OBOWIĄZKOWA WIZYTA PIELĘGNIARKI ŚRODOWISKOWEJ

14:19:00 alinadobrawa 46 Comments

Po porodzie odwiedza nas w domu położna, wiadomo i nikogo to nie dziwi. Wybieramy same, kogo byśmy chciały. Z wyborem mojej położnej pomógł nam znajomy, który polecił swoją mamę. Już od pierwszych minut wiedziałam, że to był dobry wybór. Cudowna kobieta, sprawdzająca się w swojej roli. Dała nam dużo cennych wskazówek, z których czasami korzystamy nawet do dziś.
Na naszym ostatnim spotkaniu dała mi znać, że w okolicach ukończenia przez Lilię 6 miesiąca, może się u nas niespodziewanie pojawić pielęgniarka środowiskowa. Podobno taki jest wymóg. Chodzą i sprawdzają, czy wszystko w porządku z dzieckiem i dodatkowo jak wyglądają warunki w domu. Lili ma dziś skończone 13 miesięcy i wizyty nadal nie było.

Jak to wygląda według przepisów? Sporo szukałam, ale informacji jest niewiele. O wizytach położnych to co innego. Nawet kiedy wyszukiwałam w Internecie informacji na temat pielęgniarek, większość odpowiedzi była właśnie o położnych. Znalazłam jednak coś, co może poświadczyć, że pielęgniarka środowiskowa ma obowiązek pojawić się w każdym domu na terenie, do którego jest przydzielona.
"Pielęgniarka środowiskowa/rodzinna, zgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia z dn. 21 grudnia 2004 r. przeprowadza odwiedziny patronażowe w 3 miesiącu życia dziecka. W przypadku stwierdzenia zaburzeń w stanie zdrowia dziecka ponawia wizytę patronażową w 9 miesiącu życia dziecka".
"Pielęgniarka przeprowadza wizytę patronażową w rodzinie z dzieckiem, które ukończyło 2 miesiąc życia. W zależności od rozpoznania problemów pielęgniarka planuje następne wizyty".
Czyli mam potwierdzenie tego, co tak często słyszałam. Niestety w mojej okolicy nie spotkałam się, aby takie wizyty się odbywały. Nie wiem, czy pielęgniarki są tak zapracowane, leniwe, czy po prostu mają już odgórny nakaz, żeby wizyt nie przeprowadzać. Nie chce oceniać.

Zadaniem pielęgniarki środowiskowej, podczas wizyty jest sprawdzenie:
- warunków mieszkaniowych
- sytuacji socjalno-bytowej rodziny
- stanu higienicznego dziecka i miejsca, w którym ono przebywa
- sytuacji społecznej rodziny
- występowania chorób
- zagrożenia zdrowotnego i nałogów
- dokumentacji dziecka (książeczki zdrowia, karty wypisu ze szpitala)

Dlaczego w ogóle poruszyłam ten temat?
Ciągle słyszymy o tragediach. Dzieci są bite, czy maltretowane przez długi czas. Zdarzają się rodziny z problemami biedy, alkoholizmu, czy wieloma innymi. Takie wizyty mogłyby pomóc zapobiegać tragedią, czy po prostu pomagać tym którzy tego potrzebują.
Jeśli chodzi o problem biedy to nie ma co ukrywać, że wielu ludzi nie prosi o pomoc z powodu wstydu. Nie pójdą do opieki społecznej, bo może znajomi zobaczą. Wizyta pielęgniarki, która zauważyłaby trudną sytuację i sama wyszła z ofertą pomocy, mogłaby pomóc rozwiązać ten problem.
Kolejny poważny problem to przemoc. Ojca, matki, czy czasem nawet obojga. Ile jest takich domów, gdzie domownicy uchodzą za idealną rodzinę, a tymczasem po zamknięciu drzwi rozgrywa się koszmar. Jeśli dziecko jest bite, zostają ślady. Niespodziewana wizyta pielęgniarki na pewno, by pomogła. Zauważyłaby co się dzieje i zaalarmowała kogo trzeba.

