KIEDY ZOSTAJEMY WE DWIE

Dziś kilka słów o tym, jak to jest, kiedy zostajemy z Lilią same, my dwie, mama i córka przez kilka dni ciągle razem.
Lili tata, raz na jakiś czas wyjeżdża w delegacje. Nie ma go przeważnie 5-7 dni. Poza tym są jeszcze studia, co też powoduje, że wiele weekendów jesteśmy z Lilką we dwie.
Na samym początku mojego macierzyństwa, strasznie nie lubiłam tego czasu. Czasami byłam nawet zła, że znowu zostajemy same. Wkurzałam się, że mam przez to więcej na głowie czy, że ze wszystkim zostaję sama.

Z czasem jednak wszystko zaczęło się zmieniać, wraz z tym, jak Lilka dorasta, ja widzę coraz więcej plusów w tym, kiedy zostajemy tylko we dwie. Dziś widzę, że te dni są wyjątkowe. Fakt, będąc sama mam więcej pracy i obowiązków, ale bez przesady, wszystko idzie pogodzić, to tylko kwestia organizacji i przede wszystkim podejścia, które teraz mam zupełnie inne niż jeszcze dwa lata temu.
Kiedy jesteśmy same jest inaczej, ale to nie znaczy, że gorzej. Jeśli choroba nie pokrzyżuje nam planów, staram się jak najbardziej wynagrodzić Lilce czas bez taty. Wyjeżdżamy na wycieczki, odwiedzamy dziadków. Te dni są dla nas bardzo intensywne i próbuję wykorzystać z nich ile tylko się da, a jeśli jednak musimy zostać w domu, to także staram się zaciekawiać ją jakimiś fajnymi zajęciami, choć zdarza się też, że czas spędzamy na miłym lenistwie i nicnierobieniu.
Bardzo, a chyba nawet najbardziej, lubię nasze noce, całe łózko mamy dla siebie :). To już tradycja, że jak nie ma taty to Lilka, zajmuje jego miejsce. Od zawsze lubiłam mieć podczas spania Lili przy sobie, ale w trzech mamy już ciasno, więc kiedy jest okazja zawsze zabieram ją do siebie. Uwielbiam te noce, ostatnio Lilia śpi bardzo spokojnie, więc mogę ją tulić cały czas. Dla mnie to najpiękniejsze momenty, kiedy mogę ją mieć przez tak długi czas, tak blisko, czuć jej zapach i oddech. Po prostu cudowna bliskość, nasza bliskość.


Sama Lilka jeszcze nie odczuwa, że taty jakiś czas z nami nie ma. Choć ostatnio, powoli zaczynają się pytania, ale tylko napomni i zaraz zapomina. Wieczorami zawsze jest ich wspólna rozmowa, więc można powiedzieć, że w jakiś sposób Lilka nadrabia brak taty w ciągu całego dnia.
Dzisiaj spokojnie mogę już napisać, że takie dni są potrzebne. Zarówno mamie, jak i tacie, więc kiedy i ja mam okazję do wyjazdu, nawet się nie zastanawiam i wiem wtedy, że Lilię i tatę czeka fajnie spędzony wspólnie czas.
Ciekawa jestem Waszego zdania na ten temat :).

4 ZASADY UDANEJ I BEZPIECZNEJ PODRÓŻY AUTEM Z DZIECKIEM

Udana podróż z dzieckiem spędza sen z powiek wielu rodzicom. Niestety dziecko nie zawsze lubi podróżować, więc jeśli tak jest starajmy się do tej podróży zawsze jak najlepiej przygotować.
W poniższym wpisie chce Wam pokazać, jak my przygotowujemy się na wyjazd z Lilią. Podróżujemy głównie, a w zasadzie to tylko autem. Tak jak na krótkie trasy nie zwracamy uwagi i bez żadnych przygotowań, po prostu jedziemy, tak na dłuższe wyprawy wiem, że aby obyło się bez przygód, muszą być spełnione pewne warunki. Co konkretnie trzeba zrobić, wychodziło podczas pierwszych wyjazdów i trochę czasu zajęło nam ustalenie naszych warunków udanej podróży.

1. PODRÓŻ PO POSIŁKU
W przypadku Lili to podstawa. Apetyt ma niesamowity i zdecydowanie lepiej wybrać się w podróż, kiedy jest najedzona. Mamy wtedy pewność, że po przejechaniu 10 kilometrów nie wyskoczy nam ze swoim "mniam-mniam", a my będziemy wtedy zmuszeni do postoju.
Jednak w tym przypadku bardzo ważne jest, aby nie ruszać w drogę od razu po posiłku. My w pośpiechu raz tak zrobiliśmy i niestety śniadanie, po którym wyjechaliśmy, szybko zostało zwrócone. Po jedzeniu dobrze odczekać, chociaż z 15 minut i co też ważne, dać dziecku do zjedzenia posiłek w miarę lekki.

2. MOŻLIWOŚĆ PICIA
Wiem, że dziecko podczas podróży nie powinno pić, ani jeść, ale w naszym przypadku z tego pierwszego ciężko byłoby zrezygnować. Lili w ciągu dnia pije dużo wody i podczas podróży nie łatwo byłoby jej nagle tę wodę ograniczyć, więc i w aucie na zawołanie może się napić. Sama butelki nie chce mieć gdzieś w pobliżu, żeby mogła po nią sięgać, więc ja zawsze muszę mieć pod ręką 0,5 litrową butelkę, by móc jej podać. Gdyby wody nie było, skończyłoby się płaczem i niepotrzebnymi nerwami.

3. ODPOWIEDNIE UBRANIE
Odpowiednio, czyli oczywiście nie za grubo. Po pierwsze dla wygody naszego dziecka, bo zapewniam Was, że jeśli maluch płacze Wam w fotelu, a jest zapięty w grubą kurtkę to na pewno jest mu niewygodnie lub po prostu za gorąco. Po drugie i najważniejsze to dla bezpieczeństwa. Pasy w fotelikach samochodowych spełnią swoje zadanie tylko wtedy gdy będą odpowiednio, czyli jak najmocniej ściągnięte i potem zapięte. Grube ubranie (kurtka, kombinezon) zawsze spowoduje powstanie luzów. Więcej do przeczytania na ten temat, w tym poście: POPRAWNE PRZEWOŻENIE DZIECKA W FOTELIKU, W ZIMOWYCH MIESIĄCACH.

