MOJE POGLĄDY NA TEMAT WYCHOWANIA

13:32:00 alinadobrawa 21 Comments

Patrzę na Lili i myślę, jakim będzie człowiekiem w przyszłości. Coraz częściej nachodzą mnie takie myśli.
Dużo zależy od otoczenia i warunków w jakich żyje dziecko, ale najwięcej jest zależne od rodziców. Ode mnie i Lili taty. To właśnie my musimy w niej wpajać co dobre, a co złe. Uczyć, tłumaczyć, pomagać i odkrywać. Kochać, kochać i jeszcze mocniej kochać.

Wychowanie bezstresowe. W ostatnich latach dość znane młodym rodzicom sformułowanie. Choć tak naprawdę wywodzi się już z lat 50-tych, to w Polsce na dobre pojawiło się w latach 90-tych. Sposób wychowania, przez jednych pochwalany, a przez innych krytykowany (ja mam chyba neutralne podejście). Niestety przez większość nadal źle rozumiany. Wielu rodzicom wydaje się, że taki sposób wychowania to po prostu pozwolenie dziecku na wszystko. Niech czuje się swobodnie i żyje tak jak chce. Takie dziecko traci poczucie między tym co dobre i złe, bo przecież mama, czy tata nigdy nie mówią, że tego nie wolno, a inne jak najbardziej można. Dziecko robi źle i nie ma żadnej reakcji, a za dobre uczynki znowu żadnej pochwały. Taki sposób na relacje z dzieckiem jest nie dla mnie. Znowu wychowanie, aż zanadto rygorystyczne też do mnie nie przemawia.

Mimo, iż moja przygoda z macierzyństwem tak naprawdę dopiero się zaczęła to ja dziś mogę powiedzieć, że nie uderzę mojej córki. Nigdy w życiu. Nie boję się tu tego napisać, po prostu znam siebie. Dla mnie przemoc to największe zło, a już bicie dzieci to jakiś koszmar. Takim zachowaniem rodzice, czy opiekunowie pokazują jedynie jakimi są fatalnymi ludźmi i jacy są bezradni wobec własnego dziecka. Dla mnie to zwykłe nieradzenie sobie z własnymi emocjami. Prędzej sama bym walnęła głową w ścianę, by dać upust nerwom niż wyżyła się na dziecku. I w żaden sposób nie przemawia tu do mnie mówienie, że "jeden klaps to nic takiego". Może dla nas dorosłych nie, ale dziecko wszystko odbiera inaczej i ten "jeden klaps" może pamiętać do końca życia.

Z Lilu mam zamiar rozmawiać. Rozmawiać do upadłego, nawet jeśli ta sama rozmowa i tłumaczenie miałoby się co chwilę powtarzać. Trzeba być cierpliwym. Myślę, że to popłaci w przyszłości cudowną relacją :).
Nie będę surową matką, ale też nie chce Lili na wszystko pozwalać. Chce, żeby wiedziała, że jest dla mnie najważniejsza, zawsze jej pomogę, ale też zawszę będę mamą. Mamą, czyli kimś kogo trzeba słuchać. Nie dam sobie wejść na głowę, przynajmniej mam taką nadzieję. Między dorosłym, a dzieckiem muszą być zachowane jakieś granice. Przecież dziecko to dziecko, nie traktujmy maluchów na równi z sobą.
Nie wiem jak będzie z karami. Dla mnie to też jest dziwny sposób, ale może to kwestia tego jak zabrać się za taką karę. Na razie jeszcze nie muszę się tym przejmować, ale w przyszłości kto wie. Pewnie nie raz to słowo przejdzie mi przez myśl.

Czasem oglądam programy, gdzie rodzice nie radząc sobie z wychowaniem proszą o pomoc specjalistę. Rzadko kiedy wytrzymuję, by obejrzeć do końca. No nie mogę po prostu. Co jest nie tak i jaki trzeba popełnić błąd, żeby dochodziło do sytuacji, że dziecko pluję matce w twarz i nazywa ją dziwką?!
Podobno dzieciaki większość zachowania wynoszą z domu. Też mi się tak wydaję. Jeśli czterolatek potrafi już konkretnie przeklinać, to zapewne mama i tata też w ten sposób rozmawiają. W późniejszym wieku dużą rolę odgrywa już szkoła, ale to już temat nie na ten post.

Dać dziecku dobry przykład do połowa sukcesu, do dobrego wychowania. Takie jest moje zdanie i tego się trzymam w codziennym życiu z Lileczką. Chcę jej pokazać jak być dobrym człowiekiem, ale musi też umieć postawić na swoim i przede wszystkim mieć swoje zdanie. Nie chce, żeby dawała sobą w przyszłości manipulować.
U nas nie będzie wychowania bezstresowego, ale coś bardzo zbliżonego. Najważniejsze, czego się trzymam i polecam innym rodzicom to wychowywać dziecko z mottem: "szacunek za szacunek".

