednie: TUTAJ i TUTAJ). Ta notka będzie już ostatnią z tej serii. Jestem pewna, że nic już się nie zmieni.
Może niektórzy pamiętają, że początki były u nas kiepskie. Przeszliśmy długą i czasami ciężką drogę, ale warto było czekać.

Kiedy ja po porodzie leżałam z Lileczką w szpitalu, M. przyniósł do domu ubranko, które Lila miała cały dzień na sobie. Podobno miało to pomóc w pierwszym kontakcie kota z dzieckiem, szczerze? Na pewno nie zaszkodziło, ale chyba też nic nie dało. Whiskas nie specjalnie się tym zainteresował, powąchał i tyle. To była pierwsza porada jaką znalazłam w poszukiwaniu sposobów na przygotowanie kota na dziecko.
Kolejnym pomysłem na jaki trafiłam i wykorzystałam, było pozwolenie kotu na przywitanie dzidziusia. Kiedy przyjechaliśmy ze szpitala do domu, Lili spała. Postawiliśmy fotelik na podłodze i daliśmy Whiskasowi czas. Zachował się książkowo, powąchał z każdej strony, popatrzył i odszedł. Pomyślałam, że może będzie dobrze. Niestety nie było.
Mimo, iż Lili prawie cały czas spała i rzadko kiedy płakała, a właśnie o hałas bałam się najbardziej. Whiskas zachowywał się i wyglądał na strasznie zagubionego. Chował się, unikał nas. Bardzo było nam go szkoda. Mimo to nic nie robiliśmy. Zachowywałam się wobec niego tak jak zawsze. Biedaczek sam musiał się z tym uporać i zaakceptować nową sytuację. Straszono mnie, że może atakować Lilkę, ale on wręcz przeciwnie bał się jej. Nie było opcji, żeby sam do niej podszedł, a kiedy ja przystawiłam Lili do niego to od razu uciekał w popłochu.
Mała zmiana nastąpiła po niecałych trzech miesiącach. Wtedy Whiskas pozwalał już na bliską obecność z Lilką, ale tylko wtedy kiedy on tego chciał. Zaczął kłaść się przy niej kiedy spała w sypialni. Wrócił też do spania w nocy z nami. Nawet kiedy dodatkowo na łóżku była Lili. Przychodził do nas kiedy wszyscy razem biliśmy w pokoju, siadał i obserwował :).
I tak wszystko powolutku się toczyło. Z miesiąca na miesiąc było coraz lepiej, aż gdzieś na przełomie ósmego i dziewiątego miesiąca Lili, nasz kociak całkowicie powrócił do tego jaki był zawsze. Lili już wcale mu nie przeszkadzała. Od tamtej pory sam do niej przychodzi, a czasem nawet się łasi. Towarzyszy nam nawet podczas kąpieli. Kiedy Lili zaczęła raczkować, był lekko zdziwiony, że sama do niego podchodzi, ale szybko przywyknął do nowej sytuacji. Jest nawet bardzo cierpliwy. Kiedy Gumbasek idzie w jego stronę zawsze czeka, aż całkiem podejdzie i dopiero ucieka. Lilu nie raz chwyciła go za sierść, ogon, czy pyszczek i Whiskas nigdy jej nie udrapnął. Nawet nie próbował tego zrobić.

Ogromnie się cieszę, że w końcu jest tak jak być powinno. Jednak wcześniej nie pomyślałbym, że to może, aż tyle trwać, a jednak. Co najważniejsze trzeba cierpliwie czekać i nie robić nic na siłę. Whiskas widocznie potrzebował, aż tylu miesięcy, żeby przyzwyczaić się do nowego członka rodziny. Na pewno największe znaczenie ma tu to, że on był w domu jako pierwszy. Wszystko było do jego dyspozycji, nas miał tylko dla siebie i oczywiście duża ilość czasu była poświęcona tylko jemu.
Warto pamiętać, że najważniejsze, by opiekunowie zwierzaka wykazali się dużym zaangażowaniem w to, by pojednać dziecko i kota. Jeśli zwierzę samo podejdzie do dziecka i nie robi nic złego to nie warto go odganiać. Trzeba mu pozwolić oswajać się w taki sposób jaki sam chce. Mimo, iż czasami byliśmy zmęczeni trzeba było się też pobawić z kociakiem, nie zapominać o głaskaniu. Przez cały czas staraliśmy się, by kociak nie poczuł się odrzucony.

Teraz trochę o Lili. Tak jak na początku troszkę bałam się o nią, tak teraz obawiam się o kota. Już od dawna systematycznie tłumaczę jej, że nie wolno chwytać kotka za ogon. Teraz kiedy już raczkuje pilnuję, by nie szła do niego kiedy, np. siedzi na podłodze i się myje, czy położy się, żeby pospać. Lili też próbuje już podbierać mu zabawki :). Trzeba jak najszybciej mówić dziecku, co wolno, a czego zdecydowanie nie. Musi dosyć wcześnie rozumieć, że kotkowi nie wolno czasami przeszkadzać, czy nigdy robić mu krzywdy.
U nas jest już coraz śmieszniej :). Jeśli schodzę na chwilę na dół, zamykam za sobą bramkę przy schodach. Kiedy wracam oboje przy niej na mnie czekają :). Kiedy chce puścić bańki też razem przychodzą. Jak dla mnie widok niesamowity, mój kot i dziecko razem.

A jak u Was to wyglądało? Mieliście jakieś ciekawe sposoby, czy nie robiliście nic? Jeśli macie jeszcze jakieś pytanie o kota i dziecko pod jednym dachem, to śmiało piszcie.



MAMA UWIELBIA - MIESIĄC MAJ

Dziś o moim kolejnym ulubieńcu.
Nie będzie to żaden gadżet, czy przedmiot. Tylko najwspanialszy i mój ulubiony miesiąc.

MIESIĄC - MAJ

To najlepszy miesiąc w roku. Wiosna w pełni, o nagły powrót zimy nie ma się co bać :). Soczysta zieleń na drzewach, pierwsze kolorowe kwiaty, kwitną na całego. To czas dla bzu, konwalii, bratków, kasztanów. Choć w tym roku przez kiepską zimę rozbudziły się już w kwietniu. Jest przyjemnie cieplutko, ale jeszcze nie męcząco gorąco. Jest po prostu tak jak lubię.
Dla mnie maj, to najpiękniejszy miesiąc  w roku. Urodziłam się w maju i miałam nadzieję, że i z Lileczką tak będzie, ale ona wolała czerwiec. Niedługo też Dzień Mamy, mój pierwszy, a więc chwilo trwaj. Niech te 31 dni dłuży się jak najmocniej.