4. ODPOWIEDNIA PORA
O ile w ogóle możemy zaplanować podróż, to warto zrobić to pod dziecko. W naszym przypadku najlepiej wybrać czas tuż przed spaniem. Dzieci podczas jazdy dosyć szybko zaczynają się niecierpliwić i nudzić, więc o wiele lepiej pokonuje się długie trasy, kiedy dziecko część czasu prześpi.

Kochani, a Wy macie jakieś swoje sprawdzone sposoby? Chętnie poczytam :).


Podczas podróży oczywiście najważniejsze, aby zadbać o bezpieczeństwo i odpowiednio dzieci przewozić, bo najbardziej udana podróż z dzieckiem to ta, z której bezpiecznie wracamy do domu.
Więcej na temat bezpiecznego podróżowania dowiecie się na stronie: KOCHAM ZAPINAM.

KOCHAM ZAPINAM, CZYLI DZIECKO BEZPIECZNE W PODRÓŻY

KOCHAM ZAPINAM - dwa słowa, które nabierają ostatnio ogromnego znaczenia. To słowa, za którymi od niedawna kryje się akcja, w której i ja z dumą biorę udział.
#KochamZapinam ma celu podniesienie świadomości, czy w ogóle uświadamianie o tym, jak poprawnie przewozić dzieci w fotelikach samochodowych. Będzie o prawidłowym montowaniu foteli, zapinaniu (naciąganiu) pasów. Dowiecie się od nas jakie fotele są warte uwagi, a których zdecydowanie unikać i wiele innych tematów, ale wszystkie związane z jednym - z bezpieczeństwem dzieci w podróży.
Mam nadzieję, że uda nam się trafić do jak największej liczby osób, bo niestety jeszcze wiele z nas myśli, że sam fotelik starczy. Wystarczy zamontować, zapiać dziecko i gotowe. Jednak trzeba pamiętać, że fotelik spełni swoje zadanie tylko wtedy gdy będzie odpowiednio używany i właśnie takie będziemy nieść przesłanie.

Na stronie akcji jest już dostępna galeria gdzie pojawia się coraz więcej zdjęć maluchów poprawnie zapiętych.
Jeśli i Wy chcecie się przyłączyć to ogromnie zapraszamy. Wystarczy, że zrobicie zdjęcie swojemu dziecku, które jest prawidłowo zapięte, opublikujecie je na dowolnej platformie społecznościowej i podpiszecie #KochamZapinam (koniecznie z hasztagiem #), dzięki temu razem stworzymy jedną, wielką galerie poprawnie przewożonych dzieci.
Teraz to na tyle, ale na koniec ogromnie zachęcam Was do odwiedzenia stron i zapoznania się :).

KOCHAM ZAPINAM - OFICJALNA STRONA
KOCHAM ZAPINAM - FACEBOOK
KOCHAM ZAPINAM - INSTAGRAM
KOCHAM ZAPINAM - GOOGLE+


INTERNETOWY UNIWERSYTET MĄDREGO WYCHOWANIA ZAPRASZA NA KURSY ON-LINE

Dziś przychodzę do Was z trochę innym wpisem. W imieniu Fundacji "ABCXXI - Cała Polska czyta dzieciom" chciałabym Was zaprosić do zapoznania się z kursami, przygotowanymi dla rodziców, nauczycieli i wszystkich innych osób pracujących z dziećmi, jak i młodzieżą. Kursy tematyczne będą odbywać się on-line, co myślę, że jest sporym udogodnieniem.

Może na początek, napiszę, czym w ogóle jest Uniwersytet Mądrego Wychowania.
Uniwersytet jest powszechnie dostępnym, rekomendowanym przez Fundację "ABCXXI - Cała Polska czyta dzieciom", zasobem wiedzy psychologicznej, wychowawczej, dotyczącej zdrowego stylu życia, itp., przydatnej do kompletnego wsparcia rozwoju, wychowania i edukacji dziecka.
Na stronie Uniwersytetu będą dostępne 3 kursy on-line.

1. CZYTANIE JAKO METODA ROZWOJU I EDUKACJI
Kurs dla nauczycieli i osób pracujących z dziećmi i młodzieżą. Na kursie będzie można dowiedzieć się jak przedszkole i szkoła mogą skutecznie rozwijać umiejętności językowe dzieci i pasję do czytania, dlaczego w ogóle dzieci nie lubią czytać, jakie błędy są popełniane przy nauce czytania, czy o związku między czytaniem, a systemem wartości.
Kurs "Czytanie jako metoda rozwoju i edukacji", został objęty Honorowym Patronatem Ośrodka Rozwoju Edukacji.
- termin rozpoczęcia kursu - 7 października 2015
- czas trwania kursu - 11 tygodni
- cena - 320 zł
- więcej informacji: TUTAJ

2. NAUCZANIE WARTOŚCI
Kurs dla nauczycieli, pedagogów i innych osób pracujących z dziećmi i młodzieżą. Na kursie będzie można dowiedzieć się jak zaszczepić w dziecku wartości moralne, takie jak szacunek, odpowiedzialność, czy odwaga.
Kurs "Nauczanie wartości", został objęty Honorowym Patronatem Ośrodka Rozwoju Edukacji.
- termin rozpoczęcia kursu - 7 października 2015
- czas trwania kursu - rok akademicki 2015/2016
- cena - 490 zł
- więcej informacji: TUTAJ

