17 MIESIĄC Z ŻYCIA LILI

STATYSTYKA:
  Waga - 11,8 kg
  Wzrost - 85 cm
  Rozmiar ubrań - 86
  Rozmiar pieluch - 4
  Mleko - Bebilon 3
  Porcje mleka - 240 ml / 2 porcje
  Zęby - 16
OSIĄGNIĘCIA:
  Wykonuję proste polecenia, czy prośby.
  Pokazuje konkretne rzeczy.
  Porozumiewa się.

Wykonuje proste polecenia. Troszkę to rygorystycznie brzmi, ale bez obaw :). Mam na myśli tylko moje prośby w stosunku do Lili. Rozumie już kiedy proszę, by odłożyła coś na konkretne miejsce, przychodzi kiedy ją wołam, itp.

Dużo uczymy się z książeczek. Pokazujemy Lili kolory, czy zwierzątka. Tłumaczymy co jest co, a Lili już coraz częściej sama potrafi dobrze wskazać to o co poproszę.

Zaczęło się też to, że Lileczka coraz więcej zaczyna sama próbować się z nami porozumieć. Kiedy jest śpiąca podejdzie do łóżeczka i pokazuje, że chce wejść. Daje znać, by coś jej podać. Coraz więcej jest takich małych kroczków do tego, by lepiej było nam się dogadać :).

W ciągu dnia, nie jest już u nas codziennie tak samo. W mijającym miesiącu więcej było dni kiedy Lili miała tylko jedną drzemkę. Często wstaję późno, bo dopiero około 9.00 przez co drzemka wypada przed obiadkiem i na drugą już nie ma czasu. Zmęczenie dopada Lilę o 19.00 i właśnie o tej godzinie jest kąpana. Kiedy zdarzy się, że jednak obudzi się wcześniej, czyli w okolicy 7.00 to o 10.00 już sama daje znać, że chce iść spać. Popołudniowa drzemka też jest wtedy obowiązkowa.

Za nami kolejny miesiąc i niestety kolejna choroba. Tym razem skończyło się na przeziębieniu i antybiotyk na szczęście nie był potrzebny. Od razu po powrocie do zdrowia zaczęłam podawać Lilce tran. Mam nadzieję, że przyniesie jakieś pozytywne efekty i wzmocni odporność.

Nadal nie jest łatwo z jedzeniem. Oczywiście apetyt jest, ale trafić w gust i to na co aktualnie ma ochotę Lili jest ciężko. Ostatnio najczęściej je to co na moim talerzu i koniecznie sama.

W buźce pojawiły się kolejne 2 ząbki. Jest już komplet jedynek, dwójek, trójek i czwórek.

Poprzedni miesiąc minął nam pod hasłem "na spacerach chodzę sama". Jeszcze nie tak dawno cieszyłam się, że Lili lubi chodzić za rączkę, było minęło. Teraz robi się coraz bardziej samodzielna. Tak więc, ja w jedną stronę, a ona w drugą. Czasem jest wesoło, czasem stresująco, a ile się przy tym już nabiegam za nią.

LILIA W SIEDEMNASTYM MIESIĄCU ŻYCIA



POPRZEDNIE MIESIĄCE

1 2 3 4 5 / 6 / 7 / 8 / 9 / 10 / 11 12
13 / 14 / 15 / 16

44/52 - 2014

PORTRETY MOICH DZIECI, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ

44/52 - 2014

HALLOWEEN


SEO, CZYLI JAK DO MNIE TRAFIACIE

Wyszukiwarka Google. Używam jej codziennie, mnóstwo razy. Wszyscy jej używamy, a wpisując pewne frazy, można trafić tutaj :).
Tego typu post zapoczątkowała Ania z bloga: PRZEWIJAK. Jak jest u niej możecie poczytać TUTAJ. Po poście Anki zaczęły dołączać kolejne blogi, a u niektórych można się było nieźle uśmiać.
Teraz najciekawsze u mnie. Zachowana oryginalna pisownia.

