MOJA AKTUALNA PIELĘGNACJA WŁOSÓW - LUTY 2015

Jakiś czas temu wrzuciłam na mój Instagram (TUTAJ) zdjęcie, pokazujące etapy wzrostu moich włosów. Zdjęcie zostało bardzo pozytywnie odebrane, za co bardzo Wam dziękuję. Do wymarzonych włosów jeszcze długa droga przede mną, ale najważniejsze, że idę w dobrym kierunku.
To właśnie Wasz odzew, jak i zadane mi pytania sprawiły, że powstał ten wpis i  będzie jeszcze kilka kolejnych w tym temacie.


Nie jestem fryzjerką ani kosmetyczką, a o włosach i kosmetykach po prostu lubię poczytać i pogadać. Interesują mnie takie tematy, lubię testować różnego rodzaju produkty, czy zabiegi. Dużo informacji i porad znajduję też na blogach kosmetycznych, które uwielbiam przeglądać. Moim ulubionym jest: ANWEN.

Moje włosy od zawsze są w dobrej kondycji, choć oberwały już nieraz. Najpierw katowałam je czarną farbą, której po 3 latach pozbyłam się poprzez zabieg dekoloryzacji. Dałam im spokój z kolorem na 5 lat. Oczywiście przez cały ten czas, po każdym myciu w ruch szła suszarka i prostownica. Pół roku temu naszło mnie na blond. Najpierw wizyta u fryzjera, który niestety nie zrozumiał, jaki efekt chce uzyskać i potem samodzielne rozjaśnianie włosów w domu. Byłam pewna, że teraz włosy już mi się zbuntują, ale na szczęście nie. Sama jestem w szoku, że są tak wytrwałe i wytrzymałe.
Jedyny minus i mój ciągły powód do narzekań, to ich strasznie powolne rośnięcie. Z krótkich do łopatek urosły bardzo szybko, a potem spowolnienie i mozolna walka o każdy centymetr. Nawet regularne podcinanie nie pomogło. Dopiero teraz coś się zmieniło i włosy minimalnie urosły.
Jak już wspomniałam, włosy zawsze miałam w dobrej kondycji, ale gdzieś od 2 lat pielęgnuję je ze szczególną dbałością i widzę, że odwdzięczają mi się dobrą kondycją. Mają więcej blasku, są bardziej miękkie i mają o wiele bardziej zdrowszy wygląd niż jeszcze kilka lat temu.

MOJA AKTUALNA PIELĘGNACJA WŁOSÓW - LUTY 2015


Już nawet nie pamiętam od jak dawna, zawsze mam w łazience 2 szampony. Używam ich naprzemienniePo pierwsze nie chce przyzwyczaić włosów do jednego i tego samego, a po drugie zawsze szybko nudził mi się zapach, tak po prostu :). Od kiedy jestem blondynką, jednym z dwóch szamponów, jest produkt marki Joanna przeznaczony do tego koloru. Ma on zapobiegać żółtemu odcieniowi, który pojawia się po jakimś czasie i rzeczywiście spełnia swoje zadanie. Możliwe, że delikatnie rozjaśnia też włosy, bo często słyszę pytania, czy może poprawiałam jeszcze kolor, bo włosy wydają się jaśniejsze.
Drugi szampon jest mi już całkowicie obojętny, kupuję je losowo.
Szamponu staram się nakładać jak najmniej i tylko u nasady. Pozostałą długość włosów myje pianą, która spływa z góry. Włosy myję co 2-3 dni.

MASKA / ODŻYWKA



odżywkami i maskami mam podobnie jak z szamponami. Nie trzymam się jednego rodzaju i nie kupuję drugi raz tej samej. Maskę z Kallosa szczerzę mogę Wam polecić. Pięknie pachnie, a cena niecałych 10 zł, za litrowe opakowanie tylko zachęca do zakupu. Myślę, że kiedy mi się skończy to wybiorę coś innego z tej samej firmy. Maskę stosuję raz w tygodniu, trzymam ją na mokrych włosach, pod ręcznikiem, minimum godzinę.
Na pozostałe mycia używam odżywki, którą spłukuję po chwili.

MGIEŁKI / ODŻYWKA (SPRAY) / OLEJEK



Odżywki w sprayu używam po każdym myciu. Dzięki niej włosy rozczesują się bez problemu.
Dove niebieską uwielbiam, nieraz próbowałam innych, ale potem zawsze wracałam właśnie do tej. Jest bardzo wydajna i wygodna w użyciu. Pięknie pachnie i zapach długo utrzymuje się na włosach. Stosuje ją na całej długości, na mokre tylko osuszone ręcznikiem włosy.
Eliksir ziołowy z Grenn Pharmacy mam od niedawna i raz na jakiś czas spryskuję nim włosy u nasady. O jego działaniu na razie więcej nie mogę napisać, jednak od razu polubiłam go za piękny i świeży zapach.
Mgiełka firmy Marion jest u mnie obowiązkowa, zawsze przed użyciem prostownicy. Nie jest zła, ale mgiełki ochronne też zawsze kupuje inne.
Olejek arganowy u mnie działa na zasadzie jedwabiu. Używam go tylko na końcówki, na mokrych jeszcze włosach. Ślicznie pachnie, a wydajność ma ogromną. Mam wrażenie, że chyba nigdy się nie skończy.