3. WYCHOWANIE CHŁOPCÓW
Kurs dla nauczycieli i rodziców. Na kursie będzie można dowiedzieć co zrobić i w czym tkwi problem, kiedy chłopiec (syn/uczeń) mało mówi, jest nieposłuszny, nie chce się uczyć, jest wycofany, czy lubi gry pełne przemocy lub łatwo ulega złym wpływom.
- termin rozpoczęcia kursu - 14 października 2015
- czas trwania kursu - 6 tygodni
- cena - 150 zł
- więcej informacji: TUTAJ

wychowanie dziecka

Społeczeństwu brakuje wiedzy o sprawach najważniejszych - jak mądrze żyć i wychowywać dzieci, by wyrosły na samodzielnych, szczęśliwych, dobrych i mądrych dorosłych, którzy sami staną się w dorosłym życiu mądrymi rodzicami.
Uniwersytet Mądrego Wychowania oferując kursy tematyczne, pozwala poszerzyć wiedzę oraz zdobyć umiejętności w zakresie kompletnego wspierania rozwoju i edukacji dziecka, czy zdrowego stylu życia.
Korzyści z udziału w kursach:
- budowanie świadomości potrzeb rozwojowych dzieci we współczesnym świecie
- pozyskanie szerokiej wiedzy na temat coraz bardziej powszechnych deficytów rozwojowych oraz zagrożeń cywilizacyjnych dla zdrowia umysłowego i moralnego dzieci i młodzieży
- możliwość wypracowania praktycznych narzędzi pracy z dziećmi/uczniami, wymiany doświadczeń, dobrych praktyk, refleksji i pomysłów
- wszechstronny rozwój zawodowy i osobisty oraz podniesienie kompetencji zawodowych
- lepsze zrozumienie postaw i zachować dzieci/uczniów

Nie wiem jak w przypadku rodziców, ale jeśli chodzi o nauczycieli i innych pedagogów to myślę, że taki kurs jest świetną sprawą. Praca z dziećmi i młodzieżą nie jest łatwa, więc warto się do tego fachowo przygotować, a przy okazji i podnieść kwalifikacje :).

NIE STRASZMY NASZYCH DZIECI

"Bądź grzeczny, bo cię pani zabierze". Mówicie tak do dziecka albo byliście świadkiem sytuacji gdzie rodzic w ten sposób straszy dziecko?
Ja do Lili nigdy się tak nie zwrócę, ale widziałam takie straszenie wiele razy, raz nawet to mną, jednego malucha postraszono. Nie przemilczałam tego oczywiście, grzecznie poprosiłam mamę, by w ten sposób nie robić i mną dziecka nie straszyć, a do malucha puściłam ciepły uśmiech z zapewnieniem, że nie ma się czego bać.

Wzbudzić lęk w dziecku można na setki sposobów. Wymyślamy na poczekaniu, że pójdziemy gdzieś, zostawimy dziecko, opowiadamy o potworach, dziadach, babach, itp. Dla nas dorosłych to tylko puste słowa, słowa, które mają pomóc zapanować nam nad dzieckiem, które zachowuje się nie tak jak chcemy.
Dla dziecka to strach i przerażenie. Myśl, że może być zabrane od mamy, czy taty. Dziecko nie rozumie, że tylko żartujemy, dla niego to prawdziwe słowa, w zasadzie to prawdziwa groźba.
Wzbudzanie w dziecku strachu i lęku po to, by osiągnąć posłuszeństwo wobec nas jest niczym innym jak objawem naszej bezradności i bezsilności. Takie jest moje zdanie. Nie radząc sobie z emocjami dziecka, bo tak to są emocje, a nie złe zachowanie, uciekamy się do różnych rzeczy. Jedni uderzą, inni zastraszą, niektórzy nie będą zwracać uwagi, ale na szczęście wielu postara się wytłumaczyć.
Zastraszając, kilkoma słowami zatracamy w dziecku poczucie bezpieczeństwa. Wydaję nam się, że dziecko za chwilę i tak zapomni, ale nie zawsze tak jest. Może pamiętać nasze słowa i to bardzo długo. Takie doświadczenie, często może wywołać w nim lęki, nieśmiałość, czy strach. Nie tylko teraz, ale i w przyszłości.

Lilia ma teraz ponad 2 lata i uwierzcie mi, że bunt, gniew i złość nie są nam obce. Czasem jest ciężko i trwa to długo, ale udaje nam się uspokajać ją poprzez rozmowę i tłumaczenie. Na szczęście rozumie coraz już więcej, więc coraz łatwiej coś wytłumaczyć, przekazać.
Straszyć nie będę, nie chce tego robić. Jestem mamą i moja rola w wychowaniu jest zupełnie inna. Dla Lili jestem teraz najważniejsza, do mnie przychodzi, kiedy jej źle, kiedy się boi, kiedy jej smutno. Moim zadaniem jest zrobienie wszystkiego, by czuła się bezpieczna i kochana, nie odwrotnie.
Dlatego tak ważne jest, żebyśmy nie uciekali się do takich sposobów w momencie kiedy dziecko zachowuje się nie tak jak chcemy. Nie straszmy tylko rozmawiajmy. Trwa to dłużej, ale działa, zapewniam Was :).


JAK WZMOCNIĆ ODPORNOŚĆ DZIECKA?

Nadchodzi jesień, a wraz z nią pogoda w kratkę, ochłodzenie, ciągłe zmiany temperatur. Jesień to idealna pora dla namnażających się wirusów, które co rusz atakują i zostawiają po sobie przeziębienie, czy grypę. Jesień to też czas rozpoczęcia, czy powrotu do żłobka, przedszkola i szkoły, a tu wiadomo, o chorobę nie trudno.

Rok temu mieliśmy z Lilią nie lada kłopot. Po skończeniu roku zaczęła dużo chorować, z początku była to wina wychodzących zębów, ale na przełomie września/października, kiedy zęby dawno już wyszły, my nadal odwiedzaliśmy lekarza dwa razy w miesiącu. Przeziębienie, angina, ciągle coś. Antybiotyki, syropy, wszystkiego przybywało.
Wiedziałam, że muszę coś zrobić, w jakiś sposób wzmocnić odporność Lili, by nie łapała co chwilę jakiegoś choróbska. Trochę szukałam i czytałam na ten temat i w końcu zdecydowałam się na wprowadzenie kuracji, która ma właśnie tę odporność poprawić. Udało się i w naszym przypadku, choroby się skończyły. Jak wzmocnić odporność dziecka?

KURACJA NA WZMOCNIENIE ODPORNOŚCI


CODZIENNIE RANO: - łyżeczka tranu - po śniadaniu
CODZIENNIE WIECZOREM: - 5 kropli witaminy C i 5 kropli probiotyku - podczas kolacji

MOOLER'S BABY
TRAN - W PŁYNIE (AROMAT NATURALNY)
Cena: 28,50 zł / 250 ml


DZIAŁANIE:
Głównym zadaniem tranu jest uzupełnienie w diecie, w odpowiednią porcję - kwasów omega-3.
- wspomaga odporność
- wzmacnia kości
- wspomaga pracę mózgu

NEOVIT JUNIOR
WITAMINA C - KROPLE
Cena: 8,90 zł / 30 ml


DZIAŁANIE:
Uzupełnianie niedoboru witaminy C.