NAJCZĘSTSZE:
z życia mamy i córki - co tu dużo wyjaśniać, no wiadomo
alina dobrawa czyli ja - matka, autorka
blog o ciąży - CIĄŻY było główne na początku

DODATKOWO:
plan dnia życia codziennego - najlepiej opracować swój, a nasz wygląda TAK
sukienka dla mamy i córki taka sama - a proszę bardzo, do kupienia w sklepie LILI'S LITTLE STORE, o którym napisałam TUTAJ
9 miesiąc a brzuszka nie ma - możecie zobaczyć MÓJ
przepis na potrawkę z kurczaka - u mnie znajdziecie tą w WERSJI DLA DZIECKA
alicja dobrawa blog - nie Alicja tylko ALINA
kobiece stopeczki - szukający na pewno tu nie znalazł tego co chciał, a Lilkowe stópki pokazałam TU
cudenka z second handu - ja już znalazłam sporo PEREŁEK
nadi a iotylka i mama tata ikoty - hmmm

Jak widać u mnie jest w miarę normalnie i chyba niczym nie zaskoczyłam :).

LECZENIE NA FACEBOOKU

Na Facebooku należę do kilku grup. Większość z nich to te, które zrzeszają rodziców i właśnie o nich chcę dziś napisać. Dołączam do nich, bo lubię poznawać nowych ludzi jak i doradzić kiedy ktoś ma problem. To też idealne miejsce, by coś sprzedać lub kupić, dowiedzieć się o promocjach, czy wydarzeniach w swojej okolicy. Pewnie jeszcze wiele innych zalet, by się znalazło.

Jednak ostatnio idzie zaobserwować, że źle się dzieję i nie chodzi mi tu o wszechobecne kłótnie i wyzywanie się od najgorszych kiedy każdy broni swojej racji, bo to akurat dzieję się wszędzie. Mnie najbardziej niepokoi to, kiedy niektórzy, za pomocą pytań na grupie próbują leczyć swoje dzieci. Kurczę no, dla mnie to nieodpowiedzialne i tyle. Rozumiem wszystko inne, ale nie pomoc o poradę zdrowotną. Jeszcze pół biedy kiedy ktoś chce domowym sposobem wzmocnić odporność, pyta o syrop na kaszel, czy o żel na ząbkowanie, ale kiedy w grę wchodzą leki, czy choroby to już przesada.
Dziecku coś się pojawia na ciele (wysypka, krosta, itp.) to pstryk zdjęcie i wrzucamy na grupę z pytaniem "Kochani co to może być?", "Czym to smarować?". Poprzez opisanie dolegliwości, niektórzy liczą na diagnozę tego co może dolegać dziecku, czy radę po jakie lekarstwa się wybrać do apteki. Wymieniać można bez końca. Ktoś tam coś odpisze, kilka osób go poprze i gotowe. Już wiadomo co jest dziecku. Teraz tylko kupić to co polecają i wszyscy zadowoleni.

Jeszcze gdyby chociaż były otrzymane jakieś rzetelne odpowiedzi, niestety tak nie jest. Ilu ludzi tyle porad. Niektóre rzeczywiście mogą wydawać się pomocne, ale inne to całkowite bzdury. Porady pewnie brane są z własnego doświadczenia. Jednak trzeba pamiętać, że jeśli u jednej mamy coś się sprawdziło to nie znaczy, że u innych będzie tak samo. Coś co pomogło jednemu dziecku, drugiemu może zaszkodzić. Nie bawmy się w lekarzy, kiedy nie mamy o tym pojęcia. Nie bez powodu zawód lekarza jest poprzedzany wieloma latami nauki.
Ja jeśli doradzić nie potrafię lub nie jestem pewna, to nie doradzam. Koniec tematu. Krew mnie zalewa jak czytam, że przy zapaleniu piersi, multum matek radzi, by jak najszybciej dziecko od piersi odstawić.

I to nie jest tak, że ja z porad mam nie korzystam. Pewnie, że tak, ale tych, które znam, czyli koleżanek, przyjaciółek, czy mojej mamy.
Jednak największym zaufaniem zawsze darzę lekarzy. Nie jestem w nich ślepo zapatrzona, ale ufam im i ich porada jak i zalecenia zawsze będą dla mnie najważniejsze. Nigdy sama nie leczę Lili. Cokolwiek mnie niepokoi, zastanawia zawsze idę skonsultować z pediatrą. Nawet witamin nie podam bez wcześniejszej wizyty w przychodni.
Niektórzy z Was pewnie pomyślą, że przesadzam, że może jestem zbyt nadopiekuńcza, ale według mnie w kwestii zdrowotnej nie warto ryzykować. Wiem, że lekarz też może popełnić błąd, pomylić się. Jednak jakie jest prawdopodobieństwo? Niewielkie. Jeśli mam być sfiksowana to zdecydowanie wolę w tą stronę.
Nie chce tym tekstem nikogo obrazić, tylko po prostu dać do myślenia.