KOLORYZACJA


Blond na moich włosach otrzymałam za pomocą rozjaśniacza. Nie mam na głowie jednolitego koloru, tylko przejście od koloru ciemnego do jasnego (od nasady po końce). Można powiedzieć, że to takie delikatne ombre na całej długości. Na zdjęciach niestety tak dobrze tego nie widać. Właśnie dlatego, aby utrzymać taki efekt nie farbuję odrostów ponownie farbą rozjaśniającą, tylko używam sprayu rozjaśniającego. Taki spray bardziej pozwala mi dobrać odcień, ponieważ rozjaśnia włosy delikatnie i stopniowo.

Na koniec jeszcze kilka zasad, których zawsze się trzymam podczas pielęgnacji włosów:
pod koniec mycia, włosy płuczę w zimnej wodzie - taki trik powoduje zamknięcie się łusek włosa i dzięki temu włosy mają większy blask
włosy rozczesuję zaczynając od końcówek - dzięki temu nie plątają się mocniej i nie są wyrwane
- nie rozczesuję mokrych włosów - zanim zacznę czesać włosy, podsuszam je lekko suszarką, ponieważ mokre są bardziej podatne na łamanie
- włosy suszę zimnym powietrzem suszarki - mimo, że trwa to dłużej, to jest to zdecydowanie lepsza opcja dla włosów

Dbanie o włosy wcale nie jest trudne. Jedyne czego trzeba się trzymać i co tak naprawdę jest podstawą to systematyczność. O włosy trzeba dbać cały czas i to, że poświęcimy im więcej czasu przez miesiąc, czy dwa, nic nam nie da.
Oprócz odpowiednio dobranych pod siebie kosmetyków, ważne są też różnego rodzaju zabiegi. Ja domowymi sposobami funduję swoim włosom olejowanie i laminowanie. Dajcie znać w komentarzu, czy chcielibyście więcej poczytać na ten temat.

PRZYTULIĆ TU I TERAZ

Przytul mnie, tu i teraz. To słowa, które ostatnio najbardziej odzwierciedlają Lilię.
Lilu zawsze była typem przytulaska, ale to co ostatnio się z nią dzieje, zadziwia mnie niezmiernie. Co chwilę chce być przytulona, wzięta na ręce, czy zwyczajnie trzymana. Bawi się na całego, nagle wstaje, podchodzi i tuli mi się do nóg. Tak jest co chwilę.
Czy brakuje jej czułości? Nie sądzę, bo ja sama bardzo często wychodzę jako pierwsza z chęcią przytulenia jej. Od pierwszych dni mimo mówienia wszystkich wkoło, że to nie do końca dobre, nosiłam ją, brałam do łóżka, byłyśmy razem cały czas. Lubię ją mieć blisko, dlatego teraz tym bardziej jestem szczęśliwa, że Lili sama do mnie przychodzi. Myślałam, że im będzie starsza, tym będzie gorzej w tej kwestii, a tu miła niespodzianka.

Już kiedyś pisałam, jak bardzo ważne jest, aby okazywać sobie czułość właśnie poprzez przytulanie (do przeczytania: TUTAJ). Cały ten wpis nadal podtrzymuję i cieszę się, że miał taki pozytywny odzew.
Czuły dotyk daje dziecku ogromną stabilność emocjonalną, jak i poczucie bezpieczeństwa. Taki mały gest, a taką ma moc. Właśnie dlatego nigdy nie odmawiam Lili. Mogę być nie wiem jak zajęta w danym momencie, ale jeśli ona przyjdzie i pokaże, że chce, aby wziąć ją na ręce to odkładam wszystko, czy przerywam rozmowę i biorę ją, żeby zaraz poczuć jak wtula się w moją szyję. Sprzątanie, gotowanie to wszystko naprawdę może na tę chwilę poczekać. Ostatnio za każdym razem tulimy się po kąpieli. Od razu po wyjęciu z wanienki, mokry golasek odwraca się i wtula we mnie. Zdążę ją tylko okryć ręcznikiem i tak siedzimy sobie na środku łazienki. Kiedy Lilu uzna, że wystarczy to sama pokazuje, że czas ubrać piżamkę. Uwierzcie mi, że warto poświęcić tę chwilę przed ubraniem i naprawdę moja mokra koszula i spodnie nie mają w tym momencie najmniejszego znaczeniaOgarnia mnie wtedy ogrom szczęścia, wiem, że w tej jednej chwili jestem mojemu dziecku potrzebna i jestem tylko dla niej. Kocham jej ciepły dotyk.
Moje ramiona to też idealne miejsce do ukojenia strachu. Kiedy Lili wystraszy się kogoś lub czegoś, od razu chce się wtulić i schować buźkę. Nie ukrywam, że w tym momencie jestem dumna, że wybiera mnie, że ja jestem dla niej poczuciem bezpieczeństwa i schronieniem.