W celu dowiedzenia się jak wygląda sytuacja, nie tylko w miejscowości gdzie mieszkam, zdałam pytanie na grupie poświęconej rodzicom. Byłam pewna, że wszędzie jest tak samo, ale zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona, ponieważ okazało się, że wiele rodzin miało taką wizytę. Przeważnie krótką, ale zdarzały się konkretne pielęgniarki, które zwracały uwagę na warunki w domu, oczywiście dziecko, a także chętnie służyły pomocą. Przytoczę Wam kilka odpowiedzi.
"Co prawda moja mała jeszcze nie ma sześciu miesięcy, ale była u nas pielęgniarka środowiskowa z niezapowiedzianą wizytą, kiedy mała miała cztery miesiące. Sama pielęgniarka przyznała, że powinna przyjść, kiedy dziecko miało trzy. Podobno przyjdzie jeszcze raz".
"U mnie pielęgniarka była przy każdym dziecku, wizyta zawsze niezapowiedziana. Później wizyty były w okresie 2 i 5 lat. Sprawdza, czy dziecko ma szczepienia, czy są bilanse, itp.".
"Moja córka skończyła 4 miesiące, a środowiskowa była, gdy córka miała skończone 2. Mówiła, że przyjdzie jeszcze za 4 miesiące. Cel wizyty jest napisany w notatce, którą pielęgniarka zostawia w książeczce zdrowia. U mojego dziecka przede wszystkim oglądała i sprawdzała bioderka, ale jak znam życie, na pewno zwróciła uwagę na warunki".

Oczywiście było też pełno (większość) wpisów, że takiej wizyty nie było. Dużo mam, nawet nie wiedziało, że takie wizyty powinny się odbywać, a już tym bardziej, że są one obowiązkowe. Pojawiły się też sugestie, że takie wizyty mogą być odbierane jako upokorzenie dla rodziców, bo przecież nie są przestępcami. Tu się zgodzę, ale nie do końca. Wiadomo, że możemy się czuć lekko stremowani, kiedy niespodziewanie w domu pojawia się obca kobieta i mówi, że chce obejrzeć dom i dziecko. Pół biedy, kiedy mamy posprzątane, ale co kiedy w domu jest bałagan, a nasz dzieciaczek właśnie cały się usmarował czekoladą. Możemy mieć milion myśli. Choć tu zaznaczę, że akurat stan czystości naszego domu nie powinien mieć większego znaczenia. Przecież nie każdy ma czas, żeby cały czas mu się wszystko świeciło i lśniło, a bałagan szybko idzie odróżnić od typowego zaniedbania. Jak znam życie to w momencie, kiedy pielęgniarka środowiskowa miałaby się pojawić, my mielibyśmy w domu niezły chaos. Możemy być wtedy źli, wiadomo. Jednak trzeba mieć na uwadze, ile te wizyty mogą przynieść dobrego.
Jedna z mam napisała, że zna przypadek, gdzie taka wizyta była i co najważniejsze, że rzeczywiście pielęgniarka w tej sytuacji pomogła. W rodzinie był problem alkoholowy. Rodzice pijani, dzieci bez opieki i tragedia gotowa, ale na szczęście udało się pomóc.

ŹRÓDŁO: https://pixabay.com/

Nie chce też, żeby ten wpis był odebrany jako jakiś mój atak na pielęgniarki środowiskowe lub organy, które zarządzają tym jak mają one pracować. Nie mówię też, że wszystkie te straszne tragedie, jakie mają miejsce są winą tego, że nie było wizyty. Jestem jednak przekonana, że wiele razy można było oszczędzić cierpienia i nieszczęść, gdyby przepisy były przestrzegane, a wizyty się odbywały.
Ciekawa jestem, jakie jest Wasze zdanie. Podpisujecie się pod tym, co napisałam, czy wręcz przeciwnie?