21 komentarzy:

  1. To dla mnie temat ważny, ale staram się robić wszystko na wyczucie. Intuicja w paru przypadkach mnie nie zawiodła, wiec i tu się jej trzymam, jednak widzę, że Zosia bardzo często się denerwuje. Złości, płacze z tej złości i nerwów, wiec na pewno swoje stresy przeżywa... Mam jednak nadzieję, że w końcu uda nam się wspólnie to okiełznać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację! Wyczucie i intuicja też są bardzo ważne :)

      Usuń
  2. No właśnie trzeba znaleźć złoty środek ja staram się jak najwięcej tłumacZyć ze to było złe i przede wszystkim dlaczego było złe?

    OdpowiedzUsuń
  3. Zycze cierpliwosci. Kiedys spotkalam pewną mądra Pania Psycholog z wieloletnim doświadczeniem z dziecmi. Próbowała i z łatwoscia udowodniła że sposobem na "okropne dzieci" jest po pierwsze terapia rodzica, a pozniej malucha. Jezeli rodzic jest zacięty i nie dochodzi do niego ze cos może robic zle, mowiac ze takie jej sie dziecko okropne trafiło, to terapia nie miała sensu. Trzeba być otwartym na inne sposoby wychowania i nie zacinać sie że wiem najlepiej bo też może być to zgubne ;)

    Pozdrawiam serdecznie i zobaczymy jak mi wyjdzie w praktyce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :) Trzymanie się jednego na siłę też nie jest dobre.

      Usuń
  4. Dużo też zależy od dziecka, znam rodziny w których naprawdę wszystko dobrze funkcjonuje, a dziecko zachowuje się tak jakby było wychowywane przez kogoś innego :/ Mój brat ma teraz trudny wiek i mnie coś trafia jak mówię do Niego, a On robi jakieś głupie miny, wtedy podziwiam Rodziców, że Go nie biją :P Nie wiem jaka będzie Marysia, teraz jest upartym i nerwowym niemowlakiem, powoli zaczynamy nad Nią pracować wiem, że Jej nie uderzę. Jak już nie mam siły, a Jej nic nie pasuje to wkładam Ją do łóżeczka/kojca i wychodzę, robię kilka głębokich wdechów i wracam :) Oby nasze dzieci wyrosły na dobre osoby, bo to jest najważniejsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuję się. Znam rodziny, gdzie wszystko grało-nie tylko na zewnątrz ale i "w środku" a dzieci są zupełnie inne. Wszystko będzie zależeć od sytuacji. Teraz to są puste słowa, gdy dzieci są małe i nie mają jeszcze własnego zdania. Przyjdzie dojrzewanie, przyjdą trudne chwile wtedy okaże się czy miłość i rozmowa do skutku wystarczy. Moim zdaniem nie.

      Usuń
    2. To ja nie miałam nigdzie takiego przypadku, ale jak same piszecie jednak się zdarzają :/
      Dojrzewanie to chyba najgorszy czas i czas kiedy wszystko może się zdarzyć :/

      Usuń
  5. Pięknie napisane i bardzo mądrze i każdy z nas chciałby właśnie tak wychować dziecko. Tylko zawsze jest to ale... Zdaję sobie sprawę z tego, że jednak nie mamy wpływu na wszystko i nie wszystko możemy sobie tak dobrze poukładać. Czytam obecnie kilka książek na temat, jak wychowywać dzieci i staram się wiele różnych punktów wprowadzać w życie i wiem, że jest to bardzo trudne. Mój dwulatek przechodzi teraz klasyczny bunt i nikomu czegoś takiego nie życzę, a dla siebie chcę tylko cierpliwości, by dobrze mojego synka przez ten pierwszy i niestety nie ostatni bunt poprowadzić. Liczę na to, że uda mi się tak właśnie wychować dzieci, by w przyszłości być dumnym z nich i z siebie:)))) Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moje podejście jest bardzo podobne do Twojego. Miłość, konsekwencja i dobry przykład :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Swoje podejście i zasady,które już u nas panują opisywałam tu: http://www.pod-napieciem.com/2014/05/przysza-pora-na-potwora.html
    Również uważam, że rozmowa to podstawa. Za małolata dostałam po dupsku tyle razy, że szkoda gadać i to aluminiową łyżką do butów (nadal czuję to pieczenie na czterech literach). Sama nigdy w życiu dziecka nie zbiję, nie podniosę ręki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz właśnie o to mi chodziło, że dziecko dorośnie i pamięta :(
      Całusy :*

      Usuń
  8. Myślę ,że właśnie podobnie wychowuję swoją Córcię jak Ty :) i myślę ,że to właśnie najlepsze podejście !
    http://swiatamelki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja sama nigdy nie uderze swojego synka. Pokazuję już swoje humorki i dość często coś wymusza, jednak staram mu się tłumaczyć, że nie wolno, że mnie to boli to wtedy sam sobie wymierza karę i sam bije się po główce. Na nic moje tłumaczenia, że siebie też nie może bić. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja myślę, że dawanie dziecku dobrego przykładu to jest klucz do sukcesu. Także chyba się zgadzamy :)

    OdpowiedzUsuń

DZIĘKUJĘ ZA KAŻDY POZOSTAWIONY KOMENTARZ