To bardzo ważne, żeby spełniać potrzeby dziecka. Jeśli potrzebuje naszej bliskości, nie odsyłajmy go do kogoś innego, nie mówmy, że za chwilę, że nie teraz. Później dziecko może już nie chcieć, a my nieświadomie, z każdym takim odesłaniem będziemy bardzo wiele tracić.
Teraz nie damy dziecku przytulenia, a za kilka lat nie przyjdzie do nas z problem, nie powie nam o radościach i smutkach.



Na koniec podzielę się z Wami jeszcze tym, co się ostatnio wydarzyło.
Byłam z Lilą u moich rodziców. Po spacerze Lili z dziadkiem, poszłam schować wózek do auta. Idąc przez podwórze, Lili zobaczyła mnie przez okno. Zaczęła strasznie płakać, jakby wystraszyła, że chcę ją zostawić. Stwierdziłam, że nie będę się już cofać, przecież jest z dziadkiem, nic jej się nie stanie. Przyspieszyłam tempo i szybko spakowałam wózek do bagażnika, po czym od razu pobiegłam do Lili, która płakała coraz mocniej. Kiedy wyciągnęła w moją stronę ręce, żeby ją przytulić zrozumiałam, że trzeba było zostawić ten wózek i natychmiast do niej wrócić. Była tak przestraszona i przerażona, wtulała się we mnie całymi siłami. Taka sytuacja może dać do myślenia.
Pamiętajmy, że taki mały gest może mieć tak ogromną moc.

MARZY MI SIĘ KRAKÓW

Marzy mi się Kraków, już od dawna. Tak wiem, marzenia mam nie wygórowane i łatwe w zrealizowaniu :).
W sumie to daleko nie mam, jakieś 470 km. Tak naprawdę starczyłby nam jeden dłuższy weekend, ale tak to jest, że albo się nie chce, albo czasu nie ma, a przy dziecku to już w ogóle tysiąc innych ważniejszych spraw. Wcześniej mieliśmy podobnie, albo były inne rzeczy, albo chęci zabrakło. Znacie to, prawda?
I tak ciągle, do Krakowa dojechać nie mogę. Choć w sumie raz jedną nogą już byliśmy :). Jadąc do, jak i wracając z Zakopanego jechaliśmy obwodnicą, ale nie było szans, żeby wjechać choć na chwilę. Zresztą na chwilę to nie ma sensu. Jak już to już, chce zwiedzić jak najwięcej. Przeglądając zdjęcia wiem, że na pewno, chce na zobaczyć: Rynek Główny, Bazylikę Mariacką, no a Wawel to oczywiście obowiązkowo :).

ŹRÓDŁO: WIKIPEDIA

ŹRÓDŁO: WIKIPEDIA

Oprócz Krakowa, ciągnie mnie jeszcze do Wrocławia. Ciągle słyszę i czytam, że jest tam tak pięknie. Jednak to miasto jest na drugim miejscu i o nim może kiedy indziej. Po cichu liczę na to, że może w tym roku uda mi się w końcu zobaczyć Kraków. Taki wypad na wzór tego jaki mieliśmy w zeszłoroczne wakacje, do Torunia. Kilka dni, poświęconych na zwiedzanie, zero leniuchowania.

Od kiedy jest z nami Lili, wyjechaliśmy na dłużej niestety tylko raz (właśnie do Torunia), ale już na ten pierwszy raz wiedziałam, że trzeba mieć zupełnie inne kryteria szukając noclegu. Zresztą w ogóle nie ma co porównywać wyjazdu bez dziecka, do tego całą rodziną :). Jeśli chodzi o wyposażenie miejsca, w którym mamy się zatrzymać, dla mnie podstawą jest oczywiście własna łazienka i możliwość ugotowania czegoś. Jadąc z dzieckiem zwracam już dodatkowo, dużą uwagę na lokalizację. Im bliżej centrum, tym lepiej. Dobrze kiedy miejsce jest przygotowane na pobyt z dzieckiem poprzez zapewnienie rodzicom najpotrzebniejszych artykułów, jednak nie jest to dla mnie priorytet. Jadąc do Torunia, mieliśmy ze sobą łóżeczko turystyczne, które po złożeniu zajmuje niewiele miejsca i nie robi kłopotu jako dodatkowy bagaż. Dużo rodziców wybiera też opcje, by dziecko spało razem z nimi. Z kąpielą też nie mieliśmy problemu, przez te kilka dni można sobie poradzić bez wanienki. My dla Lilu mieliśmy zwykłą matę pod prysznic, na której siadała podczas mycia. Tak naprawdę wszystko idzie zorganizować.
Na szczęście jednak, coraz więcej jest miejsc, które na przyjazd z dzieckiem przygotowane są bez zarzutu. Jeśli szukalibyście noclegu w Krakowie, z pełnym wyposażeniem to na pewno zapewni je Kraków Hotel (http://www.bestwesternkrakow.pl/hotel/).