FLORACTIN
PROBIOTYK - KROPLE
Cena: 15,50 / 30 ml


DZIAŁANIE:
- zmniejsza ryzyko powikłań występujących podczas antybiotykoterapii oraz po jej zakończeniu
- wspomaga odporność
- skraca czas biegunki
- zachowuje równowagę mikroflory jelitowej

Tak dokładnie wygląda nasza walka o większą odporność. Rok temu podziałało i mam nadzieję, że i teraz się sprawdzi.

Oczywiście nie poprzestajemy na samym podawaniu tranu, witaminy i probiotyku.
Ważna, a nawet bardzo ważna jest też odpowiednia dieta. W czasie jesienno-zimowym powinniśmy zwiększyć ilość owoców, warzyw, czy produktów zbożowych i mięs, bo nie ma nic lepszego niż naturalne witaminy. W diecie istotna jest też różnorodność posiłków, jak i stała pora ich podawania.
Drugą ważną sprawą jest dostosowanie ubrania do warunków pogodowych. Nic nam nie da wzmacnianie odporności, jeśli będziemy przegrzewać dziecko, czy ubierać za lekko.




JAK TO JEST BYĆ MAMĄ?

Mamą jestem od ponad dwóch lat. 27 miesięcy, które zleciały zdecydowanie za szybko.
Od pierwszej godziny, aż po dzisiejsze dni jestem tam gdzie być powinnam. Mamą chciałam zostać już na długo, zanim zdecydowaliśmy się na dziecko. Narodziny Lili były przeżyciem wymarzonym i długo wyczekiwanym.

Urodziłam w wieku 24 lat, więc ani wcześnie, ani późno. Dzisiaj, dwa lata później, czyli tak naprawdę z bardzo krótkim stażem w roli mamy, nie umiem już żyć inaczej, nie chce.
Kiedyś czas był na wszystko, z niczym nie trzeba było się spieszyć. Chciałam wyjechać to wyjeżdżałam, chciałam spać to spałam. Lubiłam tę beztroskę, ale nadszedł moment, jak pewnie u większości par, że czegoś zaczęło brakować.
Ogrom wolnego czasu, zaczął mnie przytłaczać, a myśl o naszym dziecku pojawiała się w głowie dziesiątki razy dziennie. Chciałam zmiany, byłam na nią w 100% gotowa.
Zmiana nadeszła, zostałam mamą. Doba, która kiedyś wydawała się nie mieć końca, dziś ciągle się kurczy. Czasu brak, dosłownie na wszystko. Każdy wyjazd, nawet zwykłe zakupy, muszą być zaplanowane i dostosowane wedle Lili. Codzienne pranie, sprzątanie. Zabawa klockami, zamiast ulubionej książki. Wybór najlepszego jedzenia przy półce z żywnością dla dzieci, zamiast przymierzanie nowej bluzki w butiku obok.

Narzekam? Nie, wręcz przeciwnie. Ja pokochałam takie życie, życie w takim pędzie. Nie wiem jak kiedyś mogłam trwać w takim "nic nierobieniu". Uwielbiam być mamą i we wszystkich planach, myślach, zawsze na uwadze jako pierwszą mieć Lilę. Uwielbiam jej uśmiech, który jest wynagrodzeniem każdego zmęczenia. Jedno jej przytulenie i zapominam o wszystkim co złe. To piękne doświadczenie móc obserwować małego człowieka, który jest częścią Ciebie. Czasem, aż brak mi słów, żeby opisać ile dla mnie znaczy ta mała, dwuletnia dziewczynka.
Każda kobieta spełnia się inaczej, moim spełnieniem było dziecko, w którym codziennie zakochuję się od nowa i które codziennie uświadamia mi ile mam. Posiadanie dziecka to ogromne szczęście i ja codziennie jestem wdzięczna, że mogłam tego szczęścia doznać.
Uwielbiam być mamą i chce być dla mojej córki, mamą jak najlepszą.


3 PRZYKŁADY JAK NIE ZACHOWYWAĆ SIĘ NA PLAŻY

Tak, ja wiem, że wpisów na ten temat jest pełno, tym bardziej teraz w okresie letnim, wiadomo spostrzeżenia na świeżo, ale no muszę dodać i coś od siebie. Wkurzają mnie po prostu niektóre sprawy i chce o tym napisać.
Wszystko tak jak w tytule, czyli chce Wam przedstawić moje przykłady na to, jak nie zachowywać się i czego nie robić na plaży. Kiedyś takie rzeczy mnie nie ruszały, albo zwyczajnie nie zwracałam na nie uwagi, ale teraz kiedy jestem mamą, takie zachowania denerwują mnie niesamowicie.

1. ŚMIECI
To zdecydowanie najważniejsza sprawa. Śmieci jak śmieci, ale głównie chodzi mi pety, wszędzie pełno petów. Naprawdę nie rozumiem, sama nie raz na plaży paliłam i piasek to ostatnie miejsce, w którym bym tego papierosa zgasiła i zostawiła. Naprawdę zawsze znajdzie się coś, w co można go wyrzucić. Pusta butelka, puszka opakowanie po jedzeniu, czy zwykła chusteczka, a potem do kosza. Do kosza też warto wyrzucić po sobie całą masę śmieci, które często po plażowiczach zostają. Nie wiem co jest w tym trudnego, żeby po sobie posprzątać.

2. POTRZEBY FIZJOLOGICZNE ZAŁATWIANE W WODZIE
W wodzie, na wydmach, byle nie w WC. Ja wiem, że toalety przy plażach, czy to nad morzem, czy jeziorem do tanich nie należą, ale naprawdę nie zbankrutujemy z tego powodu :). To jedno, a drugie to dawanie złego przykładu dzieciom, czyli od samego początku wpajanie im, że nie korzystanie z WC jest takie "naturalne". Byłam świadkiem sytuacji gdzie dziecko (dziewczynka 4-5 lat), wchodzi na brzeg, staje w rozkroku i robi co trzeba, bez żadnego zawahania, czy skrępowania. Obracam się do tyłu, a dumny tata z uśmiechem podziwu, pokazuje jej, że okej. To nic, że zaraz obok bawił się inny maluch, a tłumy wokoło obserwowały jak dziewczynka wykonuje polecenie ojca. Ważne, że sprawa załatwiona i nie trzeba było schodzić z plaży.