46 komentarzy:

  1. do mnie zadzwoniła pielęgniarka środowiskowa jak Majka skończyła chyba 8 miesięcy - mówiła, że musi zobaczyć dziecko zanim skończy roczek i chciała się umówić na wizytę, ale zaproponowała tylko jeden dzień, w którym może przyjść. akurat tak się złożyło, że szłyśmy w tym dniu na bilans do przychodni i umówiliśmy się, że przyjdzie do nas zaglądnąć do gabinetu pediatry. nie przyszła i już więcej nie zadzwoniła, więc nie wiem o co kaman.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chociaż chęci były :)
      Może jeszcze zadzwoni, nie wiadomo.
      Ja już nie liczę na żadną wizytę, a gdyby jednak się zdarzyła to byłabym w niezłym szoku :)

      Usuń
  2. Mi moja położna mówiła, że przy drugiej wizycie położna z przychodni może przyjść właśnie z pielęgniarką, ale prawdopodobnie pielęgniarka wcale nie przyjdzie. Mała skończyła rok a kogoś takiego na oczy nie widziałam. Nie słyszałam by w moim regionie ktokolwiek miał taką wizytę. Powiem więcej zdziwiłabym się gdyby przyszła to jest tak, że przychodnie nie przestrzegają prawa, a Ciebie ścigają za nieszczepienie dziecka do czego masz pełne prawo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :)
      Wszystko jest tylko w jedna stronę :)

      Usuń
  3. U nas pielegniarka byla w 4albo 6mies zycia Filipa.

    Jestem jak najbardziej za takimi wizytami

    OdpowiedzUsuń
  4. Nam pielęgniarka środowiskowa zrobiła taki nalot tylko teraz już nie wiem czy dwa dni przed skończeniem czwartego czy piątego miesiąca życia Basi. Pamiętam, że córa tyle co się obudziła, leżała jeszcze w łóżeczku i rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Zostawiłam marudzącą Basie w łóżeczku i poleciałam otworzyć drzwi, a moim oczom ukazała się pielęgniarka. Chciała zobaczyć Basie, no okej, więc zaprosiłam ją do mieszkania. Pech chciał, ze wtedy Basia miała jakiś kiepski czas i non stop chciała być na rękach, bałagan więc był w domu konkretny, więc zaprosiłam ją tylko do sypialni. Wszędzie było pełno Basiowych rzeczy, suszarka z praniem rozłożona, wanienka z niewylaną wodą po kąpieli z dnia poprzedniego. Po chwili uświadomiłam sobie, że przecież ona przyszła na pewno też zobaczyć mieszkanie i chyba właśnie wtedy dopadł mnie niezły stres. Pogadałyśmy troszkę nad łóżeczkiem Basi, która owszem nie płakała, ale marudziła, bo była po prostu głodna. Więc chcąc sie pozbyć intruza, powiedziałam, ze mała zaraz będzie jadła - niestety pielęgniarka nie załapała od razu mojej aluzji i musiałam kilkakrotnie to powtórzyć, aż w końcu dotarło do niej, że ma już iść bo chcę dziecko karmić.

    Podczas całej wizyty czułam się kiepsko. Widziałam kątem oka, że pielęgniarka co po chwila wodzi oczami po całym pomieszczeniu, ale i też po mnie ( a wyglądałam wtedy jak siedem nieszczęść - niewyspana, zmęczona, w workowatych ubraniach, poplamionych....). Sądzę, że mogła sobie pomyśleć, że warunki panują w naszym domu kiepskie, ale przecież kurcze taki rozgardiasz nieogarnięty przy małym dziecku czasami po prostu panuje i co ja na to poradzę, że wparowała akurat wtedy ?

    Nie mniej jednak po całej wizycie pomyślałam, że jednak fajnie, że ktoś się interesuje. Fajnie, że chodzą jednak te babki po domach i sprawdzają jak się ma dzieciątko. Czy jest czyste, czy zadbane. Ale z drugiej strony nie podobało mi się, że patrzyła na moją sypialnię w taki perfidny sposób. Miałam wrażenie, ze zaraz mi powie - "ale pani tu ma syf".
    Ale fakt faktem, takie wizyty powinny odbywać się kilka razy w ciągu pierwszych kilku lat życia dziecka i powinny być niezapowiedziane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurczę, ale walnęłam esej :D

      Usuń
    2. Przy takiej wizycie od razu powinny się skupić wyłącznie na dziecku.
      Po mieszkaniu natychmiast widać kiedy jest tylko nie posprzątane, a kiedy ewidentnie zapuszczone i brudne.
      Kochana chyba trafiłaś na niezłą zołzę :) :)