Znacie inne ciekawe i warte polecenia miejsca, w których warto się zatrzymać w tym mieście?

CAREX KIDS - ZMIEŃ MYCIE RĄK W SŁODKĄ ZABAWĘ

Częste mycie rąk jest bardzo ważne, dziś chyba już nikomu nie trzeba tego tłumaczyć.
Ja to już w ogóle mam na tym punkcie bzika. To, że często myję ręce to i tak mało powiedziane :). Od kiedy pamiętam tak mam.
Tak więc, bardzo ucieszyłam się z możliwość przetestowania mydełek marki - CAREX.

CAREX
ANTYBAKTERYJNE MYDŁO W PŁYNIE
Cena: 6,99 zł / 250 ml



OPIS PRODUCENTA:
Antybakteryjne mydła, pielęgnują dłonie i wspierają naturalną barierę ochronną skóry, zapobiegając rozprzestrzenianiu się bakterii. Specjalnie dobrane delikatne składniki myjące oraz naturalny składnik antybakteryjny, skutecznie zadbają o codzienną higienę rąk. Mydła z serii Carex Kids pomogą przekonać dzieci do tego, że mycie dłoni może być dla nich słodką przyjemnością.
Dostępne są w trzech wariantach zapachowych:
- Strawberry Candy
- Bubble Gum
- Cola Candy

MOJA OPINIA:
Jak już pisałam na samym początku, ręce myję bardzo często i nie potrzebowałam dużo czasu, by przetestować mydełka :).
Pierwszy plus oczywiście za zapach, który jest bardzo intensywny i świeży. Dodatkowo strasznie długo utrzymuję się na dłoniach. Może upłynąć sporo czasu od mycia rąk, a ja nadal czuję na dłoniach zapach. Podoba mi się zarówno Bubble Gum jak i Strawberry Candy (używałam tylko tych). Lubię takie słodkie zapachy. Kolejny pozytyw to wydajność. Mydełka są bardzo gęste, więc wystarczy dosłownie odrobina do mycia. Ładne, zgrabne i wygodne opakowanie (z pompką) oraz możliwość dokupowania opakowań uzupełniających. Cena też przystępna.
A jak Lili? Jak to Lili :). Dla niej frajdą jest sama woda, ale myślę, że dla starszych dzieciaczków jest to idealna alternatywa dla zwykłego mydła. Przede wszystkim zwrócą uwagę na kolor mydła, a zapach pokochają na pewno.






TOKSOPLAZMOZA - PRZYCZYNY, OBJAWY I LECZENIE

Toksoplazmoza, kiedyś nie wiedziałam o tej chorobie. Wszystko zmieniło się, kiedy zamieszkał z nami Whiskas. Dużo czytałam o kotach, ich pielęgnacji, chorobach, żywieniu. W artykułach często pojawiał się wątek o toksoplazmozie, czyli pasożytniczej chorobie, której żywicielem jest m.in. właśnie kot.
Temat się skończył. Powrócił na nowo, kiedy zaszłam w ciążę. Jeszcze przed wizytą u lekarza wiedziałam, że teraz o toksoplazmozie muszę wiedzieć znacznie więcej. I czytałam, dużo czytałam. Lepiej poświęcić trochę czasu na dowiedzenie się wszystkiego, niż jak to niestety często bywa z powodu braku wiedzy, najzwyczajniej w świecie pozbyć się niczemu winnego kota.
Motywem do napisania tego posta jest właśnie taka sytuacja. Na jednej z grup dla rodziców przyszła mama oznajmiła, że wykryto u niej toksoplazmozę. Pytała co i jak teraz. Na końcu dodała, że oczywiście kota się już pozbyła. Dla mnie szok, biedny kociak po prostu. Wystarczyłoby tylko się dowiedzieć, poszukać.

Co to jest ta toksoplazmoza?
Toksoplazmoza - pasożytnicza choroba ludzi i zwierząt spowodowana zarażeniem pierwotniakiem toxoplasma gondii. Żywicielem ostatecznym są koty domowe i niektóre kotowate. Żywicielem pośrednim zaś wszystkie ssaki łącznie z człowiekiem oraz ptaki. Zakażenie toksoplazmozą to jedno z najczęstszych zakażeń pasożytniczych. Toksoplazmoza występuje praktycznie na całym świecie. Mimo wysokiego odsetka zakażonych niewielka liczba osób choruje, reszta to nosiciele.
Toksoplazmozą można zarazić się od chorego kota, poprzez zjedzenie zanieczyszczonych owoców i warzyw, albo świeżego (surowego) mięsa. Zakażenie jest również możliwe podczas zjedzenia pokarmu zanieczyszczonego kałem, moczem lub śliną zwierząt chorych na toksoplazmozę, w których to wydalinach i wydzielinach znajdują się trofozoity toxoplasma gondii.
Toksoplazmoza budzi szczególny niepokój wśród kobiet w ciąży i tych, które dopiero starają się o dziecko. Wszystko przez to, że choroba ta, w ciąży może prowadzić do uszkodzeń płodu, a nawet do poronienia. Jednak jeśli do zakażenia, u kobiety doszło przed ciążą, to nie musi się tak bardzo obawiać, ponieważ organizm w pewien sposób zapamiętał to i w przyszłości sam potrafi bronić się przed ponownym zakażeniem.