43/52 - 2014

PORTRETY MOICH DZIECI, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ

43/52 - 2014

LALA DLA KOTA


TEN DZIEŃ ZMIENIŁ MOJE ŻYCIE NA ZAWSZE - HISTORIA KASI

TEN DZIEŃ ZMIENIŁ MOJE ŻYCIE NA ZAWSZE, CZYLI WSPOMNIENIE DNIA, W KTÓRYM
DOWIEDZIAŁAŚ/EŚ SIĘ, ŻE BĘDZIESZ MAMĄ/TATĄ

HISTORIA KASI


Jak Kasia dowiedziała się, że będzie mamą.

Tego dnia nie zapomnę do końca życia, zawsze będzie w mojej głowie. Od pewnego czasu spóźniała mi się miesiączka. Tłumaczyłam to sobie na różne sposoby, ale nie brałam pod uwagę tego, że mogę być w ciąży. Jednak pewnego dnia rozmawiając z koleżanką powiedziałam jej o wszystkim i to właśnie ona zasugerowała mi, że mogę być w ciąży. Przemyślałam to i kupiłam test ciążowy, następnego dnia rano z wielkim strachem wykonałam test, na którym momentalnie ukazały się dwie kreski i w tej samej chwili mój świat stanął w miejscu.
Jak to? Ja w ciąży? Przecież mam dopiero 17 lat. Szkołę do skończenia, przecież dopiero rozpoczął się rok szkolny. Co ja powiem rodzicom? Jak my damy sobie radę? Gdzie będziemy mieszkać? Jak ja mu to powiem i jak on zareaguje? Na myśl nachodziło mi sto pytań na minutę. Naglę ocknęłam się i pomyślałam. Zostanę mamą. Muszę być dzielna, dam radę. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do mojego chłopaka, poprosiłam o spotkanie, którego tak bardzo się bałam. Opowiedziałam mu wszystko, że jestem w ciąży, że zostanie tatą i, że tak bardzo się boję jak to wszystko teraz będzie wyglądało.
Nie spodziewałam się tego co usłyszałam. Spokojnym głosem powiedział "Będzie dobrze. Damy radę, głowa do góry moja mamusiu". Wtedy poczułam, że nie żałuje i nigdy nie będę żałować i to właśnie ten dzień zmienił moje życie na zawsze. Wywrócił je do góry nogami i zmienił na lepsze.
Od tamtej pory wiele się zmieniło i dziś jestem szczęśliwą mamą 15 miesięcznego Filipa i wiem, że dzień, w którym dowiedziałam się, że zostanę mamą był najwspanialszym dniem mojego życia.

Historia Kasi jest idealnym przykładem na to, że w macierzyństwie wiek nie zawsze ma znaczenie. Kasia jako młoda mama świetnie się odnalazła w nowej sytuacji. Pokonała wszystkie przeciwności i dziś jest po prostu szczęśliwa :).

Kasiu, jesteś bardzo dzielna. Uściski dla całej Waszej trójki.
Was zapraszam do odwiedzenia bloga Kasi, czyli: MŁODA MAMA KONTRA ŻYCIE.

WSZYSTKIE WSPOMNIENIA DNIA, KTÓRY ZMIENIŁ ŻYCIE NA ZAWSZE W JEDNYM MIEJSCU: WASZE HISTORIE.

42/52 - 2014

PORTRETY MOICH DZIECI, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ

42/52 - 2014

PRZYGOTOWANIA PRZED ZIMĄ


TEN DZIEŃ ZMIENIŁ MOJE ŻYCIE NA ZAWSZE - HISTORIA OLI

TEN DZIEŃ ZMIENIŁ MOJE ŻYCIE NA ZAWSZE, CZYLI WSPOMNIENIE DNIA, W KTÓRYM
DOWIEDZIAŁAŚ/EŚ SIĘ, ŻE BĘDZIESZ MAMĄ/TATĄ

HISTORIA  ALEKSANDRY



Jak Ola dowiedziała się, że będzie mamą.