      Usuń
  5. Maja obowiazek i powinny przychodzic. U Janka byla w 3,6,9,12 miesiacu życia. Oprocz tego co opisalas to opowiadala o zaleceniach co i kiedy dziecku podawać. Wiadomo jeat internet ale sa miejsca gdzie ludZie nie korzystają. Z Antkiem bylismy w innej przychodni i jak mial 3 miesiace i zadzwoniłam bo nie chciałam zeby pielegniarka pocałowala klamkę to usłyszałam ze jak bardzo chce no to ona przyjdzie ale czy jest taka potrzeba, w tej przychodni pediatra wypisuje papiery dodatkowe podczas wizyty na szczepieniach.
    Pielegniarki sa zatrudniane w przychodniach a potem w recepcjach telefony odbierają a szkoda. Bo sa rodziny ktorym mogły by pomóc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak. Czasem to nie one decydują o tym, czy chodzą, czy nie :/
      Szkoda rzeczywiście, ale co zrobić :)
      Przy Janku naprawdę miałaś super :)

      Usuń
  6. U nas jest tak:
    Położna przychodziła 6 razy. Czyli raz w tygodniu. Później jeszcze przyszła jak Matuś skończył 4 miesiące (powiedziała że dla samej siebie bo lubi wiedzieć co słychać u jej dzieci). Mogłam zadzwonić o każdej porze i jak nie mogła odebrać to zawsze oddzwaniała. Jak Maly miał 4 m byliśmy też w przychodni u pielęgniarki (mamy wybraną w innym miejscu niż nasz pediatra). Później po 9 i teraz po 12. Radzi, pyta i wspiera. Mogę przyjść zważyć młodego, gdy tylko jestem w pobliżu. W tej przychodni o statusie rodziny i mieszkania wystarczy to co powie położna, bo zdążyła nas poznać już w trakcie ciąży i połogu.
    U mojej siostry pielęgniarka była raz do skończenia 12m. U sąsiadki jeszcze nikt nie był, a mały ma 9m.
    Uważam że jeżeli takie jest prawo to one mają taki obowiązek.
    Najbardziej mnie wkurza, jak słyszę od kuzynki że ona w weekend musi z chorumi dziećmi na zastrzyki jeździć do szpitala. A nasza powiedziała, że ona jeździ, albo któraś z innych tam zatrudnionych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo fajnie to u Ciebie wyglądało :) Pozazdrościć :)

      Usuń
  7. Przyznam, że ja również nie słyszałam o takiej wizycie... żadna z moich starszych sióstr też o niej nie wspominała. Ale faktycznie, tyle złego ostatnio dzieci spotyka - warto byłoby się skupić na tym, by dokładniej prowadzić takie wizyty (i w ogóle je prowadzić).

    OdpowiedzUsuń
  8. U nas była wizyta tylko jak Marysia się urodziła i to musiałam kilka razy dzwonić do przychodni i się przypominać. Wizyta słaba. Na szczęście miałam spisane pytania na kartce. Później niestety nie było wizyt. A szkoda, bo czasem musiałam iść specjalnie do przychodni żeby zapytać o jakąś pierdołę i przy okazji sprawdzić Marysię bo wiadomo jak się panikuje przy pierwszym dziecku. I na pewno nie są zapraacowane, ja naszą ciągle widzę na zakupach, a tylko Ona jest pielęgniarką śr. w naszej miejscowości :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to. Czasem się ma jakieś wątpliwości, pytania.
      Taka wizyta byłby bardzo pomocna!

      Usuń
  9. U nas też wizyta była tylko po urodzeniu się G, Dobrze wiedzieć że powinno być ich więcej
    Żyj Kochaj Twórz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też o tym nie wiedziałam :)
      Myślałam, że tylko jedna, a tu proszę :)

      Usuń
  10. U nas sytuacja była taka, że tydzień przed porodem się wyprowadziliśmy do mojej mamy do innej miejscowości, warunki były takie sobie, bo mama z siostrą w jednym pokoju, a ja z mężem i dzieckiem w drugim, chociaż mieszkanie czyste i zadbane. Wizytę położnej mieliśmy jak Michał miał gdzieś 3 tygodnie. Nas akurat nie było w domu, bo załatwialiśmy urzędowe sprawy, synek był wtedy z babciami. Pewnie miałabym lekkiego stresa, ale akurat ta położna to super kobieta, bardzo ludzka i życzliwa, więc z pewnością stres by mnie nie zjadł:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że zawsze najważniejsze, że mieszkanie czyste i zadbane. Nawet jak jest bałagan to i tak widać jakie warunki panują :)