O tym, czy przebyło się zakażenie, dowiemy się z badania krwi, a wynik możemy sami odczytać:
- słabo dodatni - przebyliśmy chorobę
- wysoko dodatni - przebyliśmy chorobę, ale całkiem niedawno
- ujemny - nie przebyliśmy choroby
Objawy choroby to:
- toksoplazmoza nabyta - u osób z prawidłową odpornością może nie dawać żadnych objawów, ale jeśli pojawią się to jest, to najczęściej: gorączka, objawy grypopodobne, obrzęk węzłów chłonnych, dolegliwości stawowe, a nawet zapalenie mózgu i opon mózgowych
- toksoplazmoza wrodzona - jej głównym objawem jest małogłowie lub wodogłowie, zapalenie siatkówki i naczyniówki, zwapnienie śródmózgowe, a także znacznie opóźnienie w rozwoju umysłowym

Nie wszyscy zakażeni mają objawy, część z nich jest tylko nosicielami choroby. Leczenie toksoplazmozy polega na stosowaniu terapii skojarzonej. Zazwyczaj podaje się przeciwpasożytniczą pirymetaminę (nie stosuję się jej u kobiet w pierwszym trymestrze).
Jak unikać zakażenia? Akapit wyżej, gdzie jest opisane, jak możemy się zarazić, powinien już nam dać do myślenia, po prostu higiena. Wystarczy myć ręce, co jest najważniejsze, szczególnie przed jedzeniem. Bardzo ważne jest dokładne mycie mięsa, warzyw i owoców przed zjedzeniem, jak i przed gotowaniem, czy przyrządzaniem. Za każdym razem, gdy musiałam mieć styczność z surowym mięsem, od razu myłam ręce i nóż z deską.

Nasz kot zamieszkał z nami, zanim zaszłam w ciąże. Mimo, że jest kotem domowym, to ja i tak w czasie ciąży postanowiłam całkowicie zrezygnować sprzątania kuwety, jednak jeśli już musiałabym to zrobić, to tylko w gumowych rękawicach. Kiedy się z nim bawiłam, zawsze potem myłam ręce. Nie przytulałam go, nie całowałam. Wszystko tak na wszelki wypadek.
Za to u moich rodziców gdzie były dwa koty, swobodnie chodzące po dworze, była już inna sytuacja. W ogóle ich nie dotykałam i starałam się unikać kontaktu z nimi. Właśnie z racji, że tyle przebywają na dworze, istnieje wysokie ryzyko, że są zarażeni.


Ja wiem, że nie każdy może to wiedzieć, że nie każdemu nawet zależy na tych informacjach. Jednak warto się dowiadywać. O toksoplazmozie krąży tyle mitów, że szok. Tak bardzo powszechne jest w takim momencie, pozbywanie się kota, czyli tak naprawdę uciekanie od problemu w bezsensowny sposób.
Dla mnie będzie to niesamowita radość, jeśli ten wpis uświadomi choćby jedną osobę. Ktoś, kto przeczyta i zrozumie, że wystarczy myć ręce i jedzenie.

PRZEPIS NA KOKTAJL OWOCOWY

Koktajle uwielbiam. Zresztą chyba jak każdy :).
To łatwy i przede wszystkim bardzo szybki sposób na coś słodkiego, a przy okazji zdrowego i pożywnego.

KOKTAJL Z OWOCAMI, JOGURTEM I MLEKIEM

SKŁADNIKI:
- jogurt naturalny - małe opakowanie
- mleko - 1 szklanka
- banan - 1 szt.
- borówki - 150 g
- truskawki - 3 szt.
PRZYGOTOWANIE:
Owoce przekładam do naczynia i blenduje. Dodaję cały jogurt i jeszcze raz blenduje. Mleka dodaję opcjonalnie, w zależności jaką chce uzyskać konsystencję. Mieszam wszystkie składniki.
Jeśli wychodzi mało słodkie to zamiast dosładzać cukrem można dać więcej banana.













Koktajl ma to do siebie, że możemy go przyrządzać tak jak lubimy. Ulubione owoce, czy warzywa, a nawet ich połączenie. Warto kombinować i bawić się smakami. Szukać swojego ulubionego :).
U mnie nigdy nie zmienia się dodawanie jogurtu i mleka, ale równie dobrze można używać też śmietany, czy maślanki jednak ja nie lubię.