20 listopada, to nie był dobry dzień. Nasze największe marzenie, nie spełniło się. Dostałam jasną wiadomość od organizmu, że jeszcze nie jesteś w moim brzuchu. Bardzo to przeżyliśmy, ale cały czas mieliśmy nadzieję, że uda nam się zostać rodzicami.
Miesiąc później - 20 grudnia dowiedziałam się, że rośnie we mnie malutki człowieczek. Zrobiłam test i zobaczyłam dwie kreski, ta druga była jeszcze dość jasna, ale na tyle wyraźna, że nie miałam wątpliwości.
Twój dziadek tego dnia odebrał mnie z Krakowa i całą drogę kusiło mnie żeby mu przekazać tą najcudowniejszą wiadomość, ale powstrzymałam się, pierwszy musiał się dowiedzieć Twój tata. Wróciłam do domu, zabrałam go do pokoju, usiadłam na jego kolanach i powiedziałam, że zostanie tatą, że nam się udało. Widziałam w jego oczach radość i zaskoczenie. Mocno mnie przytulił, pocałował brzuszek i od tego dnia zaczął dbać o mnie jeszcze bardziej. To był zdecydowanie jeden z piękniejszych dni w naszym życiu.
Święta to był idealny moment żeby podzielić się tą wiadomością z rodziną, ale nie chcieliśmy tego robić przed wizytą u lekarza. Dlatego nic nie mówiliśmy i zaraz po, czyli 27 grudnia pojechaliśmy na pierwszą wizytę do lekarza, który oczywiście potwierdził wynik testu i wtedy postanowiliśmy podzielić się naszą radością z rodzicami.
Pierwsi dowiedzieli się moi rodzice. Mama była bardzo szczęśliwa, prawie się popłakała, wyściskała nas i gratulowała. Tata na początku był bardzo zaskoczony, pierwsze co powiedział to „ale jak to?”. Po kilku sekundach (chyba sam sobie odpowiedział na to pytanie) pojawił się uśmiech na jego twarzy. Wróciliśmy do domu i poszliśmy do pokoju rodziców. Powiedzieliśmy, a w sumie to ja powiedziałam, że jestem w ciąży. Mama od razu powiedziała, że wiedziała i razem z tatą nie ukrywali swojej radości. Wtedy też zdradziła nam, że jak wróciłam do domu na Święta, to widziała, że coś się we mnie zmieniło i od razu powiedziała tacie, że „Oleńka to chyba jest w ciąży”. Od razu zapadła decyzja, żeby jechać po moich rodziców i razem cieszyć się tą chwilą.

Wspomnienia Oli są cudowne, aż się miło na sercu robi podczas czytania. Tyle miłości :).
U nas było podobnie i też udało się za drugim razem.

Olu, wiem że wkrótce na świat przyjdzie Wasz drugi maluszek. Pewnie i z dowiedzeniem się o tej ciąży macie takie piękne wspomnienia :). Wszystkiego co najlepsze dla całej Twojej rodziny.
Was zapraszam do odwiedzenia bloga Olki, czyli: MAMA DIETETYK.

WSZYSTKIE WSPOMNIENIA DNIA, KTÓRY ZMIENIŁ ŻYCIE NA ZAWSZE W JEDNYM MIEJSCU: WASZE HISTORIE.

DIETA DZIECKA, CZYLI MENU LILI

Na blogu, od lutego tego roku można czytać post dotyczący menu niemowlaka (do zobaczenia: TUTAJ). Od kiedy się pojawił, był najczęściej czytanym postem. Cały czas utrzymywał się na pierwszym miejscu i dopiero całkiem niedawno spadł na trzecią pozycję. Ciągle chętnie do niego zaglądacie.

Właśnie to i Wasze częste pytania o to, co teraz je Lili zmobilizowały mnie, by powstała kontynuacja. Tym razem już nie o niemowlaku, a o dziecku, a więc dziś o tym co ląduje w Lilkowym brzuszku. W brzuszku dziecka :).

DIETA DZIECKA
NA PRZYKŁADZIE LILI (SKOŃCZONE 16 MIESIĘCY)

ŚNIADANIE
08.00
MLEKO - 240 ml
Z dodatkiem:
- kaszki owsiano-pszennej ze śliwką (glutenowej) - 2 łyżeczki
Lili nadal jako pierwszy posiłek dostaje mleczko. Myślę, że jeszcze długo się to nie zmieni. Butelkę dostaje w naszym łóżku, na leżąco przytulona do mnie. Uwielbiam ten moment, bo to nie tylko śniadanko, ale i nasza chwila bliskości i przytulania.