3. GOŁE PUPY
Jedno wielkie "nie". Nic i nikt nigdy nie przemówi do mnie, by puszczać malucha na golasa na plażę, czy inne publiczne miejsca. Po pierwsze nie wyobrażam sobie, by obcy ludzie mogli oglądać moje dziecko nago. To, że to dziecko niczego nie tłumaczy. Zresztą, jeśli dla nie których to nic takiego, to nie znaczy, że dla wszystkich. Mnie osobiście nie podoba się, kiedy obok biega nagie dziecko, bo po prostu nie mam ochoty na to patrzeć. Może dla jego rodziców jest słodki, ale dla mnie nie. Po drugie to higiena i wystarczy wrócić do pierwszego przykładu w tym poście, by mieć uzasadnienie i wyobrazić sobie na jakim syfie ta goła pupa siada. O potencjalnych zboczeńcach, którzy na to małe nagie dziecko, mogą patrzeć nie tak jakbyśmy chcieli, chyba już się rozpisywać nie muszę.

Bądźmy świadomi swoich zachowań i wyborów.
Dodalibyście coś od siebie?



MIŁOŚĆ MATKI

Z miłością matki nic nie jest w stanie się równać. Już dawno temu to słyszałam, ale zrozumiałam dopiero po narodzinach Lili. Teraz mogę potwierdzić sens i prawdziwość tych słów.
Tak, zdecydowanie nie ma na świecie drugiego tak silnego uczucia. Jeszcze kilka lat temu, nawet bym nie pomyślała, że mogę tak mocno kochać, ale jednak. Jeden malutki człowiek sprawił, że obudziły się we mnie ogromne uczucia. Malutki człowiek, który sprawił, że zupełnie inaczej patrzę na wiele spraw.
Miłość do niej jest bezwarunkowa i bezgraniczna. Może mnie denerwować, robić na złość i choć się zezłoszczę, to kochać nie przestanę, ani na chwilę. Nie ma jej jakiś czas, a ja już tęsknie i choć korzystam z czasu tylko dla siebie, to często myślę o tym, co u niej.

Pojąć nie mogę, jak można odrzucić własne dziecko. Jak można nowo narodzone maleństwo, zawinąć w worek i wyrzucić. Jak można upić się do nieprzytomności, kiedy dziecko nosi się jeszcze pod sercem. Jak można bić, znęcać się, katować psychicznie i fizycznie.
Źle mi z tym, że razem nazywane jesteśmy w ten sam sposób - matkami. Ja, która kocha i ta druga, która nienawidzi.
Dziecko to dar, to największe szczęście, jakie może nas spotkać. Ja kocham i kochać nie przestanę. To właśnie jest miłość, moja miłość do córki.



KIEDY TWOJE DZIECKO CIĘ NIENAWIDZI

Mimo, że Lileczka jest ze mną i tatą bardzo związana to przychodzą takie momenty, że po prostu nas nienawidzi. Tak, nienawidzi, bo napisać, że jest zła to w tym przypadku, zdecydowanie za mało.

Przychodzi czas na drzemkę. Widzę to, małe czerwone oczka, ciepłe dłonie, marudzenie. To ewidentne znaki, które mówią za Lili, że pora się położyć. Kiedy ją pytam oczywiście dostaje odmowną odpowiedź, ale wiem, że muszę ją położyć. Moment kiedy zanoszę ją do łóżeczka jest dla niej jednym słowem traumą.
Podobnie jest kiedy nie pozwolimy na coś. Lilia nie rozumie jeszcze tego kiedy tłumaczę jej, dlaczego na coś nie pozwalam. Chce mieć to coś i koniec, w tym momencie nic więcej się dla niej nie liczy.
Takich sytuacji jest oczywiście więcej, szczególnie teraz kiedy dodatkowo przechodzimy przez bunt dwulatka (o buncie do przeczytania: TUTAJ). Złość jest teraz zdecydowanie bardziej nasilona niż jeszcze z rok temu.
Pierwsze takie zachowanie Lili wobec mnie, zwaliło mnie z nóg. Nie mogłam uwierzyć, że moje dziecko patrzy na mnie z taką złością, że krzycząc próbuję się uwolnić z moich objęć. Mimo, że dla dzieci w tym wieku, w jakimś stopniu, normalne jest takie zachowanie i taka reakcja na zakazy to nie ukrywam, że mi jako mamie jest ciężko. Nie lubię tych momentów płaczu i gniewu na mnie. Smutno mi choć wiem, że zaraz i tak będzie dobrze.

Co robię w takich sytuacjach? Może w zasadzie czego nie robię. Nigdy się nie śmieję i nie ignoruję. To chyba najgorsza reakcja rodzica na takie zachowanie dziecka, a niestety bardzo często właśnie tak się mama, czy tata zachowują. Wydaję nam się, że płacz z powodu pójścia na drzemkę jest tylko wymysłem i śmieszy nas to, co okazujemy dziecku przy okazji mówiąc, że jest złe i niedobre, że ma przestać się tak zachowywać.
Wyśmianie dziecka w takim momencie to najgorsze co możemy zrobić. To co dla nas jest błahostką, dla malucha jest w pewnym stopniu tragedią. Dziecko do pewnego wieku nie rozumie, że jest pora na spanie, czy czegoś na co ma ochotę mu akurat nie wolno.
W naszym przypadku każdy taki atak histerii i pełnego znienawidzenia mnie przez Lili, ratuję byciem obok. Mimo, że czasem Lila robi wszystko by ode mnie uciec, nie pozwalam jej. Mówię i tłumaczę jej co i dlaczego się stało, dlaczego tak musi być, daję jej do zrozumienia, że jestem, że chce ją przytulić. Pomaga i po chwili już jest w moich ramionach.

Teraz póki Lilka jeszcze nie wszystko potrafi zrozumieć, jest dla nas rodziców naprawdę ciężki czas. W tym małym człowieku jest tyle emocji. Od pozytywnych po negatywne, czasem mieszanka wybuchowa :).