ZDROWE ODŻYWIANIE TO PODSTAWA

Tydzień temu, na zaproszenie fundacji MY PACJENCI, wybrałam się do Warszawy, na warsztaty poświęcone zdrowemu odżywianiu kobiet w ciąży i dzieci.
Nawet się nie zastanawiałam, czy jechać. To już nie pierwsze takie spotkanie. Tym razem fundacja stara się o wywalczenie porad dietetycznych, zarówno dla dzieci jak i kobiet w ciąży. Takie porady oczywiście miałyby być refundowane przez NFZ, tak żeby każdy miał do nich dostęp.

ŹRÓDŁO: http://pixabay.com/

ŹRÓDŁO: http://pixabay.com/

Temat żywienia jest dla mnie dosyć istotny. Staram się jak mogę, by Lila jadła zdrowo i każda okazja, by pogłębić wiedzę, a także podzielić się z nią tutaj, jest dobra. Głównie to właśnie dlatego, tutaj na alinadobrawa.pl będą się pojawiać posty o tej tematyce. Nie wiem jak często. Mam nadzieję, że będzie ich dużo :).
Cieszę się ogromnie, że biorę w tym udział, bo nie dzieję się za dobrze. Dzieci nie są odpowiednio żywione, ale i wiedza na ten temat, a raczej jej brak jest porażający. Mam nadzieję, że moje posty, jak i innych rodziców biorących udział w kampanii pomogą, że wspólnie dotrzemy do jak największej ilości rodziców i uda nam się coś zmienić. Coś, czyli wiedzę i nawyki. Będę bardzo szczęśliwa jeśli choć jedna osoba, zmieni cokolwiek w sposobie żywienia dziecka, czy swoim, dzięki temu co się tu znajdzie.

W dzisiejszych czasach prawidłowe żywienie jest bardzo ważne, a w zasadzie to zła dieta może prowadzić w przyszłości do wielu problemów. Jednym z głównych jest oczywiście otyłość, ale ważne jest byśmy wiedzieli, że złe nawyki żywieniowe w dzieciństwie to wysokie prawdopodobieństwo zachorowania na nadciśnienie tętnicze, niektóre nowotwory, czy udar mózgu. To tylko kilka z wielu przykładów poważnych chorób.
Istotna i to bardzo, jest też dieta kobiet w ciąży, bo nie każdy wie, ale nawyki dzieci kształtują się już kiedy jest jeszcze w brzuszku mamy. Dlatego tak ważne jest, by przyszłe mamy odżywiały się zdrowo i prawidłowo.

Kochani to na razie tyle, więcej będę się rozpisywać już w konkretnych postach. Dajcie mi znać, czy jesteście zainteresowani taką odmianą na blogu :).

NASZA BIBLIOTECZKA - BAŚNIE GRIMM I BAŚNIE POLSKIE - KSIĄŻKI INNE NIŻ WSZYTSKIE

Lubię rzeczy nietypowe, wyróżniające się z reszty. Dziś pokażę Wam, właśnie takie książki. Książki, które są po prostu piękne. Oprawa, ilustracje, dla mnie są cudowne, uwielbiam taki styl.
Na razie mamy dwie, ale myślę, że wszystkie przeznaczone dla dzieci z tego wydawnictwa (Buchmann), wydane w tym stylu będą nasze :). Poniższe Lilu dostała w prezencie, a pozostałe już pewnie sami skompletujemy.

"BAŚNIE GRIMM"
Wilhelm Grimm, Jakub Grimm
"BAŚNIE POLSKIE"
Opracowanie zbiorowe
Cena: 44,49 zł



MOJA OPINIA:
Książki są skierowane do dzieci, ale tak myślę, że chyba nie do końca jest to przemyślane. Głównie ze względu na tak uwielbiane przeze mnie zdjęcia. Dla dziecka niekoniecznie będą one atrakcyjne. Nie ma co ukrywać, że niektóre z nich mogą nawet przestraszyć, czy zasmucić.
W książce z baśniami polskimi, jako atut jest przedstawione używanie języka gwarowego, archaicznego. Oczywiście są zamieszczone do nich wyjaśnienia, ale małemu dziecku nawet i one za dużo nie powiedzą. Niekiedy nawet wymowa niektórych jest trudna. O baśniach braci Grimm, nikomu nie trzeba przypominać. W książce przeczytamy o Jasiu i Małgosi, Czerwonym Kapturku, czy Tomciu Paluchu.
Podsumowując myślę, że jest to świetny zbiór książek, ale dla dziecka starszego, może nastolatka, a najbardziej chyba dla dorosłych, bo nawet kiedy bajka jest typowo dziecięca, to jak już wspominałam, sama książka wyglądem od tych dla najmłodszych sporo odbiega. Mnie się je świetnie czyta, szczególnie tą z polskimi opowiadaniami, których wcześniej nie znałam.



