II ŚNIADANIE
10.00
DANIE LEKKIE I POŻYWNE
- pieczywo z obkładem
- kaszka
- jajecznica
- omlet
Dodatkowo:
- herbatka lub sok
- owoce
Wymienione przeze mnie 4 dania to te, które robię Lili najczęściej. Codziennie daję jej coś innego. Teraz jesienią i zimą będą pewnie przeważać śniadania podawane na ciepło.

DESER
13.00
PRZEKĄSKA
- owoce
- warzywa
- jogurt
To moment kiedy zazwyczaj Lili jest po drzemce, a że do obiadu jeszcze trochę, to daję jej coś małego na szybko. Tak tylko do przegryzienia.

OBIAD
14.00
DANIE Z MIĘSEM LUB RYBĄ I WARZYWAMI
Dodatkowo:
- herbatka
Z obiadami jest u Lili różnie. Zdarza się, że zje ten posiłek razem z nami (tzn. zje to co my, bo jemy zawsze razem). Jednak póki co, przeważają cały czas obiadki przygotowywane dla niej osobno. Nadal też co jakiś czas lub kiedy jesteśmy poza domem podaje gotowe danie ze słoiczka.

PODWIECZOREK
17.00
PRZEKĄSKA
- świeży owoc
- mus owocowy
- kisiel (domowy)
- kaszka
- jogurt naturalny z owocem
Dodatkowo:
- sok
Lili lubi słodki smak. To chyba nic nadzwyczajnego :). Słodycze podajemy te naturalne, czyli z owoców.

KOLACJA
18.45
MLEKO - 240 ml
Z dodatkiem:
- kaszki owsiano-pszennej ze śliwką (glutenowej) - 2 łyżeczki
- kleiku ryżowego - 2 łyżeczki
- witaminy D3
Ostatnim posiłkiem, tak jak pierwszym jest mleczko. To już taki rytuał i czas Lili z tatą. Jeszcze trochę i powolutku zaczniemy wprowadzać Lili "normalną" kolację. Mleczko przed snem nie zniknie, ale będzie go mniej, a podstawą będzie jakieś danie lub chlebek.

DODATKOWO
W CIĄGU CAŁEGO DNIA
PRZEKĄSKI I NAPÓJ
- chrupki kukurydziane
- paluszki
- biszkopty
- woda
Nie codziennie, ale zdarza się, że Lili podjada coś między posiłkami. Najczęściej są to chrupki kukurydziane i paluszki. W ciągu całego dnia popija wodę.

Tak to wszystko wygląda na dzień dzisiejszy. Jeśli macie jakieś sugestie, czy pytania to śmiało piszcie :). Chętnie też poczytam jak wygląda dieta Waszych dzieci.

WRAŻLIWOŚĆ I CIERPIENIE

Nigdy nie byłam typem wrażliwca. Filmy mnie nie wzruszały, piosenki nie nastrajały.
Obojętna na wszystko - cała ja. Myślę, że wiele osób, które mnie zna mniej lub więcej, może odnosić wrażenie, że jestem "zimna" w relacjach z innymi. Tak już mam, taki mam charakter.
Czasem przeszkadzało mi to, że nie potrafię okazać tego co czuję lub całkowicie obojętna była dla mnie krzywda innych. Nie myślałam wtedy o sobie najlepiej. No bo jak? Tyle zła, czy czyjegoś cierpienia, a ja mam to gdzieś? No może nie do końca gdzieś, ale myślałam zawsze, że stało się to trudno.

Wszystko zmieniło się wraz z pojawieniem się na świecie Lili, a może już nawet samą ciążą. To właśnie w tym okresie obudziły we mnie emocje i odczucia, które pewnie były ze mną od samego początku, tylko nie potrafiłam ich wyrazić.
Teraz jestem wrażliwa chyba, aż za bardzo. Wzrusza i porusza mnie dosłownie wszystko. Nie zawsze to to okazuje, ale w środku często jest mi smutno, czy wręcz przeciwnie szaleje z radości z czyjegoś szczęścia.
Ze szczęściem wiadomo jak jest. Oby było go jak najwięcej, ale z tragedią, cierpieniem, czy smutkiem innych ciężko mi sobie poradzić. Szczególnie chodzi tu o dzieci. Nie ma dnia, żeby gdzieś nie mówiono lub nie pisano o kolejnej tragedii. Zdarzenia losowe jeszcze jestem jakoś w stanie zrozumieć, pojąć i pogodzić się z nimi. Jednak kiedy dochodzi do zła z premedytacją to, aż się we mnie gotuje. Nie pojmuję jak najbliżsi mogą wyrządzać krzywdę własnym dzieciom. Kiedy docierają do mnie kolejne informacje, od razu mam w głowie moją Lili. Teraz jako matka rozumiem to cierpienie. Mając dziecko mogę sobie wyobrazić co się z nim dzieję kiedy jest maltretowane i chyba dlatego tak mocno i dosadnie to wszystko odbieram.