      Usuń
  11. U nas pielęgniarka była- tak jak powinna w 2 miesiącu życia młodej. Bardzo życzliwa Pani, po której było widać że pracuje z powołania.
    Kurczę za to z położną było gorzej, bo ... też była u nas w 2 miesiącu! Była na jednej wizycie, a na 2 kolejne musieliśmy jechać do niej do przychodni.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurczę, pierwsze słyszę o takiej wizycie... U nas nikogo nie było - nie wiem czy przyjdzie czy nie, bo chodzimy do przychodni w innym miejscu, a mieszkamy w innym :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Was chyba też się już nie pojawi.
      Nawet nie wiem od czego zależy gdzie one się pojawiają.

      Usuń
  13. przy Emilce była u nas taka położna, zanim przepisaliśmy ją do innej przychodni, zaś do Heleny już nie przyszła. chyab zalezy od przychodni.

    OdpowiedzUsuń
  14. u nas nie tylko pielęgniarki nie było wcale, ale położna przyszła tlyko raz, zaraz po porodzie. pozniej jak mialam problemy pcozatkowoz przystawianiem malego lub jak sie balam ze brzydkie kupy robi, to do niej dzwonilam i jedynie telefonicznie mi udzielala porad, a potem wybyla na urlop i po ulopie sie nie intersowala. drugi raz nie przyszla.

    OdpowiedzUsuń
  15. W naszym przypadku nie podobało mi się jak "zachowala" się pielęgniarka oraz połozna, bo nikt nas nie odwiedzil, ale spotkaly się z nami w przychodzi. Położna umówiła się z nami na wizytę i powiedziała, żebyśmy przyszli do przychodzi, bo jej tak będzie lepiej/wygodniej, tam ma wszystko przy sobie, może nam zwarzyć maluszka. My jeszcze z początku "zahukani" nie pomyśleliśmy o tym, żeby żądać, aby to ona nas odwiedziła, bo byliśmy nakręceni na spacerki i nam w sumie było wygodnie. Podczas rozmowy zapytała jakie mamy warunki w mieszkaniu, odpowiedziałam żarcikiem "nie narzekamy". Potem uswiadoiłam sobie, że mogę być przeciez alkoholiczką, która doprowadzila się do ładu tylko na wizytę u połoznej, w mieszkaniu możemy mieć wilgoć i grzyba, dziecko może nie miec podstawowych rzeczy potrzebnych do pielegnacji, a ona nawet nie będzie o tym wiedziała, bo uwierzyła nam na słowo...
    Pielęgniarka podeszła do nas, gdy byliśmy na szczepieniu, przeprowadziła wywiad i tyle.
    Myśle, że teraz zachowalabym sie inaczej, tak jak wspomniałam wcześniej - zarządałabym wizyty w domu, nie po to, żeby mnie sprawdziły, bo chce być skontrolwana, ale żeby potraktowały ten temat poważnie i przestały wierzyć ludziom na słowo!
    Moja teściowa jest pedagogiem, to co czasami opowiada brzmi jak jakis horror, to jak rodzice potrafią zaniedbywac swoje dzieci, jakie patologie dzieją się za zamknietymi drzwiami to jakiś koszmar, a pomyslec, ze taka pielegniarka/połozna ma szanse zauwazyc to gdy jeszcze jest w zalązku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak szybko i duzo chciałam napisac, że dopiero teraz zauwazyłam, jakie "byki" zrobilam:D

      Usuń
    2. Dobrze napisane.
      Do mnie jak położna przychodziła to nie miała problemu, żeby zabrać wagę, itp. Wystarczy chcieć!
      Mi wystarczy jak co chwilę słyszę w TV, że kolejne dziecko było tygodniami katowane, albo inne wyszło samo z domu, bo rodzice mają libację.
      Brak słów...

      Usuń
  16. Uwielbiam takie blogi gdzie idzie poczytać coś, nie tylko pooglądać. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Zgadzam się, to ważne aby pielęgniarki środowiskowe odwiedzały rodziny w których pojawiają się noworodki. Takie odwiedziny z pewnością są potrzebne - pielęgniarka może wówczas na spokojnie ocenić jakie warunki ma małe dziecko, czy jest zadbane itp. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie.
      I Mama może też pytać jeśli coś ją martwi.