DOWÓD OSOBISTY DLA DZIECKA

Dowód osobisty dla dziecka, czyli dokument tymczasowy, potwierdzający jego tożsamość. Do 18 roku życia ważny na 5 lat.
Kiedy nie wybieramy się poza granicę naszego kraju jest właściwie zbędny, ale kiedy chcemy wyjechać, lepiej go mieć. Jeżeli nasze dziecko, nie ma paszportu to na podstawie dowodu osobistego, jest uprawnione do przekraczania granic pomiędzy państwami wchodzącymi w skład Unii Europejskiej, a także tymi, które zawarły umowę ze Wspólnotą Europejską. Jest również kilka krajów, które nie będąc w Unii Europejskiej, i nie mając zawartej powyższej umowy, zezwalają na przekraczanie swoich granic na podstawie, właśnie dowodu osobistego.

Ja od początku wiedziałam, że chce cały czas mieć dla Lili dowód. Skończy się termin pierwszego to wyrobimy następny.
Dziś wyjechanie za granicę to nie problem. Mieszkamy w Wielkopolsce i całkiem blisko mamy do Niemiec i Czech. Jeśli najdzie nas na szybki wyjazd, po prostu wezmę dodatkowo do portfela dowód dla Lilu i będę się czuć spokojniej. Poza tym to też fajna pamiątka. Jak dla mnie dowód osobisty ze zdjęciem bobasa wygląda uroczo :).

A jak z formalnościami? Do wyrobienia dowodu potrzebujemy:
- wypełniony i podpisany przez oboje rodziców wniosek
- dwie identyczne fotografie o wymiarach 35 mm/45 mm
- skrócony odpis aktu urodzenia
Wniosek złożyć musi oboje rodziców, choć są przypadki, że wystarczy jedna osoba, jednak wtedy musi mieć ze sobą pisemną zgodę drugiego rodzica. Do odbioru gotowego dowodu, wystarczy już jedna osoba. Za dowód nie płacimy. Jedyne koszty związane z jego wyrobieniem to koszt zdjęć. Myślę, że tym bardziej warto go wyrobić.
Od momentu złożenia wniosku, do odebrania dowodu, musimy czekać około 3 tygodni. Tu wszystko zależy od urzędu i ilości składanych wniosków w danym czasie.

Ze zdjęciami, do dowodu dla dziecka, nie ma takich dokładnych wymagań jak u dorosłych, ale mimo to podstawowe zasady trzeba zachować:
- fotografia musi być aktualna
- dziecko (siedzące lub leżące) musi być na jasnym tle
- dziecko musi być bez nakrycia głowy i bez okularów z ciemnymi szkłami
- głowa dziecka musi być przedstawiona z lewego półprofilu, z widocznym lewym uchem
- zdjęcie musi być równomiernie oświetlone
Na pewno każdy fotograf będzie to wiedział, ale równie dobrze, korzystając z powyższych zasad możecie sami zrobić zdjęcieNa pewno będzie to wygodniejsza opcja przy bardzo malutkich dzieciach. Przy wyborze odpowiedniego zdjęcia, może Wam pomóc darmowy generator (taki jak: TUTAJ).
My wybraliśmy się do fotografa. Lili była nieco przestraszona studiem, ale bajka na telefonie pomogła.



POKÓJ DLA DZIECKA - PLANOWANIE

Lili od urodzenia, po dzień dzisiejszy śpi z nami, w naszej sypialni. Nie narzekam z tego powodu. Lubię ją mieć blisko, a ona na pewno czuję się bezpiecznie mając nas obok. Nas i oczywiście kota, który na noc też wybiera sypialnię. Wszyscy razem :).

Pokój dla Lili, będzie. Jeszcze nie w tym roku, ale myślę, że za dwa lata jest to już bardzo realne. Musimy powiększyć prawie całą górę, na której mieszkamy, a to wiąże się z niemałym remontem.
Mimo tego, że wizja pokoiku dla Lili jest dosyć odległa to ja już (nie od dziś) mam na wszystko wstępny plan. Może Wam się to wydawać dziwne, ale lubię mieć wszystko poukładane i zaplanowane, dużo wcześniej. Oczywiście mój zamysł zmienia się co jakiś czas. Wiecie, znajdę coś ładnego i już kombinuję gdzie by to można wcisnąć, czy by pasowało, itp. Nie chce zostawiać tego na ostatnią chwilę, wymyślać potem w pośpiechu i robić byle jak.
Przyszły pokoik ma być nie za duży, dziewczęcy i stonowany. Ściany mają być jasne. Może ecru lub bardzo jasny róż. Za to meble i podłoga, już dość ciemnie, najlepiej ciemny brąz. Koloru nadadzą dekoracje i zabawki. Choć większość zabawek pewnie będziemy chować w dużych pudłach, czy koszach, które są funkcjonalne i przy okazji ozdabiają pokój. Dla mnie im mniej na wierzchu tym lepiej :). Mebli nie ma być dużo. Wystarczy łóżko, jedna komoda na bieliznę i stolik lub biurko.