Nie ogarniam powoli tego co się wokół dzieje. Dziecko się rodzi, by zaraz zginąć z rąk tych, którzy mieli mu dać miłość. Nigdy tego nie zrozumiem i chyba nawet nie chce. Wolę nie wiedzieć co siedzi w głowach takich "ludzi". Kim trzeba być, żeby uderzyć tak, by zabić, żeby głodzić, gwałcić, znęcać się psychicznie. Świat idzie w złą stronę.

41/52 - 2014

PORTRETY MOICH DZIECI, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ

41/52 - 2014

CHWILA ZADUMY


TEN DZIEŃ ZMIENIŁ MOJE ŻYCIE NA ZAWSZE - HISTORIA WIKTORII

TEN DZIEŃ ZMIENIŁ MOJE ŻYCIE NA ZAWSZE, CZYLI WSPOMNIENIE DNIA, W KTÓRYM
DOWIEDZIAŁAŚ/EŚ SIĘ, ŻE BĘDZIESZ MAMĄ/TATĄ

HISTORIA WIKTORII



Jak Wiktoria dowiedziała się, że zostanie mamą:

Tamtego dnia, wczesnym rankiem obudziłam się z dziwnym przeczuciem i bólem piersi. W zasadzie to ten nienaturalny ból piersi mnie obudził. Cichaczem wymknęłam się z pokoju i przyniosłam tablet mojego taty, tylko po to, by sprawdzić objawy ciąży, które mogą mnie jeszcze czekać, bo o tym, że jestem w ciąży byłam już święcie przekonana. Cały czas byłam zmęczona i chciało mi się jeść. Brzuch mi nienaturalnie spuchł. Nie mogło być inaczej, musiałam być w ciąży.
Napisałam wiadomość do Misiowego taty, a potem wspólnie snuliśmy marzenia o tym, jak będzie wyglądało nasze życie we trójkę. Przyznać muszę w tajemnicy, że mój ukochany, nie wierzył nawet przez minutkę w to, że zostanie tatusiem. Do dnia, w którym miałam dostać spodziewaną miesiączkę w ogóle się nie stresował. Ja z kolei błądziłam między stoiskami w sklepach z dziecięcą odzieżą :).
11 listopada 2012 roku Misiowy tata w końcu uwierzył. Dwie kreseczki ostrą czerwienią wymalowały się na ciążowym teście, potwierdzając ciążę, o której wiedziałam już dawno. Mimo wszystko z niepewnością patrzyłam na swoją drugą połówkę, aby wychwycić wszystkie reakcje malujące się na jego twarzy. Było więc przerażenie i niepewność. Było również nieopisane szczęście, które i mi pozwoliło się cieszyć tą sytuacją.
Te dwie kreseczki zmieniły nasze postrzeganie świata, wywróciły priorytety do góry nogami i pozwoliły cieszyć się małymi rzeczami. Ten dzień, w którym je ujrzeliśmy, zmienił nasz świat.

Historia Wiktorii pokazuje, że kobieca intuicja istnieje naprawdę :). Ja mimo tych samych objawów w ogóle nie wierzyłam, że mogę być w ciąży. Za to mama Misia od razu czuła, że pod sercem ma nowe życie :).

Kochana śledzę Wasze losy od dawna. Wszystkiego co najlepsze dla całej Waszej rodzinki :).
Was zapraszam do odwiedzenia bloga Wiktorii, czyli: POZA BRZUSZKIEM.

WSZYSTKIE WSPOMNIENIA DNIA, KTÓRY ZMIENIŁ ŻYCIE NA ZAWSZE W JEDNYM MIEJSCU: WASZE HISTORIE.

16 MIESIĄC Z ŻYCIA LILI

STATYSTYKA:
  Waga - 11,5 kg
  Wzrost - 84 cm
  Rozmiar ubrań - 80 i 86
  Rozmiar pieluch - 4
  Mleko - Bebilon 3
  Porcję mleka - 240 ml / 2 porcje
  Zęby - 14
OSIĄGNIĘCIA:
  Chodzi.