SZCZĘŚCIE MIŁOŚCIĄ PISANE

Szczęśliwe dzieciństwo - to mój główny cel macierzyństwa. Tego właśnie chce dla mojego dziecka. Robię i zrobię wszystko, żeby w dorosłym życiu na jej wspomnienia o dziecięcych latach, na buzi pojawiał się uśmiech.
Co chwilę słyszę jej śmiech, uwielbiam go. To dla mnie dowód na to, że jest jej dobrze, że jest szczęśliwym dzieckiem, że ja jako mama osiągam to co sobie zamierzyłam.

Najwięcej szczęścia daje dziecku miłość. Nie zabawki, nowe ubrania, czy inne pierdołki. One dają uśmiech na chwilę, minie zafascynowanie nową rzeczą i tyle. Tym, dziecku super dzieciństwa nie zapewnimy. Oczywiście, że zabawki i cała reszta muszą być, ale nie starajmy się tym, w dziecku szczęścia zaszczepiać.
Miłość, właśnie miłość jest najważniejsza. Okazywanie jej w zasadzie. Mówienie, że się kocha, przytulanie, całusy. Lila ma to na co dzień. Czasem sama mam wrażenie, że może przesadzam, ale nie, przytulasów chyba nigdy nam nie będzie dość :).
Jako mama chce po prostu przy niej być. Być, wspierać i najważniejsze, czyli zawsze mieć czas, bo nie ma nic lepszego niż dobra relacja między rodzicem i dzieckiem.


MIŁOŚĆ MATKI SILNIEJSZA NIŻ WSZYSTKO

Lilię pokochałam od pierwszego wejrzenia.
Już w ciąży czułam silną więź, ale miłość to nie była, choć wtedy tak mi się wydawało. Ogrom uczucia ogarnął mnie dopiero z pierwszym ujrzeniem jej. Ta mała kruszynka sprawiła, że we mnie narodziło się coś magicznego.
Jestem szczęściarą, że mogę tego uczucia doświadczać.

Kiedyś nie sądziłam, że można tak kochać, nie myślałam, że mam w sobie tyle miłości. Miłości, która wybaczy wszystko i wiele zrozumie. To uczucie jest silniejsze i piękniejsze niż jakiekolwiek inne.
Ważne, by tą miłość umieć przekazać, by dziecko wiedziało jak jest dla nas ważne. Najlepszy sposób to oczywiście bliskość i słowa. Bliskość przez przytulanie, a słowa to najzwyczajniej mówienie o tym. Ja od pierwszych dni tulę i szepczę do uszka jak bardzo kocham. Za kilka lat będę nie tylko mówić, ale i tłumaczyć dlaczego kocham, dlaczego jest tak dla nas ważna. 

Szkoda tylko, ze nie każda mama tego doświadcza, że nie u każdej kobiety budzą się takie uczucia do własnego dziecka. Bardzo szkoda mi przede wszystkim tych dzieci, które niczemu winne zaczynają życie jakby w samotności, bez kochającego obok rodzica. Znowu matek, które nie potrafią pokochać, czy poczuć więzi z własnym dzieckiem jest mi żal, bo nieświadomie omija je coś niesamowitego.



SZCZEPIENIA, CZYLI JAK WAŻNE JEST PODJĘCIE ŚWIADOMEJ DECYZJI

Szczepić nasze dzieci, czy nie szczepić?
Dla jednych decyzja oczywista, dla innych temat do poważnych przemyśleń. Ja nie ukrywam, że decyzję o pierwszych szczepieniach Lili podjęłam bez namysłu. Po prostu było to dla mnie naturalne. Ja byłam szczepiona, Lili tata też, wszyscy z naszych rodzin. Nawet nie przeszła mi przez głowę myśl, że mogłabym się na szczepionki nie zgodzić.

Do artykułów na ten temat nie zajrzałam ani razu, podjęłam decyzję i tyle. Oczywiście nie żałuję i nadal jestem zdania, by dzieci szczepić, ale dziś już wiedzę na ten temat mam większą. Może nie wiedzę, ale świadomość co niesie za sobą jedno i drugie. Jako mama, podejmuję decyzję za moje dziecko. Szczepię, bo uważam, że tak jest lepiej dla mojego dziecka, wierzę w to, że szczepionki chronią przed chorobami. Mimo tego, że tak bardzo jestem za tym, by szczepić nasze dzieci, w żadnym wypadku nie myślę źle o rodzicach, którzy podjęli inną decyzję. Widocznie ich przekonały inne argumenty. Każdy ma prawo sam podejmować decyzję. Decyzję popartą nie tylko o intuicję.
I właśnie do tego chciałabym Was w dzisiejszym poście nakłonić. Do tego, żeby szukać i dowiadywać się. Nie podejmujmy decyzji o szczepieniu bazując tylko na tym jak zrobili najbliżsi, czy znajomi. Spróbujmy trochę się dowiedzieć na ten temat, przemyślmy nasz wybór. Mimo, że ja decyzję podjęłam pochopnie to po zagłębieniu się w temacie dalej jestem tego samego zdania, ale wiem, że sporo osób po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw, albo żałowało decyzji o szczepieniu, albo miało sobie za złe, że odmówiło.

Oprócz tego jak ważne jest, aby szukać informacji na ten temat, tak samo ważne jest gdzie tych informacji szukać. Z przeprowadzonych badań i statystyk wynika, że niestety najczęściej informacji szukamy w Internecie. Nie tylko na temat szczepień, ale ogólnie zdrowia. Badania pokazują, że kiedy nasze dziecko daje niepokojące objawy, pierwsza rzeczą jaką robimy to nie telefon do lekarza, a pytanie na forum (na ten temat był już u mnie post: TUTAJ). Wiele z mam też przed pójściem z dzieckiem do przychodni szuka najpierw pomocy u innych mam, szczególnie tych z dzieckiem w podobnym wieku.
Mnie trochę przerażają te dane. Ja ufam tylko lekarzom, bo nie bez powodu zdobycie zawodu poprzedzili długoletnią nauką i praktyką. Każdy niepokojący sygnał konsultuję w przychodni i nigdy nie zaufałabym poradom obcych osób na forach internetowych. W przypadku choroby dziecka najlepiej udać się do lekarza. W przypadku dowiedzenia się więcej na temat szczepień też doradzi nam lekarz/pediatra, ale nie tylko. Na ten temat informacji możemy szukać na stronach poświęconych tej tematyce. Fundacje zajmujące się promowaniem szczepień udzielają rzetelnych informacji, którym możemy zaufać.