      Usuń
  18. Wszyscy tak zachwalają te wizyty a to jest przecież zwykły faszyzm - państwu wszytko wolno, wysłać środowiskową która będzie doglądać jak chłop bydło.

    OdpowiedzUsuń
  19. Przepraszam ale nie zzgodze sie z autorka postu. OBOWIAZKOWE to dla poloznej a nie dla Ciebie, prosze nie wprowadzac zametu. Nikt nie ma prawa wchodzic niezapowiedziany i niezaproszony do cudzego mmieszkania, bez wyraznej zgody wlasciciela i opiekuna prawnego. Nie wyobrazam sobie zeby srodowiskowa sie nie umowila ze mna albo chodzila po mieszkaniu i komentowala i wpisywala bzdury do ksiazeczki (znam i takie przypadki). Jak rodzice sobie nnie zycza to przychodnia moze sobie robic naloty ale we wlasnej placowce. Mam zaufana polozna z innej niz rejonowka przychodni, wiec odwiedzin srodowiskowej sobie kategorycznie nie zycze. Rozumiem jeszcze rodziny z marginnesu, ale normalne rodziny WYRAZAJA ZGODE LUB NIE. I tak jest, wiec prosze nie wprowadzac w blad inne zagubione i zahukane matki w tej materii. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przedstawiłam tylko jak to wygląda formalnie, że jest taki obowiązek.

      Usuń
  20. Nas pielęgniarka odwiedziła raz, około dwa tygodnie po narodzinach dziecka. Potem już się nie pojawiła. Najlepsze jest to, że do NFZ zostały zgłoszone trzy lub cztery wizyty i za każdą fundusz zapłacił. Z małą na szczęście nie było większych problemu a jak coś już się stało zawsze szliśmy do pediatry.

    OdpowiedzUsuń
  21. u mnie pierwsza wizyta po porodzie była po 3 tygodniach, a tak późno bo długo siedzieliśmy w szpitalu. była to wizyta zapowiedziana. potem widywałam się z nią w przychodni plus dzwoniła czy jest potrzebna i czy nic się nie dzieje. kilka dni temu podjechała pod dom inna Pani, która okazała się pielęgniarką środowiskową. byłam mocno zdziwiona ale wytłumaczyła mi że musi przyjechać jak dziecko skończy 3 miesiące. pech chciał że dzień wcześniej dostałam okresu, dziecko marudne więc zajmowałam się nim zamiast sprzątać. pranie wisiało, pełno rzeczy rozpoczętych a nie skończonych itp. oglądała tylko malucha, przez jakieś 3 minutki i pytała o jego rozwój. wstyd mi o ten bałagan, biorąc pod uwagę że dwa dni przed jej przyjściem było czysto..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale bałagan zawsze się odróżni od typowego już zaniedbania, czy brudu :), a gorsze dni może mieć każdy :).

      Usuń
  22. Witam :) U nas położna pojawiała się często tak co 2 tyg od urodzenia Kacperka. Bardzo pomocna,miła,można było ją o wszystko zapytać,nie oceniała mojego wyglądu,pokoju w którym znajdował się Synek mówiła o swoich doświadczeniach z własnymi Dzieciakami.Co prawda w mieszkaniu był porządek,Dzidziuś spokojny. Za jakiś czas chyba w 4 mies życia Kacperka przyjechała pielęgniarka środowiskowa. Ona nie była zbyt miła w mieszkaniu bałagan,Synek marudny,bo właśnie ząbkował. Jak dla mnie to było męczące i niezbyt miłe.Skoro Położna przyjeżdżała i wszystko była ok to nie czułam potrzeby wizyty,bo 2 tyg wcześniej byłam na szczepiące w przychodni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to już chyba zależy na kogo się trafi :(. Choć położne to chyba przeważnie są chwalone :), ja z mojej też byłam zadowolona, miła i pomocna. Pielęgniarka nie przyszła ani razu.

      Usuń

DZIĘKUJĘ ZA KAŻDY POZOSTAWIONY KOMENTARZ