Lili samodzielnie chodzi :). Nie popędzaliśmy jej, poszła kiedy była gotowa. To zdecydowanie najważniejsza sprawa w poprzednim miesiącu. Warto było tyle czekać. Pierwsze kroczki Lili postawiła 9 października. Potem było kilka dni zawahania i niepewności, ale dziś Lila już nie pamięta co to raczkowanie. Spacery nabrały teraz zupełnie innego wymiaru. Ja nawet na chwilę nie zastanawiałam się, czy Lili nie powinna już wcześniej chodzić, ale te ciągłe pytania, czy już stanęła na dwie nóżki, bywały powoli denerwujące.

Nasze dni mało się zmieniają, choć ostatnio dosyć często zdarza się, że Lili ma tylko jedną drzemkę. Próbuję ją kłaść popołudniu drugi raz, ale czasem potrafi ostro zaprotestować. Potem przez brak drugiego spania, o 18.00 godzinie jest już tak wymęczona i marudząca, że jedyne co pozostaje to ją wykąpać i położyć spać. Zdecydowanie wolę, żeby spała 2 razy, a jej dzień kończył się po 19.00.

Niestety mijający miesiąc ma też gorszy aspekt, a mianowicie wymuszanie. Oczywiście zdarzało się to wcześniej, ale teraz to jest jakiś koszmar. Kiedy coś jest nie tak jak chciałaby Lilu, zaczyna się płacz i krzyk. Lilka chyba trenuję moją wytrzymałość i sprawdza na ile jestem jej w stanie pozwolić. Wiem, że najlepiej byłoby nie reagować, ale nie zawsze potrafię.

Za nami pierwszy, dłuższy wyjazd z domu. Mimo obaw o spanie w nowym miejscu i w ogóle o nowe otoczenie, okazało się być cudownie i jak zwykle nie potrzebnie się bałam. O naszym wyjeździe możecie poczytać: TUTAJ.

Lili apetyt ma, to wiadomo nie od dziś. Dotychczas jadła praktycznie wszystko. jednak teraz podczas śniadania, czy obiadu nie znika już cała porcja. Lila wybiera tylko to, co smakuje jej najbardziej i za resztę podziękuję.

W październiku do kompletu ząbków dołączyła też ostatnia trójka. Stan zębów na dziś to 14 sztuk.

LILIA W SZESNASTYM MIESIĄCU ŻYCIA


POPRZEDNIE MIESIĄCE
1 2 3 4 5 / 6 / 7 / 8 / 9 / 10 / 11 12
13 / 14 / 15

40/52 - 2014

PORTRETY MOICH DZIECI, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ

40/52 - 2014

HALLO, HALLO


ZABAWY DZIECKA Z KOTEM

Dziecko i kot. Wiecie już zapewne, że uwielbiam to połączenie :). Może już nie chodzi o samego kota, ale w domu gdzie jest dziecko, powinien być zwierzak. Widzę na przykładzie Lili i naszego kocurka, że to same plusy.

O tym jak było u nas z akceptacją, Lilu przez Whiskasa możecie poczytać: TUTAJ.
Jak jest dzisiaj? Bez zmian, czyli już cały czas dobrze. Lili uwielbia koteczka, a kotek Lili akceptuję. To, czy będą się razem bawić lub przytulać zależy od Whiskasa, musi tego chcieć. U niego nie ma nic na siłę.
Wczoraj pomogłam Lili zachęcić go, jego ulubioną zabawką - wędką. Potem śmiechu nie było końca :).








39/52 - 2014

PORTRETY MOICH DZIECI, RAZ W TYGODNIU, CO TYDZIEŃ

39/52 - 2014

RADOŚĆ Z CZEKOLADY


TEN DZIEŃ ZMIENIŁ MOJE ŻYCIE NA ZAWSZE - HISTORIA MONIKI

TEN DZIEŃ ZMIENIŁ MOJE ŻYCIE NA ZAWSZE, CZYLI WSPOMNIENIE DNIA, W KTÓRYM
DOWIEDZIAŁAŚ/EŚ SIĘ, ŻE BĘDZIESZ MAMĄ/TATĄ

HISTORIA MONIKI



Jak Monika dowiedziała się, że będzie mamą.