Rodzaj poszukiwanych informacji, związanych z ciążą lub dziećmi.


UWAGA!
Fundacja "Aby żyć" przygotowała quiz :).
NA PROFILU FUNDACJI, NA FACEBOOKU JEST UTWORZONA ZAKŁADKA: "QUIZ". DOKŁADNIE: TUTAJ.
- quiz trwa od 22.05.2015 do 31.05.2015 (do godz. 20.00)
- quiz odbywa się tylko na Facebooku (na stronie fundacji: TUTAJ)
- do wygrania są książki edukacyjne

Zapraszam i zachęcam do udziału.

BUNT DWULATKA

Bunt dwulatka, kto by o nim nie słyszał. Z opowiadań innych lub już z doświadczeń z własnymi dziećmi.

Kiedy jeszcze nie było z nami Lili i co jakiś czas dochodziły mnie słuchy o buncie, myślałam sobie, no ale jak to tak, że każde dziecko właśnie w tym okresie zaczyna się buntować. Na pewno są jakieś wyjątki, a zachowanie dzieci pewnie jest konsekwencją wychowania. Tak właśnie sobie myślałam, do czasu.
Kiedy sama zostałam mamą, całe moje postrzeganie macierzyństwa i wychowania się zmieniło. Wiecie, co innego czytać w poradniku, a co innego trzymać dziecko na rękach i tego doświadczać. Niebo, a ziemia i tak właśnie, niby na wszystko byłam przygotowana, a okazało się, że wszystko mnie zaskoczyło i zaskakuje nadal. Od porodu, przez ząbkowanie po dzień dzisiejszy.
Dzień dzisiejszy, czyli czas, kiedy wkraczamy w magiczne, osławione 2 lata i oczywiście bunt jaki się za tym niesie.

Kiedyś tam przez głowę mi przeszło, że może mnie i moje dziecko to ominie. Przecież tyle rzeczy potoczyło się zupełnie inaczej. Nigdy nie ukrywałam, że z Lilą macierzyństwo jest naprawdę lekkie. Dziecko mam bardzo spokojne i wyrozumiałe, więc skąd nagle miałaby się wziąć taka nagła zmiana? A jednak.
Sławny bunt dwulatka, chyba naprawdę dopada każdego. Moje anielskie dziecko właśnie zaczyna się przeobrażać w małego chochlika (najdelikatniej pisząc). Jakieś tam przejawy, że coś zaczyna się zmieniać pojawiały się już kilka miesięcy temu. To były sporadyczne przypadki, ale już wtedy powinna mi się zapalić czerwona lampka, że coś jest na rzeczy i dziecku trzeba się lepiej przyjrzeć, obserwować, bo szykują się zmiany. Ja na te drobnostki nie zwracałam uwagi, tłumacząc sobie, że może ma gorszy dzień, przecież każdemu się zdarza. Dziś wiem, że to były początki tego, co teraz rozkręciło się teraz na całego, a rozkręciło się w bardzo szybkim tempie, praktycznie z dnia na dzień. Nagle moje zakazy zaczęły wywoływać w Lili gniew, płacz i ogólny sprzeciw na moje słowa. Jednak nie tylko zakazy. Cokolwiek, na co Lili w danym momencie po prostu nie ma ochoty.

Każdy kto przez to przeszedł lub przechodzi wie jak czasem potrafi być ciężko. Nie poznaję własnego dziecka. Wiem, że jedyne co można zrobić to czekać. Czekać, aż minie, bo minie. Taki etap w rozwoju dziecka i trzeba go przetrwać.
Jak sobie radzimy? Przede wszystkim wszystko zależy od sytuacji, bo są momenty kiedy ja, czy M. możemy odpuścić i się wycofać, ale są też przykłady kiedy w żadnym wypadku nie można pokazać, że dziecko krzykiem i wrzaskiem postawi na swoim. Wiadomo, że bunt dwulatka to dla dziecka dobry sposób rozpoznania na ile rodzice pozwolą. W ciągu dnia różnych sytuacji mogłabym naliczyć dziesiątki, ale bez sensu byłoby wypisywanie wszystkiego.
Odpuszczamy w błahych sprawach. Jeśli Lila, zaczyna się złościć, bo chcę ją rano przebrać z piżamy to odpuszczam. Nie to nie, bo czy to coś zmieni? Jeśli nigdzie się nie wybieramy to niech ma tę piżamę ile chce, po jakimś czasie sama przyjdzie i pokaże, żeby ją przebrać.
Nie ulegnę za to nigdy w momencie kiedy widzę, że robi na złość (nie często, ale zdarza się) lub próbuję wymusić coś czego chwilę wcześniej zabroniłam. Jestem konsekwentna i nie ulegam. Lila uwielbia się kąpać i gdyby mogła przesiedziałaby w wodzie sporo czasu. Ja daje jej maksymalnie jakieś 20-30 minut na zabawę, potem myjemy zęby i wychodzi. Kiedyś nie było z tym problemu, teraz sprzeciw na wyjście jest praktycznie codziennie, mimo to nie opuszczam. Zawsze na chwilę przed wyjściem informuję Lilę, że zaraz przyjdę to umyjemy zęby, a potem wyjdzie z wody. Dzięki temu wie co ją czeka i, że krzyki nic nie dadzą.

Niestety mimo mojego spokojnego podejścia, ataki histerii są coraz częściej. Moment złości u dziecka nie jest łatwy i pierwsze takie zachowania mogą rodzica nieźle zaskoczyć. Ja za pierwszym razem stałam jak wryta, dosłownie. Przy kolejnych razach już wiedziałam, że przede wszystkim to zostać przy dziecku, nie odchodzić, żeby zostało z tą złością same. Jestem obok i na ile to możliwe staram się przytulić, tłumaczę jej w zależności od sytuacji co się stało. Przeważnie Lili odwzajemnia przytulenie, ściska mnie i tuli mimo płaczu i złości, bo czegoś zabroniłam. Jednak są momenty, że nawet nie mam się co zbliżać, wtedy odpuszczam, ale jestem cały czas w pobliżu i czekam.
Takie napady buntu w naszej sytuacji są mocniejsze i trwają tym dłużej, im Lila jest bardzie zmęczona.