Poniżej meble, które na dzień dzisiejszy są moim numerem jeden.

ŁÓŻKO

ŹRÓDŁO: http://kdcmeble.com/

Łóżko to podstawa, co tu dużo pisać :).  Przeglądałam wiele i najbardziej spodobało mi się MONIA, ze sklepu KD COLLECTION. Sklep internetowy znajdziecie tutaj: http://kdcmeble.com/. Łóżko jest solidne, praktyczne (dzięki szufladom) i piękne. Wykonane zostało z drzewa sosnowego i pokryte natryskowym lakierem ekologicznym. Do tego tylko materac, który też można zakupić w sklepie KD i gotowe.

KOMODA

ŹRÓDŁO: http://www.ikea.com/

To czego szukam to najzwyklejsza, klasyczna komoda z szufladami. Ciemno brązowa lub jasna, którą wtedy sama przemaluje pod kolor łóżka.
Jeden mebel na ubrania wystarczy. Tu Lili będzie trzymać bieliznę i bluzki, a reszta ubrań będzie w naszej garderobie.

BIURKO / STOLIK


Wolałabym stolik, ale wiem, że biurko będzie bardziej wygodne no i praktyczne, więc pewnie stanie właśnie na nim. Tutaj także w grę wchodzi tylko klasyka, żadnych udziwnień i kolor oczywiście ciemny, tak jak reszta.

DODATKI

Tu mam głowę pełną pomysłów. Mam kilka obowiązkowych pozycji jak pościel w koty, poduszka-miś, czy dziecięca lampka, ale głównie wszystko zależy od wyglądu pokoju. Wiadomo dekoracja na samym końcu.
Mam nadzieję, że uda mi się stworzyć miejsce, w którym Lili będzie lubiła przebywać. Jej pokój ma być dla niej. Jeśli będzie chciała coś zmieniać to proszę bardzo.

19 MIESIĄC Z ŻYCIA LILI

STATYSTYKA:
  Waga - 12,5 kg
  Wzrost - 86 cm
  Rozmiar ubrań - 86 i 92
  Rozmiar pieluch - 5
  Mleko - Bebilon 3
  Porcje mleka - 250 ml / 2 porcje
  Zęby - 16
OSIĄGNIĘCIA:
  Pomaga w ubieraniu i rozbieraniu.
  Nazywa konkretne rzeczy, zawsze tak samo.

Wyciąganie rączek, by założyć bluzeczkę, Lili ma już dawno za sobą. Nawet już nie pamiętam kiedy, zaczęła tak robić. Ostatnio jednak potrafi już, podczas ubierania podawać mi po kolei ubranka, które trzeba założyć. Wie, że najpierw body, potem bluzka, spodnie, itp. Przy rozbieraniu idzie równie sprawnie.


Na porozumiewanie się nie możemy narzekać. Lilu z dnia na dzień, coraz więcej rozumie i coraz więcej sama zaczyna mówić. Nadal używa swoich słów, ale my jako rodzice bez problemu ją rozumiemy. Nie mówi już co popadnie. Nazywa te same rzeczy, zawsze tak samo i np. "poka, poka" to zawsze znaczy kąpanie, a "nyny" to oczywiście spanie :). Przykładów jest więcej i praktycznie co chwilę dochodzi coś nowego.


W ciągu dnia coraz częściej zdarza się, że Lili śpi tylko raz (przeważnie po półtorej godziny). Nie narzekam, bo na noc i tak zasypia krótko po 19.00, a na drugi dzień budzi się przeważnie około 9.00.


Ponownie mieliśmy miesiąc gdzie Lila z przewagą była chora. Ręce mi już opadają. Nie wiem, może to wina tej pogody?


Na stare tory wróciło picie mleka, z którym miesiąc temu był kłopot. Kupiłam nową butelkę i problem się rozwiązał. Mleczko nagle smakuje, choć pierwsze podejścia były nie pewne i już myślałam, że mój pomysł zdał się na nic. Teraz tak jak zawsze, Lili zaczyna i kończy dzień butlą.


Ostatni miesiąc to u nas czas buntu. Lili ciężko pogodzić się z zakazem, nie akceptuję, że czegoś jej nie wolno. Z miejsca robi się zła i często dochodzi do płaczu. Czasami trudno mi ją poznać. Staram się nie zwracać wtedy uwagi i nie ulegać, bo wiem, że to pogorszy sytuację. Mam nadzieję, że to tylko chwilowe.


Za nami czas Świąt i Sylwester. Święta już jak najbardziej świadome. Największa radość przy prezentach i jedzeniu :). Noc Sylwestrowa, przespana jak wszystkie inne.

LILIA W DZIEWIĘTNASTYM MIESIĄCU ŻYCIA



POPRZEDNIE MIESIĄCE
1 / 2 / 3 / 4 / 5 / 6 / 7 / 8 / 9 / 10 / 11 / 12
13 / 14 / 15 / 16 / 17 / 18