Dokładnie pamiętam ten listopadowy dzień. Razem z mężem bardzo pragnęliśmy maleństwa. Był to nasz czwarty cykl starań. Niby nie dużo, ale każdy kolejny okres przysparzał mnie o podły nastrój.
Myślałam, że i tym razem tak będzie. Z racji tego, że nie mogłam się doczekać, pierwszy test zrobiłam za wcześnie i moim oczom ukazała się nieszczęsna jedna kreska. Jednak miesiączka nadal się nie pojawiała, a ja odczuwałam dziwne dolegliwości. Wracając z pracy w deszczowy poniedziałek zadzwoniłam do moich dwóch kuzynek, które mają za sobą już po dwie ciąże i obie stwierdziły, że coś jest na rzeczy i radziły powtórzyć test. Tak też zrobiłam. Po drodze weszłam do apteki po test i od razu po powrocie go zrobiłam.
Jaka wielka była moja radość, kiedy moim oczom zaczęła ukazywać się druga różowiutka kreseczka. Popłakałam się jak małe dziecko :). Od razu zadzwoniłam do męża i kazałam kupić drugi test. Cały czas nie mogłam uwierzyć że to dzieje się naprawdę. Po za testem, który kupił mąż, zrobiłam jeszcze jeden i badanie z krwi. Wszystko potwierdzało ciąże, ale uwierzyłam chyba dopiero w momencie kiedy zobaczyliśmy nasze małe bijące serduszko na monitorze USG. Oczywiście były kolejne łzy szczęścia.
Z racji tego, że lubię mieć w życiu wszystko "poukładane" często wyobrażałam sobie moment, w którym dowiemy się o ciąży. W planach miałam robić test kiedy mąż będzie obok, żebyśmy od razu mogli się razem cieszyć tą informacją. W rezultacie wyszło zupełnie inaczej :).
Cała ciąża przebiegła zupełnie inaczej niż w moich planach, marzeniach. Miałam tyle zrobić, a okazało się że od 15 tygodnia muszę leżeć. Nasza radość przerodziła się w wielki strach i walkę o każdy kolejny dzień, tydzień.
Tak naprawdę, dniem który zupełnie odmienił moje życie był 6 czerwiec 2014, kiedy to 1,5 miesiąca przed terminem przyszedł na świat nasz cud, nasza córeczka Gabrielka. 3 pkt. w skali Apgar, wrodzone zapalenie płuc, grzybica skóry i można, by tak jeszcze wymieniać. Jednak ze wszystkim sobie świetnie poradziła i już w szóstej dobie życia opuściła inkubator. Wspomnienia są nadal świeże i tak naprawdę dzień, który dla każdej matki jest najpiękniejszy, dla nas stał się początkiem kolejnej walki, nie było nam dane tulić się po porodzie.
Do ostatniej chwili nie dopuszczałam do siebie myśli, że dziś urodzę. Dopiero w chwili kiedy dostałam do ręki piżamę szpitalną na przebranie, a lekarka jeszcze przed zbadaniem mnie, widząc mój wyraz twarzy kazała rezerwować sale porodową dotarło do mnie, że już nic nie da się zrobić. Nie damy rady jej tam dłużej zatrzymać. Stałam tak, w jednej ręce trzymając telefon, a w drugiej wspomnianą piżamę i zastanawiałam się co robić najpierw. Dzwonić po męża, czy przebierać się, a łzy płynęły mi ciurkiem. Tym razem nie ze szczęścia, że zaraz ujrzę moje wymarzone dziecko, a ze strachu jak to będzie jak sobie poradzimy, czy ona sobie poradzi.
Pierwsze tygodnie były trudne dla całej naszej trójki, ale Gabi udowodniła jakim jest cudem :). Dziś ma 3,5 miesiąca i wnosi w nasze życie jeszcze więcej uśmiechu. Jest naszą idealną córeczką i zmieniła nasze życie na jeszcze lepsze.

Wspomnienia Moniki bardzo przypominają mi moje. Też nie mogłam wytrzymać z testem i zrobiłam go wcześniej, choć w planach oczywiście ta chwila miała być dla mnie i M. razem. Tak jak Monika walczyłam o jak najdłuższe utrzymanie Lili przy sobie. Nam się udało, Moni niestety nie, ale jej córeczka pokazała, że jest silną dziewczynką i dziś jest już wszystko dobrze.

Kochana bardzo mnie wzruszyła Wasza historia i dziękuję, że się nią z nami podzieliłaś. Życzę Wam samych cudownych dni :).

WSZYSTKIE WSPOMNIENIA DNIA, KTÓRY ZMIENIŁ ŻYCIE NA ZAWSZE W JEDNYM MIEJSCU: WASZE HISTORIE.