Najczęściej opisywane zachowanie towarzyszące buntowi dwulatka to:
- notoryczne używanie słowa "nie", ewentualnie "daj"
- skrajne reakcje na zakazy - wściekłość, niekontrolowane rzucanie się, krzyk, bicie
- rzucanie i plucie jedzeniem, rozlewanie płynów przeznaczonych do picia, czy odmowa jedzenia
- rysowanie lub malowanie po ścianach, książkach i innych zakazanych powierzchniach
- wymaganie natychmiastowej realizacji wszystkich pragnień
- sprzeczne zachowania, np. niszczenie przedmiotów (zabawek), a potem płacz z powodu ich zniszczenia
- nieustanna walka z rodzicami na każdej płaszczyźnie, okazywanie chęci samodzielnego działania
Wiele z tego sprawdza się u Lili, niestety. Nie wiem ile to jeszcze potrwa, oby jak najkrócej. Mamy z Lilką cudowną więź i boję się, że przez cały ten bunt może się coś pogorszyć.


KIEDY DZIECKO WOŁA MAMĘ

"Mamo" - długo czekałam na to słowo. Dziś słyszę je dziesiątki razy w ciągu doby. Lubię, a nawet bardzo lubię kiedy Lileczka tak do mnie woła, miło to po prostu słyszeć od dziecka :).

Woła z różnych powodów. Kiedy czegoś chce, kiedy mnie szuka lub sprawdza, czy jestem w pobliżu. Czasem woła w nocy, przez sen. Kiedy chce się przytulić, woła głosem cichutkim, a kiedy jest zła zwróci się do mnie głośno i dosadnie.
Reaguję zawsze, przyjdę lub zawołam, że jestem. Dla niej to ważne, że odpowiadam, przychodzę, po prostu reaguję. Taka właśnie jest rola mamy. Pokazać i być przy dziecku, wtedy kiedy tego potrzebuje.
Czasem wystarczy tylko przytulić, pocałować, czy najzwyczajniej spojrzeć.


NASZA BIBLIOTECZKA - CAŁA POLSKA CZYTA DZIECIOM - PIERWSZA KSIĄŻKA MOJEGO DZIECKA + KONKURS

"CAŁA POLSKA CZYTA DZIECIOM" - pewnie doskonale znacie to hasło. To kampania społeczna, która ma na celu propagowanie codziennego czytania dzieciom jako skuteczną, tanią i przyjazną metodę wspomagania ich wszechstronnego rozwoju.

Mózg dziecka jest najbardziej wrażliwy na brzmienie i strukturę języka w pierwszych tygodniach, miesiącach i latach życia, dlatego powinno mieć ono od urodzenia jak najwięcej do słuchania bogatego i poprawnego języka. Nie wystarczy mówić do dziecka. Czytając, wprowadzamy bogatsze słownictwo, prawidłową i bardziej rozbudowaną składnię oraz środki stylistyczne takie jak porównania, czy metafory.
To tak w wielkim skrócie.

My z Lili tatą, czytamy jej od początku. Od pierwszego dnia, kiedy wróciłyśmy ze szpitala do domu. Codziennie wieczorem przed spaniem jest bajeczka. Zaczynaliśmy od króciutkich opowiadań, które przerodziły się w coraz dłuższe bajki, baśnie i legendy. Na początku Lili nie wiele sobie z tego robiła i często spała podczas czytania, ale mieliśmy już codzienny rytuał i chwilę tylko dla nas.

Czytanie jest bardzo ważne dla dziecka, to już wiemy, ale chce tu też zaznaczyć, jak duże ma to znaczenie dla samych rodziców. Po całym dniu bieganiny, pracy, załatwiania przeróżnych spraw moment czytania dziecku jest dla nas chwilą oddechu i odpoczynku. Czytanie dziecku to nie tylko codzienny rytuał, który daje do zrozumienia maluchowi, że już pora na spanie. To też czas budowania więzi między rodzicem i dzieckiem, czas wspaniałej bliskości, na którą czasami brak czasu w ciągu dnia.

"PIERWSZA KSIĄŻKA MOJEGO DZIECKA"
Opracowanie zbiorowe

ŹRÓDŁO: http://www.calapolskaczytadzieciom.pl/

OPIS PRODUCENTA:
Pakiet "Pierwsza książka mojego dziecka" - złożony jest z książki z tekstami dla rodziców i wierszami/opowiadaniami do czytania dziecku, od urodzenia oraz płyty DVD z filmem edukacyjnym i kołysankami.
Całość PKMD opracowała Fundacja "ABCXXI - Cała Polska czyta dzieciom". Projekt został objęty Honorowym Patronatem oraz dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, otrzymał również Patronat Honorowy Rzecznika Praw Dziecka. Partnerem projektu jest Narodowe Centrum Kultury.

MOJA OPINIA:
Książkę oceniam w samych plusach. Po pierwsze oczywiście za samą ideę i zachęcanie do tego, by czytać dzieciom. W samej książce pierwsze co rzuca się w oczy to solidne i staranne wykonanie. Książka zawiera kilkanaście krótkich wierszyków-rymowanek, opisujących codzienność. Znajdziemy w niej też informacje mówiące nam o tym, jak ważne jest czytanie oraz przykazania i zakazy, rodziców wobec dziecka. Całość wzbogacona jest o piękne ilustracje, przykuwające wzrok, szczególnie dzieci.
Do książki dołączona jest płyta DVD, na której zawarty jest krótki poradnik dla rodziców opowiadający m.in. o tym, jak ważne jest okazywanie uczuć wobec dziecka, czy jak sobie radzić z tym, aby dobrze tę miłość przekazać. Poradnik naprawdę jest wart, by poświęcić mu chwilę. Na płycie dodatkowo jest zawarte 12 kołysanek dla dzieci.











UWAGA!
Razem z Fundacją mamy dla Was niespodziankę :).
NA PROFILU BLOGA, NA FACEBOOKU, CZEKAJĄ NA WAS WSZYSTKIE SZCZEGÓŁY. DOKŁADNIE: TUTAJ.
- rozdanie trwa od 27.04.2015 do 03.05.2015
- rozdanie odbywa się tylko na Facebooku (na stronie bloga: TUTAJ)
- do rozdania mam 3 książki, więc wygrają 3 osoby

Zapraszam i zachęcam do udziału, tym bardziej, że książek nie znajdziecie w sklepach.